poniedziałek, 31 sierpnia 2015

"Regulamin tłoczni win" John Irving - recenzja



 U nas w St. Cloud's

 

Regulamin tłoczni win to jedna z tych powieści, która potrafi rozbawić i doprowadzić do łez, zostawić nas w smutku, który trudno uzasadnić – przecież to tylko książka. To powieść, która wzrusza, zastanawia, wciąga tak mocno, że trudno zauważyć upływ tych ponad siedmiuset stron. Wreszcie jest to powieść, o której się pamięta, która zostawia pewnego rodzaju ślad (być może bliznę), gdzieś głęboko, w bliżej niesprecyzowanym miejscu.




Homer Wells jest jednym z wychowanków sierocińca doktora Larcha, dzieckiem, któremu nie udało się trafić do dobrej rodziny – w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. Homer odnalazł bowiem rodzinę w St. Cloud’s, ma wielu braci i ojca – Wilbura Larcha – dobrego i troskliwego, choć zbyt często korzystającego ze środka nasennego, jakim jest eter, a także dwie ciotki, siostrę Ednę i siostrę Angelę. Homer wydaje się szczęśliwy w swoim domu, w którym stara się być jak najbardziej pożyteczny. Pomaga doktorowi Larchowi w opiece nad młodszymi chłopcami, a gdy dorasta, zauważa, że nie wszystkie kobiety przybywające do szpitala sierocińca mają duże brzuchy. Te nie zostają w nim nawet na noc.



Dzieło Boże to kupa roboty – ale skoro już człowiek w zadufaniu swoim się na nie porywa, musi wypełnić je do końca skrupulatnie.



Problem aborcji jest jednym z najsilniej zaznaczonych na kartach powieści. Dowiadujemy się o praktykach doktora Larcha, który pragnął ratować kobiety zarzynane na stołach przez „specjalistów” sprzedających swoje usługi w najpodlejszych miejscach miasta. Wspomnienia tej postaci ukazują, jak brutalny jest świat dla kobiety, która chce lub też musi pozbyć się swojego dziecka. Wykorzystana, cierpiąca nie tylko fizycznie ale także psychicznie, nie raz zostawiona na pastwę losu – krwawiąca, ledwie żywa. Irving dodatkowo wzbogaca problematykę aborcji dzięki skomplikowanej relacji doktora Larcha i Homera, który początkowo nie jest w stanie zrozumieć dzieła Bożego, a także wyboru, którego dokonuje kobieta decydując się na oddanie dziecka lub aborcję. Autor nie ucieka od trudnych zagadnień, wkładając w usta chłopca słowa, które nadal zastanawiają wielu z nas: Czy aborcja jest zabójstwem? Irving nie daje odpowiedzi, choć rozbudowuje problem na wielu stronach, pokazując pracę Larcha, jego stosunek do kobiet a także sierot, które skazane są na życie bez matek. Misja Świętego Larcha jest zupełnie niemożliwa do wykonania, pomimo ogromu dobroci, jaką doktor wkłada w dzieło Boże.



Choć w sierocińcu chłopcy traktowani są jak Książęta Maine, Homer rozpoczyna poszukiwanie samego siebie poza St. Cloud’s. Opuszcza jedyny dom, jaki do tej pory poznał, w poszukiwaniu samego siebie. Dalsza część książki, przetykana wizytami w sierocińcu i fragmentami z dziennika doktora Larcha, skupia się przede wszystkim na Homerze – człowieku, który nadal próbuje być użyteczny, w innym miejscu, poznając jednocześnie smak pracy fizycznej, ale także smak przyjaźni i miłości. Choć uczucia te nie były mu obce, dopiero po opuszczeniu domu są w stanie rozkwitnąć a także ukazać Homerowi cały emocjonalny bagaż, jaki jest z nimi związany.



Czyżby tym właśnie była miłość? Czyżby właśnie nachodziła człowieka – nie dając żadnych szans na ciąg dalszy?



W Regulaminie tłoczni win to bohaterowie są najważniejsi i to właśnie oni zostali najdokładniej ukazani. Psychologiczna głębia to nie wszystko. Irving sprawił, że rzeczywiście zaczynami coraz mocniej wsiąkać w powolny rytm sierocińca w St. Cloud’s, w pełne trudnych wyborów życie Homera i heroiczną pracę doktora Larcha. Każda z postaci nakreślona na kartach tej powieści zdaje się na tyle żywa, że czytelnik jest w stanie cieszyć się jej radością i płakać w chwilach prawdziwego załamania. Nie brakuje jednak chwil uśmiechu (a nawet serdecznego, głośnego śmiechu nad lekturą), które nadają tej powieści lekkości, pomimo poruszania tak trudnych tematów.



Regulamin tłoczni win, pomimo innych, fantastycznych powieści Irvinga, jest chyba moim ulubionym dziełem tego autora. To cudownie opowiedziana, wielowątkowa historia, w której czytelnik znajdzie dosłownie wszystko – ciepło rodzicielskiego oddania, miłość, przyjaźń, i tragedię. Warto, choćby po to, by poznać Świętego Larcha z St. Cloud’s, by potowarzyszyć Homerowi w jego poszukiwaniach domu, stabilizacji i samego siebie. By płakać i cieszyć się z bohaterami a następnie odłożyć książkę na półkę i wspominać ją z uczuciem rozlewającego się po ciele ciepła.



Dobrej nocy, Książęta Maine! Dobrej nocy, Królowie Nowej Anglii!


Moja ocena: 9/10
 
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu
 

Autor: John Irvinh
Tytuł: Regulamin tłoczni win
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 752  

26 komentarzy:

  1. Irving...Uwielbiam styl autora :) Tej książki jeszcze nie czytałam, ale to na pewno się zmieni. I ta wielowątkowość w jego wydaniu...Zachęca! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta książka jest wręcz gawędziarska, trudno mi ją porównać do innej powieści Irvinga - jest po prostu jedyna w swoim rodzaju. Jestem ciekawa czy przypadnie Ci do gustu :)

      Usuń
  2. Ze wstydem przyznaję, że nie znam książek tego autora. Tytuł tej pozycji jest całkiem oryginalny. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A żeby poznać znaczenie tego tytułu, trzeba przebrnąć przez połowę książki ;) Jeśli jeszcze nie znasz Irvinga, to serdecznie polecam. Sama rozpoczęłam przygodę z tym autorem od "Świata według Garpa" i to było cudowne przeżycie :)

      Usuń
  3. uwielbiam wzruszające i refleksyjne książki, a ta wydaje się idealnie wpasowywać w ten schemat :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jedna z tych książek, po których długo się wzdycha, a na samą myśl o niej wilgotnieją oczy. Mam nadzieję, że kiedyś się na nią skusisz i zachwyci Cię tak, jak mnie :)

      Usuń
  4. Tak bardzo w moim guście!
    Potrafisz zachęcić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Cię zachęciłam :) Jestem pewna, że jeśli po nią sięgniesz, trafi do Ciebie tak, jak do mnie - trudno jest nie wsiąknąć w świat Irvinga :)

      Usuń
  5. Nie znam innych książek tego autora, ale mam na jego twórczość wielką chrapkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwię się:) sama mam ogromną ochotę na jego powieści - dobrze, że jeszcze jedna nieprzeczytana została na półce :)

      Usuń
  6. Bardzo lubię takie wielowątkowe historie. Zainteresowała mnie ta książka i to bardzo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie mam nadzieję, że kiedyś się na nią pokusisz :)

      Usuń
  7. Czytałam ją parę lat temu i mimo tego, że jej akcja toczyła się przez chyba nawet kilkadziesiąt lat, co mnie trochę przytłaczało, to podobała mi się ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, autor pokazuje praktycznie całe życie Homera - od młodości w sierocińcu po dorosłość. Ma to jednak swój urok, możemy poznać bohatera od podszewki :)

      Usuń
  8. Autora jeszcze nie znam, ale z przyjemnością nadrobię zaległości ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że pierwsze spotkanie z Irvingiem będzie przyjemne i skłaniające do kolejnych:)

      Usuń
  9. Kiedyś temat aborcji bardzo mnie poruszał, może warto wrócić do tego zagadnienia. Chętnie bym przeczytała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autor podchodzi do tego tematu bez zbędnego moralizowania i nachalności, więc rzeczywiście warto. Zwłaszcza, że nie jest to jedyny trudny temat, który go zajmuje :)

      Usuń
  10. Nie jest to książka, którą przeczytałabym teraz, ale na pewno jej nie skreślam i kiedyś do niej powrócę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że kiedy już się na nią zdobędziesz, nie zawiedzie ona Twoich oczekiwań:)

      Usuń
  11. Przeczytam i to na pewno. Do Irvinga mam sentyment. Od niego się wszystko zaczęło. Mam na myśli moje własne spotkania z literaturą... Przeczytałam "Hotel New Hapshire" i pomyślałam, że tak mógł napisać tylko człowiek, którego dotknęły bezpośrednio opisane sytuacje. Zaczęłam szukać informacji (które się potwierdziły) i zaczęłam inaczej spoglądać na przygody z książkami. Otwarły się wtedy jakieś drzwi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olu, w takim razie ta książka jest przeznaczona dla Ciebie - również dlatego, że ten Irving jest zupełnie inny (w książce nie ma żadnego zapaśnika, a jedynym pisarzem jest dr Larch tworzący swoją kronikę). Nie czytałam jeszcze "Hotelu...", choć słyszałam, że jest to jedna z lepszych powieści tego autora. Na razie na półce czeka "Metoda wodna".

      Usuń
  12. Uwielbiam Irvinga, najwięcej wzruszeń dostarczyła mi "Modlitwa za Owena". Czytam każdą jego książkę i każda mnie zadziwia : fabułą, wielowątkowością, znajomością środowiska /ludzi cyrku, dziennikarzy, drwali itd /. Jest to dla mnie jeden z pisarzy, którego każdą książkę kupię i przeczytam. "Regulamin.." jest zadziwiający, spowodował że po latach sięgnęłam po niego jeszcze raz, aby przejrzeć ulubione fragmenty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam jeszcze sporo Irvinga do narobienia. Ten pisarz ciągle mnie zaskakuje i chciałabym sobie dozować jego powieści tak, by starczyły do wydania następnej ("W jeden osobie" wydano w 2012 i pewnie jeszcze trochę poczekamy na kolejne dzieło Irvinga). "Regulamin..." nadal jest u mnie na pierwszym miejscu, ale zobaczymy co czas przyniesie :)

      Usuń
  13. Temat aborcji to temat kontrowersyjny i godny uwagi, nie znam twórczości Irvinga, chociaż jego książki są już na mojej liście, dodaję kolejny tytuł, myślę, że ta powieść bardzo przypadnie do mojego gustu czytelniczego :) Cieszę się, że trafiłam na tę recenzję, myślę, że ona zmobilizuje mnie, aby wreszcie mocniej zainteresować się twórczością tego pisarza :) Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kontrowersyjny - owszem, ale przede wszystkim trudny do ugryzienia. Żeby nie było zbyt nachalnie i moralizatorsko, a dodatkowo z pomysłem. Tu autor radzi sobie świetnie, no i dodaje jeszcze sporo wątków od siebie. Mam nadzieję, że w końcu sięgniesz po Irvinga, a jeśli moja recenzja chociaż trochę Cię do tego skłoni, będę tym bardziej uradowana :) Pozdrawiam również :)

      Usuń

Zostaw po sobie ślad, za każdy jestem niezmiernie wdzięczna :)
Pamiętaj jednak o netykiecie. Wiadomości niecenzuralne, obelżywe i niezwiązane z tematem będą kasowane bez mrugnięcia okiem. Jeśli chcesz, żebym do Ciebie zajrzała, zostaw swój adres pod komentarzem :)