środa, 24 stycznia 2018

Czy to jest podryw, czy molestowanie?

Po akcji #metoo ponoć wielu mężczyzn boryka się z problemem, jakim nagle stało się podrywanie kobiet. Czy można takiej powiedzieć, że ładnie wygląda? Czy można podarować jej kwiaty? Gwizdnąć na ulicy, nazwać ją niezłą dupą i macnąć co nieco? No tak, granica jest przecież cienka trudno rozeznać się w tym, co można, a co jest surowo zabronione. Ach, wszystko przez te niecne feministki. Dlatego dzisiaj postanowiłam trochę pomóc biednym, skonfundowanym panom, którzy nie mają pojęcia, co uchodzi, a co nie uchodzi urodzonemu romantykowi. A z racji, że najmocniej siedzę w książkach, posłużę się oczywiście literackimi przykładami. Gotowi? 

środa, 17 stycznia 2018

"Nad piękną modrą Dřevnicą" Antonín Bajaja - recenzja




Sielsko anielsko za żelazną kurtyną


Chociaż doskonałą literaturę czyta się z przyjemnością o każdej porze dnia i nocy, niezależnie od pory roku, niektóre książki z łatwością możemy przypisać do długich, letnich dni bądź zimowych wieczorów, gdy marzymy jedynie o tym, by zakopać się w kołdrze i skupić na pięknej historii. Taką właśnie książką, idealną na mroźny zimowy czas, jest Nad piękną modrą Dřevnicą – powolną, jakby spisaną z myślą o niespiesznej lekturze, smutną i śmieszną jednocześnie, przepełnioną wielką tęsknotą.


piątek, 12 stycznia 2018

"Legenda o samobójstwie" David Vann - recenzja przedpremierowa




 Ojciec zaklęty w granicie



Dla jednych to ostateczne rozwiązanie, dla innych konieczność – samobójstwo nigdy nie jest łatwym wyborem, nigdy nie jest najprostszą drogą. Zwłaszcza gdy z tyłu głowy pozostaje myśl o rodzinie, która pozostaje ze stratą, dziurą wypaloną strzelbą lub szramą jaką zostawił sznur. Legenda o samobójstwie Davida Vanna przerabia temat samobójstwa ojca, prawdziwego ojca, któremu dedykowana jest ta książka. To fikcja zabarwiona rzeczywistością, swojego rodzaju próba wyegzorcyzmowania przeszłości, w której śmierć staje się cezurą. Czy życie po traumie na zawsze pozostaje naznaczone?


środa, 3 stycznia 2018

Podsumowań nie będzie! Kolejne starcie



Nie lubię podsumowań – ale to pewnie już wiecie (w zeszłym roku również nie podsumowywałam). Wszędzie pełno takich postów, a jestem pewna, że mnie nie udałoby się Was niczym zaskoczyć. Więc po co to robić, skoro nie przyniesie to nic ani Wam, ani mnie? Zajrzyjcie lepiej do tych, którzy robią to dobrze. Nie przepadam też za noworocznymi postanowieniami – wychodzę z założenia, że są tylko po to, by za chwilę je olać. Przecież łatwo się zapomina o czymś, czego tak naprawdę nie bierzemy na poważnie. Traktujemy to tylko jako część tradycji, by pomarzyć sobie o zrzuceniu kilku kilo i później znowu rzucić się na czekoladę. Taka już ludzka natura. Dlatego nie podsumowuję, nie postanawiam. Ja snuję poważne plany (i te mniej poważne również).