sobota, 7 maja 2016

Stosik wiosenny, czyli książki, książki wkoło.


Dawno już nie było stosiku, prawda? Czas nadrobić zaległości. Dziś przychodzę do Was z nabytkami, które przybyły do mnie głównie w tym i zeszły tygodniu.
Kiedy ja to wszystko przeczytam?



Większość z nich to egzemplarze recenzenckie: znalazły się tu książki z wydawnictwa Marginesy, Rebis i Literackiego, a także z wydawnictwa Czarne i oficyny literackiej Noir sur Blanc, z którymi właśnie rozpoczęłam współpracę. 
A oto cudeńka, które zawitały na mojej półce:


Maja Lunde - Historia pszczół. O tej powieści zrobiło się niesamowicie głośno, blogerzy rozpływają się nad nią i zachwycają wizją przedstawioną przez norweską autorkę. Chociaż nie zrobiła na mnie aż tak wielkiego wrażenia, jak się spodziewałam, Historia pszczół okazała się świetną opowieścią zawierającą uniwersalne prawdy. Szanuj zieleń to za mało - szanuj pszczoły!



Tej książki również nie mogło zabraknąć na stosiku, chociaż przyszła do mnie dużo wcześniej. To piękny prezent świąteczny od Marty z bloga Leżę i czytam. Z racji, że nie znam jeszcze twórczości kanadyjskiej noblistki, Marta postanowiła sprezentować mi jeden z jej zbiorów opowiadań - Drogie życie. Jeszcze raz dziękuję, Marto!



Pięcioksiąg Izaaka to wygrana w rozdaniu na blogu Co przeczytałam. To opowieść o żywocie Izaaka Jakuba Blumenfelda, który przeżył dwie wojny światowe, trzy obozy koncentracyjne i był obywatelem pięciu ojczyzn. Zainteresowanych odsyłam do recenzji Doroty => klik.






Dwa egzemplarze recenzenckie od wydawnictwa Marginesy: Czasem warto zabić i Ofiara bez twarzy. Tak, zdaję sobie sprawę z tego, że co chwila marudzę na brak oryginalności w kryminałach, jednak chyba nie jestem w stanie zrobić sobie długiego odpoczynku od tego gatunku. To tyczy się zwłaszcza Ofiary bez twarzy - przeczytałam tak dużo pozytywnych recenzji tej powieści, że nie mogłam odpuścić sobie lektury. Zobaczymy czy okaże się ona tak dobra, jak mówią. Co do Czasem warto zabić... czyż sam tytuł nie wystarcz?


Śmierć na diamentowej górze Scotta Carneya to pierwszy egzemplarz recenzencki od wydawnictwa Czarnego. Czytam stanowczo za mało literatury faktu i mam zamiar to nadrobić. Książka Carneya jest doskonałym przykładem, że warto sięgać po tego typu publikacje. To przerażająca opowieść o religijnych wypaczeniach, poszukiwaniu szczęścia i niepotrzebnej śmierci.



Dwa przepiękne egzemplarze od wydawnictwa Rebis: To ja byłem Vermeerem, książka o genialnym fałszerzu, któremu udało się oszukać największych znawców sztuki, i Broda zalana krwią - kolejna powieść z serii brazylijskiej. Po przeczytaniu Symfonii w bieli mam zamiar uważnie śledzić wszystkie wydawane w tej serii książki. To strzał w dziesiątkę wydawnictwa i prawdziwa gratka dla czytelników, którzy pragną zaznaczyć nowe miejsca na literackiej mapie.
A na sam koniec moje małe perełki od oficyny literackiej Noir sur Blanc. Jako ogromna fanka twórczości Bukowskiego aż podskoczyłam z radości, gdy dowiedziałam się, że wydawnictwo z przyjemnością wyśle mi zarówno Hollywood jak i Historie o zwykłym szaleństwie. Brud, alkohol, kobiety i, co najważniejsze, brutalna krytyka współczesnego społeczeństwa. Jak tu nie kochać Starego Świntucha? Na dokładkę otrzymałam także Historię ślimaka, który odkrył znaczenie powolności - piękną bajkę chilijskiego pisarza, który, tak samo jak Bukowski, choć w zgoła inny sposób, mierzy się z problemami współczesności. Recenzja już niebawem.


To by było na tyle. Znaleźliście coś ciekawego w moich pięknych nabytkach? A może czytaliście już którąś z wymienionych książek? Piszcie, a ja idę czytać :D


Panuję nad wszystkimi książkami w tym domu!


33 komentarze:

  1. Piękne zdjęcia, świetne książki;) czytania masz faktycznie sporo;) gratuluję nowych współprac:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję :) Czytania rzeczywiście sporo, ale to z całą pewnością pozytyw. Poza tym już się rozprawiłam z kilkoma pozycjami ;)

      Usuń
  2. Piękne książki. Czytałam "Historię pszczół" cudowna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Historia pszczół" bardzo mi się podobała, choć muszę przyznać, że czegoś mi w niej zabrakło. Jeszcze nie widziałam u Ciebie recenzji tej powieści - będę wypatrywać ;)

      Usuń
  3. Urocze te Twoje stosiki. Życzę udanej lektury!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję - lektura z pewnością będzie udana :)

      Usuń
  4. Najbardziej interesuje mnie "Ofiara bez twarzy"!
    Zazdroszczę możliwości przeczytania! :D


    www.zksiazkadolozka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uuu ja też jestem bardzo ciekawa tej książki. Jednak na pierwszy rzut pójdzie "Czasem warto zabić" - mam nadzieję, że się na niej nie zawiodę :)

      Usuń
  5. Tytuł "Czasem warto zabić..." mi rzeczywiście wystarcza. Jestem ciekawa właśnie tej lektury. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie się za nią zabieram. Mam przeczucie, że to będzie dobre ;)
      Pozdrawiam również!

      Usuń
  6. Nie czytałam nic z Twojego stosu, ale prezentuje się nieźle :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Myślę, że spokojnie byś coś dla siebie znalazła. Być może któraś z recenzji Cię skusi ;)

      Usuń
  7. Olgo, znalazłaś piękną oprawę dla "Drogiego życia" - super się prezentuje w tym wiosennym koszyku :-) "To ja byłem Vermeerem" - zapisuję tytuł - nie wiem, jak to się stało, że nie słyszałam o tej serii (na marginesie: fajna zakładka! ;-) )
    A przede wszystkim, gratuluję nabytków i życzę dużo przyjemności z lektury.
    PS Kotek rośnie jak na drożdżach :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Początkowo miałam nadzieję, że to Falka wejdzie do koszyka, ale nie chciała współpracować ;) "To ja byłem Vermeerem" mogę już swobodnie polecić - wczoraj skończyłam lekturę i byłam naprawdę zadowolona. Dodatkowo Rebis postarał się o piękną oprawę graficzną. A zakładka rzeczywiście fajna, chociaż co jakiś czas jest podgryzana przez czworonoga :)
      Dziękuję za życzenia. Jak na razie się spełniają ;)
      Ps racja! Jak porównuję stare zdjęcia z tym, co mam przed oczami, to aż jestem w szoku. Chociaż i tak jest niewielkim kotkiem. Ale najważniejsze, że zapalony z niej czytelnik :D

      Usuń
    2. Wniosek z tego, że Falka jest nietypowym kotem - słyszałam, że koty uwielbiają koszyki, pudełka i inne z pozoru mało komfortowe miejsca, w których mogą się schować (czy znasz kota Maru, gwiazdę youtube'a z Japonii i jego pudełkową obsesję? ;-) https://www.youtube.com/watch?v=TbiedguhyvM). Tak podejrzewałam, że Twój kot polubi się z koniczynką ;-)

      Usuń
    3. Ależ ona kocha pudełka. I ten koszyk również, choć wychodzi na to, że nie lubi się do tego przyznawać przed wszystkowidzącym okiem aparatu ;) Teraz już znam - a tak bardzo staram się ograniczać sobie filmy z kotami!:)

      Usuń
    4. Ja mam odwrotnie - filmy z kotami mogę oglądać bez końca (zwłaszcza te z Maru). Uważam, że mają wybitnie relaksacyjne działanie. Na pewno nie tak zbawienne, jak kontakt z żywym zwierzęciem, ale zawsze. Pozdrowienia dla Falki, stuprocentowej kocicy!

      Usuń
  8. Oooo, kociaczek <3 Uwielbia koty :D Sama mam koty, jednego czarnego drugiego... kolorowego :D A co do książek, to zazdroszczę tak ogromnych stosików, i zazdroszczę poznania Historii pszczół, bo ja jestem ogromnie ciekawa tej powieści :)
    Pozdrawiam.
    LeonZabookowiec.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie mój kociaczek pozdrawia Twoje - nawet rwie się do laptopa, żeby własnołapnie coś napisać :D
      Ogromny stosik szybko topnieje, co mnie niezmiernie cieszy. Co do "Historii pszczół" - to niewątpliwie dobra powieść, ale nie jestem przekonana czy zasługuje na aż tak wielki zachwyt. Czegoś mi w niej zabrakło.
      Pozdrowienia!

      Usuń
  9. 'Historia pszczół' już za mną, strasznie ciekawa jestem 'Historii ślimaka, który odkrył znaczenie powolności' czekam więc na Twoją recenzję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Recenzja już się ukazała, a ja lecę do Ciebie przeczytać opinię o "Historii pszczół" :)

      Usuń
  10. Oczywiście, nie mogło u Ciebie zabraknąć Bukowskiego! Czekam szczególnie na Twoje spotkanie z Munro. To jedna z moich najważniejszych autorek:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jakże, Olu, stosik bez Bukowskiego to stosik stracony ;) Hm to w takim razie koniecznie będę musiała poznać ją w najbliższym czasie, skoro zarówno Ty jak i Marta tak ją zachwalacie :)

      Usuń
  11. Ohoho, będzie co czytać :) Zdjęcia niezwykle wiosenne, a kotek dodaje im uroku. Mam w planach Historię pszczół:)
    Justyna z livingbooksx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, choć stosik szybko topnieje :) "Historia pszczół" to solidna powieść, chociaż zabrakło jej tego "czegoś". Ale polecam :)

      Usuń
  12. Niezły zbiór! Tyle książek. Ja do siebie widzę "Historię pszczół"- którą już mam (bardzo ładne wydanie). Poza tym może te kryminały? Ale zobaczymy po Twoich recenzjach. Gratuluję nabytków i oby było ich co najmniej tyle w maju. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też się bardzo podoba ta "Historia pszczół", zarówno minimalistyczna okładka jak i samo wydanie. Jestem ciekawa, jak spodoba Ci się treść :) Dziękuję i mam nadzieję, że przyjdzie druga tura, bo jeszcze trochę i nie będę miała co czytać ;)

      Usuń
  13. Zobaczyłam Bukowskiegp i aż namacalne ujrzałam Twoja radość. Super, że udało Ci się nawiązać tyle kontaktów z wydawnictwami, widać że dostałaś mądre i intrygujące książki. I jaki kotek zadowolony :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe kto by się spodziewał, że taki Stary Świntuch może sprawić tyle radości? ;) Oj tak, nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że kolejne wydawnictwa postanowiły mi zaufać i rozpocząć ze mną współpracę. To niesamowicie budujące :) A kotek, jak przystało na wiernego czytelnika, pożera książki razem ze mną :D

      Usuń
  14. Pierwszy raz znajduję się na blogu i muszę przyznać, że obraz nagłówka bardzo mnie zaintrygował swoją tajemniczością a jednocześnie... Wywołał niepokój? Niezaprzeczalnie jest bardzo pomysłowy.
    Co do książek: Niestety nie miałam okazji żadnej z nich poznać bliżej, ale "Ofiara bez twarzy" wydaje się być całkiem intrygującą alternatywą.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) To taka luźna interpretacja jednej z okładek "Roku 1984" Orwella. Chciałam, by wyszło niepokojąco i chyba mi wyszło :)
      "Ofiara bez twarzy" zbiera same pozytywne recenzje - jestem niesamowicie ciekawa tej pozycji, bo, nie ukrywajmy, kryminały renesans dawno mają za sobą.
      Pozdrawiam również i dziękuję za odwiedziny :)

      Usuń
  15. Zacny stosik :) Przyjemnej lektury życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję :) Zapewniam, że lektura jest niesamowicie przyjemna :)

      Usuń

Zostaw po sobie ślad, za każdy jestem niezmiernie wdzięczna :)
Pamiętaj jednak o netykiecie. Wiadomości niecenzuralne, obelżywe i niezwiązane z tematem będą kasowane bez mrugnięcia okiem. Jeśli chcesz, żebym do Ciebie zajrzała, zostaw swój adres pod komentarzem :)