Kręgi na wodzie
Jedna chwila jest w stanie zmienić całe nasze życie, jedno spojrzenie może zaważyć na naszej przyszłości a gest lub jego brak może kosztować dużo więcej, niż się spodziewamy. O tym skrupulatnie przypominają nam pisarze, niesamowicie często biorąc na warsztat te chwile, które budują lub niszczą, druzgoczą, przyprawiają o niemożliwy wręcz ból lub pozwalają zapomnieć i poczuć pełnię szczęścia. Adriana Lisboa, brazylijska autorka do tej pory nieznana polskiemu czytelnikowi, chwyta się tego wyświechtanego i doskonale nam znanego motywu, by przemienić go w coś prawdziwego, bliskiego jak mokry oddech na karku i przerażającego jak przebudzenie w obcym ciele.
Symfonia
w bieli to historia trójki bohaterów, choć dwójka z nich – Clarice
i Tomás – wiedzą, że w tej opowieści liczy się tylko Maria Inês. Piękna, choć nie w
oczywisty sposób, nieokiełznana, całkowite przeciwieństwo starszej Clarice i
największe pragnienie Tomasa, który kochał ją tak, jak kochał sztukę, jak
kochał pewien obraz Whistlera. Ich losy splatały się i rozplatały, a parne Rio
de Janeiro i zaściankowe Jabuticabais od lat przyglądały się wszystkim mrocznym
tajemnicom, które na zawsze połączyły tę trójkę. Teraz, po wielu latach i wielu
bliznach – bliźnie po cesarce, wyrostku i dwóch bliźniaczych bliznach zostawionych
przez nóż introligatorski – Clarice, Maria Inês i Tomás mają znów
się spotkać.
Może nic nie miało i nic nie będzie miało rzeczywistego znaczenia. A historia, która zawierała ich wszystkich, była zaledwie małym pęknięciem w ścianie, gryzmołą kredką świecową zrobioną przez małego urwisa.
Jednak było w tym wszystkim coś nieznośnie wielkiego.
Siła
Symfonii w bieli tkwi przede wszystkim w bogatych kreacjach bohaterów,
bliższych jednak impresjom niż wyraźnym portretom . Lisboa kreśli swoje postaci
z wyczuciem iście poetyckim, stwarzając nie tylko psychologiczne podłoże ich
zachowań, ale także przestrzeń umożliwiającą im dojrzenie do sytuacji, które
zaplanowała dla nich autorka. Na kartach tej niewielkiej powieści czytelnik
może zaobserwować dorastanie bohaterów, powolne wzrastanie ich marzeń i planów,
które – czego dowiadujemy się już na samym początku – zostały zmiecione jednym,
subtelnym ruchem dłoni. To właśnie w tych powrotach do dzieciństwa, w ciągłym
rozpamiętywaniu sielankowości, która zawsze miała swoją cenę, zabaw w cieniu
rodzinnego domu, kryjącego śpiącą choć groźnie powarkującą przez sen bestię,
tkwi najsmutniejsza prawda o dwóch siostrach. A jest ona przez bardzo długi
czas niedopowiedziana, ledwie zaznaczona przez autorkę, która przywołując
traumy z przeszłości, wzbija się na wyżyny subtelności.
To właśnie niedopowiedzenia, które
pozwalają czytelnikowi na powolne smakowanie lektury, zastanowienie się nad
losami trójki bohaterów, autorka przedstawia jako najgorszego wroga sióstr, ich
największą tragedię i ostateczną porażkę. W Symfonii
w bieli słowa są przywilejem, ich brak zaś wygodą, którą wybierają zarówno
główne bohaterki jak i ich rodzice. Nauczone życia w ciszy, przekazywania
istotnych myśli jedynie za pomocą spojrzeń, dziewczynki dzielą słowa na
bezpieczne i zakazane – te wypowiadane dla podtrzymania obrazu perfekcyjnej
rodziny i te, które zatrzymane wewnątrz powoli fermentują i zmieniają się w
truciznę.
(…) nieskończoność może umrzeć w jednej chwili, która zamarznie i będzie trwać na zawsze, to jest odwrotna strona nieskończoności, absolutna skończoność. Chwila mogąca zniszczyć wszystkie dokładne chwile swoją dojmującą i tragiczną prawdą. Chwila chwytająca dzieciństwo za kark unieruchamia je przy samej podłodze, wykręcając ręce, i miażdży delikatne płuca, aż ono się udusi.
Bohaterowie Symfonii w bieli są złamani i pozbawieni nadziei, jednak pomimo to
kurczowo trzymają się życia, małych rytuałów i spokojnej egzystencji, która nie
ma nic wspólnego z prawdziwym spokojem. Cierpią tak, jakby ich rany nadal
pozostawały niezagojone, bo pamięć o nich nie jest w stanie się zatrzeć. Lisboa
właśnie to poranione, niepełne życie czyni tematem swojej powieści – krótkiej,
choć zadziwiająco treściwej, napisanej z wrażliwością poetki, dbałością o każdy
szczegół, w przeświadczeniu iż nie istnieją słowa zakazane, a tylko te, których
niewypowiedzenie może kosztować życie.
Moja ocena: 8/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję
Autorka: Adriana Lisboa
Tytuł: Symfonia w bieli
Data wydania: 29.03.2016
Wydawnictwo: Rebis
Liczba stron: 208
Lubię czytać Twoje recenzje:)
OdpowiedzUsuńZachęciłas mnie do przeczytania tej książki, wydaję mi się że ma taki klimat, który bardzo lubię w powieściach.
Nawet nie wiesz, jak miło mi to czytać :)
UsuńNie spodziewałam się po niej aż tylu emocji, poetyckiego piękna - a jednak. Rebis zaczyna wydawać nową serię literatury brazylijskiej i mam zamiar śledzić ją uważnie :)
Bardzo odpowiada mi taka poetycka kreacja postaci, o której piszesz. Zainteresuję się tym tytułem. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPomimo niewielkiej objętości książka naprawdę robi ogromne wrażenie, a styl autorki po prostu trzeba smakować:)
UsuńPozdrawiam!
Wstrząsająca książka, ale jak kapitalnie napisana, rzadko czyta się takie utwory. Ogromne pozytywne zaskoczenie brazylijską serią Rebisu
OdpowiedzUsuńNie mogę się nie zgodzić :) Piękna, mocna i poetycka. Nie spodziewałam się takiego uderzenia po tej książce. Teraz czekam na "Brodę zalaną krwią".
Usuń