Obce twarze
Dzięki Symfonii w bieli przekonałam się, że literatura brazylijska jest warta grzechu, a nieumieszczenie tego kraju na literackiej mapie byłoby sporym zaniedbaniem. Broda zalana krwią tylko utwierdziła mnie w tym przekonaniu. Spodziewajcie się więc samych zachwytów.
Po samobójczej śmierci ojca główny bohater
wyjeżdża do Garopaby – miasteczka na wybrzeżu, w którym wiele lat temu w
tajemniczych okolicznościach zginął jego dziadek. Nikt z rodziny nigdy nie
widział ciała, a miejscowi zdają się wierzyć, że Gaudério nadal żyje. Ta
zagadkowa śmierć budzi ciekawość mężczyzny, pomimo że mieszkańcy wyraźnie nie
chcą wspominać, co zdarzyło się tamtej nocy i spoglądają na niego wrogo za
każdym razem, gdy przywołuje imię dziadka.
Brazylijska prowincja, ocean tak bliski, że
niemal podchodzi pod drzwi, nieskomplikowane życie od sezonu do sezonu – można
by powiedzieć, że Galera opisuje utopie, miejsce wiecznej szczęśliwości. Jednak
w tym świecie tkwi fałsz, a my wiemy o tym od samego początku, od kiedy tylko
przeczytaliśmy historię o linczu na potańcówce. Jest w nim śmierć, tajemnica i
groźba, a także wiecznie włączone mechanizmy obronne, które w połączeniu z
przesądnością stają się mieszanką wręcz wybuchową. Jednak Garopaba wydaje się
idealnym miejscem dla naszego bohatera, wycofanego mężczyzny po przejściach,
pragnącego nie tyle spokoju, co przestrzeni i właśnie tej oszałamiającej i
przytłaczającej bliskości oceanu. W jego świecie nieskomplikowanych potrzeb, to
właśnie ta pierwotna bliskość wody zdaje się najistotniejszą z nich.
Bohater Brody zalanej krwią jest idealnym kandydatem do odnalezienia się w
sennej miejscowości i jednocześnie obcym, wrogiem gotowym odkryć tajemnicę
Garopaby. Zbyt mocno przypomina swojego dziadka, by starsi mieszkańcy byli w
stanie zapomnieć o jego pochodzeniu, o gorącej krwi i szybkich dłoniach
Gaudéria, zawsze gotowego do walki. Mężczyzna łączy w sobie nieokiełznanie
oceanu i wycofanie osób mieszkających na tym pięknym odludziu, nie przynależy
ani do swojej rodziny, której po części się wyparł, ani do nowo zamieszkałego
miejsca. Gdzie więc jest miejsce tego dziwnego mężczyzny, który nie jest w
stanie zapamiętać żadnej twarzy? Tego autor nam nie wyjawia.
Kolejnym istotnym motywem powieści jest
zapomnienie. Bohater, cierpiący na rzadką chorobę neurologiczną, w ciągu kilku
minut zapomina twarze poznanych osób. Nie jest w stanie rozróżnić nawet własnej
twarzy, choć porównując zdjęcie swoje i dziadka zauważa podobieństwo.
Mieszkańcy Garopaby cierpią na tajemniczą amnezję, gdy pytani są o jakiekolwiek
informacje związane z Gaudériem. Do tego dochodzi jeszcze niemożność
zapomnienia o zdradzie, jakiej dopuścił się brat mężczyzny, Dante. Galera zastanawia
się nad naturą niepamięci, nad wszystkimi jej zaletami i przekleństwami,
jednocześnie pokazując, że zapomnienie to lekarstwo gorzkie i działające kapryśnie,
na własnych zasadach.
Broda
zalana krwią to powieść niespieszna, skupiona przede
wszystkim na wnętrzu bohatera, jego współgraniu z otaczającą go naturą, a także
na relacjach z ludźmi i jedyną istotą, której okazuje prawdziwą, niczym
niezachwianą czułość – z psem „odziedziczonym” po ojcu. To najpiękniejsza, najbardziej budująca relacja w życiu mężczyzny, jednocześnie wskazująca na pewnego
rodzaju fatalizm. To kolejna istotna kwestia poruszona przez
autora: czy wolna wola w ogóle istnieje? Czy człowiek dokonuje wyboru, a może
podąża za pewnym utartym planem istnienia? Te pytania silnie wpisują się w
atmosferę miasteczka i przekonania mieszkańców, którzy wierzą w zjawy, zakopane
skarby i ogromną moc snów. Nasz bezimienny bohater nie wierzy jednak w magię,
jest prostym, mądrym choć nieoczytanym człowiekiem, który stąpa mocno po ziemi,
nie przyjmując filozofii buddystów czy wiary w boga. Wie jednak, że istnieją
rzeczy nieuniknione, od których nie można się uwolnić przed ani po fakcie, o
których nie da się zapomnieć tak, jak zapomnieć można twarze.
Broda zalana krwią to literatura
ekstremalna – zmusza czytelnika do wysiłku intelektualnego, zapędza go na skraj
wytrzymałości, dusi i przytłacza, jakby zamykały się nad nim hektolitry zimnej
wody. Nie sposób przejść wobec niej obojętnie, nie sposób zapomnieć.
Moja ocena:
Za spacer po Garopabie i możliwość odkrycia jej tajemnic dziękuję
Autor: Daniel Galera
Tytuł: Broda zalana krwią
Data wydania: 31.03.2016
Wydawnictwo: Rebis
Liczba stron: 384
Autor: Daniel Galera
Tytuł: Broda zalana krwią
Data wydania: 31.03.2016
Wydawnictwo: Rebis
Liczba stron: 384
Jakoś nie czuję się przekonana do tej książki, może dlatego, że nie mam ochoty na wysiłek intelektualny podczas czytania. Preferuję coś lżejszego ostatnio :).
OdpowiedzUsuńSkoro szukasz czegoś lekkiego, to rzeczywiście nie byłby zbyt dobry wybór - na tę powieść trzeba mieć nastrój i cierpliwość :)
UsuńTa Brazylia może być miłą odmianą odkryciem ciekawego pisarza. Będę miała na uwadze. Ale tytuł mi się nie podoba; p
OdpowiedzUsuńHehe tytuł rzeczywiście nie jest najszczęśliwszy, choć broda ma spore znaczenie dla fabuły. Polecam, brazylijska literatura to raczej nowość dla polskich czytelników, ale mam nadzieję, że to się zmieni:)
UsuńDla mnie brazylijska literatura będzie nowością, nie mam żadnych skojarzeń. Chyba, że z telenowela ale to raczej błędne skojarzenie;D
UsuńTo jedno z dwóch popularnych skojarzeń - drugim jest Coelho :P W takim razie w literaturę brazylijską wejdziesz z czystą głową, a to dobrze :)
UsuńA ja ją przeczytam. Zaciekawiła mnie cała ta seria, z literatura iberoamerykańską mam same dobre skojarzenia :)
OdpowiedzUsuńW takim razie bardzo mocno polecam - zarówno tę powieść, jak i kolejną z tej serii Rebisu: "Symfonię w bieli". Obie książki były wprost zachwycające. "Symfonia..." jest bardziej poetycka, niesamowicie barwna, z kolei "Broda..." raczej surowa, choć ma w sobie dużo magii. Nie wiem, którą z nich poleciłabym Ci na początek - obie są doskonałe :)
UsuńMasz dar do wyszukiwania takich ekstremalnych wrażeń:) Właśnie uświadomiłam sobie, że nie znam żadnego brazylijskiego pisarza. No, oprócz Coelho, który wyskakuje od razu, gdy zapytamy wujka Google o tę kategorię;)
OdpowiedzUsuńOstatnio moja passa została nieco nadwątlona, ale chyba wraca do dobrej kondycji :) Ha, dokładnie! Ja zdałam sobie z tego sprawę czytając "Symfonię w bieli". Coelho zrobił im prawdziwy czarny PR ;)
UsuńTaka wysoka ocena z Twej strony - to zapowiada czytelniczą ucztę :)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że ja się objadłam. I co więcej - mam ochotę na jeszcze :D
UsuńZaczynam żałować, że ja nie miałam dotąd literatury brazylijskiej w rękach. Podoba mi się to skupienie na wnętrzu bohatera. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńByć może miałaś, jeśli czytałaś Coelho - i to wcale nie musiało być dobre doświadczenie ;) Ale nowa seria Rebisu zapowiada zupełnie inną jakość.
UsuńPozdrowienia! :)
To duszenie mnie przeraża, a im bardziej mnie niepokoi, tym większą mam ochotę na tę "Brodę...". Tak, przekonałaś mnie. Trzeba wreszcie skosztować tych brazylijskich literackich rytmów. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
No proszę, czyli nie tyko ja się tak ekscytuję tą dusznością :) Warto - przytłaczające doświadczenie. Zresztą jak będziesz kręcić się w tych brazylijskich klimatach to polecam też "Symfonię w bieli" :)
UsuńPozdrowienia!
Nigdy nie czytałam żadnej literatury właśnie ze Skandynawii :) Ale skoro ocena jest tak wysoka, a recenzja tak zachęcająca.. myślę, że to zmienię i sięgnę po którąś z książek.
OdpowiedzUsuńJustyna z livingbooksx.blogspot.com
No cóż, czytając "Brodę zalaną krwią" również nie przeczytasz niczego ze Skandynawii, bo to literatura brazylijska, więc z trochę cieplejszego klimatu :) Nie zmienia to faktu, że warto po nią sięgnąć.
UsuńPozdrawiam :)
Koniecznie muszę sięgnąć!
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Cudowna powieść.
Usuń