wtorek, 4 sierpnia 2015

"Dziennik 1953 - 1969" Witold Gombrowicz - recenzja

4 sierpnia 1904 roku urodził się Witold Maria Gombrowicz - nowelista, powieściopisarz, dramaturg. Już za życia uznany został za jednego z największych pisarzy polskiej literatury współczesnej. Prywatnie - megaloman i złośliwiec. Dziś obchodziłby 111 urodziny. Z tej okazji zapraszam do zapoznania się z recenzją jego opus magnum.


The Great Pretender

 



Wydawnictwo Literackie, które w maju 2013 roku przedstawiło czytelnikom osławiony Kronos Witolda Gombrowicza, postanowiło po raz kolejny wydać gombrowiczowskie opus magnum, tym razem w postaci jednej książki. Dziennik 1953 – 1969 prezentuje się wprost przepięknie – twarda oprawa, prawie 1000 stron uczty literackiej, którą przez swoje rozmiary trudno pewnie uchwycić w dłonie, a do tego patronujący lekturze sam Witold G. popatrujący w dal, gdzieś poza nami. Nie sposób się nie skusić.




Ale na samym początku odrobina faktów na temat powstania Dziennika. Gombrowicz rozpoczął pisanie swojego dzieła w Buenos Aires w 1953 roku, zakończył zaś w  Vence w 1969. Ujrzał światło dziennie głównie dzięki Kulturze, która jako jedyne pismo nie wieszała psów na Gombrowiczu oraz Jerzemu Giedroyciowi – wydawcy, który uwierzył w moc Dziennika. Choć pierwotnie wydawany był w trzech tomach, przede wszystkim ze względów edytorskich, Dziennik 1953 - 1969 jest jednym ogromnym, spektakularnym przedsięwzięciem literackim i jako takie został wydany przez Wydawnictwo Literackie.



Czym jest Dziennik Gombrowicza? Na to pytanie można by odpowiadać w nieskończoność. To wspaniałe dzieło literackie, które zawiera w sobie wiele dzieł. Nie da się bowiem rozpatrywać Dziennika jako utworu nakierowanego wyłącznie na jedną formę. Znajdziemy tu wszystko czego tylko dusza zapragnie – eseje krytycznoliterackie i filozoficzne, anegdoty z życia pisarza i Argentyńczyków, klucze do interpretacji jego utworów i jego samego. Gombrowicz zdawał sobie sprawę z tego, że czytelnik może czuć się powalony ogromem jego dzieła, a samego siebie nazywa „wieśniakiem z Sandomierskiego [który] wszedł do fabryki roztrzęsionej, wibrującej i spaceruje po niej, jakby chodził po własnym ogrodzie”. Prawdopodobnie niejeden czytelnik zrezygnuje z lektury po kilku, może kilkunastu stronach, gdy całe to monumentalne dzieło spadnie na jego biedną, nieprzystosowaną do wielkości głowę. Warto jednak zagryźć zęby i brnąć dalej w te gombrowiczowskie rozważania. Jest to wyzwanie intelektualne, na które warto odpowiedzieć.



Dziennik to również zabawa formą, która przez całe życie nie opuszczała Gombrowicza. The Great Pretender – z całą pewnością jest to miano, które doskonale określa tego autora. Ukrywający się za wieloma maskami Gombrowicz nie potrafił ich zdjąć, choć sam pisze, że Dziennik jest jego własnością prywatną, to zdawał sobie sprawę z tego, że ta prywatność jest tylko grą przeznaczoną dla czytelnika: „Piszę ten dziennik z niechęcią. Jego nieszczera szczerość męczy mnie. Dla kogo piszę? Jeśli dla siebie, dlaczego to idzie do druku? A jeśli dla czytelnika, dlaczego udaję, że rozmawiam ze sobą? Mówisz do siebie tak, żeby cię inni słyszeli?” Odnalezienie Gombrowicza w tym labiryncie jest niezwykle trudne. Dla współczesnego czytelnika może okazać się możliwe, choćby w połowie, dzięki Kronosowi, który w przeciwieństwie do Dziennika nie jest dziełem literackim lecz suchym zapisem faktów. Czy jednak wielki mistyfikator kiedykolwiek ukaże swoim czytelnikom prawdziwą twarz? Nie sądzę.



Dziennik jest w końcu głosem pisarza o innych pisarzach. W wielu tekstach dotyczących polskich i zagranicznych autorów znajdziemy ironię, zarzucanie braku talentu czy kiczowatość. Nie raz uśmiechniemy się lub nawet zaśmiejemy się w głos. Rozprawia się z sobie współczesnymi ale także ze starszym pokoleniem, które już wtedy (a co dopiero teraz) uznawane było za geniuszy. Wytyka przywary pisarzy i czytelników, którzy nierzadko łykają wszystko co tylko pięknie im się przedstawi. Jego pokłon (oczywiście w krzywym zwierciadle) w stronę Sienkiewicza, do tej pory wywołuje mój uśmiech: „Potężny geniusz! i nigdy chyba nie było tak pierwszorzędnego pisarza drugorzędnego. To Homer drugiej kategorii, to Dumas Ojciec pierwszej klasy”. Uczta dla miłośników literatury wszelakiej, którzy nie przyjmują wszystkiego za pewnik i nie uwielbiają tylko dlatego, że robią to wszyscy.



Na sam koniec warto wspomnieć o posłowiu Wojciecha Karpińskiego, który stara się pomóc czytelnikowi w pojęciu ogromu Dziennika. Oczywiście bez woli odbiorcy marne są jego szanse. Karpiński wskazuje nie tylko na historię powstania Dziennika, ale także na inspiracje Gombrowicza, jego próbę czerpania z wielu i zmieniania wszystkiego co zna, na swoją własną, niepowtarzalną modłę. Ten krótki, przemyślany tekst może odrobinę oświetlić drogę przez Dziennik Gombrowicza.



Dziennik 1953 – 1969 to niewątpliwie jedno z ważniejszych dzieł w polskiej literaturze, nie tylko współczesnej! Zachwyca swoim ogromem i formą, pięknem myśli i sarkastycznym humorem. Zachwyca również sam Gombrowicz:

Poniedziałek – Ja.

Wtorek – Ja.

Środa – Ja.

Czwartek – Ja.



Autor: Witold Gombrowicz

Tytuł: Dziennik 1953 – 1969

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie

Data wydania: maj 2013

Liczba stron: 1004

Oprawa: twarda

Gatunek: dziennik


5 komentarzy:

  1. Mam dwa wielkie marzenia - dwa wyzwania literackie. To właśnie Dziennik Gombrowicza oraz Dziennik Maraiego... Pięknie opisałaś, chcę sięgnąć jeszcze bardziej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście wielkie marzenia, zważając na objętość obu dzieł :) Chciałoby się powiedzieć- czytaj! jednak wiem, że do niektórych utworów trzeba wewnętrznie dojrzeć (nie wiem czy kiedykolwiek przeczytam "Ulissesa"). Mam jednak nadzieję, że kiedy już sięgniesz po "Dziennik" Gombrowicza, nie zawiedzie on Twoich wielkich nadziei :)

      Usuń
  2. Czuję się zachęcona do przeczytania tej książki:) Dzięki!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że przyniesie Ci tyle literackich zachwytów, co mnie :)

      Usuń
  3. Świetny blog, zapraszam do siebie jestem tu nowa. http://morningdew99.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie ślad, za każdy jestem niezmiernie wdzięczna :)
Pamiętaj jednak o netykiecie. Wiadomości niecenzuralne, obelżywe i niezwiązane z tematem będą kasowane bez mrugnięcia okiem. Jeśli chcesz, żebym do Ciebie zajrzała, zostaw swój adres pod komentarzem :)