środa, 25 maja 2016

7 Wspaniałych: Bohaterki z "jajami"



Zbliża się Dzień Matki – piękne święto, w którym możemy okazać trochę miłości naszym kochanym mamom. Czasem potrafią nieźle dać nam w kość, ale przecież wystarczy jeden uścisk, jedno ciepłe słowo, by wybaczyć jej wszystko. O tych matkach z pewnością przeczytacie na wielu blogach. Nie u mnie. Tym razem przygotowałam dla Was zestawienie osobniczek, którym z dzieckiem nie do twarzy. To kobiety silne, niezależne i bardzo często nie walczące ze słabościami swojej płci. One nie zastanawiają się zbytnio nad powiększaniem populacji. Zapraszam na Top 7 bohaterek z "jajami":



7. Clarice Starling (Milczenie owiec i Hannibal Thomasa Harrisa)
Ta agentka FBI nie da sobie w kaszę dmuchać! Jest nieustępliwa, a właściwie uparta jak osioł, jeśli mamy nazywać rzeczy po imieniu, błyskotliwa i dość prostolinijna. Tę cechę doskonale wykorzystuje jej przeciwnik i mentor, Hannibal Lecter. Jednak Starling nie daje się prowadzić za nos, jest na to zbyt charakterna i ambitna, a Lecter to właśnie w niej ceni. Ta kobieta się nie poddaje, nie przestaje szukać, przez co jest doskonałą agentką, jednak niezbyt lubianą koleżanką z pracy. Zwłaszcza przez mizoginicznych podrywaczy. 
 

                                                 6. Milva (Saga o Wiedźminie Andrzeja Sapkowskiego)

Źródło

Doskonała łuczniczka, wierna przyjaciółka i kobieta prosta choć nie głupia (pomimo, że sama mówi o sobie prosta dziewucha ze wsi). Milva to zabójcza broń, silna i doświadczona przez życie bohaterka, która nie boi się wziąć sprawy we własne ręce. Cierpliwa, wytrwała i spokojna, jak przystało na myśliwego z dziada pradziada. Z pewnością chcielibyście mieć ją po swojej stronie barykady.



SPOILER (chociaż Milva miała zostać matką, czas pokazał, że niebezpieczny styl życia dość skutecznie pokrzyżował jej plany. Nie była też zresztą zbyt uczuciowa, choć z pewnością nauczyłaby małego półelfa doskonale strzelać z łuku)




                                                  5. Desirée (Kwietniowa czarownica Majgull Axelsson)

Ten wybór nie jest typowy, przyznaję. Desirée nie należy raczej do kobiet, które mogłyby komuś dokopać w dosłownym tego słowa znaczeniu. Jest jednak bohaterką o wielu talentach – nad wyraz inteligentną i zdolną. Potrafi także odwiedzać ciała wszystkich żywych istot, co po części rekompensuje jej fakt, że ciało które zamieszkuje jest sparaliżowane. Choć życie jej nie rozpieszczało, Desirée trzyma się go dla kilku małych przyjemności: miłości i zemsty. Nie chcielibyście, by pragnęła zemścić się właśnie na Was. To uparta, niesamowicie silna kobieta, która pomimo swoich ograniczeń, nie daje się stłamsić. 

                                            4. Franny Berry (Hotel New Hampshire Johna Irvinga)


Od samego początku powieści Franny jawi się nam jako prawdziwy żywioł: dziewczynka nad wyraz zainteresowana seksem, bijąca się jak chłopak choć doskonale wykorzystująca damskie atrybuty (a także brak męskich). Jest piękna i inteligentna, a choć życie jej nie rozpieszczało, potrafił śmiać się jak nikt inny w rodzinie Berrych. Jednak zajście jej za skórę może być życiowym błędem – jeśli boicie się niedźwiedzi, lepiej nie podpadnijcie Franny, która bardzo dobrze zaznajomiła się z pewną niedźwiedzicą, gotową zrobić dla niej wszystko.

                                          3. Arya Stark (Pieśni Lodu i Ognia George’a R.R. Martina)

To bohaterka, która powinna służyć za przykład dla wielu dziewczynek – wcale nie musicie być piękne, ubierać się modnie i modlić się o to, by jak najszybciej znaleźć męża. Arya jest całkowitym przeciwieństwem swojej siostry, Sansy, która odlicza dni do wymarzonego dnia ślubu. To dziewczyna, która z całą pewnością wolałaby urodzić się chłopcem, by móc walczyć, polować i dokazywać ze swoimi braćmi, zamiast zajmować się nudnym szyciem. Zapewne byłby z niej świetny wojownik, skoro nawet w swojej skórze potrafi zabić bez mrugnięcia okiem.


                                                2. Skaut/ Jean Louise Finch (Zabić drozda Harper Lee)

Skaut nie raz pokazała nam, że dzieci potrafią mieć charakterek. I to jeszcze jaki! Bohaterka niczym nie ustępuje swojemu bratu i kolegom, równie szybko chodzi po drzewach i biega po podwórku. To dziewczynka, która nigdy nie rozstaje się ze swoimi ogrodniczkami, nie boi się ubrudzić, a założenie sukienki jest dla niej gorsze niż wieczność w piekle. Ci, którzy poznali pierwszą wersję Zabić drozda, wydaną pod tytułem Idź, postaw wartownika wiedzą, że Skaut wyrosła na  niezależną i pyskatą młodą damę. To bohaterka, której nie sposób nie kochać za jej „chłopięcość” i zacięcie. Nic dziwnego, że autorka opisała ją tak doskonale. Według wypowiedzi jej siostry, Skaut jest wzorowana na młodej Nelle Harper Lee, która w dzieciństwie dość często biła się na placu zabaw. 


                                       1. Lisbeth Salander (Trylogia Millennium Stiega Larssona)

Kobieta niepokorna, wielka buntowniczka w niewielkim ciałku, dorosła Pippi Langstrumpf*, która nadal nie przystaje do tego świata. Jednak teraz jest już kimś więcej, niż tylko ekscentryczną dziewczynką: w oczach społeczeństwa jest socjopatką, w oczach czytelników – mścicielką. Nie chcielibyście stanąć jej na drodze, ani spotkać w ciemnym zaułku. Lisbeth niszczy swoich wrogów bez litości, zaś przyjaciół broni jak lwica. Być może Salander byłaby doskonałą matką: wyzwoloną, odważną i z całą pewnością prezentującą się oryginalnie. Nie sądzę jednak, by społeczeństwo było na to gotowe.


A jakie są Wasze ulubione bohaterki z "jajami"? Która postać kobieca zaszła Wam za skórę swoją niezależnością, lub która zaimponowała swoją siłą?

[*] Stieg Larsson mówił o Lisbeth Salander jako o dorosłej Pippi, nie ukrywając, że wzorował swoją postać właśnie na tej małej dziewczynce z powieści Astrid Lindgren. Więcej na http://kryminal.ubf.pl/readarticle.php?article_id=270



76 komentarzy:

  1. Z wymienionych znam tylko Lisbeth, ale to jest bez wątpienia najoryginalniejsza bohaterka, z jaką miałem okazję się spotkać i na pewno "z jajami". :) Świetna kreacja!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No co Ty mi tu opowiadasz? Przecież czytałeś "Zabić drozda", więc znasz Skauta, a z tego co pamiętam chociaż widziałeś "Milczenie owiec", więc i panna Starling nie jest Ci obca ;)
      Co do Lisbeth, to niesamowicie ciekawa bohaterka, nie tylko baba z jajami ale także niemal superbohaterka (albo antybohaterka?). Kobieta androgyniczna, wyzwolona i cholernie popaprana. Wielkie owacje dla Larssona za taką kreację.

      Usuń
    2. Ja chyba jakiś ostro zamyślony czytałem tego posta i skupiłem uwagę tylko na Lisbeth, którą najbardziej lubię, a kreację najbardziej podziwiam. Oczywiście, żę znam Skaut i Starling. Ale widzę, że Ty też już znasz mnie całkiem nieźle. :P Z takich kobiet z jajami fajna jeszcze była Zadra Bathu z młodzieżowego cyklu "Morze drzazg" Abercrombiego, który niedawno czytałem. A z filmowych kobiet z jajami to bardzo lubię Michelle Rodriguez. Chyba najbardziej rola z Residenta Evila utkwiła mi w głowie. Kojarzysz aktorkę? :)

      Usuń
    3. Pozostaję czujna i nie dam sobie wmówić, że wiesz mniej niż wiesz w rzeczywistości :P Abercombiego nie czytałam, więc się nie wypowiadam, ale Rodriguez znam i rzeczywiście, to najlepszy przykład filmowej kobiety z jajami. Chociaż Mila w "Resident Evil" też dawała radę:)

      Usuń
    4. Hehehe, no tak "Wielka siostra" jest czujna, nie mniej niż Wielki brat kiedyś. :P Tak, Mila ogólnie ma takie rolę przemawiające za tym, że też "ma jaja". :)

      Usuń
  2. Szczerze mówiąc, nie kojarzę żadnej bohaterki z wyraźnymi jajami, troszkę jawi mi się jako taka mocna postać kobieca Vin ze Zrodzonego z Mgły :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też miałam niemały problem z wybraniem silnych bohaterek - strasznie ich mało, a przynajmniej ja życzyłabym sobie więcej :)
      Hmmm Sanderson, tak? Niestety nie znam autora, ale widzę to nazwisko na każdym kroku, więc może kiedyś przyjdzie na niego pora :)

      Usuń
  3. Idge ze "Smażonych, zielonych pomidorów" Fannie Flag, Dina z "Księgi Diny" Herbjorg Wassmo, Amy z "Zaginionej dziewczyny Gillian Flyn, tytułowe "Wiedźmy" Helene Uri, no i oczywiście Lisbeth Salander..Tę ostatnią - uwielbiam wprost :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wymieniłaś aż dwie książki, które bardzo chcę przeczytać: "Smażone..." i "Zaginioną dziewczynę", choć w drugim przypadku widziałam film i muszę się z Tobą zgodzić - Amy to silna zawodniczka :)

      Usuń
    2. "Smażone.." są świetną książką, w klimacie podobną nieco do "Zabić drozda", a film o Amy nawet do pięt nie dorasta pisarskiej wersji. Pozdrawiam :)

      Usuń
    3. Oj, wiesz jak zachęcić :D Porównanie do "Zabić drozda" działa jak powinno. Co do Flynn, słyszałam o jej twórczości wiele i dobrego i złego, ale z pewnością przekonam się sama, co o tym myśleć. Najbardziej ciekawią mnie właśnie "Zaginiona dziewczyna" i "Ostre przedmioty".
      Pozdrawiam również, Joanno i miłego wieczoru życzę! :)

      Usuń
    4. Na "Ostre przedmioty" - szkoda Twojego cennego czasu, lepiej przeczytaj coś nowego i nam tu napisz o tym :)

      Usuń
    5. Aż tak źle? Szkoda, bo fabuła zapowiadała się nieźle. "Zaginioną dziewczynę" przeczytam jednak na pewno :)

      Usuń
  4. Uwielbiam Lisbeth i Aryę. Do tej kompilacji dodałabym Denerys z "Gry o tron". Uwielbiam ją!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daenerys jest jednak matką, więc automatycznie odpadła z zestawienia. Tak samo jak Cersei ;)

      Usuń
  5. Znam jedynie Lisbeth Salander oraz Clarice Starling i nie mogę się nie zgodzić :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lisbeth to jedna z moich ulubionych postaci kobiecych w literaturze. Jest bardziej złożona, niż mogłoby się wydawać.
      Pozdrowienia! :)

      Usuń
  6. Z wyborem Lisbeth, Scout jak najbardziej się zgadzam. Ja dopisałabym jeszcze od siebie Achaję Ziemiańskiego, W.Redną Gromyko i Shallan z Archiwum Burzowego Światła Sandersona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nad Achają się zastanawiałam, ale trylogię czytałam bardzo dawno temu i trochę bałam się, że nie będę umiała jej opisać.

      Usuń
  7. Bardzo dobre zestawienie! Czułam, że Lisbeth będzie na pierwszym miejscu :) w ogóle lubię takie bohaterki "z jajami", bo wypacykowane mimozy płaczące na każdym kroku doprowadzają mnie do szału

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) A z Lisbeth nie mogło być inaczej ;)
      Tu również się zgadzamy - bardzo chciałabym widzieć więcej silnych i niezależnych kobiet w literaturze. Nie cierpię głupiutkich bohaterek, które tylko czekają na ratunek, jak księżniczki w wieży.

      Usuń
  8. W tym zestawieniu wygrywa czwórka, bezapelacyjnie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Franny jest świetna! :D zastanawiałam się tez nad Hester z "Modlitwy za Owena", ale ona nie ma tyle charyzmy co Franny :)

      Usuń
  9. Bardzo fajna TOP'ka. Czytałam ją z wielką przyjemnością. I może wstyd się przyznać ale najlepiej znam Starling. Co do "Kwietniowej czarownicy" pomimo ż eta książka nie przypada do gustu wielu osobom ja mam na nią przedziwną ochotę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę:) Starling jest świetną postacią kobiecą, bardzo podoba mi się też zakończenie jej wątku z Lecterem ;) "Kwietniową czarownicę" polecam - to naprawdę cudowna powieść, bogata w emocje i trochę dziwna, w ten pozytywny sposób oczywiście :) To jedyna książka Axelsson jaką przeczytałam, ale zachęciła mnie do zapoznania się z kolejnymi :)

      Usuń
  10. Ciekawa lista, znam i uwielbiam Aryę, Milvę i Lisbeth :) Do Twojej listy mogłabym dodać Idgie ze "Smażonych zielonych pomidorów", Achaję i Hermionę Granger.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podobała :) "Smażone zielone pomidory" to jedna z książek na długiej liście do przeczytania:) Achaję czytałam dawno temu, więc sobie odpuściłam. Co do Hermiony - ona jest chyba we wszystkich tego typu zestawieniach, więc wolałam jej uniknąć;)

      Usuń
  11. Nie znam żadnej z tych matek ;p
    Ciężko mi znaleźć jakąś przykładową "silna" matkę, czytam nie te książki czy mało takich postaci?;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie - to właśnie zestawienie anty-matek, kobiet silnych, które raczej nie myślą o kwestiach rozpłodowych ;)

      Usuń
  12. Tak się szczęśliwie składa, że znam wszystkie bohaterki, które wymieniłaś i popieram wybór. Jeśli chodzi o Sapkowskiego, to z postaci kobiecych zdecydowanie bardziej zapadła mi jednak w głowie Yennefer, jest chyba bardziej romantyczna. No, ale ona do końca nie pasuje do Twojego zestawienia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś pierwszą osobą, która może się tym pochwalić :) I bardzo mnie cieszy, że znasz te wszystkie bohaterki, bo każda z nich jest świetna! O Yennefer również myślałam, bo nie da się ukryć, że to twarda sztuka, ale z racji, że była "przyszywaną" matką Ciri i niezbyt ją lubiłam, postanowiłam wybrać Milvę :)

      Usuń
  13. Nie znam bohaterek, o których pisałaś, ale dla mnie taką dziewczyną "z jajami" była Villemo z Sagi o Ludziach Lodu :) Sprzeciwiła się rodzinie, uciekła, żeby pomóc ukochanemu, a do tego podróżowała wśród żołnierzy przebrana za faceta ;p I zawsze miała swoje zdanie. Bohaterka z charakterem :D

    ksiazkowy-swiat-niki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja mama czytała "Sagę...", ja nigdy nie miałam okazji poznać nawet jednej części. Ale z Twojego opisu wynika, że rzeczywiście ta bohaterka miała "jaja". Trochę jak Mulan ;)

      Usuń
  14. Ach, zapomniałem dodać, że właśnie poznaję jedną z bohaterek "z jajami", bo czytam Hotel. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A! To fantastycznie :D Jestem strasznie ciekawa jak Ci się spodoba w hotelu państwa Berry ;)

      Usuń
    2. Podobać się podoba, ale nie w takim stopniu jak perypetie Garpa. :) Mam za sobą niecałą połowę i jest dobrze. Zobaczymy, co dalej. Ale myślę, że Irving to ten pisarz, do którego będę systematycznie wracał, bo podoba mi się jak pisze. :)

      Usuń
    3. Trudno będzie przeskoczyć Garpa, ta powieść była wyjątkowa. Ale "Hotelowi..." niewiele brakuje :) Dalej może być tylko lepiej ;)
      Cieszy mnie to bardzo. Dla mnie Irving jest jednym z ulubieńców. Strasznie specyficzny, nie da się go pomylić z nikim innym, a przez to chce się więcej i więcej :)

      Usuń
    4. "Hotel" nabiera rumieńców w miarę konsumowania. Dobiła mnie akcja z matką i Jajem, bo właśnie jestem niedaleko po tym momencie. Irving mnie zachwyca. Drobnym niuansem potrafi mnie rozśmieszyć lub dobić. Początkowo myślałem, że będzie podobny mocno do Steinbecka. Ale to inny styl. Bardziej odważny i wnikliwy. Aczkolwiek obaj pisarze to dla mnie śmietanka, jeśli chodzi o literaturę współczesną, dramat i obyczajowość. Powinienem w tym tygodniu wyrobić z przeczytaniem i recką. Będę czytał tego Irvinga, oj będę. :)

      Usuń
    5. Ta śmierć jest cholernie w stylu Irvinga - nic się nie dzieje, mają rozpocząć nowe życie i bach! samolot przepadł, a z nim matka i Jajo. Ja właściwie nie wiedziałam jak się zachować, bo to się stało tak nagle.
      Steinbeck również jest bardzo plastyczny, ale raczej w ten spokojny, stonowany sposób (z tego co zauważyłam po jednej książce). Irving jest gawędziarzem, lubi opowiadać dużo i barwnie, a przy okazji potrafi doskonale przeplatać zwykłe życie z wielkimi tragediami - jak w tym wypadku gwałt na Franny. Ale obaj mają dryg do portretów psychologicznych. Ty będziesz czytał Irvinga, a ja z pewnością więcej Steinbecka ;)

      Usuń
    6. Właśnie. POdobnie jak to był ze słynną scenę w aucie u Garpa. :P Lubię odważnych i ekscentrycznych autorów. Chyba głównie przez to uwielbiam Kinga. :)
      Dokładnie. Idealnie z tym stwierdzeniem się wpasowałaś. Obaj piszą na ważne tematy, tylko że Steinbeck bardziej spokojnie i subtelnie, a Irving tak jak piszę, odważnie i ekscentrycznie. :) Odpowiada mi taki stan rzeczy. To jak ja przeczytam Hotel to będę czekał na ruch z Twojej stronę w kierunku Steinbecka. ;)

      Usuń
    7. Kurcze, nie czytałam tyle Kinga co Ty, ale czy on jest ekscentryczny? Ma wyobraźnię i jest odważny (pokazał to chociażby biorąc za temat bolesny dla wielu Amerykanów zamach w "Dallas '63"), ale nie widzę w nim chyba ekscentryka.
      Obiecuję zabrać się za Steinbecka - autor oczarował mnie "Zagubiony autobusem", umiejętnością napisania historii niby o niczym, ale tak naprawdę o wszystkim. Myślę, że na razie pójdę w coś subtelnego, jak "Myszy i ludzie", a dopiero później wyjadę z czymś wielkim jak "Grona gniewu" :)

      Usuń
    8. Jego poziom ekscentryzmu nie jest tak wysoki jak Irvinga, ale też bulwersuje momentami, rzuca takimi petardami. Tylko, że u niego jest to momentami, nie w każdej książce i nie od pierwszej do ostatniej strony, jak u Johna. Może trochę zbyt pochopnie wspomniałem akurat o Kingu pisząc o ekscentryzmie Irvinga. Ale już trudno. Chucka Palahniuka znasz? :)
      "Myszy i ludzie" subtelne, ale bardzo ujmujące. To jest idealna książka na prezent dla przyjaciela. :)

      Usuń
    9. Chyba będę musiała się bardziej wczytać w tego Kinga pod kątem ekscentryzmu :) Dla mnie ten autor to przede wszystkim świetny opowiadacz - momentami aż zbyt wsiąkający we własne dygresje. Ale uwielbiam jego powroty do sielskich czasów młodości, jak w "Joyland" czy kreowanie pełnokrwistych bohaterów, których momentami aż mamy ochotę albo przytulić, albo udusić :)
      O Palahniuku zamieniliśmy już kilka zdań - znam jego "Udław się", ale nie zrobiło na mnie większego wrażenia. Z pewnością przeczytam "Fight club", bo to pierwowzór jednego z moich filmów wszech czasów.
      Brzmi świetnie :) W takim razie kupię sobie w prezencie, albo jeszcze lepiej, przekonam jakiegoś przyjaciela, żeby mi ją sprawił ;)

      Usuń
    10. On czasem potrafi takim tekstem lub sceną przywalić, że nie idzie. Zgadzam się z tym, o czym piszesz. Opowiada świetnie. Chętnie bym z nim sam pogadał przy piwie. Zajebisty facet. Ogromnie żałowałem, że nie mogłem jechać do Francji na spotkanie z nim.
      Być może. Ja już mam skleroze w tym wieku. :P
      Zrób i tak, i tak najlepiej. :D

      Usuń
    11. Myślę, że jako były nałogowiec nie byłby zbyt chętny, by rozmawiać z Tobą przy piwie ;) Nie sądzę, by kiedyś pojawił się w Polsce, ale zawsze możesz spróbować nawiązać z nim korespondencję. Coś w stylu: jestem Twoim największym fanem :D Czasem takie rzeczy się sprawdzają.
      No rzeczywiście, staruszek z Ciebie. Dobrze, że ja mam świetną pamięć ;)

      Usuń
    12. Hehe, ja mogę przy piwie, a on przy piwie korzennym, mocno popularnym w Stanach. :) Nie tylko nałogowiec alkoholowy to był. Ćpał też nad wyraz. A wczoraj oglądałem z nim filmik jak opowiadał o zaletach audiooboków. Koleś mnie zachwyca. Setki milionów na koncie, a ubrany schludnie, w zwykłą czerwoną bluzę, jeansy i adidasy. Nie wiadomo jakich firm, ale wyglądają jakby przechodzone. Nie żebym coś do tego miał. Ale mieć tyle kasy i dystans do tego, to jest godne podziwu.
      NIe, w Polsce raczej nie. Prędzej jego syn, Joe Hill, pojawi się u nas, co by mnie w sumie nie zdziwiło, bo podczas jego pobytu w Niemczech spora grupa ze stephenking.pl pojechała do niego i skradła impreże robiąc z nim wiele fotek, gadając, ściskając, dali mu nawet koszulkę.
      Jaki staruszek, do 3 z przodu jeszcze trochę. :P

      Usuń
    13. No chyba, że tak. Nieładnie byłoby z Twojej strony, żeby sprowadzać swojego mistrza na złe tory ;) Ano dokładnie, facet miał ciekawe życie. Picie, ćpanie, prawie jak gwiazda rocka. Hm być może dojrzał do tego, by mieć sporo kasy i tym nie epatować. A może po prostu ma w nosie to, jak wygląda a pieniądze wydaje na super drogi sprzęt audio albo książki :) Ale rzeczywiście, to godne podziwu, że facet, którego nazwisko zna chyba każdy, nie zachowuje się jak rozkapryszona gwiazdeczka. To widocznie cechuje ludzi inteligentnych :)
      Haha pięknie, Polacy jadą do Niemiec i od razu widać, że przyjechali :) No to może syn weźmie ze sobą tatusia, skoro ma takich wiernych fanów w tym kraju ;)
      No, może i jeszcze nie ma 3 z przodu, ale skleroza już jest. Radzę zacząć brać Bilobil :P

      Usuń
    14. On miał też poważny wypadek w 1999 i ledwo uszedł z życiem, co też sprawiło, że pewnych nawyków się pozbył i zaczął życie bardziej szanować.
      Ale w pozytywnych sensie. nie było wiochy. :) Naprawdę bardzo fajna organizacja.
      Pewnie jesteś moją rówieśniczką, więc samą Cię niekiedy skleroza dopada. :P No chyba że się mylę, to wtedy gratuluję dobrej pamięci. Ja bez telefonu i notatnika bym nie żył. :D

      Usuń
    15. Tak, wiem. Co nieco o nim czytałam :)
      Hehe nie no, wierzę, że pokazali się z dobrej strony. Bardziej śmieszy mnie to, że tak wzięli w obroty Hilla, że dla Niemców pewnie już go nie starczyło :P
      Nie, jestem od Ciebie młodsza :) Ale pamięć mam niezłą, choć wybiórczą. Rzadko pamiętam o tym, że mam jakieś obowiązki, ale o czytanych książkach nie zapominam ;)

      Usuń
    16. Tak z ciekawości. Ile książek Kinga przeczytałaś? :)
      Dokładnie. Pisali na forum chłopaki i dziewczyny z SK.pl, że Niemcy byli poirytowani, że Polacy skradli im show. :D
      Aha, nie wiedziałem. Trochę tajemnicza z Ciebie osóbka. Tyle co wiem o Tobie, to z rozmów z Tobą. :)

      Usuń
    17. Po dokładnym przeliczeniu wyszło, że przeczytałam 12 książek (3 zbiory opowiadań i 9 powieści). Dość mierna liczba przy całej bibliografii Kinga, ale mam czas na nadrabianie ;)
      Oj tam, od razu tajemnicza :) Po prostu nie mówię dużo o sobie, ani nie zamieszczam zbyt wielu informacji. Ale jestem dość nudną osobą, więc to żadna strata ;)

      Usuń
    18. Czy ja wiem, czy mizerna. Zależy jak na to patrzeć. Jeśli jesteś fanką, to owszem, mizerna. Jeśli jesteś neutralna, to nie ma powodów tak sądzić, bo to przecież sporo książek przeczytanych jak na jednego autora. Od niewielu pewnie tyle czytałaś. :)
      Nie no, masz gust bardzo zbliżony do mojego, czyli zajebisty. Dzięki temu ja też jestem zajebisty, więc idąc tym tokiem rozumowania Ty też jesteś zajebista. :P Jakbyś była nudna to bym z Tobą nie pisał, możesz mi wierzyć na słowo. ;) Skąd jesteś, że tak z ciekawości zapytam? :)

      Usuń
    19. Nie jestem fanką, choć lubię bardzo. Jednak sporo Kinga zalega na półeczkach i czeka, i czeka, a ja zawsze mam coś innego do czytania. Więc wychodzi na to, że aż tak nie lubię, żeby od razu się na niego rzucać ;) Haha no dobra, kącik wzajemnej adoracji. Ok, mamy oboje zajebiste gusty i w ogóle jesteśmy zajebiści. Nie wiem dlaczego jeszcze nie napisaliśmy książki o tym, jak być zajebistym i nie zwariować :P
      Kamilu drogi, że się tak do Ciebie zwrócę po imieniu, masz nawrót sklerozy, albo nie czytasz mnie uważnie ;) Podczas rozmowy o Bibliotece Grozy powiedziałam Ci, że jestem z Torunia, czyli miasta, w którym mieści się wydawnictwo C&T. Jakbyś kiedyś znowu zapomniał, to kieruj się tym tropem :P

      Usuń
    20. To może jeszcze zostaniesz? Jest nadzieja? :)
      No raczej, że tak. Co sobie będziemy wmawiać, że nie jesteśmy zajebiści, jak jesteśmy. ;) A książkę bardzo chętnie bym napisał, nawet tylko tak dla siebie. Chciałbym chociaż raz w życiu. Kolega napisał o jurze Krakowsko_częstochowskiej. Ale nie dał do wydawnictwa. Samemu wydrukował i oprawił, i dał kilka egzemplarzy rodzinie.

      Przepraszam, ale to skleroza. Faktycznie teraz skojarzyłem, że przy okazji rozmowy o C&T była mowa o Toruniu, że stamtąd jesteś. :)

      Usuń
    21. Jest nawet spora, bo wszystkie najlepsze (ponoć) książki Kinga mam przed sobą. "Bastion", "Lśnienie", "Miasteczko Salem" - tych jeszcze nie znam, a jest duża szansa, że się w nich zakocham :)
      Chyba napisanie książki jest takim małym marzeniem większości osób, które choć trochę związane są z literaturą i tworzeniem (tak jak w naszym wypadku pisaniem recenzji). Mnie też to chodzi po głowie już od dawna, ale nie jestem w stanie sfinalizować swoich planów. Zawsze zostaje pomysł, zapisane strony i porzucony projekt. Ale kiedyś jakąś skończę :)
      Jasne, jasne, najłatwiej zrzucić na sklerozę :P Ale spoko, wybaczam Ci, bo jeszcze nie zacząłeś brać bilobilu ;) Jakby coś, to będę Ci przypominać tyle razy, aż zapamiętasz :P

      Usuń
    22. A Zielona mila, Cztery pory roku, Serca Atlantydów i Wielki marsz?

      Aha, czyli coś zaczynałaś?

      TO też jest kwestia tego, że nie pisze się z jedną osobą, tylko z kilkoma w różnych miejscach, na różne tematy i potem się człowiek gubi. Ja zresztą też mam w ostatnim czasie tendencje do bycia rozkojarzonym. ;)

      Usuń
    23. "Zieloną milę" i "Wielki marsz" czytałam. Od "Zielonej..." w ogóle zaczynałam przygodę z Kingiem :)

      Coś tam zaczynałam, a potem w szale wywalałam do kosz :) Gdzieś tam walają się jakieś stare opowiadania, ale od dłuższego czasu nie piszę niczego poza recenzjami. Brak czasu i samozaparcia. Ale mam nadzieję do tego wrócić.

      W porządku, Ciastku, nie będę wymagać, żebyś pamiętał o wszystkim, o czym piszemy :) Najwyżej będę się ciutkę podśmiewać, że czegoś nie pamiętasz :) Cóż to? Czyżby wakacyjna atmosfera sprzyjała w Twoim wypadku myśleniu o niebieskich migdałach? ;)

      Usuń
    24. To pięknie ją zaczęłaś, bo to rewelacyjna historia. Ale ją akurat pokochałem za sprawą filmu, niemal w 100% wiernemu książce. Uwielbiam. A "WK" to moja Biblia. Czytałem 6 razy i przeczytam pewnie co najmniej jeszcze 2 razy tyle. :)

      Rozumiem. Może niepotrzebnie? Czasem warto wrócić po latach do starych rzeczy, bo możesz dojrzeć braki, których wtedy nie widziałaś, zmodyfikować i zrobić lepiej. :)

      Możesz się podśmiewywać. Nie mam z tym problemu. Ale będę musiał w takim razie bliżej Ci się przyjrzeć, żeby wyłapać też u Ciebie coś, z czego będe mógł się pozytywnie nabijać. :P Nie, to nie myślenie o niebieskich migdałach. Czasem po prostu pisząc w pracy, mimo wolnej chwili, myślę o tym, co trzeba będzie jeszcze dzisiaj zrobić, i tak to czasem wychodzi. :)

      Usuń
    25. A widzisz, ja obejrzałam film długo po przeczytaniu książki. Obie wersje są piękne, wzruszające i mają w sobie coś kingowskiego :) "Wielki marsz" mi się podobał, ale miłości nie było. Już zresztą kiedyś o tym rozmawialiśmy - dla mnie ta książka była ciut przewidywalna, dlatego nie wywołała tego zamierzonego efektu "wow".

      Czasem tak, wiem o tym doskonale. Ale kiedy już teraz dostrzegam braki i widzę je dalej pomimo ulepszania, to w pewnym momencie wkurzam się i impulsywnie wyrzucam. Tak już mam:) Ale nie żałuję. Wolę zaczynać od nowa, na świeżo :)

      W takim razie będę się musiała mocno postarać, żebyś nie znalazł niczego godnego podśmiechujek ze mnie :P

      Usuń
    26. Wielki marsz to u mnie była pierwsza książka Kinga i tak naprawdę pierwsza wykraczająca poza ramy II wojny światowej, której czytałem przy maturze sporo, przygotowując sie do prezentacji ustnej. Miałem wtedy takie "wow" i czułem się jakbym dostał kopa w twarz, c o najmniej kilka razy, bo te sceny niektóre ostro ryją głowę. To tak naprawdę była pierwsza napisana książka przez Kinga, ale odłożył ją na potem i wydał "Carrie".

      No rozumiem. Ale może kiedyś napiszesz coś, z czego będziesz na tyle zadowolona, że się będziesz chciała pochwalić, czego życzę. :)

      Będę czujny, uważaj. :D

      Usuń
    27. Myślę, że gdybym sięgnęła po tę książkę wcześniej, zrobiłaby na mnie większe wrażenie. Trochę już znałam Kinga i wiedziałam, że oni nie idą tak po prostu. Że jak odpadasz, to dzieje się coś strasznego. Ale to jedna z książek Kinga, którą lubię dlatego, że nie jest przesadzona. O ile podoba mi się rozwlekłość "Pod kopułą" i genialne portrety bohaterów, tak "Wielki marsz" to chodzenie i gadanie. I to mi się podobało. Bo Ci bohaterowie mają sporo do powiedzenia. No i otwarte zakończenie - też na plus :)

      Usuń
    28. Te otwarte zakończenie nie do każdego przemawia. Wiele opcji interpretacji, niekoniecznie pomyślnych. No cóż, dla nie to Biblia i będę się tego trzymał. :)

      PS: Jaki tu sznur wiadomości. Jezuuu. Fajne z nas dialogowe maniaki. Może na biblionetce na PW będzie się bardziej rozpisywać, bo niedługo będziesz tu miała 60 komentów tylko od nas i 90% poza tematem recki. :P

      Usuń
    29. Jestem wielką fanką otwartych zakończeń. Oczywiście nie zawsze, bo czasem to po prostu nie pasuję. Lubię jednak sama dopowiadać sobie, co stało się potem, interpretować i bawić się tym.

      Taaa, właśnie odpowiadając na pozostałe Twoje komentarze zauważyłam, jak mi podnosisz średnią ;) Mnie to zupełnie nie przeszkadza, jeśli rozmowa idzie naturalnie - a idzie. Ale rzeczywiście biblionetka wydaje się dobrym rozwiązaniem :)

      Usuń
    30. Ja też, albo otwarte albo half-happy endy. Romantyczne i ckliwe średnio mi pasują.

      Hehehe, taki nabijacz ze mnie, widzisz. A dopiero co pisałaś mi (tam), że nie lubisz nie na temat komentów pod postami. :P

      Usuń
    31. Coś, co jest romantyczne i ckliwe nie może być dobre - z takiego założenia wychodzę i będę się go trzymać.

      Oj, ale te wypowiedzi są na temat. Choć zupełnie inny od tematu posta :P

      Usuń
    32. Ja myślę, że nie w każdym przypadku, ale musiałbym się bardziej zastanowić nad mocnymi przykładami. :P

      Hahaha, naciągana prawda, ale prawda. Ok. ;)

      Usuń
  15. Milva z Wiedźmina - uwielbiałam ją od pierwszego wejrzenia można powiedzieć. Ale np. Arya Stark mnie jakoś irytuje... Lisbeth podobała mi się trochę w książce, w filmie już znacznie mniej :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie było podobnie - po Milvie od razu było widać, że to będzie świetna postać:D Arya ma swoje wady, to w końcu dziecko. Jednak w porównaniu ze swoją siostrzyczką wypada bardzo dobrze. Filmowa Lisbeth z wersji szwedzkiej jest świetna - amerykańska całkowicie odpada.

      Usuń
  16. Zgadzam się z Arią i Lisbeth ;) Reszty niestety nie znam...
    Ja również przygotowałam podobne zestawienie, więc jeśli masz ochotę to zapraszam do siebie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, dziękuję za zaproszenie - chętnie zajrzę;) uwielbiam czytać takie zestawienia!

      Usuń
  17. Aż mi głupio napisać, że żadnej z tych kobiet "nie znam". Muszę się kiedyś wziąć za "Wiedźmina".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie! Jako wielką fanka "Wiedźmina" będę namawiać,)

      Usuń
  18. Dodałabym do tej listy bohaterki książki "Cwaniary" Sylwii Chutnik (choć o ile pamiętam, jedna z nich była w ciąży) i Alię z "Pani Furii" Grażyny Plebanek - to stuprocentowa kobieta walcząca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i tu wychodzi moja ignorancja jeśli chodzi o polskich autorów (i autorki). Ani Chutnik, ani Plebanek nie znam. Ale lubię kobiety walczące;)

      Usuń
  19. Świetny post, niestety większość tych bohaterek pozostaje mi nieznana. Muszę się zastanowić, które bohaterki ja mogłabym dopisać do swojej listy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) W takim razie zachęcam do zrobienia takiej listy - to świetny pomysł na post, nawet po dniu kobiet;)

      Usuń

Zostaw po sobie ślad, za każdy jestem niezmiernie wdzięczna :)
Pamiętaj jednak o netykiecie. Wiadomości niecenzuralne, obelżywe i niezwiązane z tematem będą kasowane bez mrugnięcia okiem. Jeśli chcesz, żebym do Ciebie zajrzała, zostaw swój adres pod komentarzem :)