sobota, 14 maja 2016

"Czasem warto zabić" Peter Swanson - recenzja



Czasem nie warto




Czasami chwytliwy tytuł wystarczy, by porządnie zaciekawić czytelnika, który, nie patrząc na nic, z chęcią da się ponieść swojej intuicji. To właśnie przytrafiło mi się z powieścią Petera Swansona – Czasem warto zabić. Autor był mi nieznany (dopiero po krótkim researchu dowiedziałam się, że napisał raczej chłodno przyjętą Dziewczynę z zegarem zamiast serca), opinie na okładce niewiele mnie interesują a znaczek z informacją, że Agnieszka Holland nakręci ekranizację mógłby dla mnie w ogóle nie istnieć. Sięgnęłam po tę pozycję, bo zostałam najzwyczajniej w świecie zaintrygowana. Co z tego wyszło?


Ted powoli sączy swojego drinka, gdy w lotniskowej poczekalni dosiada się do niego piękna kobieta. Nie znają się, a Ted jest pewien, że więcej jej nie zobaczy. Od słowa do słowa – z pomocą sporej ilości alkoholu – opowiada nieznajomej o żmijowatej żonie, której z wielką chęcią by się pozbył. Dosłownie i na zawsze. Najpierw jest to żart, podszyty głębokim pragnieniem i nadzieją, że urocza rozmówczyni nie pomyśli o nim zbyt poważnie. Później zmienia się w plan o solidnych podstawach, w którym oboje mają wziąć udział. Ted już niebawem zabije swoją żonę, jest o tym przekonany, a ruda piękność mu w tym pomoże.

Pierwsze rozdziały mogą porządnie podgrzać czytelnika. Mamy bowiem Teda, obrzydliwie bogatego mężczyznę, zdradzanego przez dwulicową żonę, która najwyraźniej jest bardziej zainteresowana nadzorowaniem budowy ich ogromnego domu i romansem z głównym wykonawcą, niż spokojnym życiem u boku ukochanego męża. Chwilę później śledzimy losy czternastoletniej Lily, odrobinę wycofanej dziewczynki mieszkającej w domu artystów. Ojciec i matka, zajęci piciem, kłótniami i imprezami, nie zauważają niezdrowego zainteresowania, którym Chet – mieszkający u nich malarz – darzy młodą Lily. Sprawy dość szybko nabierają rumieńców, a czytelnik z łatwością domyśla się, że czternastolatka, której losy śledzimy, za kilka lat będzie gotowa pomóc Tedowi w zabójstwie żony. Co takiego wydarzyło się w życiu dziewczyny, że jej moralność stała się tak elastyczna?

Szczerze mówiąc, moim zdaniem morderstwo nie jest takim złem, jak ludzie to przedstawiają. Że czasem warto zabić. Wszyscy umieramy. Co to zmienia, że parę zgniłych jabłek zniknie ze świata trochę wcześniej, niż przewidział to boski plan?

Niestety akcja dość szybko staje się przewidywalna, a sam sposób prowadzenia narracji za pomocą techniki punktów widzenia nie wystarczy by sprawić, że Czasem warto zabić zmieni się z powieści przeciętnej w dobrą. Spodziewałam się czegoś więcej niż zawiłości, które czytelnik zaznajomiony z gatunkiem będzie w stanie przewidzieć. Być może znowu stawiam się w pozycji krytykanta, który czepia się najmniejszych szczegółów, ale nie mogę udawać, że Swanson zadziwił mnie czy chociażby na chwilę przyspieszył bicie serca. Jego powieść okazała się mało oryginalna, choć odrobinę ratuje ją zakończenie mające w sobie odrobinkę czarnego humoru.

Również postaci nie należą do najmocniejszych stron tego kryminału. O ile dość szybko przyzwyczaiłam się do uroczego choć odrobinę zbyt często podkreślającego wartość pieniądza Teda, tak Lily – ze swoimi problemami i moralnymi wypaczeniami – nie była w stanie mnie do siebie przekonać. Uwielbiam silne bohaterki, które radzą sobie w życiu na wszelkie (dozwolone czy też nie) sposoby, jednak Lily okazała się postacią bardziej przytłaczającą niż paradoksalną przez swoją morderczą filozofię życiową. Twarda jak stal, a zarazem krucha jak szkło – tak napisała o niej Agnieszka Holland. I chociaż mogę zgodzić się z tym twierdzeniem, w powieści dwoistość jej natury nie została zaakcentowana tak dosadnie, jak powinna. Dopiero ostatnie strony, na których ojciec Lily mówi o niej jako o małym zwierzątku wychowanym przez ludzi, przynosi konkretny obraz tej kobiety. Niestety zbyt późno.

Nie mam jednak zamiaru wieszać psów na Swansonie. Czasem warto zabić to dość nastrojowy kryminał, który z pewnością wciągnie wielu czytelników. Ja, pomimo pewnych zgrzytów, bawiłam się przy nim dobrze, pochłaniając szybko kolejne strony. Autor posiada pewną łatwość w kreowaniu świata przedstawionego. I, choć momentami przesadza z ciągłymi wycieczkami i jazdą w tę i nazad, niesamowicie szybko wsiąknęłam w przedstawioną przez niego historię. Pomimo że miała ona swoje plusy i minusy, okazała się miłą przygodą na dwa wieczory. Lektura w sam raz na ciepłe wiosenne dni – bez większych oczekiwań. 

Moja ocena:
Za możliwość poznania historii pewnego morderczego rudzielca dziękuję
 
 
Autor: Peter Swanson
Tytuł: Czasem warto zabić
Data wydania: 27.04.2016
Wydawnictwo: Marginesy
Liczba stron: 352

17 komentarzy:

  1. Przymknelabym oko na zgrzyty i pewnie też dobrze bym się bawiła przy tej książce;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem to jedyne, co nam pozostaje ;) Całe szczęście lektura nie była tragiczna i można ją wcisnąć jako zapchajdziurę na jakiś wieczór lub dwa.

      Usuń
  2. Wczoraj skończyłam czytać tę książkę i przyznam szczerze, że zawiodłam się na niej. Przeważnie nie zaglądam do recenzji książek, które przeczytałam i których jeszcze nie zrecenzowałam, ale tutaj zrobiłam wyjątek. Musiałam sprawdzić czy to ze mną jest coś nie tak, czy rzeczywiście ta książka jest dość słaba. Niestety okazało się, że to drugie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz, jak mi ulżyło! Spodziewałam się, że to znowu ja mam jakiś problem i czepiam się wszystkiego w świetnej książce. Cieszę się, że nie jestem sama, choć oceny na lubimy czytać trochę mnie przeraziły. Czekam na Twoją recenzję :)

      Usuń
  3. Chyba na razie sobie odpuszczę, chociaż zapowiadało się niesamowicie ;)

    Pozdrawiam!
    http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapowiadało się świetnie, wyszło jak zawsze :) Jak będziesz miała kupę czasu i chęć na niezobowiązującą lekturę - śmiało, to książka dla Ciebie.
      Pozdrowienia!

      Usuń
  4. Czasami tak jest że książka dobra powoli staje się nudna, przewidywalna i staje się dla nas rozczarowaniem. Ale zgadzam się z Tobą - tytuł intryguje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przynajmniej spróbowałam:) No widzisz, więc nie tylko ja dałam się oczarować tytułowi ;)

      Usuń
  5. Tytuł zdecydowanie przyciągnął mój wzrok :) Myślę, że dałabym szansę tej książce.
    Justyna z livingbooksx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie będę wypatrywać recenzji u Ciebie - być może odnajdziesz coś w tej historii :)

      Usuń
  6. Nie przepadam za tym gatunkiem, a jeszcze ocena mnie troszkę zniechęca no i sam pomysł na książkę. Raczej nie sięgnę po ę pozycję.
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie nie będę polecać na siłę :)Może następnym razem uda mi się Cię czymś zainteresować.
      Pozdrawiam również:)

      Usuń
  7. Po wstępie myślalam, że wysoko ocenisz książkę. Może książka trochę nie domaga, ale chętnie sięgnę po powieść, by sprawdzić, jak z nią jest naprawdę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, ja po wstępie samej książki też tak myślałam :) Jestem ciekawa Twojego zdania - jak na razie recenzji książki brak, ale oceny są bardzo pozytywne.

      Usuń
  8. Z pewnością dam szansę tej książce, dobrze się czuję w takim gatunku, dlatego zapowiada się ciekawa lektura. Zobaczymy jakie będą moje wrażenia po jej przeczytaniu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Twoim tempem czytania pewnie poznam Twoje wrażenia już niebawem;) Będę wyglądać recenzji.

      Usuń
  9. Z ciekawości chętnie sięgnę po tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie ślad, za każdy jestem niezmiernie wdzięczna :)
Pamiętaj jednak o netykiecie. Wiadomości niecenzuralne, obelżywe i niezwiązane z tematem będą kasowane bez mrugnięcia okiem. Jeśli chcesz, żebym do Ciebie zajrzała, zostaw swój adres pod komentarzem :)