Irvingowy zawrót głowy
Świat według Garpa był moją pierwszą przygodą z twórczością Johna Irvinga, niesamowitą literacką podróżą, która rozpoczęła miłość do tego autora. Miłość trwa a ja nadal czytam. Jednak to właśnie ta powieść na zawsze będzie dla mnie niczym pierwszy pocałunek dla pary zakochanych – cudownym wspomnieniem, do którego zawsze warto powrócić.
Tytułowy Garp jest wynikiem prawie
niepokalanego poczęcia. Jego matka, Jenny Fields, przez całe życie nie chciała
mieć z mężczyznami nic wspólnego. Pomimo że nie raz próbowano ją swatać (Jenny
rzuciła studia bez żalu, gdy zobaczyła, że jej koleżanki zajmują się chłopcami
sumienniej, niż literaturą), opierała się niczym żołnierz przed siłami
nieprzyjaciela. Choć mężczyźni ją odrzucali, pragnęła mieć potomka. I, jako
pielęgniarka pracująca w czasie wojny, znalazła sposób na to, by spłodzić
dziecko nie wiążąc się przy tym z mężczyzną.
S. T. Garp zawsze podejrzewał, że umrze
młodo. „Jak mój ojciec – pisał – jestem spod znaku krótkości. Jestem
człowiekiem jednego strzału."
Życie Garpa nie należało do całkiem normalnych
– tego można było spodziewać się już po samym sposobie poczęcia. I tak też nasz
bohater, wraz ze swoją ekscentryczną matką, zajmuje przyszpitalną przybudówkę
szkoły, w której Jenny pracuje jako pielęgniarka. Choć odmówiła związku z
mężczyzną, teraz dla dobra syna zatrudniła się w męskiej szkole, żyjąc obok
całej chordy chłopców. Dzięki niej Garp będzie miał o czym pisać w przyszłości
– postanawia bowiem zostać pisarzem, zarażony literacką manią, którą wyssał z
mlekiem matki.
Leżeć w infirmerii Steering to prawdziwy
orgazm dla miłośników literatury! Nareszcie szpital, w którym jest co poczytać.
Po dwunastu latach pobytu Jenny w
Steering utarł się wśród szkolnych bibliotekarek pewien zwyczaj: kiedy nie
miały poszukiwanej książki, mówiły: „Może ma infirmeria”.
Literatura jest bardzo istotnym punktem
powieści Irvinga. S. T. Garp pragnie być pisarzem, Jenny zaś, która po latach
urasta do rangi feministycznego guru, pisze powieść o swoim życiu – co
niewątpliwie ogromnie odbija się na jej synu, który szczerze wątpi w literackie
umiejętności matki. Autor ukazuje również niezbyt przyjazny świat marketingu,
chwile zwątpienia i braku weny, trudy czytania negatywnych recenzji, które
potrafią poważnie nadszarpnąć ego. Świat według Garpa, choć nie opowiada
wyłącznie o światku literackim, ale także o szarej codzienności, zawiera wiele
istotnych w życiu pisarza momentów, które mogą raz na zawsze zniszczyć jego
miłość do wykonywanego zawodu. Irving cytuje także utwory Garpa, które łudząco
przypominają pisarski dorobek samego autora. Znajdziemy tam cyrki,
niedźwiedzie, Wiedeń i całą gamę motywów znanych nam z twórczości Amerykanina. Nietrudno oczywiście domyślić się, że Garp stanowi
swojego rodzaju alter-ego Irvinga. Ja jednak jestem daleka od postrzegania
bohatera przez pryzmat autora i vice versa. Nie zmienia to oczywiście faktu, iż
pewne niuanse, mrugnięcia okiem do czytelnika z pewnością ucieszą niejednego
fana.
Garp doszedł do wniosku, że jego
zwolennicy rekrutują się głównie spośród włóczęgów, porzuconych dzieci,
niedorozwiniętych dorosłych, dziwaków i bardzo nielicznych obywateli o
upodobaniach nieperwersyjnych.
Wychowany przez matkę feministkę (to
określenie właściwie nie odpowiada Jenny, nadane zostało odgórnie, a ona
postanowiła się z tym pogodzić) Garp boryka się nie tylko z brakiem ojca, a
zatem męskich wzorców, ale także z istotą samej męskości w dzisiejszym świecie.
Irving zajmuje tu bardzo nowoczesne stanowisko, które niejednego konserwatystę
przyprawiłoby o zawał serca. Nasz bohater, jako ten, który może pozwolić sobie
na siedzenie w domu, zajmuje się zatem dziećmi i domem, sprząta i gotuje, gdy
jego żona pracuje. Aż dziw, że autor opisuje życie w latach sześćdziesiątych i
siedemdziesiątych. Irving nie zapomina jednak o psychologii postaci, dlatego
nie spodziewajcie się sielankowego życia małżeńskiego w wykonaniu Garpa i
Helen. Nie są oni idealnym związkiem, a autor bez mrugnięcia okiem wypunktowuje
wszystkie ich grzeszki.
W powieści Irvinga nie zabraknie humoru
– choć materia, w której porusza się autor nierzadko nie sprzyja uśmiechowi.
Dlatego czasem jest to czarny humor, innym razem uśmiech przez łzy. Autor pisze
pięknie, potoczyście, a także, czego często wymaga sytuacja, wulgarnie
(przecież między innymi o wulgarności jest ta książka). Każdy jej rozdział jest
wart przeczytania, każdy zapada w pamięć. I chociaż wiele jej fragmentów
powoduje, że łzy szklą się w oczach, wiem, że będę do niej wracać.
Wspomnienia i historie osobiste –
wszelkie przypomniane urazy naszego nieznaczącego życia – to podejrzany model
dla powieści, głosił Garp. „Powieść musi być zrobiona lepiej niż życie” –
pisał.
Chciałabym podsumować powieść Irvinga,
jednak jak podsumować pierwszy pocałunek?
Moja ocena: 8/10
Za możliwość przeczytania książki ponownie dziękuję:
Autor: John Irving
Tytuł: Świat według Garpa
Liczba stron: 616
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Mam w planach tego autora, ale jeszcze się nie złożyło. Nie mniej książka trafia na listę do przeczytania.
OdpowiedzUsuńMyślę, że to odpowiednia powieść na rozpoczęcie przygody z Irvingiem. Mam nadzieję, że nie zawiedziesz się kiedy już po nią sięgniesz:)
UsuńCiekawi mnie zatem sposób poczęcia głównego bohatera. Co do książki to brzmi interesująco. Kiedyś czytałam "Regulamin tłoczni win" Irvinga, w sumie fajnie byłoby poznać kolejną jego książkę.
OdpowiedzUsuńW takim razie nie zdradzę Ci na czym polega prawie niepokalane poczęcie - dowiesz się tego od Irvinga, choć mogę Ci powiedzieć, że Jenny musiała się z tym niemało namęczyć ;) "Regulamin tłoczni win" bardzo różni się od tej powieści, jednak nadal to ten sam zabawny, wzruszający i uszczypliwy Irving, którego nie da się nie kochać.
UsuńKolejna książka, którą mnie zaciekawiłaś :) Nie znam twórczości Irvinga, chociaż jest on od dawna w moich czytelniczych planach :) Widzę, że książka ma swoją premierę 22 października, jest już w moim schowku, zaintrygowałaś mnie na tyle mocno, że z pewnością zapoluję na tę książkę :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że możesz ją tanio kupić w starym wydaniu - ja swój egzemplarz kupiłam na kiermaszu bibliotecznym za złotówkę. Irving zaczarował mnie od pierwszego spotkania i tak mnie trzyma do tej pory. Zabieram się za kolejną z jego powieści, choć brak mi na nią czasu. Po prostu uwielbiam ten styl pisania, czarny humor i mądrość, która w sposób zupełnie nienachalny wychyla się z kart książek.
UsuńTak więc poluj, poluj, bo warto :)
Pozdrawiam również :)
Gdzieś już słyszałam o tej książce, ale jakoś nie umiałam się za nią zabrać. Może kiedyś się skuszę :)
OdpowiedzUsuńO książce było bardzo głośno, a na jej podstawie powstał nawet film z Robinem Williamsem (ponoć, jak to ekranizacja, dużo gorszy od powieści). Mam nadzieję, że kiedyś znajdziesz na nią czas, bo naprawdę warto :)
UsuńNa książkę mam ogromną chęć, więc muszę jej poszukać. Ekranizację swoją drogą też bym chciała obejrzeć już po lekturze - zawsze lubiłam grę Wiliamsa :)
UsuńJa też bardzo lubię Williamsa, ale o ekranizacji słyszałam same złe opinie. Pewnie sama sprawdzę, w czym rzecz, jednak ogromnie boję się, że reżyser postanowił zmienić pierwowzór, który jest najzwyczajniej w świecie genialny. Koniecznie przeczytaj! ;)
UsuńZnam niewiele książek autora, ale podobnie jak Ty, jestem oczarowana jego twórczością. Tę książkę także znam i podobała mi się, chociaż nie tak jak pozostałe, które przeczytałam :)
OdpowiedzUsuńJa również znam niewielki kawałek jego twórczości, jednak, jak na razie, żadna z jego powieści mnie nie zawiodła - co jest dla mnie dodatkowym powodem, by czytać Irvinga jak najwięcej! :) Ten autor jest wspaniałym gawędziarzem i chyba za to lubię go najbardziej.
UsuńEhh Irving... Wielkie nazwisko i jeszcze większe oczekiwania wobec jego dzieł. Tymczasem jak zaczęłam czytać jego "Aleję tajemnic" dwa miesiące temu... tak nie mogę jej skończyć do dzisiaj. Styl pisania i motywy: cyrku, prostytucji i religii wymierzane w jednej powieści są dla mnie nie do strawienia. Chyba sobie odpuszczę dalszą męczarnię. Dobrze, że Tobie podoba się jego twórczość. Ja niestety wymiękłam...
OdpowiedzUsuńCoś mi się wydaje, że zabrałaś się za Irvinga z niewłaściwej strony. "Aleja tajemnic" jest chyba najbardziej hermetyczną z jego powieści, napisaną głównie dla czytelników, którzy znają jego twórczość i potrafią wyłapać wszystkie smaczki. Owszem, Irving miesza masę tematów i nie każdemu to odpowiada. Myślę, że powieścią tego autora, która na pewno przypadłaby Ci do gustu, jest "Regulamin tłoczni win" - wzruszająca historia o samotności i rodzącym się uczuciu, o przyjaźni i sile obowiązku. To też chyba najbardziej stonowana książka Irvinga. Daj mu jeszcze jedną szansę, może to będzie strzał w dziesiątkę :)
UsuńKwestia niepokalanego poczęcia bardzo intryguje. Cieszy mnie też fakt dużego zaangażowania literatury w powieści, martwi mnie nieco matka feministka, ale domyślam się, że ta kwestia jest dość istotna. Z chęcią przeczytam. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPoczęcie jest prawie niepokalane - przeczytasz, a z pewnością zrozumiesz ;) Czemu martwi Cię feminizm matki Garpa? Chodzi o wykorzystanie tego tematu w literaturze czy o same feministki? Poglądy Jenny mają ogromne znaczenie dla fabuły, ale przede wszystkim dla rozwoju bohatera. Ich relacja jest niesamowicie skomplikowana, a Irving oddaje to we wprost genialny sposób. Mam nadzieję, że kiedyś skusisz się na tę oryginalną powieść :)
UsuńPozdrawiam i życzę dobrej nocy :)