Lęk przed ciemnością nie jest niczym
nowym. Od dziecka boimy się zostać sami w ciemnym pokoju, który kryje mroczne
tajemnice, dziwne cienie a być może nawet potwory, czające się w szafie lub pod
łóżkiem. Choć dorastamy, nierzadko zdarza się nam odczuwać ten lęk,
jednocześnie śmiejąc się z własnej strachliwości. Śmiech nie rozładowuje jednak
atmosfery, a my zapalamy światła w kolejnych pokojach, by przekonać się, że nic
nie chowa się w tej – tak dobrze nam znanej – przestrzeni.
Właśnie ten lęk wykorzystuje w swoim
shorcie David F. Sandberg. Choć film trwa niecałe trzy minuty, przestraszyć
może nawet tych wprawionych w boju widzów. Opowiedziana w nim historia jest
bajecznie prosta. Kobieta przechodzi przez przedpokój. Jest ubrana w piżamę, za
chwilę położy się spać. Przed wejściem do swojej sypialni musi tylko zgasić
światło w przedpokoju. Wtedy w ciemności pojawia się postać. Gdy kobieta zapala
światło, postać znika.
To oczywiście nie jest cała historia –
jeśli chcecie dowiedzieć się, co czai się w mroku, musicie zobaczyć film.
Jednak już ten krótki opis, pierwsze sekundy Lights out uświadamiają
nam, że to nie może skończyć się dobrze. Coś, co czai się w ciemnościach, nie zniknie
przecież ot tak, gdy zapali się światło.
Bohaterka filmu, grana przez Lottę
Losten, zachowuje się jak typowa racjonalna osoba – gdy zauważa cień stara się
go zbadać, prawdopodobnie przypisuje to zdarzenie swojemu zmęczeniu (nie wiemy
tego na pewno, film bowiem nie zawiera żadnych dialogów). Sytuacja zmienia się
jednak diametralne, gdy kobieta gasi światło po raz piąty. Wtedy cień zmienia
się w coś bardziej namacalnego, w ciało – nagie i poranione. Czy ludzkie? Tego
nie wiemy. Jest odwrócone tyłem do widza i bohaterki, najprawdopodobniej należy
do dziewczyny. Co ważne, w postaci jest coś pierwotnego, zwierzęcego. Jej
postura świadczy o pewnego rodzaju odmienności, obcości ale także agresji. To
ciało, które może zaatakować.
Jak zachowuje się zatem nasza bohaterka?
Sandberg w niespełna trzech minutach pokazuje zachowanie, trudne do z rozumienia z pozycji wszystkowiedzącego widza, jednak zupełnie naturalne z punktu
widzenia kobiety w filmie. Próbuje ona bowiem racjonalizować niesamowite
wydarzenia, których jest świadkiem. Racjonalizuje je jednak nie jak kobieta dorosła,
lecz niejako cofa się do poziomu dziecka przerażonego ciemnością. Chowa się pod
kołdrą i, najprawdopodobniej, prosi by wszystko to już się skończyło.
Tak mnie nastraszyłaś, że boję się obejrzeć ten film, chociaż mam na to wielką ochotę :D
OdpowiedzUsuńObejrzyj, obejrzyj - najlepiej przy zgaszonym świetle ;) Czekam na reakcje :)
UsuńTo było straszne i niespodziewane i... straszne : O
OdpowiedzUsuńCzyli spełniło swoje zadanie ;)
Usuń