W niewoli
Kiedy w zeszłym roku po raz pierwszy spotkałam się z twórczością Sarah Waters, byłam zachwycona i oczarowana. Dzięki wiedzy i pięknemu stylowi autorce udało się przenieść mnie do wiktoriańskiej Anglii pełnej intrygantów i złodziejek o szybkich dłoniach. Chcąc zaspokoić apetyt na doskonałą powieść postanowiłam sięgnąć po Niebanalną więź niedawno wznowioną przez wydawnictwo Prószyński i S-ka.
Margaret Prior, stara panna, która ciągle
rozpamiętuje niedawną śmierć ukochanego ojca, postanawia poświęcić odrobinę
wolnego czasu na wizyty w więzieniu dla kobiet. Choć z początku cała sytuacja
wydaje się napawać ją przerażeniem, kobieta nie zaprzestaje cotygodniowych
wizyt, puszczając mimo uszu rady matki i lekarza, którzy martwią się o jej
zdrowie psychiczne. Powodem tego samozaparcia jest jedna z więźniarek, Selina
Dawes, która została skazana po nieudanym seansie spirytystycznym. Fascynująca,
cicha i wiedząca zaskakująco dużo o życiu Margaret kobieta staje się jej
obsesją.
Niebanalna
więź to opowieść o dwóch kobietach i to właśnie ich
portrety psychologiczne są najważniejsze. Choć w przypadku Seliny czytelnik
jest ograniczony bardzo skąpymi informacjami dotyczącymi jej przeszłości,
Margaret została przedstawiona w sposób niemal doskonały. Inteligentna,
oczytana, a jednak niepewna siebie, zakompleksiona do granic możliwości i
pogodzona z losem starej panny. Wie, że nie posiada urody swojej siostry i
żałuje, że nie urodziła się mężczyzną, który mógłby pójść na studia i spełniać
się zawodowo. Naukową pasję jak i męskie rysy Margaret odziedziczyła po ojcu,
ukochanym rodzicu, którego śmierć doprowadza ją na skraj załamania nerwowego.
Ta kobieta-wrak, przez matkę pojona miksturami mającymi ją uspokoić i uśpić,
odzyskuje chęć życia w momencie, w którym poznaje znaną spirytystkę, śmiało
opowiadającą o „drugiej stronie”. Selina jest elementem niesamowitości, którego
w życiu znudzonej i pogrążonej w depresji Margaret brakowało niczym powietrza. To
spotkanie szarej, nudnej stabilizacji z głęboką wiarą w to, co nadprzyrodzone,
jest największą zaletą powieści Waters.
Czytelnicy znający autorkę lub choćby jej
działalność na rzecz ruchu LGBT wiedzą, że w jej powieściach nie brakuje wątków
homoseksualnych. Tak jest i w tym przypadku, choć, tak samo jak w Złodziejce, wszystko zostało opisane ze
smakiem, wyczuciem i przede wszystkim z zachowaniem historycznej dokładności. Niebanalna więź jest swojego rodzaju
pamiętnikiem Margaret, który autorka uzupełnia informacjami z życia Seliny,
wspomnieniami z seansów i zapiskami dotyczącymi wpłat za usługi. Jednak przez
większość czasu spoglądamy na wydarzenia
oczami Margaret, która opisuje swoje wizyty w więzieniu i, od czasu do czasu,
wspomina stare, szczęśliwe chwile, zniszczone przez śmierć ojca i ślub brata.
Waters w sposób niesamowicie subtelny ukazuje nam stłamszoną kobietę, pragnącą
miłości i zrozumienia, którego nie jest w stanie otrzymać. Jest zawstydzona
swoją innością, choć wie, że to nie jej brakowało odwagi, by kochać i obdarowywać
gorącymi pocałunkami. Już raz została zdradzona, teraz nadzieja na wielkie uczucie
powoli powraca. Wątek lesbijskiej miłości podkreśla nie tylko charakter
Margaret, o którym pisałam powyżej, ale także samą zawiłą fabułę, w której cały
czas balansujemy na granicy prawdy i kłamstwa.
Niestety Niebanalna więź, choć doskonale napisana, nie wzbudziła we mnie
takiego zachwytu jak Złodziejka.
Powód jest niesamowicie prosty. O ile czytając Złodziejkę zmuszona byłam do częstego zbierania szczęki z podłogi,
z powodu ciągłych zaskoczeń i zwrotów akcji, tak w przypadku Niebanalnej więzi od początku można
przewidzieć, że w tej historii coś nie gra. Być może to doświadczenia z
poprzedniej powieści mnie do tego przygotowały, a może po prostu nie jestem w
stanie zaufać spirytystom. Faktem jest, że zakończenie nie zaskoczyło mnie
zupełnie, choć nie myślałam o nim w dokładnie takiej formie, jaką przedstawiła
Wateres. Nie poczytuję tego za wielki mankament powieści, choć nie ukrywam, że gdyby
autorce udało się doprowadzić mnie do stanu, w jakim znalazłam się podczas
lektury Złodziejki, byłabym w siódmym
niebie. Nie wyszło, ale nic nie szkodzi. Bo Niebanalną
więź czytało mi się wprost wyśmienicie.
Drugie spotkanie z Sarah Waters okazała się
mniej spektakularne niż pierwsze, choć niewątpliwie udane. Niebanalna więź to pięknie napisana, wysmakowana powieść o wielu
rodzajach zniewolenia – kraty okazują się tym najłagodniejszym i najłatwiejszym
do pokonania.
Moja ocena:
Za możliwość przeniesienia się do wiktoriańskiej Anglii dziękuję
Autorka: Sarah Waters
Tytuł: Niebanalna więź
Data wydania: 5.05.2016
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 464
Ciągle jeszcze nie sięgnęłam po pierwszą książkę autorki, a lubię od pierwszych wydań patrzeć autorowi na ręce, żeby później patrzeć na rozwój twórczości. Mimo, że mam mieszane uczucia co do wątków homoseksualnych w literaturze (uważam, że obecnie za dużo tego... nawet w młodzieżówkach), to zbyt kusi mnie ten wiktoriański klimat, żeby odpuść sobie choćby jedną lekturę spod pióra Waters. Także prędzej, czy później dorwę jej powieść. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
No to w takim razie jestem ciekawa, jak spodoba Ci się "Muskając aksamit" - słyszałam, że to stanowczo najgorsza powieść w dorobku Waters, ale to przecież debiut :)
UsuńW tym właśnie tkwi siła autorki. Ten motyw jest wszędzie, ale przecież każdy głupi potrafi zrobić ze swojej bohaterki lesbijkę czy z bohatera geja. Zrobić to ze smakiem i uwzględnieniem psychologii postaci - to już jest coś. I Waters się to udaje. A do tego jest i wiktoriański klimat, o którym mówisz. Autorka jest warta grzechu ;)
Pozdrawiam!
Narobilas mi ochoty i na Złodziejke, i na ten konkretny tytuł. Ciekawa jestem czy też będę w stanie przewidzieć zakończenie wcześniej ;)
OdpowiedzUsuńTo w takim razie najpierw przeczyta "Niebanalną więź", później "Złodziejkę" - będziesz zachwycona, bo Waters pisze żywo, inteligentnie i do tego potrafi fantastycznie portretować swoje bohaterki :)
UsuńJa jeszcze nie znam twórczości autorki, więc mam nadzieję, że w niedługim czasie uda mi się to zmienić. W każdym razie Twoja ocena tejże powieści zachęca do sięgnięcia po nią :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWarto, warto! :) Ja z pewnością będę ją czytać dalej. A jeśli jeszcze się z nią nie zapoznałaś, to "Niebanalna więź" wydaje się dobrą lekturą na początek :)
UsuńPozdrowienia!
Zakończenie Twojej recenzji przekonuje mnie do tego, aby sięgnąć, po obie książki autorki. Dopracowany obraz psychologiczny bohaterek- szczególnie tej jednej kusi mnie strasznie. Dobrze, że autorka stonowała stronę erotyczną i jest napisana na granicy smaku:)
OdpowiedzUsuń"Złodziejka" była genialna, "Niebanalna więź" naprawdę dobra, więc z czystym sumieniem mogę polecić Ci obie te powieści :) Co do erotyzmu - autorka skupia się głównie na odczuciach, chęci kochania i bycia kochaną, a nie na seksie. Poza tym to XIX wiek, więc wszystko co związane z seksualnością jest ukryte za grubą kotarą :)
UsuńDzięki Twojej recenzji szybciutko nabyłam sobie swego czasu "Złodziejki", aczkolwiek jeszcze do niej nie dotarłam. Teraz widzę, że jeszcze wstrzymam się z zakupem najnowszej książki. Wypada nadrobić zaległości i przekonać się w jakim stylu pisze autorka...
OdpowiedzUsuńW takim razie koniecznie do niej dotrzyj, Olu :) Jeśli Waters Ci się spodoba, będzie dużo czasu, by nadgonić zaległości. A myślę, że z jej prozą nie będziesz miała problemu - to naprawdę solidna autorka :)
UsuńPotwierdzam: "Niebanalna więź" to dobra powieść, ale nie tak dobra, jak "Złodziejka", a ta z kolei ustępuje najnowszej "Za drzwiami" (przeczytaj koniecznie, moim zdaniem to najlepsza powieść Waters, a przynajmniej najlepsza z tych, które jak dotąd czytałam!). W "Złodziejce" od zwrotów akcji kręci się w głowie, a tutaj Waters bardziej stawia na psychologię postaci (o ile dobrze pamiętam, bo zakończenie "Niebanalnej więzi" zupełnie umknęło mi z pamięci). W każdym razie, chcę przeczytać wszystko, co napisała, więc "Muskając aksamit" mam już przygotowany do czytania (obecnie drugi/trzeci w kolejce ;-) ).
OdpowiedzUsuńKobieto, czemu Ty mnie tak kusisz?! Przyznam, że kolejne spotkanie z Waters nakręciło mnie nieziemsko na jej twórczość, więc nie podtykaj mi pod nos kolejnych tytułów, bo będę musiała je kupić :D
UsuńMasz rację, tu najważniejsza jest główna bohaterka. I chociaż można było przewidzieć, co się stanie, to ten portret sprawił, że nad "Niebanalną więzią" warto usiąść i się skupić. Wiele emocji, rozdarcie między dwoma światami i jeszcze ta tajemnicza przeszłość, spalony pamiętnik, o którym od czasu do czasu coś słyszymy. Podobało mi się to, naprawdę.
Odnośnie kolejki czytania: właśnie widzę, że czytasz "Dom duchów". W takim razie nie mogę się doczekać recenzji:D Widziałam tylko film na podstawie książki, ale wiesz dobrze, że realizm magiczny to moja bajka i ta powieść ciekawi mnie niemożliwie :)
Kuszę, nęcę, bo "Za drzwiami" po prostu MUSISZ przeczytać! ;-) Wiem, że będzie Ci się podobać :-)
UsuńA jeśli mam już przestać kusić, to w takim razie o "Domu duchów" nic powiedzieć nie mogę ;-)... poza tym może, że znam już może dwie, trzy książki Allende, ale ta bije na głowę je wszystkie!
Umówmy się w takim razie, że wcale nie przeczytałam tego komentarza :P
UsuńKusi mnie coraz bardziej Sarah Waters, mam nadzieję, że wkrótce uda mi się zapoznać z jej twórczością!
OdpowiedzUsuńRównież mam taką nadzieję :) To autorka, której naprawdę warto dać szansę. Można się zachwycić :)
UsuńWidać, że pierwszy tom był większym zaskoczeniem i wzbudził więcej emocji. Jeżeli sięgnę po twórczość autorki, to zacznę właśnie od niego. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń"Złodziejka" rzeczywiście wypadła dużo lepiej. Jednak "Niebanalna więź" to trochę inny typ, bardziej skupiony na psychologii, gdy tym czasem "Złodziejka" jest powieścią łotrzykowską. Obie są warte tego, by się z nimi zapoznać :)
UsuńPozdrawiam również, Miłko!
Czytałam tę powieść parę lat temu i bardzo mi się podobała. Zakończenie mnie zaskoczyło z tego, co pamiętam, ale nie czytałam jeszcze "Złodziejki", więc może dlatego :) Bardzo kibicowałam głównej bohaterce, żeby nie została oszukana, żeby znalazła w końcu zrozumienie, ale cóż, sama wiesz jak to wszystko się potoczyło.
OdpowiedzUsuńPo prostu czuć było, że to nie może być prawdą, że happy end w tej powieści się nie sprawdzi. Ale powiem Ci, że w sumie cieszę się, że Margaret skończyła jak skończyła. Chociaż to strasznie smutne i ja też jej kibicowałam, to ona dążyła do tego od śmierci ojca i chciała tego bardziej, niż wszystkiego innego. Kolejna porażka była nie do wytrzymania i wreszcie pozwoliła jej działać, zamiast pozostać w stanie zawieszenia.
UsuńA "Złodziejkę" przeczytaj koniecznie! :D
Masz rację, taki los był jej pisany, że tak to ujmę. Nie była szczęśliwa i nie miała widoków na zmianę tego stanu rzeczy, więc tak chyba musiało być. Będę pamiętać o "Złodziejce", chociaż mam "Muskając aksamit" i chyba tę książkę powinnam przeczytać najpierw :)
UsuńSporo osób czepia się, że wątki homoseksualne są zbyt częste w literaturze współczesnej, ale Waters doskonale wykorzystała potencjał takiego "piętna". To właśnie zbudowało tragizm postaci, która przez to, tak jak powiedziałaś, nie miała widoków na lepszą rzeczywistość.
UsuńOk, to ja w takim razie czekam na Twoją relację z lektury "Muskając aksamit", bo mam pewne obawy co do tej powieści. Sporo negatywnych opinii, ale to jednak debiut.
ciekawi mnie styl pisarski Wateres. generalnie ludzie ją chwalą i nawet objętość powieści jakoś mnie nie odstrasza.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, autorka ma sporo fanów :) A jej powieści, pomimo sporej objętości, czyta się zaskakująco szybko.
UsuńCzytałam kiedyś ,,Muskając aksamit" tej autorki i byłam zadowolona. Tę powieść też mam w planie.
OdpowiedzUsuńSkoro pierwsza powieść autorki przypadła Ci do gustu, to myślę, że i druga może się sprawdzić :)
UsuńNie znam autorki, ale muszę przyznać, że pięknie wydane są jej książki:)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, wznowienia są prześliczne. Ale treść jest jeszcze lepsza ;)
Usuń"Złodziejka"-pierwsza klasa, świetne "Za drzwiami"i "Pod osłoną nocy". "Muskając aksamit" przeczytałam z rozpędu. Generalnie : Waters-mnie zadziwiła i zaciekawiła, więc tę książkę też przeczytam.. Nawet nie wiedziałam, że coś nowego się ukazało.. Już się cieszę. Pozdrawiam Cię Olgo :))
OdpowiedzUsuńO, widzę, że Waters mocno przypadła Ci do gustu, skoro tak pochłonęłaś cztery jej powieści :)Bardzo mnie to cieszy. Teraz to ja będę musiała nadrabiać zaległości :) "Niebanalną więź" wznowili niedawno, ale myślę, że powinnaś już mieć e-booka, żeby nie męczyć się z ciężarem prawie 500 stron ;)
UsuńPozdrawiam Joanno, miłego dnia:)
Mam ebuka od wczoraj, widzę że zapamiętałaś moje preferencje czytelnika ;)
UsuńOstatnio odświeżyłam "Muskając aksamit", wolę jednak jej inne tytuły, Za ścianą, Złodziejka. :)
OdpowiedzUsuń"Złodziejka" jest przednia, przyznaję Ci rację :) Reszty tytułów jeszcze nie znam, ale myślę, że to tylko kwestia czasu :)
UsuńNo cóż, dosyć nudna, gdzie jej tam do "Złodziejki" czy "Za ścianą" chociażby... Napisana bez tego pazura, do którego pisarka nas przyzwyczaiła. Chyba najsłabsza z jej książek. Nie darowałabym sobie jednak gdybym jej nie przeczytała ;)
UsuńNo proszę, w takim razie muszę koniecznie poznać resztę powieści Waters, bo znam tylko tę i "Złodziejkę". Z brakiem pazura się zgadzam, chociaż podobała mi się w niej ta depresyjność, tragizm losów głównej bohaterki, której nostalgia i spokojna narracja bardzo służyły. Czekam na kolejne wznowienie - teraz Prószyńscy planują "Kogoś we mnie" :)
UsuńOoo, na pewno ją mimo narzekania przeczytam. Waters jest pisarką, która mnie urzekła i tak łatwo jej nie odpuszczę. Każdemu zdarzają się gorsze dni ;) Pozdrawiam Cię Olgo.
OdpowiedzUsuńJa też mam zamiar się na nią skusić :) Najbardziej jednak jestem ciekawa jej "Za ścianą" - jednak zanim przeczytam tę książkę pewnie lata świetlne miną, bo ja mam jakby krótszą dobę, a książek przybywa :)
UsuńPozdrawiam również, Joanno i bardzo dziękuję, że wróciłaś, żeby podzielić się swoją opinią o "Niebanalnej więzi" :)