środa, 8 czerwca 2016

"Na południe od nigdzie" Charles Bukowski - recenzja

Bukowski na bis




Tak, nie przywidziało się Wam – to znowu Bukowski. Stary, dobry Świntuch, którego czytam ostatnio stanowczo za dużo. Chociaż czy może istnieć coś takiego jak za dużo dobrej literatury? Szczerze wątpię. Kolejna porcja opowiadań od Oficyny Noir sur Blanc uświadamia mi dwie rzeczy. Primo: proza Bukowskiego ma w sobie tyle desperacji i poczucia krzywdy, że czytając ją w nieodpowiednim momencie życia można nabawić się poważnej depresji. Secundo: coś musi być ze mną konkretnie nie tak, skoro tak często sięgam po tę twórczość.


Na południe od nigdzie. Zapiski żywcem pogrzebanego to niewielki zbiór opowiadań, w którym oczywiście nie mogło zabraknąć sztandarowych tematów, jakimi są seks, alkohol, konie, bieda itd., itp. O tym pisać nie będę. Czemu? Bo to nie pierwsza recenzja prozy pana B., którą tu zamieszczam, a powtarzanie się nie leży w mojej naturze. Dlatego, tak samo jak w przypadku poprzedniej opinii, postaram się wyłuskać dla Was to, co w tej książce najlepsze, crème de la crème. Jeśli choćby trochę znacie Bukowskiego, lub też wiecie, co myślę o jego twórczości, możecie się domyślić, że ową śmietanką nie jest brudny, obleśny erotyzm, zachlewanie się do nieprzytomności ani tym bardziej maniakalne ślęczenie nad „Informatorem wyścigowym”.  Nie, tym razem to coś dużo bardziej wyrafinowanego, coś, o czym pisze wielu, choć nie w tak zawoalowany a przy tym niesamowicie przygnębiający sposób. Samotność.

Już w pierwszym opowiadaniu, o znaczącym tytule Samotność, dostajemy od Bukowskiego precyzyjny cios między oczy. Czy napis SZUKAM KOBIETY naklejony na szybie zaparkowanego samochodu wystarczy, by zainteresować człowieka spełnionego i szczęśliwego? Nie, ale opowiadania Bukowskiego nie są zaludnione tego typu ludźmi. To nieszczęśnicy poszukujący swojego miejsca na ziemi, miłości lub chociażby spokoju. Żadna z tych rzeczy nie jest im dana, a jeśli już uda im się dopchać do koryta, czerpać z niego przez chwilę, to wkrótce i tak zostaną brutalnie odepchnięci i zostawieni z niczym. Kobieta decydująca się odwiedzić mężczyznę poszukującego partnerki szybko zauważa, że jest on nie tylko nudny, ale także napastliwy, a dodatkowo posiada naprawdę wstrętny tyłek. My zaś widzimy, że zarówno ona jak i on są do granic wręcz pozbawieni nadziei na uciszenie samotności. On pije, ona udaje, że nadąża za rozmową o orgiach, które mogłyby uratować nieszczęśliwy związek. Oboje jednak wiedzą, że rozmijają się w sposób całkowicie uniemożliwiający im komunikację. Ten tragiczny obrazek to dopiero początek zapisków ludzi pogrzebanych żywcem, trwających w zawieszeniu, żywych, choć do złudzenia przypominających umarłych.

Na południe od nigdzie jest zbiorem pełnym perełek, tekstów tak smakowitych, że z pewnością będziecie chcieli do nich powrócić. To doskonała kompilacja opowiadań autobiograficznych, jak Pach-pach o kurtynę czy Wszystkie odbyty świata, włącznie z moim oraz tych, w których Bukowski popuszcza wodze fantazji. One należą do moich ulubionych: wspomniana wyżej Samotność, przygnębiające Nie tędy droga do raju, brutalne Przestań pan gapić się na moje cycki i największa, najsilniej błyszcząca perełka, Miłość za 17,5 dolara. Tylko Bukowski jest w stanie oddać w tak prozaiczny sposób miłość mężczyzny do manekina, jego cichą obsesję i ciągłą ucieczkę od kobiet, które, nie da się ukryć, są głośne i przerażające. Widać więc, że prawdziwe uczucia jednak istnieją, choć w świecie widzianym oczyma Bukowskiego wyglądają one zupełnie inaczej niż w naszym, szarym i spokojnym. Czy to czyni je gorszymi? Wielu powiedziałoby, że tak. Miłość do manekina można poczytać wyłącznie za objaw poważnej choroby psychicznej. Dajemy całych siebie a w zamian otrzymujemy szczęście i spełnienie. Tak, to rzeczywiście brzmi jak wariactwo.

Tym razem obyło się bez większych zawodów. No, może oprócz posłowia, które okazało się tekstem zupełnie niepotrzebnym – nie mam go jednak Bukowskiemu za złe, bo to przecież nie jego wina. Na południe od nigdzie to zbiór wyjątkowo równy, przytłaczający tematyką, jednocześnie ratujący nas przed popadnięciem w stan depresyjny sporą ilością ironii. Jak to u Bukowskiego: kiedy nie masz za co pić, a ktoś niebawem zabierze ci dach nad głową, pozostaje tylko krzywo się uśmiechnąć i kpić z całego świata.

Moja ocena:
Za powtórkę z Bukowskiego dziękuję
Autor: Charles Bukowski
Tytuł: Na południe od nigdzie
Data wydania: 12.05.2016
Wydawnictwo: Noir sur Blanc

38 komentarzy:

  1. Nie pozostaje mi zatem nic innego, jak tylko poznać wreszcie twórczość autora... Mam nadzieję, ba - wielką nadzieję, że znajdę dla niego choć trochę czasu, bo wydaje się tego wart. Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się w 100 procentach i również mam taką nadzieję ;) Być może się powtórzę, ale na pierwszy rzut idealną powieścią będzie "Z szynką raz!" - myślę, że może Ci się spodobać.
      Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  2. Czytasz tego świntucha tyle, że zastanawiam się, czy sama nie jesteś małym świntuszkiem. :P

    Czytałem już u Kyou z Papierowych Miast, która recenzowała wszystkie książki Bukowskiego co środę, i wiem, że jest mocno depresyjny. Tak sobie pomyślałem, że chyba lepiej coś takiego poczytać teraz, kiedy można wyjść na zewnątrz i poprawić sobie humor poprzez pogodę, aniżeli mroczną i przytłaczającą jesienią, kiedy można się jeszcze bardziej dobić? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha nie, jestem wielkim świntuchem :P Żartuję oczywiście, choć sama nie raz zastanawiałam się nad tym, co jest z moją głową nie tak, że ten Bukowski tak silnie do mnie trafia :)

      Byłam u Kyou i bardzo się cieszę, że istnieją w blogosferze takie mroczne miejsca, w których ktoś recenzuje Bukowskiego. Oprócz mnie :P Jego teksty są naprawdę na granicy dobrego smaku. A nawet ją przekraczają. Ale jeśli potrafisz wyjść poza to i usłyszeć ten przeraźliwy krzyk, który wydobywa się z ust bohaterów prozy Bukowskiego, to znajdziesz to, czym ja się tak zachwycam. Trzeba jednak unurzać się w gównie, zanim się to znajdzie.
      Tak, pogoda sprzyja - jeśli nie chcesz skończyć prozy Buko z depresją na koncie, to lato będzie odpowiednią porą na jego twórczość:) "Kobiety", które masz na półce, nie powinny być aż tak strasznym przeżyciem. Chociaż jest w tej powieści pewna powtarzalność, prawdziwa desperacja i niemożność wyjścia z toksycznej sytuacji, która sprawia, że to też nie jest łatwa lektura, mimo że czyta się ją szybko :)

      Usuń
    2. Jasne, nie wierzę, że żartujesz. Nie wstydź się natury, trzeba z tym żyć. :P Ja na przykład jestem pokręcony i wyglądam często tak:
      https://imgflip.com/readImage?iid=20525632
      I jakoś jest dobrze. :D

      Mi się za to podoba Ketchum, który ryje psychę niesamowicie. Przeczytaj sobie "Dziewczynę z sąsiedztwa" albo "Jedyne dziecko" to będziesz wiedziała, o czym mowa.

      Czy ja wiem czy mroczne? U Kyou to wszędzie różowo jest. :P Ale Bukowski jej się podobał bardzo. Fanką jest na pewno. :)
      Ja nie mam problemu z tym. Zresztą podobnie jest z prozą Irvinga i Palahniuka. :)
      Jak Ty bardzo dobrze pamiętasz, co ja mam na półce. :) Faktycznie, świetna pamięć. ;) Ja póki co nie przymierzam się do tego autora. Muszę mieć chęć. Teraz jej nie mam, a nie chcę przekonywać się na chama. :)

      Usuń
    3. No dobra, nie ma co udawać. Przejrzałeś mnie na wylot :P O, matko! Często wyglądasz jak Jack Nicholson? To współczuję strasznie. Choć taki szatański wygląd może zdziałać cuda w niektórych sytuacjach :P

      Czytałam "Potomstwo" tego pana i oj, to była źle napisana książka. Flaki, zjadanie ludzi i zero fabuły. Nie, nie przekonał mnie. Chociaż "Dziewczynę z sąsiedztwa" chcę przeczytać. Mogę czytać ekstremę, ale tylko w wykonaniu nie pozbawionym wciągającej historii lub drugiego dna.

      No może i różowo, ale jej wnętrze musi być poważnie spaczone, skoro tak się w Buko zaczytywała ;)
      Ha, widzisz, bo ja nie mam sklerozy, zapamiętuję różne informacje a potem wykorzystuję je do swoich niecnych celów :D Bardzo dobrze, poczekaj aż chęć na Bukowskiego dojrzeje, a dopiero po tym się za niego zabieraj. Czytanie tylko po to, żeby czytać, mija się z celem :)

      Usuń
    4. No udało się, widzisz. :P Ale spoko, każdy z nas ma w sobie świntucha, ale u jednych jest on bardziej widoczny, u drugich mniej. :D Dziennie w pracy - czyli między 8 a 16 - tak wyglądam. Po pracy jest tak:
      http://kinoterapia.pl/wp-content/uploads/2011/07/jack-nicholson.jpg
      :D :D

      O nie, nie, nie. Przez pryzmat "Potomstwa" to literatury Ketchuma nie oceniaj, proszę. ;) "Dziewczyna" to jedna z najstraszniejszych i najmocniejszych książek, jakie czytałem. Bardzo mocna i bardzo dobra. Polecam Ci się z tym zapoznać prędzej, niż później. :)

      Hehehe, nie wiem, aż tak nie znam. Ale jak będzie okazja poznać to dam Ci znać, czy rzeczywiście. :P
      W najbliższym czasie nie planuję. Ja wolę przyjemniejsze lektury w tym okresie. Takie dołujące to na jesień, bo mi takie ksiażki dnia nie psują. :)

      Usuń
    5. Twojej wersji "po pracy" przydałaby się szklaneczka dobrej whisky ;) Do takiego cygarka i domowego relaksu w sam raz. Byle tylko nie popaść w przesadę, bo wtedy mógłbyś wyglądać tak https://belikewaterproduction.files.wordpress.com/2014/01/charles-bukowski.jpg?w=500&h=300 :D

      No, skoro tak mówisz, to wezmę to do siebie. "Potomstwo" mocno mnie zraziło do twórczości Ketchuma, ale "Dziewczyna..." i tak gdzieś tam w planach była, bo sporo dobrego o tej powieści słyszałam.

      Bukowski nigdy nie psuje dnia, potrafi połączyć dołującą tematykę z dość ironicznym humorem. Więc śmiechu też jest sporo. Ale skoro wolisz lżejszą literaturę na wakacje, to nie namawiam ;) Ja też muszę w końcu przeczytać coś lekkiego, bo mi się mózg zlasuje.

      Usuń
    6. Pijesz łiskacze? :) Ja rzadziej, częściej brandy, od jakiegoś 1,5 roku się nauczyłem. Nigdy do tej pory nie pijałęm takich trunków częściej niż raz na jakiś czas. A podobno brandy to alkohol, który najbardziej smakuje starszym. :P
      A tak jak pokazałąś też się zdarzało. :P Pamiętam jak kiedyś w bramie piliśmy flaszkę czystej w ten sposób, bo nie było żadnego kubka. A popita też z gwinta, jakaś oranżada czy coś. Ale nie rozwijajmy tego tematu. :P

      Co ty, "Potomstwo" to horror klasy B. Daj szansę Jackowi się sponiewierać nie na żarty. ;)

      Przyjdzie czas. Na pewno mnie ten Bukowski nie ominie, masz to jak w banku. :)

      Usuń
    7. Pijam :) Nieczęsto mam okazję, bo raczej nie popijam sobie w domku, ale lubię i to bardzo :) Brandy chyba nie piłam, ale rzeczywiście to alkohol typowo dla starszych panów, siedzących z kieliszkiem przy kominku ;)
      Bukowski by nie popijał :P Ale skoro nie chcesz rozważać tego tematu, to pomińmy Twoje alkoholowe wybryki :P

      Klasa B to i tak komplement. Dobra, dobra, skoro tak namawiasz, to na pewno o niej nie zapomnę :) A Ciebie trzymam za słowo odnośnie Buka ;)

      Usuń
    8. A to jest właśnie dziwne, bo smak ma bardzo podobne do whisky, a to już niekoniecznie dla starszych. Ale Red Label też mi bardzo smakuje. Ogólnie to nie piję alkoholu za dużo na co dzień, ale jak się było małolatem to trochę tych imprez było i akcji przeróżnych. Na szczęście jednak do akcji Bukowskiego to mi jeszcze sporo brakowało. :P

      No to mamy porozumienie. ;)

      Usuń
    9. Rzeczywiście, teraz już nie trzeba mieć pięćdziesiątki na karku, żeby pić whisky. Ale i tak wielu moich znajomych się dziwi, że lubię pić "perfumy":P Wolę Black Label, a już najlepiej to Jamesona, ale najczęściej kończy się na Ballantynce :)
      Młodość rządzi się swoimi prawami, więc i imprezy, nawet w stylu Bukowskiego, mogłyby przejść. Ważne, żeby ogarnąć się na czas :)

      Usuń
    10. A to ja aż tak rozeznany nie jestem. Ja dopiero poznaję, bo nie piję na co dzień. Nawet weekendami nie ma, że co piątek/sobotę muszę się napić. Ja lubię mieć okazję, chyba że potrzebuję bardzo dla relaksu. Generalnie najlepiej mi się zawsze popija przez święta jak mam wolne, jest atmosfera, siadam z rodziną albo przed TV i popijam. :) Ale znajomi zaczęli też częściej nabierać ochoty w ostatnim czasie na takie "drinkowanie", zamiast samej czystej albo browarów, więc mi to pasuje. :)

      Usuń
    11. Kurde, ja też nie piję na co dzień :P Ale chciałabym raz na jakiś czas próbować nowych gatunków whisky, poznawać smaki etc. Chociaż gdyby była dobra, to w barku nie byłaby zbyt bezpieczna :P
      U mnie nigdy nie było takiej tradycji siedzenia i popijania w święta i tak już zostało. Kiedy ja mam ochotę, to po prostu otwieram wino, albo siedzę z browarkiem, ale "drinkowanie" też jest dla mnie najlepszą opcją - chociaż nie mam cierpliwości do eksperymentów. Wódka z sokiem pomarańczowym i jestem zadowolona :P

      Usuń
    12. Próbuj. Nikt Ci nie broni, chyba. ;) ja sobie na nowym mieszkaniu montuję barek na pewno. I będą sobie tam stały różne flaszki. Wyobraź sobie, że mam z zeszłego roku dwie 0,7 czystej (z sierpnia weselna, i z lutego z 18 kuzyna)... :P

      To nie jest tradycja rodzinna czy coś. Ja sobie po prostu lubię takie podniosłe chwile stwarzać, a święta, było nie było, są takim okresem bardziej wyjątkowym. I wtedy mi się najprzyjemniej pije. Nie oznacza to jednak bynajmniej, że tylko wtedy w siebie coś wlewam. Abstynentem nie jestem. Do grilla na przykład piwko musi być, a sezon się już zaczął. :)

      Usuń
    13. Sama sobie bronię :P Są priorytety - lepiej kupić książki, niż alkohol. Albo niż jedzenie ;) No, chyba że kotek czegoś potrzebuje. Ona wygrywa nawet z książkami :)
      No nieźle, dwie flachy a żadna jeszcze nie pękła? Twardy zawodnik z Ciebie :P

      Sezon grillowy to straszna rzecz. Wtedy nie ważne, jak wielki facet ma bebech - i tak ściąga koszulkę i straszy ludzi naokoło. Brrr. A ja dużo bardziej lubię wypić sobie zimne piwko w chłodnym mieszkanku, niż grzać się koło kiełbas i karkówek ;)

      Usuń
    14. No tak, ale to musiałabyś naprawdę sporo pić, żeby wybierać między książką a flaszką, a jak książka na co dzień a flaszka od czasu do czasu, to chyba nie ma problemu. :)
      Ano widzisz, vódka to nie trunek dla mnie, więc mnie nie ciągnie. Whisky by tam tyle nie leżało. :P

      Hehehe, to już zależy od faceta. Ja ma genetykę to nie ma brzucha. Jak nie ma genetyki i nie potrafi nad sobą zapanować to ma brzuch. ;) Ja się nigdy do takiego stanu nie doprowadzę, bo brzuch musi być widać w zarysie na gołe oko, a nie jedynie w wyobraźni. :P

      Usuń
    15. Oj, najwyraźniej nie wiesz, ile potrafię :P Żarcik oczywiście, jestem drobna, więc łatwo mnie upić:)

      Czy genetyka, czy nie, wielu takich panów nie przejmuje się tym, że straszą delikatne dziewuszki swoim wyglądem. Gdyby założyli koszulkę, to nic bym do nich nie miała. Niech sobie jedzą tłuste kiełbasy, przynajmniej nic im na skórę nie skapnie :P

      Usuń
    16. Te warunki fizyczne to nie jest konieczność do umiejętności picia. :P Ale spoko, lepiej upić się tanio, niż wlewać i wlewać bez efektu. Szkoda kasy. ;)

      Mnie zawsze najbardziej rozpieprza jak po mieście albo ogólnie po ulicy chodzą bez koszulek. Nie bałdzo to takie. ;)

      Usuń
    17. No tak, Pan po zarządzaniu to tylko o ekonomiczności myśli. Nawet jeśli chodzi o picie :P
      Faceci nie powinni chodzić bez koszulek po ulicach, nie ważne czy mają sześciopak, czy beczkę. Kropka. Obrzydzają mnie tak samo jak kobiety ubrane tak, jakby nie były ubrane w ogóle. Nie muszę na to patrzeć, więc jak chcą łazić nago, to w domu.

      Usuń
    18. Hehehe, dobre, dobre. To Ci się udało. :D

      Ja bym chciał chodzić nago po domu, ale nie mogę, bo mieszkam na parterze...i przeprowadzam się też do mieszkania na parterze. :( :( :(

      Usuń
    19. No wiesz, zawsze możesz zainwestować w dobre rolety ;) Albo nie przejmować się sąsiadami :P

      Usuń
    20. Zdupcyłem jak wymieniałem okna, że nie wybrałem przyciemnianych szyb. Teraz będę musiał kombinować jak obejść ten problem. :P

      Usuń
  3. Ewidentnie wpadłaś w książkowy ciąg z Bukowskim ;-) I dobrze!
    Piękny tytuł ma ten zbiorek, zastanawiam się, czy nie jest luźnym nawiązaniem do słynnego "Na wschód od Edenu" Steinbecka? Nie wiem, kiedy Bukowski napisał te opowiadania, więc to tylko hipoteza.
    "Miłość za 17,5 dolara" od razu przypomniała mi świetny film z Ryanem Goslingiem "Lars and the Real Girl", w którym bohater zakochuje się w plastikowym manekinie (http://www.filmweb.pl/film/Mi%C5%82o%C5%9B%C4%87+Larsa-2007-337532#). Bardzo polecam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już kończę ten ciąg - nie wyszedłby mi na dobre ;) A tak poważnie, Bukowskiego muszę sobie dozować, żeby zostało trochę na potem, ale także żeby nie dojść do momentu przesytu. Wiesz doskonale, że autor pisze w sposób bardzo skondensowany i to w nadmiarze może wywołać jakiś niepożądany efekt :)
      Też się nad tym zastanawiałam, ale tytuł oryginalny brzmi mniej podobnie do tego słynnego dzieła Steinbecka: "South of No North". Chociaż szansa istnieje, bo Bukowski napisał opowiadania w '73 a Steinbeck swoją powieść w '52.
      Dzięki :D Zawsze podsuniesz mi jakiś ciekawy tytuł, albo książki albo filmu. Nie jestem wielką fanką Goslinga - za dużo ma fanek, kolejnej nie potrzebuje - ale film obejrzę chętnie. Choćby dla samej fabuły, która jest dość specyficzna:)

      Usuń
  4. Wstyd się przyznać, ale nie przeczytałam jeszcze ani jednej książki Bukowskiego, a od długiego czasu noszę się z zamiarem zakupu kilku tytułów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bukowski nigdzie się nie wybiera, więc z pewnością zdążysz się z nim zapoznać :) Warto skusić się zwłaszcza na powieści. Są ciekawe i... specyficzne ;)

      Usuń
  5. Na początku dokładnie tak pomyślałam - znowu Bukowski?;) Ten zbiór wydaje się rowniez interesujący - samotność jako pogrzebane żywcem. Muszę upolować na początek to, co kiedyś mi polecalas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe obiecuję, że na jakiś czas zostawiam Bukowskiego w spokoju :) Koniecznie, Dorotko, koniecznie - warto poznać jego twórczość:)

      Usuń
  6. To już powoli staje się Twoją marką;) Ola i Bukowski. Zgrany tandem. Jeszcze nigdy tak mnie nie zainteresowałaś "starym śwntuchem", jak dziś. Chyba najbardziej do mnie przemawia motyw samotności. A samotność ma wiele imion...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście miało być: Olga i Bukowski, przepraszam...

      Usuń
    2. Ha, niezłego gagatka wybrałam sobie do tego tandemu ;) Mnie również te opowiadania niesamowicie zainteresowały i okazało się, że nie bez powodu. Ten zbiór naprawdę mocno się wyróżnia na tle pozostałych, więc jeśli chcesz poznać samotność według Bukowskiego, to polecam:)

      Usuń
  7. Widać, że autor rzeczywiście niejednokrotnie popuszcza wodze fantazji, ale dzięki temu publikacja staje się tylko bardziej wartościowa. Przeczytam z chęcią :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bukowski i jego fantazje to temat na porządną pracę doktorską ;) Mam nadzieję, że kiedyś sama się o tym przekonasz.
      Pozdrowienia! :)

      Usuń
  8. Przyznam się szczerze, że najbardziej mnie zainteresowały wszystkie odbyty świata :D Z chęcią poznam je bliżej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam te odbyty - to naprawdę świetne opowiadanie :) A reszta nie odbiega od niego poziomem.

      Usuń
  9. Na jakiś czas odstawiłam Bukowskiego, potrzebowałam przerwy. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zupełnie Ci się nie dziwię :) Ja też robię sobie przerwę, ale na pewno przy następnym wydaniu do niego wracam :)

      Usuń

Zostaw po sobie ślad, za każdy jestem niezmiernie wdzięczna :)
Pamiętaj jednak o netykiecie. Wiadomości niecenzuralne, obelżywe i niezwiązane z tematem będą kasowane bez mrugnięcia okiem. Jeśli chcesz, żebym do Ciebie zajrzała, zostaw swój adres pod komentarzem :)