Druga Ameryka
1 marca 1991 roku Rodney King został brutalnie pobity przez czterech funkcjonariuszy policji Los Angeles. Nagrani przez przypadkowego świadka policjanci zostali postawieni przed sądem w 1992 roku i uniewinnieni. Dla wielu mieszkańców to zdarzenie był aktem oczywistego bezprawia wobec ludności afroamerykańskiej. Ludzie wyszli na ulicę. Podczas sześciodniowych zamieszek raniono ponad dwa tysiące osób, pięćdziesiąt dwie zostały zabite. Miasto gniewu to opowieść o tych sześciu mrocznych dniach.
Jednak Ryan Gattis nie skupia się jedynie
na zamieszkach na tle rasowym. Autor postanowił bowiem nie tyle opowiedzieć, co
dopowiedzieć historię z 1992 roku. Co dzieje się, gdy miasto pogrąża się w
chaosie? Rodziny chowają się w swoich domach, pielęgniarki i lekarze wydłużają
dobę do czterdziestu ośmiu godzin, a złodzieje, dilerzy i gangsterzy korzystają
na całego z cudownych dni wolności. To właśnie oni stają się głównymi
bohaterami Miasta gniewu. Wszystko
rozpoczyna się, gdy Ernesto, najstarszy z rodzeństwa Vera, zostaje brutalnie
zamordowany. Nie był w branży, nie mieszał się w sprawy gangów, jednak ktoś
postanowił się go pozbyć. To wystarczający powód, by się zemścić i
własnoręcznie wymierzyć sprawiedliwość.
Gattis z doskonałym wyczuciem wskazał na
problem, o którym myślą tylko nieliczni. O ile możemy domyślać się, że podczas
zamieszek władza ma ograniczone możliwości, nie spodziewamy się, że tego typu
wydarzenia mogą cofnąć nas do czasów, w których jedynym prawem jest prawo
silniejszego. Im więcej broni posiadasz, im więcej ludzi jest w stanie cię
poprzeć, im jesteś twardszy i bardziej pozbawiony zahamowań, tym więcej masz
szans na przetrwanie. Tymi prawidłami kieruje się wielu bohaterów powieści
Gattisa, którzy z bronią w ręku sieją postrach wśród członków konkurencyjnych
gagów, a sześć dni, podczas których zawieszono prawo, wykorzystują by wyrównać
rachunki i pokazać swoją dominację.
Nie
wierzyłem, dopóki nie zobaczyłem na własne oczy. Telewizja to telewizja, nigdy
nie można wierzyć w to gówno. Z wyjątkiem dzisiejszego dnia. Dzieje się na
Atlantic, przesiewa na drugą stronę przez niewielki ruch samochodowy, zero
gliniarzy w zasięgu wzroku, no i ta gorączka zaraz nas dopada. Wszystkich. To
lepkie, palące uczucie, że możemy-robić-co-nam-się-kurwa-podoba. Jakby się
człowiek opił kawy.
Gattis oddaje głos wielu bohaterom, jednak
każdy z nich ma możliwość wypowiedzieć się tylko raz, opowiedzieć nam o swoich
doznaniach, przeszłości i pragnieniach. Ich losy przeplatają się, dlatego wiemy co dzieje się z siostrą Ernesto,
Lupe, tuż po tym, jak udało jej się wymierzyć sprawiedliwość, czy siostrą
Glorią, pielęgniarką wypruwającą sobie żyły, by zapewnić sobie i synkowi godne
życie. Te krótkie bądź dłuższe wycinki z życia przypominają kolorowe portrety,
które autor układa w kolaż, perfekcyjny w swojej różnorodności. Przecież
poznajemy nie tylko zatwardziałych gangsterów, ale także ćpunów i dilerów,
młodego graficiarza, który nie chce się podporządkować prawom ulicy, strażaka,
a także Wielkiego Złego Wilka, który nie chce zdradzić swojej profesji. Jednak
żaden z nich nie jest stereotypowy. Autor postarał się o wiarygodność swoich
bohaterów, by czytelnik nie zmagał się z papierowymi postaciami, ale z ludźmi z
krwi i kości, których problemy są bardziej realne, niż mogłoby się wydawać. Jeśli
po Mieście gniewu spodziewacie się
jedynie opowieści o zemście, nawet nie wiecie, jak bardzo się mylicie.
Widzę
minę tego gnoja, przejęcie i obrzydliwą radochę; widzę, jak ten kawał pustaka
spada w zwolnionym tempie; w żołądku czuję ten odgłos, gdy następuje uderzenie
gruchoczące podbródek, ohydne chrupnięcie strzaskanej żuchwy.
Miasto
gniewu to powieść brutalna, ale czego innego można się
spodziewać po utworze, którego akcja osadzona została w trakcie zamieszek.
Jednak o tym trzeba powiedzieć, bo osoby wrażliwsze i nietolerujące ani
przemocy, ani wulgarności, nie odnajdą się w świecie opisywanym przez Gattisa.
To nie czyste przedmieścia, grzeczne dzieci chodzące do szkół i uśmiechnięte
mamusie piekące ciasteczka. Autor pisze o tej drugiej Ameryce, którą widzimy w
telewizji, choć spychamy ją w głąb świadomości. Ci, którzy nie chcą sobie psuć
opinii o krainie wolności i prawości rodem z pięknego snu o Stanach
Zjednoczonych, niech trzymają się z daleka od Miasta gniewu.
Powieść zachwyca błyskotliwością, wprawnym
okiem i żywą wyobraźnią autora, któremu udało się opowiedzieć historię miasta
ogarniętego chaosem bez zbędnego patosu. Choć w Mieście gniewu nie brakuje bohaterów, są oni cisi i gotowi do
pracy. Nie żądają pomników i poklasku, lecz robią to, co do nich należy. Zdają
sobie bowiem sprawę z tego, jak wygląda ich świat. Jest on pełen ludzi słabych,
którzy poddają się woli silnych, pełen bezsensownej przemocy i
niesprawiedliwości. Działo się to wcześniej i będzie działo nadal. Nie zmienią
tego żadne zamieszki.
Moja ocena:
Za możliwość przejścia się ulicami płonącego LA dziękuję
Autor: Ryan Gattis
Tytuł: Miasto gniewu
Data wydania: 18.05.2016
Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 464
Nabrałam chęci na sięgnięcie po tę książkę. :)
OdpowiedzUsuńTo super:D Naprawdę polecam!
UsuńNie słyszałam o tych wydarzeniach, ale chętnie sięgnę po książkę, aby się z nimi zapoznać.
OdpowiedzUsuńTo było dość dawno temu, ale od tamtej pory sprawa Kinga stała się symboliczna. Książka bazuje na tych wydarzeniach, ale autor do faktów dodaje jeszcze swoją historię. To właśnie czyni ją tak oryginalną.
UsuńNie mam obaw przed wzmożoną wulgarnością, czy opisami przemocy. Myślę, że książkę warto przeczytać i kiedyś z pewnością znajdę na nią chwilę. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOdważna z Ciebie czytelniczka;) Bardzo cicho jest u nas o tej powieści, a to duży błąd. To naprawdę ciekawa pozycja, której warto poświęcić uwagę.
UsuńPozdrawiam:)
Zawsze czytam Twoje recenzje dwa razy. Dla mnie piszesz tak, że czuję każde słowo. Nie ruszają mnie wulgaryzmy, mocne sceny. One uświadamiają mi jacy ludzie są - okrutni. Jak tylko będę miała czas przeczytam.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, jak miło mi to czytać :)
UsuńTa książka mówi o okrucieństwie ludzi. Ale mówi też o tym, że za okrucieństwo odpowiadają różne powody. Przeczytaj koniecznie :)
Tamte wydarzenia od czasu do czasu są przywoływane przy okazji innych, mniejszych podobnych. Parę razy natknelam się na wzmianki w jakichś książkach. Z pewnością siegne pote książkę i przybliżenie sobie to, co się wtedy działo.
OdpowiedzUsuńTak, masz rację. King jest już symbolem, a to co się wtedy wydarzyło, zostawiło spore piętno na społeczeństwie. A do książki mocno zachęcam :)
UsuńOgromnie intryguje mnie ta powieść. Mimo że nie interesowałem się nigdy tymi wydarzeniami, bardzo ciekawi mnie to, jak autor ukazał LA oraz jego mieszkańców. Liczę na coś mocnego, bezkompromisowego i odważnego :)
OdpowiedzUsuńTo było dość dawno temu, jednak te wydarzenia nadal pozostają w pamięci ludzi. Jeśli liczysz na bezkompromisową literaturę, to się nie zawiedziesz :) A dodatkowo zyskasz świetnie spędzony czas, bo książkę czyta się błyskawicznie :)
UsuńIm więcej o niej myślę, tym bardziej doceniam kunszt pisarski autora. Naprawdę, rozegrał to w mistrzowski sposób.
OdpowiedzUsuńI faktycznie, szkoda, że o tej książce nie jest tak głośno, jak na to zasługuje.
Miałam podobnie po przeczytaniu Twojej recenzji - coraz bardziej uświadamiam sobie, że to naprawdę świetna książka. Mam nadzieję, że przy kolejnej powieści autor da nam coś jeszcze lepszego :)
UsuńTa powieść z pewnością nie popsuje mojego wyobrażenia o Ameryce bowiem mam świadomość, że posiada również swoją czarną i niezwykle brutalną stronę. Sięgnę z wielką ochotą, zaintrygowałaś mnie tym tytułem, nie słyszałam wcześniej o tej książce, a wydaje się naprawdę warta uwagi :).
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że książka spodoba Ci się tak samo, jak mnie. To niesamowicie ciekawa pozycja, bardzo brutalna i bezkompromisowa, a przede wszystkim świetnie napisana. Jest o niej stanowczo zbyt cicho, bo zasługuje na poważny rozgłos, chociażby na blogosferze. Jeśli nie boisz się tego brudu, krwi i wulgarności, to ja mogę tylko zachęcać :)
Usuń