Za każdą wielką zbrodnią stoi nie tylko
przestępca, ale także miasto, które wydało go na świat, wychowało i pozbawiło
perspektyw. Współczesny kryminał, który na równi traktuje kwestie społeczne, analizę
zachowań jednostki i soczyste morderstwa, nie zapomina także o przestrzeni
miejskiej, kształtującej rzezimieszków, bossów świata przestępczego i
szemranych detektywów o poważnie naruszonym kręgosłupie moralnym. Miasto
przestaje więc być wyłącznie tłem wydarzeń – staje się ich obserwatorem, a
nawet jednym z pełnoprawnych bohaterów, ukrywającym w swoim cieniu każdego, kto
poprosi o azyl.
Wielkie
metropolie, traktowane jako siedlisko grzechu i wszelkiej rozpusty, od dawna
traktowane są jako naturalne środowisko bohatera powieści kryminalnej, w
przeciwieństwie do sielskich wiosek i niewielkich, klimatycznych miasteczek.
Sherlock Holmes, Philip Marlowe, Harry Hole, Eberhard Mock – od pierwszych
kryminałów aż po współczesność, detektywi uwikłani są w bezkompromisową, brudną
i przeludnioną przestrzeń miejską. Czarny kryminał wyniósł ją na piedestał,
odarł z jednowymiarowo postrzeganej moralności i wskazał ciemne zakamarki,
które kryją się nawet w najbogatszych dzielnicach. Dzisiejsza powieść
kryminalna bez zahamowań czerpie z tego dziedzictwa, tworząc świat odzwierciedlający
wnętrze bohatera, ukazujący jego przynależność do danej przestrzeni i rozterki
z tym związane.
Dionizos w mieście grzechu
Breslau
Marka Krajewskiego jest jednym z najlepiej zobrazowanych miast w powieści
kryminalnej, nie tylko ze względu na sferę opisową, lecz także na jego związek
z postacią Eberharda Mocka. Przedwojenny Wrocław w wydaniu Krajewskiego stał
się czymś więcej niż zdjęciem w sepii, nad którym pochyla się czytelnik. Jest
także odbiciem stanów emocjonalnych głównego bohatera, jego codziennością i
jedynym miejscem na ziemi. Breslau to jego miasto – heroicznie zasłaniane
własną piersią, a równocześnie znienawidzone za szerzący się chaos. Esencja
humanizmu i jego upadek w jednej osobie.
Zbudowane
przez Krajewskiego Breslau jest nie tylko miejscem wprost z czarnego kryminału,
w którym nietrudno odnaleźć śmierć nawet w biały dzień, w rzece aż roi się od
nieszczęśników, a gwałt nie wydaje się niczym odbiegającym od normy. To także
bachiczna przestrzeń wiecznego obżarstwa, pijaństwa i seksualnej rozkoszy, w
której doskonale odnajduje się nasz główny bohater – dziwkarz i alkoholik,
lubiący dobrze podjeść i rozegrać partyjkę szachów cynik, który nie zawaha się
przed wybiciem kilku zębów lub wykorzystaniem swojej wysokiej pozycji. Ot,
sięgający po miejskie uroki gentleman. Jednak za optymistycznym, pełnym zabaw
Wrocławiem (a zarazem korzystającym z jego dobrodziejstw Mockiem) czai się
tęsknota za apollińskim ładem i sielankowością, skrytą za marzeniami o
postawnej żonie i synku imieniem Herbert. Pragnienia dotyczące arkadyjskiego,
niewinnego świata, to część osobowości Mocka-klasyka, lubującego się w
literaturze greckiej i rozprawiającego o filozofii oraz Mocka-męża, szukającego
spokoju i szczęścia u boku żony. Stabilizacja i ciche rodzinne życie stoją
jednak w wyraźnej opozycji do miejskiego hałasu, sycącego zwierzęcą część
osobowości bohatera. Dzikość, ujawniająca się w każdego rodzaju
nieumiarkowaniu, jakiego dopuszcza się Mock, rośnie na podatnym gruncie
Breslau, żywiącego się wszelkimi dewiacjami, przemocą i hedonizmem. Nietrudno
zauważyć, iż Krajewski kreuje swojego bohatera w oparciu o relację z miastem i
odwrotnie – Breslau przemieniane jest poprzez działalność Kriminaldirektora
Mocka, wymierzającego sprawiedliwość i pozbywającego się podejrzanych
elementów. Chaos panujący na ulicach przedwojennego Wrocławia jest więc
odzwierciedleniem wnętrza samego bohatera, pragnącego i dążącego do spokojnej
egzystencji przy jednoczesnym rozmiłowaniu w przemocy, seksie, jedzeniu i
lejącym się hektolitrami alkoholu.
Breslau
Krajewskiego jest nie tylko cuchnącym zbrodnią miastem rodem z czarnego
kryminału – autor zbyt dokładnie przybliża czytelnikowi wszystkie jego zakamarki,
zbyt skrupulatnie odnotowuje nazwy restauracji czy nawet burdeli, by można
sądzić, że jest to tylko tło wydarzeń, miasto jak każde inne. Krajewski zmienia
starą widokówkę, przedstawiającą nieruchomy obraz Wrocławia, w miejsce
czarowne, choć przerażające, niepozbawione uroku lecz potrafiące pożreć nawet
niewinnych. A w środku tego zamętu stawia jednego bohatera, grzebiącego we
wnętrznościach wiecznego, niechętnego do zmian Breslau.
Bostońskie opowiastki
Nowy
czarny kryminał może pochwalić się jednym z najwybitniejszych pisarzy gatunku,
który podbił nie tylko światowy rynek wydawniczy, ale także Hollywood. Dennis
Lehane, który przez wielu porównywany jest do Raymonda Chandlera, podbił
serca czytelników serią kryminałów o dwójce detektywów – Patricku Kenzie i
Angie Gennaro – zekranizowanej przez Clinta Estwooda Rzece tajemnic oraz
wyreżyserowanej przez Martina Scorsese Wyspie skazańców (o zmienionym
tytule Wyspa tajemnic). Jednak dla rozkochanych fanów, ceniących jego
cyniczne poczucie humoru i nieposkromioną wyobraźnię, Dennis Lehane jest przede
wszystkim nietuzinkowym piewcą Bostonu.
Akcja
prawie wszystkich powieści tego amerykańskiego pisarza umiejscowiona jest w
brudnym, zimnym i podzielonym społecznie Bostonie, który jawi się jako miasto
skupiające najgorsze szumowiny, bossów świata przestępczego, dewiantów i
psychopatów. Wyjątkiem jest Wyspa skazańców, która opowiada o
wydarzeniach rozgrywających się na wyspie w Zatoce Bostońskiej. Nie ma w tym
nic dziwnego – autor jako rodowity bostończyk doskonale poznał puls miasta,
jego mroczne zakamarki i tajemnice. Dlatego prócz opisów miejsc, podziałów
dzielnic na „białe” i „czarne”, otrzymujemy od autora ciąg anegdotek i
soczystych żarcików odnoszących się do infrastruktury miasta, ciągłych
renowacji, które na niewiele się zdają, zbyt wąskich uliczek a także pogody,
która w Bostonie zdaje się rządzić innymi prawami.
Do
bostońskiego rytmu, wyznaczanego przez rosnącą przestępczość, korki i ciągły
brak miejsc parkingowych pomimo stałego budowania nowych garaży, czytelnik musi
się przyzwyczaić, zrozumieć jego zasady a także miłość, którą darzą to miasto
bohaterowie prozy Lehane’a. To bostończycy pełną gębą, którzy nie zawahają się
przed użyciem siły czy zastraszaniem, nawet jeśli teoretycznie stoją po stronie
dobra. Moralność w bostońskim świecie jest tak samo kapryśna jak pogoda i
zdawać by się mogło, iż dotyczy tylko nielicznych.
Postacią
niejako całkowicie pozbawioną zahamowań, jakichkolwiek zasad moralnych czy
odruchów społecznych jest Bubba Rogowski – zabawny psychopata, najlepszy i
najwierniejszy przyjaciel dwójki bostońskich detektywów, Patricka Kenzie i
Angeli Gennaro. Ten drugoplanowy bohater, który na przemian rozbawia i przeraża
czytelnika, jest kwintesencją nieobliczalnego Bostonu. Enigmatyczny i szalony
Bubba to dziecko ulicy, które do 8 roku życia poznało każdy zakątek miasta,
każdą spelunę, miejsca bezpieczne i te, do których lepiej się nie zapuszczać.
Lehane nadaje mu cechy człowieka żyjącego w miejskiej dziczy, nieufnego a wręcz
paranoidalnie nastawionego do społeczeństwa, zajmującego się handlem bronią i
żyjącego w obstawionym polem minowym bunkrze, obawiającego się o swoje życie
choć igrającego ze śmiercią prawie każdego dnia. Ta nieposkromiona osobowość
jest nie tylko „efektem ubocznym” Bostońskiego świata przestępczego, ale przede
wszystkim elementem skrajnym, mającym ukazać niezrównoważone oblicze znanego
autorowi Bostonu.
Małe ojczyzny
Wybór
autorów pada więc nie tylko na miasto samo w sobie – ogromną, przeludnioną
przestrzeń, w której problemem nie jest zbrodnia lecz jej rozwiązanie. Boston,
Wrocław, Lublin czy Kraków, nie są już zwykłymi metropoliami, lecz miejscami
symbolicznymi, wpływającymi na charakter i rozwój bohatera. To małe ojczyzny,
przestrzenie mityczne, realnie odmieniające światopogląd i stanowiące ośrodek
myśli danej postaci, jednocześnie będące konstrukcją splatającą emocjonalne
stany bohatera z formą powieści kryminalnej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad, za każdy jestem niezmiernie wdzięczna :)
Pamiętaj jednak o netykiecie. Wiadomości niecenzuralne, obelżywe i niezwiązane z tematem będą kasowane bez mrugnięcia okiem. Jeśli chcesz, żebym do Ciebie zajrzała, zostaw swój adres pod komentarzem :)