Po drugiej stronie
Noblista, dwukrotny laureat nagrody Bookera, genialny powieściopisarz, którego prawdopodobnie jedyną porażką jest fakt, iż jego dzieła stawiane są na księgarnianych półkach obok książek Paulo Coelho. Mowa oczywiście o Johnie Maxwellu Coetzee, którego jedno z najważniejszych dzieł – Hańba – doczekało się ekranizacji z Johnem Malkovichem w roli głównej. Tym razem zamiast skomplikowanej prozy psychologicznej, otrzymaliśmy zbiór esejów literackich, w których ten południowoafrykański prozaik pokazuje się nam od strony krytyka, a także czytelnika. Jak prezentuje się zbiór Wewnętrzne mechanizmy? Tego dowiecie się z recenzji.
Nie mogę nazwać się fanką Coetzeego
głównie ze względu na fakt, iż jego twórczość znam pobieżnie. Wystarczająco
jednak, by móc zauważyć jego piękny, analityczny umysł, precyzyjne zdzierający
warstwy ludzkich póz i zachowań, by móc dotrzeć do nagiego, samotnego wnętrza.
Nigdy nie odważyłabym się również powiedzieć, że jego proza jest łatwa. Potrafi
ona dostarczyć ogromnej przyjemności jaką przynieść może jedynie wysiłek
intelektualny. I chociaż nie jestem znawczynią twórczości tego autora, to
zdziwiłam się czytając jego eseje zawarte w tomie Wewnętrzne mechanizmy. Nie spodziewałam się, że pisarz, który nieraz
zmusił mnie do zastanawiania się nad naturą człowieka, ukaże mi się jako zwykły
czytelnik, który, tak samo jak ja, emocjonalnie odbiera literaturę, zachwyca
się nią, lub krytykuje, a robi to w sposób prosty i przystępny. Te eseje nie są
bowiem erudycyjnym popisem noblisty, który pragnie pokazać się szerokiej
publiczności jako krytyk literacki. W żaden sposób nie odczułam prób błyśnięcia
wiedzą i oczytaniem. Coetzee robi to w sposób naturalny i prosty, przytaczając
historie, analizując i interpretując. Brak tu wciskanych na siłę ozdobników,
brak makaronizmów – brak wszystkiego tego, co często zauważamy w esejach i za
co ich nienawidzimy.
Wewnętrzne
mechanizmy to zbiór 21 esejów. Niektóre z nich pisane
były jako przedmowy, inne są zwykłymi recenzjami. Nie można jednak powiedzieć,
aby nie były one ze sobą w żaden sposób powiązane. Na pierwszy rzut oka
zauważamy podział na teksty o autorach europejskich i amerykańskich (+ 3
ostatnie dotyczące pisarzy-noblistów). Nie trudno jest również spostrzec, że
Coetzee bardzo chętnie pisze o twórcach żydowskich, a także pisarzach, którzy
na własnej skórze doświadczyli dramatu I i II wojny światowej. Skupia się na
ich twórczości, z której wyłaniają się obrazy Europy i człowieka uwikłanego w
historię. Każdy esej jest inny, tak jak każdy twórca inaczej odczuwał przemiany
swojego życia. Jednak Coetzee odnajduje w nich podobieństwa, które subtelnie ze
sobą łączy. Chociaż część amerykańska nie jest tak spójna, lub może tak
wyraźnie koherentna jak część europejska, to również w nich autor kreuje wizję znanego
świata, którym w tym wypadku są Stany Zjednoczone, oglądanego oczami artystów.
Oprócz oczywistych walorów estetycznych, Wewnętrzne mechanizmy to także cudowna
zachęta do tego, by zapoznać się z twórczością pisarzy o których się słyszało,
chociaż się ich nie zna. Z przykrością zauważyłam jednak, że teksty o autorach,
których znam i lubię (bądź ubóstwiam), były krótsze od innych. Nie udało mi się
więc nacieszyć esejem o Samuelu Beckecie czy Gabrielu Garcíi Márquezie, jednak z ogromną przyjemnością przeczytałam szkice o
twórcach, których nie miałam okazji poznać, jak np. Nadine Gordimer, Italo
Svevo, czy Sándor Máraí.
Jestem
przekonana, że szkice, które składają się na Wewnętrzne mechanizmy wielu z Was zachęcą do zapoznania się
twórczością przedstawianych przez Coetzeego autorów. Co więcej, każdy kto zna
i ceni prozę tego noblisty, powinien poznać także jego drugą naturę – naturę
bystrego i wrażliwego czytelnika, który potrafi docenić piękno jakie niesie ze
sobą literatura.
Moja ocena: 7/10
Autor: John Maxwell Coetzee
Tytuł: Wewnetrzne mechanizmy: Szkice literackie 2000 – 2005
Tytuł: Wewnetrzne mechanizmy: Szkice literackie 2000 – 2005
Data wydania: 27
sierpień 2012
Wydawnictwo:
Znak
Liczba stron:
352
Zaintrygowałaś mnie. Chętnie poznałabym opinie Coetzeego o powieściach innych autorów.
OdpowiedzUsuńPozostaje mi tylko zachęcić do tej książki i innych powieści autora :)
UsuńWitaj Olgo, bardzo mnie zachęciła Twoja recenzja do przeczytania tej książki. Lubię eseje, a jeszcze o pisarzach - brzmi świetnie. Niestety, zupełnie nie znam jego twórczości.. Ale poznam. Zacznę od książki polecanej przez Ciebie, potem wezmę "Hańbę" no i zobaczymy co dalej. Faktycznie, nawet szukając w internecie Coetzee natychmiast obok pojawia się Coehlo, co za straszny niefart dla tego pierwszego ;) Brak e-booków trochę mnie zniechęca :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię :)
Cieszę się, że udało mi się Cię zainteresować, Joanno :) Coetzee wart jest grzechu, to jednak typ literatury, który wypompowuje człowieka ze wszystkiego. Jeśli posmakują Ci eseje i "Hańba", polecam jeszcze "Życie i czasy Michaela K.". Ja też mam zaległości z jego twórczością, które będę musiała ponadrabiać :)
UsuńNie ma e-booków? Jestem w szoku. Myślałam, że teraz większość książek można dostać w takiej formie. No cóż, mam nadzieję, że to Cię nie zrazi na tyle, by nie zapoznać się twórczością Coetzeego :)
Również pozdrawiam! :)
Niestety, ani jedna jego książka nie została wydana w wersji elektronicznej w języku polskim. Nie często zdarza się taki absolutny brak pisarza w e-bookach, ale nagminna jest sytuacja braku premiery książkowej i jednocześnie elektronicznej :/
UsuńWstyd się przyznać, ale Coetzeego jeszcze nie czytałam. I choć wątpię, abym zaczęła od esejów, przypuszczam, że prędzej czy później do nich zajrzę. To ciekawe, jak pisarze wypowiadają się o innych piszących. Zawsze wydaje mi się, że znając rzemiosło od podszewki, są w zdolni wychwycić więcej. I to bez krytyczno-literackiego zadęcia, które potrafi drażnić.
OdpowiedzUsuńE tam, żaden wstyd tylko powód do radości - jest kolejny pisarz do odkrycia :D
UsuńTeż zawsze mnie to interesowało, zwłaszcza jeśli cenię jakiegoś autora i jego zdanie. Chyba najpyszniejszą rzeczą jaką do tej pory czytałam (dotyczącą jednak nie autorów, a samego pisarstwa), była "Zasłona" Kundery. Majstersztyk.
Nie znam jeszcze żadnej książki Coetzeego, więc zastanawiam się czy taki zbiór esejów to dobry pomysł na początek, zwłaszcza że opisywane przez niego teksty też są mi obce. Coś czuję, że najpierw powinnam nadrobić zaległości, a potem zabierać się za tę publikację.
OdpowiedzUsuńMyślę, że najlepszym tekstem Coetzeego na początek jest "Hańba" - możesz nawet podeprzeć się filmem (za który nie świadczę, bo nie widziałam). Nie jestem do końca przekonana czy Ci ta literatura posmakuje, ale myślę, że warto sprawdzić. "Hańba" jest niespieszna, a jednak strasznie dołująca, więc nie wiem czy chciałabyś się tak pochlastać lekturą ;)
UsuńW takim razie ja za filmową "Hańbę" zaświadczę - widziałam dwa razy, jest świetna! A sam Coetzee to mój ulubiony noblista. Tuż po premierze polowałam na te jego czytelnicze eseje, ale bez skutku. Teraz muszę ponownie przetrząsnąć biblioteki, bo kocham sprawdzać, co czytają autorzy, których cenię. I często ich ulubieni pisarze stają się moimi ulubionymi. A propos, których pisarzy najbardziej ceni Coetzee?
UsuńZapowiada się ciężki kaliber, sama nie wiem czy chcę właśnie takich emocji. Na razie może się wstrzymam, ale postaram się nie zapomnieć o pisarzu. Filmu też nie widziałam, ale dobrze wiedzieć, że jest warty uwagi :)
UsuńO proszę, może w takim razie polecisz mi jakąś powieść Coetzeego, bo ja znam tylko trzy ("Hańbę", "Życie i czasy Michaela K." i "Mistrza z Petersburga"). Na pytanie z chęcią bym odpowiedziała, ale zupełnie nie pamiętam - eseje czytałam zaraz po premierze czyli 4 lata temu ;) Ale bardzo ciepło wypowiadał się o Nadine Gordimer, której niestety jeszcze nie zdążyłam poznać.
UsuńDominiko, na wszystko przyjdzie czas ;) Jak wiadomo, nie zawsze człowiek ma ochotę zostać bezdusznie sprany i jeszcze za to podziękować - a w przypadku tego typu literatury tak właśnie jest. A za filmową "Hańbę" sama muszę się zabrać, bo Johna Malkovicha uwielbiam :D
Z dotychczas czytanych najbardziej podobała mi się "Hańba" i "Dzieciństwo Jezusa". O polecanej Gordimer jedynie słyszałam - teraz mam powód, żeby rozejrzeć się za jej książkami!
UsuńNie miałam jeszcze okazji zapoznać się z tym autorem, ale "Wewnętrzne mechanizmy" przyciągają mnie, bo wydają się takie... ludzkie. Chętnie poznałabym recenzje kogoś, kto zna się na rzeczy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i serdecznie zapraszam do siebie na recenzję książki "Plaga Samobójców",
BOOK MOORNING
Myślę, że taki zbiór esejów może być dobrym początkiem znajomości z pisarzem. Zwłaszcza, że Coetzee, pomimo całego swojego doświadczenia, nie jest ani trochę napuszony.
UsuńRównież pozdrawiam :)
Do tej pory czytałam tylko "Życie i czasy Michaela K." tego autora i tą książkę uważam za wybitną. Dlatego dziękuję za opisanie tej pozycji, bo na pewno nie przejdę obok obojętnie. :)
OdpowiedzUsuńRównież ją czytałam i rzeczywiście, robi piorunujące wrażenie. Polecam Ci jeszcze głośną "Hańbę", to chyba moja ulubiona książka Coetzeego. No i oczywiście eseje ;)
UsuńTwórczość noblisty wypadałoby poznać, ale jak na razie jakoś nie mam ochoty na takie eseje. ;/ Ale może sięgnę po jakąś inną książkę autora, bo wszelkie zachwyty twórczością tego Pana wydają się być uzasadnione. ;)
OdpowiedzUsuńWarto, z pewnością nie był to Nobel przyznany na wyrost. Ale warto pamiętać, że w przypadku jego twórczości trzeba przygotować się na wymagającą i bolesną literaturę. Mam nadzieję, że kiedyś najdzie Cię na to ochota :)
UsuńWidzisz, a ja nie mogę się przekonać do autora. Próbowałam przeczytać "Dzieciństwo Jezusa" i nie dałam rady skończyć :(
OdpowiedzUsuńPoleć mi coś co byłoby najlepsze, bo na przedstawione tutaj szkice muszę mieć odpowiedni klimat :)
Nie czytałam jeszcze "Dzieciństwa Jezusa" więc niestety nie mogę się do tej książki odnieść. Myślę, że mogłabyś zacząć od "Życia i czasów Michaela K.", chociaż uprzedzam, że to niesamowicie smutna powieść. A jeśli nie to, to "Hańbę", która też do najlżejszych nie należy :) Coetzee ma bardzo specyficzny styl, pełen namysłu nad rzeczywistością, ale zawoalowany. U niego prawie nic nie dzieje się wprost, trzeba wyczytywać te zdarzenia z małych gestów, słów. Może kiedyś się jeszcze przekonasz :)
UsuńUbolewam nad tym, że Coetzee'ego czytałam w nieodpowiednim dla siebie momencie - kiedy bardziej przeżywałam sensacyjne pościgi niż prozę życia. I tak teraz mi ciężko powrócić do pisarza, choć już od dłuższego czasu obiecuję sobie, że to zrobię. By zobaczyć jak odbiorę jego powieści teraz, gdy jestem dojrzalsza, a życie już nie jest tak proste jak w szkolnej ławie.
OdpowiedzUsuńSensacyjne pościgi mają swój urok w każdym momencie życia, nie tylko w młodości. Jednak proza życia wtedy często zupełnie nam nie leży :) Coetzee to silna proza życia, dołująca, trudna, dojrzała. Może jednak do tego, by się przemóc nie potrzeba powieści, a właśnie takiego zbioru esejów? Czegoś lżejszego, a jednak nie głupiego? Warto się nad tym zastanowić, bo to może być nie tylko dobry powrót do Coetzeego, ale także zainteresowanie się kimś nowym, jeszcze nieznanym :)
UsuńZgadzam się z Tobą w całej rozciągłości. I to, że pościgi bawią mnie do tej pory ;) , jak i że eseje mogą być ciekawym powrotem do jego twórczości. Z tego, co pamiętam, a pamiętam jak przez mgłę (ale jednak coś świta), że Coetzee oczarował mnie językiem, jakim się posługiwał.
Usuń