O kolonizacji okiem fantasty
Człowiek z wysokiego zamku już od długich lat zajmował swoje miejsce na półce, nieprzeczytany. Ot, kolejna książka, którą kiedyś, w wolnym czasie poznam. Przygodę z autorem odkładałam bardzo długo, patrząc przy tym na piętrzące się zaległości i nowe książki czekające na odrobinę uwagi. W tym miesiącu powiedziałam – basta! I to, nie chwaląc się, była doskonała decyzja.
Jak wyglądałby świat, gdyby II wojnę
światową wygrały państwa Osi? Dick ukazuje alternatywną rzeczywistość, w której
naziści swobodnie panoszą się ze swoimi zbrodniczymi ideami, Żydzi muszą
ukrywać się, zmieniać nazwiska i poddawać się skomplikowanym operacjom
plastycznym, Amerykanie zaś pozostają zagubieni i rozdarci pomiędzy niemieckim
agresywnym stylem bycia i japońską filozofią, która pomimo łagodności nadal
pozostaje filozofią kolonizatora.
Fabuła Człowieka
z wysokiego zamku wydaje się na pierwszy rzut oka banalnie prosta –
mężczyzna prowadzący sklep z antykami każdego dnia walczy o to, by nie utracić
renomy, choć jego głównymi klientami są Japończycy, którymi w głębi duszy
pogardza; pracownik wielkiej korporacji zostaje zwolniony i nie ma pojęcia, co
począć ze swoim życiem; japoński biznesmen niebawem ma spotkać się z mężczyzną,
który zmieni jego spojrzenie na panujący ład; kobieta, która nie może znaleźć
swojego miejsca w świecie, za sprawą kochanka zaczyna interesować się zakazaną
w Rzeszy powieścią, ukazującą historię, w której państwa Osi przegrały wojnę.
Ich ścieżki przecinają się, jedne bardziej, inne mniej. Jednak dzięki niesamowicie
wykreowanej rzeczywistości i pewnym wspólnym aspektom tej historii, Człowiek z wysokiego zamku z powieści o
losach przypadkowych ludzi staje się wyobrażeniem piekła, opowieścią o incydentalności
i przeznaczeniu oraz o sile człowieczeństwa, kultury i moralności.
W wizji Dicka można się zagubić, można się
jej przerazić i uświadomić sobie, że niewiele wystarczyło, by świat jaki znamy
w ogóle nie istniał. Jednak przede wszystkim można (a nawet trzeba!) zachwycić
się koronkową robotą, którą autor wykonał na zaledwie dwustu siedemdziesięciu
stronach. Bo mamy tu i dbałość o psychologię postaci – wliczając w to
poczucie stłamszenia, skrywaną nienawiść czy lęk przed niepewną przyszłością
– świat przedstawiony, jego historię i panujący w nim rozkład sił, a nawet
uwzględnienie ekspansywnego charakteru Rzeszy, która w utworze Dicka próbuje
rozszerzyć swoje wpływy na… kosmos. Niektóre z tych elementów są jedynie
napomknieniem, inne dominują, jednak każdy z nich jest zauważalny i, co najistotniejsze,
spełnia swoje zadanie, ukazując bogactwo wizji autora.
W świecie Dicka największe znaczenie zdają się mieć przedmioty – antyki, dzieła sztuki z czasów wojen, wyroby świata
przedwojennego, jak chociażby zegarek z Myszką Miki, biżuteria wyrabiana przez
jednego z bohaterów, będąca przy tym jednym z pierwszych oznak odradzającej się
sztuki amerykańskiej. I w końcu książki, dwa dzieła, które zmieniają,
kształtują życie bohaterów. Pierwszą z nich jest Księga Przemian I-Cing, kanoniczna księga konfucjanizmu i taoizmu.
Jest nabytkiem wschodnim, jednak bohaterowie Człowieka z wysokiego zamku, będący w większości Amerykanami,
korzystają z niej w każdej chwili zwątpienia, zadają jej pytania o
najdrobniejsze sprawy życiowe i przekonują się, że Księga nie myli się nigdy.
Drugą jest zakazana powieść, w której zaczytuje się wielu bohaterów utworu
Dicka – Utyje szarańcza. Ta
alternatywna wizja świata, w której to nie Niemcy wygrywają II wojnę światową,
fascynuje i zmusza do zastanowienia pana Childana czy poboczne postaci, jednak
prawdziwą zmianę powoduje w Julianie, najsilniejszej i najbliższej prawdy
bohaterce utworu.
Jaka to prawda? Przekonajcie się sami
czytając tę genialną, wciskającą w fotel powieść. Gwarantuję, że namiesza Wam w
głowie, zachwyci i sprawi, że zaczniecie się zastanawiać, dlaczego wcześniej
jej nie przeczytaliście.
Moja ocena: 9/10
Autor: Philip K. Dick
Tytuł: Człowiek z wysokiego zamku
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 272
Ten pisarz, to jeden z moich wyrzutów sumienia. A ponieważ do tego jest dość płodny - nie bardzo wiem od czego zacząć. Oceniłaś wysoko, więc pójdę zapewne Twoimi śladami:) Genialny tytuł zapisuję...
OdpowiedzUsuńMiałam bardzo podobnie, gdyby nie fakt,że książka była w domowej biblioteczce, pewnie długo zastanawiałabym się, który utwór Dicka wybrać. Padło na "Człowieka..." i jestem z tego bardzo zadowolona, więc polecam Olu, polecam :)
UsuńDomyślam się, że autor nie tylko dogłębnie oddał klimat który panował w najlepszych czasach Rzeszy, ale poszedł z tym o krok dalej i okazał możliwą wersje rzeczywistości. Takie co by było, gdyby z pewnością jest interesujące, dla mnie dodatkowo z powodu tego historycznego tła. Poszukam w bibliotece:)
OdpowiedzUsuńOj tak, a to wizja, która nie należy do najprzyjemniejszych. Świetnie się to czyta jako literacką fantazję, ale podskórnie można się też bać takiej wersji świata. Poszukaj koniecznie, może tym razem Twoja biblioteka nie zawiedzie ;)
UsuńJuż wiesz, że przeczytam tę książkę i postaram się to zrobić jak najszybciej :) Zadziwiające, ale zazwyczaj nie lubię powieści zawierających alternatywną wersję historii, takie gdybanie jakoś do mnie nie przemawia. Ale "Człowiekiem z wysokiego zamku" jestem zainteresowana. Nie przeczę, że sporą rolę odgrywa również serial, który mam zamiar obejrzeć. Właśnie, będziesz oglądać serial?
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa Twojej opinii :)Gorzej, jeśli i ta alternatywna rzeczywistość się nie sprawdzi. Hm co do serialu to nie mam do końca przekonania. Z jednej strony ciekawi mnie, jak twórcy poradzili sobie z treścią. Z drugiej mam typowy lęk czytelnika - boję się, że spieprzyli. Pewnie kiedyś go obejrzę, ale myślę, że najpierw fabuła i bohaterowie muszą mi się trochę zatrzeć w pamięci.
UsuńCo chwilę muszę dopisywać jakiś tytuł na listę do przeczytania. Nie wiem kiedy to wszystko ogarnę :D Jak wiadomo z serialami różnie bywa, więc nie dziwię się twoim obawom. Myślę, że nabranie dystansu do historii to dobry pomysł :)
UsuńHehe no wiesz, masz jeszcze całkiem sporo życia przed sobą ;) A seriale jak na razie przynoszą mi tylko masę nerwów (TWD) albo trochę rozczarowań (AHS), więc nic już sobie nie dowalam :)
UsuńMam taką nadzieję :D TWD też mnie denerwuje, już nie czekam z taką ekscytacją na każdy odcinek. Twórcy się miotają, rozciągają fabułę, piszą dziwne scenariusze dla postaci :(
UsuńZ jednej strony cieszę się, że nie jestem w tym sama, z drugiej - czemu oni nam to zrobili? Chciałam nawet dołączyć do dyskusji na polecanym przez Ciebie blogu, ale myślenie o każdym odcinku wkurza mnie niemiłosiernie, więc postanowiłam sobie odpuścić. Jedyną rzeczą, która mnie pociesza jest to, że twórcy chyba naprawdę wreszcie zrobią coś z Rositą.
UsuńMnie właśnie taka analiza odcinka pozwala pozbyć się frustracji i wylać żale, dlatego ubolewam, że w zeszłym tygodniu nie było notki :P Myślę, że twórcy chcą zrobić z serialu dojną krowę za przeproszeniem, w zasadzie już zrobili. Nieważne jak poziom spada, ludzie i tak jeszcze oglądają i zyski są. Serio uważam, że serial powinien się już skończyć, żeby nie zrobiła się z tego jakaś głupkowata telenowela. Historia niech dalej trwa w komiksach, bo to medium rządzące się innymi prawami, ale serial powinien zmierzać do finału.
UsuńCzytałam i to całkiem niedawno :) Trochę mi było mało tej powieści, chętnie po przebywałabym dłużej w świecie stworzonym przez Dicka.
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest :)Ja również nie narzekałabym, gdyby powieść była trochę dłuższa.
UsuńTwórczość Philipa K. Dicka intryguje mnie od bardzo dawna. Ciągle jednak zwlekam i zwlekam z zapoznaniem się z jakimś jego dziełem. Człowiek z wysokiego zamku oraz przede wszystkim Blade runner niezwykle mnie ciekawią, dlatego mam nadzieję, że jak najszybciej przełamię się i sięgnę po którąś z tych książek :)
OdpowiedzUsuńNo widzisz, u mnie było dokładnie tak samo. Tak długo mnie intrygował, że wreszcie musiałam sięgnąć po jakąś powieść - ta była pod ręką, na szczęście :) Nie wiem jak prezentuje się reszta twórczości Dicka, ale "Człowiek..." jest mistrzostwem świata :D
UsuńMyślę, że to lektura warta przeczytania. I choć nie miałam jeszcze okazji czytać dzieł tego pisarza, to swoją recenzją sprawiłaś, że mam ochotę sięgnąć po tą książkę.
OdpowiedzUsuńU mnie to też dopiero pierwsze spotkanie z autorem, ale bardzo udane. Więc polecam bardzo mocno :)
UsuńSłyszałam, że to świetny autor, ale jednak klimaty są raczej mojego męża niż moje, więc pewnie sama nie sprawdzę tego zbyt szybko. ;)
OdpowiedzUsuńA widzisz, ja też raczej nie czytuję takiej literatury,a jednak coś zaiskrzyło :) Może jak mąż sięgnie i się zachwyci, to będzie umiał Cię przekonać? ;)
UsuńJakże mnie cieszy Dick u Olgi. Wreszcie! Mówiłem, że konkret. Tylko nie wiem jak spodobają Ci się pozostałe, bo tutaj mało jest klasycznego sf, z którego Dick słynie - oczywiście poza psychologią postaci i pewnymi elementami znanymi w jego twórczości. Myślę, że "Wyznania łgarza" by Ci się też mogły spodobać, bo to powieść psychologiczna. A kolejne jak "Ubik", czy "Blade Runner"? Hm, no byłbym ciekaw zdania. :)
OdpowiedzUsuńWiem, że to raczej żarty niskiego lotu, ale jak zobaczyłam pierwsze zdanie Twojej wypowiedzi (i przetłumaczyłam sobie Dick na polski), to strasznie mnie to rozbawiło :P
UsuńKonkret, rzeczywiście. Nie spodziewałam się takiej miazgi i tego genialnego zakończenia! Świetne wykorzystanie motywu "Księgi przemian". Ale masz rację, sf raczej było tu niewiele, choć nie mogę powiedzieć, by nie ciekawiło mnie to w twórczości Dicka. Dlatego właśnie "Ubika" chciałabym przeczytać w następnej kolejności :)
Hahaha, widzę, że uważnie czytasz mojego bloga, bo podłapałaś mój żart do Kasi. Dobre, dobre. :D
UsuńJeśli sf też możesz poczytać to właśnie "Ubika" bym Ci, jako następną polecał. :) Ja gościa szczerze wielbię, bo jest mistrzem psychologii postaci, gnębienia ich wszelkimi przeciwnościami losu (mutacjami, atakami kosmitów, między sobą), stawiania ich w sytuacji, że nie wiadomo, czy to się dzieje faktycznie, czy to im się śni - nie jesteś pewna tego, co czytasz do samego końca. Kiedy zamierzasz sięgnąć? :)
Kurcze Ciastek, czytam Twojego bloga uważnie, ale z całym szacunkiem, nie Ty pierwszy przetłumaczyłeś sobie nazwisko Dicka na polski :P Swoją drogą - całe szczęście dla niego, że rodzice nie nazwali go Richard. Wtedy mówiono by na niego Dick K. Dick, a to już smutne.
UsuńSięgnąć zamierzam jak tylko złowię tę książkę (niedawno miałam urodziny, możesz mi przesłać :P), ale jeszcze nie teraz, bo takie rzeczy wolę sobie dawkować :)
Cieszy mnie to, ale zerknij sobie tutaj i na moje komenty z Kasią to zaraz będziesz wiedziała, skąd taka moja reakcja :D
Usuńhttp://swiat-bibliofila.blogspot.com/2016/10/raport-mniejszosci-philip-k-dick.html
Hahaha no dobra, teraz rozumiem:P A Twoja sytuacja z życia wzięta niesamowicie mnie rozbawiła :D
UsuńDlatego tak bardzo lubię pisać z ludźmi w komentach pod reckami, bo niekiedy zbacza się na temat pokrewny albo zgoła inny, i wychodzą śmieszne rozmowy i sytuacje. :P
UsuńCoś mnie intryguje w tej historii, więc może jeśli znajdę ją w bibliotece, to chętnie po nią sięgnę. ;)
OdpowiedzUsuńWarto poszukać - książka ma do zaoferowania dużo więcej, niż alternatywna historia, a i to całkiem sporo :)
UsuńDick to mistrz w swoim gatunku! Powiem ci, że o tej książce jeszcze nie słyszałam ale teraz na pewno ją zapamiętam. Jakie to wszystko wydaje mi się pomieszane i poplątane i takie wizje "co by było gdyby..." to istne szaleństwo i pole do popisu dla autora :)
OdpowiedzUsuńSzczególnie intryguje mnie ta psychologia postaci ;)
Pozdrawiam ciepło :*
O, kolejna fanka Dicka? Super :D Skoro tak, to może też polecisz mi jakąś jego powieść albo opowiadania - już zdecydowałam, że "Ubika" przeczytam następnego w kolei, ale może też podsuniesz mi jakiś ciekawy tytuł. :)
UsuńA "Człowieka..." polecam straszliwie - książka mnie zgniotła, a Dick okazał się naprawdę pomysłowy :)
Również pozdrawiam! :)
Fascynujący tekst, prawda? :) Oj, jak ja uwielbiam Dicka i szkoda tylko, że choć tak chętnie jest ekranizowany, to jakoś twórcy nie mają ręki do jego prozy. Kojarzy mi się tylko jeden chwalebnie wspaniały wyjątek - Blade Runner Ridleya Scotta. Człowiek z wysokiego Zamku też doczekał się ekranizacji w postaci serialu, ale raczej dość średniej jakości.
OdpowiedzUsuńOj tak, chyba lepszego poznania się z jego twórczością nie mogłam sobie wymarzyć :) Słyszałam właśnie o serialu i czytałam nawet pochlebne recenzje, ale na razie muszę nabrać dystansu do tej historii. A skoro mówisz, że jest raczej średni, to nie będę spieszyć się z oglądaniem.
Usuń