Dziś obchodzimy Dzień Blogów – tak, dobrze Wam się wydaje, kalendarz świąt nietypowych poszedł w ruch. Postanowiłam wykorzystać tę okazję, by opowiedzieć Wam trochę o blogach, które uwielbiam odwiedzać, o blogerach, których szanuję za warsztat, styl, inteligencję czy poczucie humoru. Choć odwiedzam naprawdę sporo blogów, ulubieńców mam niewielu. Trzymam się ich mocno i nie zamierzam puścić.
Bloga Leżę i czytam śledzę od samego
początku jego istnienia. Okazało się bowiem, że Marta nie tylko potrafi pisać
(i to jak!), ale przede wszystkim czyta jak przystało na panią psycholog – dla pogłębionej
analizy, a nie zwykłego odprężenia. Stąd też na jej blogu nie pojawiają się
raczej książki, które z powodzeniem można by nazwać substytutem filmu akcji. Znajdziecie
tam takich autorów jak Michelle Houellebecq, Stefan Zweig, Jerzy Pilch, Javier Marías czy jej ukochany Jacek Dehnel (którego właśnie dzięki Marcie
zaczęłam poznawać). Niestety ostatnio autorka zamilkła, ja jednak liczę na to, że
niebawem znów będzie mi dane czytać jej wnikliwe teksty.
A jeśli macie ochotę
zobaczyć, co udało nam się spłodzić, zapraszam do zapoznania się z cyklem W
duecie o książce u Marty i u mnie.
Dosiak to prawdziwa
weteranka blogosfery. Ale w głowie jej się nie poprzewracało, nie zamieszcza 10
postów w tygodniu, nie wyszarpuje zewsząd egzemplarzy recenzenckich i czyta
tylko to, na co naprawdę ma ochotę. A znajdziecie u niej kryminały i horrory,
trochę reportażu (choć autorka narzeka, że stanowczo za mało czyta literatury
tego typu), ale także seriale, filmy a nawet gry. Pisze rzadko, bo to strasznie
zajęte stworzenie, które marzy o wynalezieniu ustrojstwa wydłużającego dobę –
jeśli macie jakieś pomysły, piszcie do niej, z pewnością będzie wdzięczna.
Dosiak to także jedna z
najlepszych rozmówczyń, jakie spotkałam w blogosferze. Nasze rozmowy potrafią
ciągnąć się tygodniami, a najdłuższa z nich była tak rozbudowana, że zacinała
mi Internet (nie przesadzam!).
Kolejne zaszczytne miejsce otrzymuje Ciacho, autor Świata Bibliofila, facet
tak rozkochany w fantastyce, że to właśnie do niego zwróciłabym się po poradę w
kwestii wyboru książki z tego gatunku (a później poszłabym ją przyklepać u Kasi
z Kącika z książką). Chociaż początkowo sądziłam, że nasze gusta są raczej
odległe, szybko zauważyłam, że on zakochuje się w moim ulubionym Johnie
(Irvingu), a ja dzięki niemu jakoś bardziej pożądliwie patrzę na jego Johna
(Steinbecka). Jednak, jak wiemy, dla Ciastka król może być tylko jeden –
Stephen King, nazywany pieszczotliwie Mistrzuniem. Jeśli chcecie na jego blogu
obrazić Kinga, równie dobrze możecie dodać po tym, że Barça
to Wasza ulubiona drużyna. Nic nie jest w stanie tego naprawić.
To jeden z tych blogów, które odwiedzam,
by szukać inspiracji do lektury. Jeśli zaglądacie do mnie częściej,
prawdopodobnie wiecie, że moim powoli spełnianym marzeniem jest czytanie
literatury nieanglojęzycznej – w dzisiejszych realiach to wcale nie jest takie
proste. Dlatego Naia jest dla mnie jak kompas, pokazuje, gdzie można iść.
Zwłaszcza w kwestii literatury czeskiej, bo to właśnie ona przeważa na jej
blogu.
Jednak do odwiedzania Literackich skarbów
skłania mnie coś jeszcze, coś dużo ważniejszego. Mam taką słabostkę – uwielbiam
inteligentnych ludzi, którzy potrafią pisać. No cóż, jedni lubią czekoladę,
inni wódkę, a ja lubię czytać i nic na to nie poradzę.
A to moje nowe odkrycie – blog świeżutki,
jak ciepła bułeczka (i równie pyszny). Filip twierdzi, że jest osobą zakręconą,
ale o dziwo jest w stanie nie kręcić się podczas pisania swoich długaśnych
tekstów, w których do głosu dochodzi jego analityczny umysł. Tak, moi drodzy,
autor nie pisze, że lubi bo lubi (i koniec kropka, a spróbuj się kłócić, to
Cię znajdę i zniszczę!). Wyjaśnia, podaje przykłady, logicznie argumentuje, a
pisze przy tym po prostu dobrze.
Co znajdziecie na Transie Książkowym? Już
teraz można zauważyć różnorodność – jest i klasyka, i powieść współczesna, są
tomiki poezji (!) a nawet manga. Myślę, że Filip jeszcze nie raz mnie zaskoczy,
a ja z chęcią będę podpatrywać, jak prężnie jego blog się rozwija.
Wybrałam moją topową piątkę, jednak
blogów, które lubię i szanuję, jest znacznie więcej. Oto lista Wielkich
Pominiętych:
- Co przeczytałam znam od „momentu poczęcia” i odwiedzam z przyjemnością. Przy okazji należy wspomnieć, że Dorotka jest szczęściarą mogącą czytać w pracy, dlatego tak zasuwa z lekturą. Zaglądajcie i zazdrośćcie jej!
- Kącik z książką kolejna weteranka, która pisać może o wszystkim – fantasy, kryminale, horrorze, bajkach dla dzieci i poradnikach. W tym kąciku znajdziecie niejedno i, co istotne, zostaniecie ugoszczeni po królewsku.
- Tyle liter przed oczami – chociaż autorka jest psychofanką Knausgårda (zgadnijcie, jak nazywa się jeden z jej kotów!), znajdziecie u niej także innych autorów. To wymagająca blogerka, która za darmo nie chwali. A to lubimy.
- Owca z książką – kto nie zna Owcy? To jedyna blogerka, której jesteście w stanie wybaczyć pożeranie książek.
- Klub A+A, czyli kolejne miejsce, z którego czerpię inspirację. Panowie nie boją się różnorodności, a przy okazji jak dobrze się ich czyta!
- Między sklejonymi kartkami – pamiętacie co mówiłam o inteligentnych, dobrze piszących ludziach? No właśnie, a powtarzać się nie lubię.
Więcej pisać nie będę! Bo przecież ile
można? Pewnie zapomniałam o kimś ważnym i później będzie mi głupio. Ale trudno,
worek pokutny już przygotowany.
A jakie są Wasze ulubione blogi? Podsyłajcie linki, żebym nie przegapiła czegoś ważnego!
A jakie są Wasze ulubione blogi? Podsyłajcie linki, żebym nie przegapiła czegoś ważnego!
Szczerze mówiąc nie spodziewałam się znaleźć w tak zaszczytnym gronie, ale mi zrobiłaś niespodziankę:)
OdpowiedzUsuńZ wymienionych przez Ciebie blogerów regularnie zaglądam do Dosiaka i Tyle liter. Znalazłyby się i na mojej liście ulubionych blogerów, razem z Tobą (to nie wazelina w stylu obs za obs, sama wiesz) :)
Na koniec wszystkiego najlepszego z okazji dnia blogów!
No co Ty? Śledzę Twojego bloga od samego początku, zaglądam zawsze, jak jest coś nowego - czemu miałoby Cię nie być na tej liście? ;)
UsuńDzięki za miłe słowa - Ty to zawsze potrafisz mi poprawić humor :D. A skoro zaglądasz do Dosiaka i Kath, to myślę, że blog Zuzki też mógłby Ci się spodobać. To taka moja mała perełka, cieszę się, że udało mi się ją znaleźć w odmętach blogosfery.
Tobie również wszystkiego dobrego!
Dzięki za wyróżnienie <3
OdpowiedzUsuńZawsze do usług ;).
UsuńDo Dosiaka też zaglądam, reszty nie znam ale zajrzę:)
OdpowiedzUsuńZajrzyj, zajrzyj Gosiu, bo warto :). A jakie Ty masz ulubione blogi? Do kogo zachodzisz najczęściej, jak już znajdziesz trochę czasu? ;)
UsuńNo co Ty Gosia - Ciastka ze Świata Bibliofila nie znasz? Tego krejzola na maksiora, który Cię nie raz fantastyką zachęcił? :D
UsuńNo kurczę, Ciastka znam! No jak nie, jak tak☺I przecież Kącik z książką to jeden z moich ulubionych. Zaglądam właśnie do Kącika, do Ciacha też obowiązkowo☺ Do Ciebie bardzo często, choć rzadko się udzielam. W sumie takich najbardziej ulubionych więcej nie mam ale sporo jest takich, których właścicielki lubię, chociaż gust czytelniczy mamy odmienny☺
UsuńZ Kasią jest podobnie jak z Ciachem - myślałam, że się różnimy w gustach czytelniczych, ale jednak jest zupełnie inaczej :).
UsuńO, tak też mam, chociaż wtedy trudniej mi się odzywać na takim blogu. Bo o czym mam mówić? Że to nie moje klimaty? ;)
Gosia - no pewnie, i Ciastek wpada do Ciebie. :) I też mam podobnie jak Ty, że są blogi, gdzie czytam wiele recek, autorów lubię, ale nie odzywam się za wiele, bo gusta inne a bez sensu pisać jakieś pierdoły typu "Może kiedyś przeczytam" itp.
UsuńKocham Was normalnie :)
UsuńO jacie! Ciastek się tam znalazł. I to jako rodzynek. :D Wielgachny uśmiech i radochę mi sprawiłaś wspominając o mnie. To cholernie miłe i mega satysfakcjonujące, że blogerka, którą sam bardzo lubię odwiedzać i liczę się z jej zdaniem, ma to samo w moją stronę. Dzięki, Olguś :* :) A tą humorystyczną notką to mnie rozbroiłaś - oczywiście mistrz słowa (King) jest tylko jeden i mistrz piłki kopanej również (Ino Real!). :D Jeszcze raz serdeczne dzięki, pozostałe blogi sam odwiedzam albo chociaż kojarzę, więc dołączam się do życzeń. :)
OdpowiedzUsuńHehe no tak wyszło, że jesteś rodzynem :). Cieszę się, że udało mi się wywołać Twój uśmiech - i jeszcze bardziej, że liczysz się z moim zdaniem (szokens, w blogosferze to rzadkie).
Usuń"Ino Real", jeśli napiszesz książkę, to taki mogłaby mieć tytuł :P albo sobie to chociaż wytatuuj ;).
Chciałabym zobaczyć u Ciebie taką listę - mam wrażenie, że kręcisz się po trochę innych rejonach blogosfery, a ja chętnie poznałabym nowe miejsca :)
Spoko, rodzyny są dobre. Wcale nie rozumiem osób, które ich nie lubią i mają nawet manię wywalania ich z kawałków serników - nie czaję tego zupełnie, serio!
UsuńNo jasne, że się liczę. W końcu to Ty się mocno przyczyniłaś do tego sięgnięcia po Irvinga, a to mój ulubiony pisarz jest bez dwóch zdań. Ogólnie to jakoś mam szczęście do Johnów - Tolkien, Irving, Steinbeck, Brunner. Każdego polecam. :)
Hehehe, no jakbyś mnie znała tak bardziej z prywaty to byś nie raz ten zwrot ode mnie wychwyciła. Mam kumpla w robocie, zagorzałego fana Barcy. Jak lecą mecze to się lubimy mniej i wyzywamy przekrzykując "Ino Real!" "Ino Barca!". Ale ogólnie bardzo fajnie, bo prezenty sobie zawsze sprawiamy fanowskie, ja jemu Barcę, on mi Real, i jak pijemy u któregoś to też z przymrużeniem oka, ale ze szkłem nielubianego klubu. :)
Będzie kiedyś i u mnie. Już mi to przemknęło nawet przez głowę, tylko to trzeba przemyśleć. :)
Haha no nie, ale złapałeś rozkminę na temat rodzynek :P
UsuńTo super, zwłaszcza, że rzeczywiście Irving bardzo Ci przypasował :). Ech, tego Brunnera tak chętnie wspominasz, a ja nadal nie znam! A nawet muszę przyznać, że i ochota jest, choć czasu brakuje. Muszę się chyba bardziej zmobilizować, jak w przypadku Mitchella.
Hehe, to bardzo rozbudowane rozmowy prowadzicie :P. Ale dobrze, że macie o tyle zdrowe podejście, by się nie nienawidzić tylko dlatego, że poróżniły Was kluby. Takiego kibicowania nie jestem w stanie zrozumieć.
O, masz rację. Myślałam, że wybór i opisanie blogów zajmie mi mniej czasu, ale jednak mocno się pomyliłam ;).
No bo ej, jak można nie lubić rodzinek? - ja się pytam? U mnie nie ma dnia bez rodzynków, serio, jem je dziennie w z płatkami na śniadanie. Świetne węglowodany do bardzo dobrego i wartościowego śniadania, które jest najważniejszym posiłkiem dnia. :)
UsuńNo jak bardzo to już wiesz. Może nie piszę "hip hip hurra" i nie wykrzyknikuje za mocno, ale u mnie w reckach widać, którą pozycją się serio jaram. :) Brunner to jest sf, ale takie wizjonerskie, nie że pełne techniczno-naukowego bełkotu, tylko coś na zasadzie antyutopii, które zresztą w niektórych aspektach się w rzeczywistości spełniły tak, jak przewidział. Zacznij sobie od Ślepego Stada, to temat chyba najbliższy naszemu realizmowi. A Mitchell to jest Mitchell. Jego nie ma co polecać, jego trzeba po prostu czytać. :)
Właśnie. Trzeba pomyśleć, przeanalizować, dobrać odpowiednio soczysto-górnolotne słownictwo itp. :D
Jeśli mam być szczera, to wolę żurawinę. Albo daktyle ;). I aż mi głupio, bo ja dzisiaj na śniadanie jadła pizzę :P Całe szczęście nie mam wyrzutów, że mi się w boczkach odkłada :P.
UsuńUuuu no teraz to rzuciłeś hasłem, którego potrzebowałam. Jak coś jest antyutopią, to ja to biorę w ciemno i zjadam od razu! Już się zaopatruję w "Ślepe stado" i będę czytać :D. Ostatnio na fejsie na grupie laska sprzedawała "Atlas chmur" za dychę! Nie zdążyłam i pół dnia byłam na siebie wściekła.
Soczysto-górnolotne, powiadasz? No, no, to tym bardziej jestem ciekawa, jak to wyjdzie ;)
Ja z żurawiną to cholernie polubiłem oscypka zasmażanego jak byłem w górach i nieświadomy tej cudowności zamówiłem na chybił trafił. :) Na co dzień nie jadam. Daktyle za słodkie jak dla mnie, ale też dobre. A tam, od czasu do czasu nic się nie dzieje przecież. Ja to pizzy nie jadłem długo, ogólnie niewiele fast foodów jadam na co dzień, ale ostatnio jak dowaliłem kebaba za siebie i ćwierć oddanego to brzuch i uśmiech wypełnione w pełni. :D
UsuńAntyutopia, dystopia w ten deseń. Spodoba Ci się. No to z tym Mitchellem szkoda mega, powiedz jeszcze, że za 10 z UW?
Jak to się stało, że zaczęliśmy gadać o jedzeniu? :P Oscypka wolę bez dodatków - nie jestem fanką słodko-słonych kombinacji. Och, zabiłabym za dobrego kebaba. Nie pamiętam ile lat minęło od ostatniego. Pizzę zdarza mi się częściej, chociaż staram się dbać o dietę i nie dowalać sobie takich potraw. Całe szczęście mogę sobie pozwolić na słabość od czasu do czasu i nic po mnie nie widać :P.
UsuńNie, chyba bym się zabiła, gdyby to była z Uczty Wyobraźni. Ale była w twardej oprawie, ładna, chociaż z okładką filmową. Ech, może się jeszcze trafi :).
Słuchaj, no mój pseudonim już chociażby do tego nawiązuje, więc nie powinno to być takie zaskakujące. :P U mnie zresztą - głodomora - sprawa się często sprowadza do jedzenia, bo ja ciachem nie zostałem ochrzczony przez wygląd, tylko przez szamanie ciastek, ciast itp. :P Dobry fast food nie jest zły, ale osobiście wolę te z budek niż z Mc na przykład. Mnie te kotlety ostro i wyglądające na sztucznie zbite nie przekonują.
UsuńNo z UW to już unikat. Ja mam. Ale pewnie jakbyś patrzała dziennie do allegro to w końcu się trafi, jak nie to, to filmowe.
W sumie masz rację ;). Haha no to w sumie się nie dziwię, że taki z Ciebie zapalony fan sportu, skoro musisz zrzucać ten cały nadmiar ciasteczkowości :P.
UsuńOj, ta też. McDonald nie jest dla mnie żadnym rozwiązaniem, bo tam nie najem się nigdy! Wolę wciągnąć porządnego burgera z wielkim kawałem wołowiny (ja od ciastek wolę mięcho;)).
Pewnie tak, chociaż powiem Ci szczerze, że unikam wyszukiwania książek na allegro. Jest ich tam za dużo, a ja chcę wszystkie! ;) A i tak mam ich strasznie dużo. Właśnie wczoraj przyjechały do nas nowe regały i nareszcie mam na nie trochę więcej miejsca, więc nie mogę ich od razu zawalić :P.
Hehehe, po części ma to jakiś wpływ. Ale i jakbym był zmuszony sam ryż jeść to też bym sport uprawiał, to jest gdzieś tam w głowie. :) Ale jeść ogólnie lubię, daltego w tygodniu trzymam dietę, a w weekend sobie bardziej pozwalam.
UsuńJa byłem w Macu, żeby Cię nie skłamać, ale lekko jakieś 10-12 lat temu. Jadałem kiedyś do afery szejkowej w naszym mieście i od tamtej pory nie byłem ani razu, tylko KFC, ewentualnie jakieś takie budki fast food. I oczywiście mięcha więcej jem niż słodkości, bez porównania. Dla mnie w ogóle nie ma życia bez mięcha. Kiedyś kumpla wegetarianina bym do zawału doprowadził, bo mu powiedziałem, że ja bez mięsa nie żyję i jakby nie było krów, świń itp to koty bym jadł. :D :D
Ale czego dużo, książek czy unikatów?
Jakbyś jadł tylko ryż, to byś nie miał siły na sport! Mięcho musi być, żeby były siły! :P
UsuńO proszę, to coś tak jak ja. U mnie najczęściej pizza, od czasu do czasu burger, ale wolę sama zrobić. Uuu, afera szejkowa brzmi ciekawie - czyżby jakaś ekstra niespodzianka? ;)
Ej no, tylko nie koty! Prędzej zaczęłabym jeść ludzi, niż koty :P.
Dużo książek - unikatów pewnie też sporo, ale na tym mi aż tak nie zależy. Za to w książkach mogłabym pływać. Raczej nie jestem zbieraczem, ale tu robię wyjątek ;).
Miałbym, bo to węgle odpowiedzialne za paliwo. Ale mięcho to mięcho. Jak je widzę to już mam więcej energii. :D
UsuńAfera szejkowa z niespodzianka w podobnym kolorze, tak. Więcej nie piszę. I od tamtej pory nie tylko szejka z MC nie wziąłem do ust. U nas w Bytoku jest taka knajpka Zelter, jak masz fejsa to sobie wpisz i wejdź na zdjęcia. Czego tam nie ma! Ale to raz na jakiś czas, bo po tygodniu już by był bęben pod klatą. :D
No tak, zapomniałem, że Ty kociara jesteś. Ale powiem Ci, że ostatnio się też zastanawiałem nad kotem, bo nie mam obecnie żadnego zwierzaka, a psa nie mogę.
Ja książki i filmy na płytach, ale ich zdecydowanie mniej niż książek. Kiedyś zbierałem więcej duperelów, ale stwierdziłem, że nie można się zagracać. Mój tata ma tak, że "wszystko potrzebne" i części, narzędzi ma w piwnicy tyle, że nie zliczysz. Aha, no a jeszcze ten, hm, piwnice ma trzy... :D
Hmm no cóż, tak to właśnie wygląda w gastro. Rzadko chodzę do restauracji, bo wiem, co ludzie robią z żarciem. Wolę sama ugotować ;).
UsuńTak! Weź sobie kotka! Są cudowne, puszyste, kochane i wierne - wiem, że wiele osób twierdzi, że to indywidualiści, którzy mają w dupie swoich niewolników, ale to nieprawda. Mój kot czeka, aż wrócę z pracy :).
Haha nie zamieniaj się w tatę ;). Chociaż pewnie możesz znaleźć w jego piwnicach ciekawe i przydatne rzeczy. Ale w życiu nie chciałabym się tak zagracać! Sprzątanie tam musi być straszne :P.
Dziękuję ślicznie za wyróżnienie! :) Koniecznie zajrzę na te blogi, których nie znam, a kilka takich jest, zaś w wyborze tych, które znam, absolutnie się zgadzam. :)
OdpowiedzUsuńCzytam blogów sporo, ale z tych które najbardziej lubię, a na których Cię nigdy nie widziałam, to podałabym:
http://dofi.com.pl/ i lubię też krótkie teksty tutaj http://www.mniejniz100slow.pl/ takie w sam raz do chapsnięcia jak człowiek nie ma czasu. ;)
Piszesz o mnie po imieniu, czyżbyś sugerowała, że powinnam odejść od głupkowatego Ytra na rzecz imienia? :D
Proszę bardzo, chociaż sama sobie zasłużyłaś ;). Koniecznie zajrzyj - jestem pewna, że znajdziesz na tej liście jakieś blogi, które Cię oczarują. Zwłaszcza Leżę i czytam by Ci się spodobało, dlatego bardzo żałuję, że Marta od jakiegoś czasu nie pisze.
UsuńDofi znam, bywam, ale rzadko się odzywam - komentuję na naprawdę niewielu blogach. Z kolei mniej niż 100 słów znam, ale mam ambiwalentny stosunek. Lubię kiedy teksty na blogach mają znacznie więcej, niż 100 słów ;).
Niczego nie sugeruję, ale piszę po imieniu, bo dla mnie jesteś Zuza i tyle. Przedstawiłaś się to masz za swoje ;). Poza tym bardzo podoba mi się to imię.
Cóż, ja jak już złapię dryg do komentowania, to potem potrafię praktycznie każdy wpis komentować. ;) Rozumiem, szczerze mówiąc też miałam na początku trochę ambiwalentny stosunek, ale tak z ciekawości zaczęłam czytać... No i zostałam. :) Mimo że też lubię dłuższe teksty. ;)
UsuńA to w porządku. ;) Dziękuję, ja sama mam do niego lekko ambiwalentny stosunek. ;)
Ja po prostu nie zawsze widzę sens komentowania, które niewiele wnosi do dyskusji. Jak nic nie wiem o książce, a ona mnie ciekawi, to w sumie co mogę napisać? Fajnie, przeczytam? :P Tak wolałabym nie robić. Oj tak, akurat po Tobie to widać, że lubisz długaśne teksty ;).
UsuńAle ja oczywiście ich nie piszę specjalnie takich długich, one same takie wychodzą, bo po prostu jest tyyyleee istotnych rzeczy w tych książkach. :D I nie mam co obciąć, o wszystkim w końcu trzeba napisać, i potem wychodzą takie długaski. ;)
UsuńHahah skąd ja to znam :). Czasem mam wrażenie, że udało mi się opisać w miarę wszystko, publikuję i przypomina mi się, że przecież jeszcze nie napisałam o jednej ważnej rzeczy! Obcinanie recenzji jest bez sensu - jak ktoś ma problem z ich czytaniem, to jego strata ;).
UsuńBardzo mi się podoba uczczenie święta w ten sposób:) (Chociaż osobiście data mi umknęła, ups!) Kilka blogów śledzę równie pilnie, więc się podpisuję i także trzymam kciuki, żeby Marta szybko do nas wróciła. Mam nadzieję, że wkrótce usłyszymy znowu ciekawą rozmowę:)
OdpowiedzUsuńNawet nie do końca uczciłam je tak, jak trzeba - powinno się wybierać blogi z różnych zakątków świata, a ja zostałam przy tych, które są mi najbliższe :).
UsuńOj tak, mam wielką nadzieję, że Marta niedługo znów się odezwie. Aż tęskno za jej błyskotliwymi tekstami.
Ależ mi sprawiłaś niespodziankę :D Charakterystyka zgadza się co do joty, trafiłaś w sedno, ale w sumie nie powinnam się dziwić, bo wielotygodniowe rozmowy zaowocowały :))
OdpowiedzUsuńDyskusje są dla mnie podstawą blogowania i bardzo się cieszę, że trafiłam na taką rozmówczynię jak Ty. Możemy pogadać o wszystkim - od poważnych tematów przez zabawne czy błahe, dla mnie to ogromna wartość. Dzięki za listę innych blogów, wielu nie znałam, ale domyślasz się, że zaraz będę na te strony zaglądać.
To bardzo się cieszę :D Miałam nadzieję, że się uśmiechniesz podczas czytania i super, że się udało :).
UsuńTo jest właśnie najlepsze - wcale nie trzeba silić się na górnolotne rozmowy o literaturze. Można sobie po prostu normalnie pogadać :). Dlatego mam cichą nadzieję, że kiedyś uda nam się spotkać i sprawdzić, jak taka rozmowa wypadłaby na żywo.
Mam nadzieję, że zajrzysz. I jestem pewna, że znajdziesz tam sporo dobrego :).
Udało się w stu procentach :)
UsuńZdecydowanie górnolotne rozmowy o literaturze to, że tak się wyrażę "po blogersku", nie moje klimaty, więc uwielbiam swobodne rozmowy na przeróżne tematy.
Jasne, bardzo chętnie sprawdzę jak nasza dyskusja będzie wyglądać na żywo, ale nie bywam na żadnych targach czy spotkaniach blogerów, więc musiałybyśmy umówić się specjalnie :)Zajrzałam i do wielu będę zaglądać częściej, a może nawet regularnie :)
Myślę, że na targach trudno byłoby swobodnie porozmawiać ;). Ja zresztą też nie bywam na takich spędach, choć zastanawiam się nad mniejszymi targami, jak chociażby ostatni literacki Sopot. Ale na moje możemy się kiedyś umówić w połowie drogi na jakąś dobrą kawę ;).
UsuńHmm gdzie wypadłaby połowa drogi między Toruniem a Łodzią? :)) Targi to też nie imprezy dla mnie, jakoś nie mogę się odnaleźć w tłumie, nie chce mi się stać po autografy, a promocje na książki zazwyczaj są dość nędzne.
UsuńNie mam pojęcia - pewnie w jakieś małej miejscowości, o której nigdy nawet nie słyszałyśmy ;). Ale pisałaś, że nie byłaś w Toruniu jako dorosła osoba, więc chyba wycieczka Ci nie zaszkodzi. Ja zresztą w Łodzi też nie byłam ;).
UsuńRozpychające się łokciami mole książkowe to z pewnością niezbyt budujący widok. Ale żałuję czasem, że nie mogę posłuchać samych autorów, zwłaszcza tych zagranicznych, których cenię.
Pewnie tak, okazałoby się, że spotkanie musi wypaść w szczerym polu albo w środku mrocznego lasu :P O, widzisz, to jesteśmy w takiej samej sytuacji. Wiele osób narzeka na Łódź, że brzydka, że nie ma starówki, ale wydaje mi się, że nie jest z miastem tak źle :)
UsuńW takim razie mamy podobne odczucia, bo czasami też poczuję ukłucie żalu, że przepada spotkanie z fajnym pisarzem, ale jeszcze nie poczułam się na tyle zmotywowana, żeby ruszyć w Polskę.
W szczerym polu też można, np. robiąc piknik :P. Dokładnie takie głosy przeważają. Pozytywów na temat Łodzi chyba nie słyszałam, więc to bardzo zniechęca do odwiedzenia tego miasta. Ale ja i tak nie należę do chętnie podróżujących ludzi (nie jestem zresztą mobilna, więc to wiele utrudnia).
UsuńMoże uda nam się wypatrzyć jakiś mały, niszowy festiwal, na którym będą ciekawi autorzy i niewiele ludzi ;).
Zawsze to jakaś alternatywa :) Nie jestem obiektywna jeśli chodzi o Łódź, bo nie mam spojrzenia z zewnątrz, ale z pozytywów to zdarzyło mi się słyszeć, że miasto ma specyficzny charakter i industrialny klimat. Ale wiesz, czy to taki komplement to bym nie powiedziała :P Też nie przepadam za wyjazdami, bo jestem domatorką, ale wbrew temu sporo jeżdżę po Polsce, więc może kiedyś zawitam do Torunia :) Jeśli chodzi o mobilność to rozumiem, bez samochodu miałabym marne szanse na wyściubienie nosa ze swojej wsi pod Łodzią :)
UsuńOby! Będę na to zwracać uwagę.
Haha no tak, to rzeczywiście nie musi być komplement. Industrializm jestem w stanie zrozumieć w jakimś drobnym fragmencie miasta, ruinach starej fabryki czy innego zakładu. Ale nie wyrokuję na temat Łodzi, póki tam nie pojadę.
UsuńMam nadzieję, że zawitasz! W każdym razie ja zapraszam ;).
Dzięki za wyróżnienie :) Przyznam szczerze, że zrobiłaś to w odpowiednim momencie, bo mam mały blogowy kryzys spowodowany niedoborem czasu. Cóż, wielu z nas marzy o tym, żeby doba miała więcej niż 24 godziny :) Aż kusi, żeby samodzielnie zrobić taki ranking, ale spóźniłam się o jakieś cztery dni... Ale z czym ja ostatnio nie jestem spóźniona?
OdpowiedzUsuńPS. Karl Ove chyba też czuje się wyróżniony, bo odkąd weszłam na Twojego bloga uparcie wchodzi na klawiaturę jakby chciał coś napisać ;)
Ależ proszę bardzo :). Cieszę się, że miałam wyczucie - czasem kryzys potrafi dopaść z zaskoczenia i trudno się z niego otrząsnąć. Zwłaszcza jeśli chodzi o kwestię deficytu czasu. Ranking można zrobić bez okazji, dla samej zabawy. Przyznam szczerze, że dla mnie to było miłe doświadczenie ;).
UsuńPogłaszcz ode mnie Karla Ovego pod bródką :).
Znam i odwiedzam większość blogów, o których napisałaś. :) Na większości z nich nie zostawiam komentarzy, bo nie lubię komentować dla samego komentowania, a tak z reguły jest, gdy nie czytało wcześniej książki, o której mowa. W sumie to najczęściej odwiedzam te blogi dla samej przyjemności zobaczenia, co ciekawego ma do powiedzenia konkretna osoba. ;)
OdpowiedzUsuńO, nieprawda! Czasami już sama recenzja daje pretekst do podzielenia się komentarzem. Ale rozumiem to doskonale, bo mnie też jest często głupio napisać tylko "chciałabym przeczytać" albo "zapowiada się ciekawie";).
UsuńO proszę, a ja nawet nie wiedziałam o istnieniu takiego święta! Wszystkiego najlepszego więc! Mnóstwo kreatywności i zadowolenia z blogowania ;)
OdpowiedzUsuńHaha tak to już bywa - ja nie przegapiam takich świąt, bo kalendarz świąt nietypowych mam zawsze pod ręką w pracy :P.
UsuńTobie również tego życzę. I jeszcze czasu i chęci do blogowania, bo z tym różnie bywa ;).
O tych blogach jeszcze nie słyszałam, ale dobrze wiedzieć, do jakich warto zajrzeć :) Być może wkrótce to zrobię.
OdpowiedzUsuńSprawdź koniecznie - jestem pewna, że na niejednym znajdziesz coś dla siebie ;).
UsuńBlog Dosiaka to również jedno z moich ukochanych miejsc w sieci. Uwielbiam tam zaglądać. :)
OdpowiedzUsuńZupełnie się nie dziwię :). Cieszę się jak dziecko, kiedy Dosiak wrzuca coś nowego na bloga :).
UsuńMiałam ciężki tydzień i dopiero dzisiaj "nadrabiam internety". Bardzo bardzo bardzo mi miło za takie ciepłe słowa :))))) Nie znam wszystkich blogów, ale do Dominika i Ciacho to też moi ulubieńcy :)
OdpowiedzUsuńCałe szczęście ciężki tydzień nie przemienił się w ciężki miesiąc ;). Chyba każdemu zdarza się coś takiego, choć po Tobie bym się nie spodziewała - zawsze Cię pełno, Kasiu :).
UsuńJak znajdziesz czas pozaglądaj na te blogi - myślę, że znajdziesz tam coś dobrego dla siebie :).
No właśnie dlatego nie mogę się jakoś teraz ogarnąć, nigdy jeszcze nie miałam takiego kotła, chyba wzięłam na siebie trochę za dużo, ale oby do końca września (ten tydzień chyba właśnie przekształca się w miesiąc...). Tak sobie podczytuję i zaglądam, tylko nie zostawiam za dużo od siebie, bo najczęściej robię to na telefonie ;)
UsuńKasiu, to trzymam kciuki, żeby jednak Ci się udało ogarnąć. Oby szybko :). Każdy ma czasem taki gorszy czas, więc na Ciebie też musiało kiedyś paść ;).
UsuńO, znam to dobrze. Z telefonu prawie nigdy nie komentuję, bo jakoś tak niewygodnie. Nie mam pojęcia, jak Dorotka z Co-przeczytałam jest w stanie z telefonu wstawiać recenzje!
Zrobiłaś mi dzień! ;-) Gdybym wiedziała, że czeka tu na mnie taka wspaniała niespodzianka, zmobilizowałabym się wcześniej do nadrobienia blogowych zaległości. Pięknie dziękuję za miłe słowa! :-)
OdpowiedzUsuńHa! No to cieszę się bardzo. I tak sobie myślę, że może trochę udało mi się wywołać Cię z odmętów rzeczywistości, żebyś na tę blogosferę zajrzała ;).
UsuńI bardzo proszę - słowa w pełni zasłużone!
No i zupełnie ten dzień przegapiłam! Zobaczę sobie za to te blogi, o których piszesz :).
OdpowiedzUsuńW następnym roku pamiętaj ;). A blogi sprawdź - naprawdę warto!
UsuńWiem, że grubo po czasie, ale serdecznie dziękuję! (:
OdpowiedzUsuńO, spóźnione, ale jakże miłe odwiedziny :). Fajnie, że zajrzałaś!
UsuńO rany, Olga!!! Tyle miłych rzeczy o moich Skarbach napisałaś, a ja dopiero teraz do tego posta dotarłam! Co za gapiostwo! :) Bardzo, bardzo Ci dziękuję. Niesamowita jest świadomość, że dla kogoś jestem takim kompasem, i że ktoś postrzega mnie tak jak Ty – zwłaszcza że ostatnimi czasy mam bardzo dużo krytycznych myśli na temat siebie i swojego pisania (i przyznaję to, choć jestem świeżo po prelekcji Rafała Hetmana na Literackiej Stolicy, w trakcie której przekonywał, że podstawa to kreować się na mądrzejszego, niż się jest w rzeczywistości ;)). Dodam, że dla mnie Okiem Wielkiej Siostry też jest ważnym miejscem w sieci – cenię u Ciebie analityczne podejście oraz fakt, że piszesz zarówno o tym, co Ci się w książce podobało, jak i o tym, co Cię rozczarowało. Krytycznie, ale z umiarem. Nie za częste podejście w blogosferze :). Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZawsze do usług :). Cieszę się, że udało mi się sprawić Ci trochę radości - widocznie spóźnione odwiedziny były zapisane gdzieś w gwiazdach, bo miłe słowa najbardziej cieszą w chwilach zwątpienia w siebie ;). Oczywiście tego zwątpienia nie jestem w stanie zrozumieć, bo, jak już napisałam, Twój blog jest jednym z tych miejsc, które pokazują, że blogosfera ma się dobrze i wcale nie umiera. Hehe nie wiem, czy to dobra droga, ale ja zawsze miałam problem z autopromocją. Wychodzę jednak z założenia, że lepiej dążyć do bycia mądrzejszym, niż kreować się na takiego ;).
UsuńBardzo mi miło! Mój blog jest maluszkiem, ale cieszę się, że doceniają go osoby, które naprawdę cenię.