Rasizm w białych rękawiczkach
Współczesny horror jest, przede wszystkim dla fanów gatunku, ciągłym pasmem rozczarowań. Trudno znaleźć film, który nie tylko straszy, ale także skłania do zastanowienia nad tematami ważkimi, jak chociażby istota zła. Można by pomyśleć, że tu już nic nowego wymyślić się nie da. Wszystko już było – od egzorcyzmów, przez wampiry, kosmitów, zombie i duchy aż po psychopatycznych morderców. Ostatnim pozytywnym zaskoczeniem okazał się obraz Roberta Eggersa, The Witch. Jednak od 2015 nic nie przykuło mojej uwagi, ani nawet nie wywołało lekkiego dreszczyku. Aż do teraz…
Uciekaj!
rozpoczyna
się niepokojąco – czarnoskóry mężczyzna zostaje napadnięty w bogatej dzielnicy.
To tylko krótki wstęp, jednak będzie towarzyszyć nam przez pierwszą połowę
filmu, dając do zrozumienia, że coś w tej sielance nie gra. A jak wygląda
sielanka? Ona i on, piękni, młodzi i zakochani, wybierają się do jej rodziców
za miasto. Jedyny problem tkwi w tym, że Chris jest czarnoskóry. I trzeba tu
powiedzieć jasno i wyraźnie – to problem dla niego. Mężczyzna boi się, że nie
zostanie zaakceptowany przez rodziców Rose, choć ta zapewnia go, że niepotrzebnie
się martwi. Posiadłość Missy i Deana jest piękna, a oni sami wydają się lubić partnera
swojej córki. Szybko jednak pojawiają się pierwsze zgrzyty, sytuacje krępujące
i zastanawiające, które niepewność Chrisa zmieniają w autentyczny lęk.
Black is in fashion
Obraz Peele’a to przede wszystkim
doskonale skrojona satyra na amerykańskie społeczeństwo. Mogłoby się wydawać,
że w horrorze na tak istotny problem nie ma miejsca – filmy tego gatunku mają
straszyć, nie pouczać, nie wyśmiewać. Tym, którzy tak twierdzą, reżyser spektakularnie
zagrał na nosie. Uciekaj! umiejętnie
wskazuje na ciągle aktualny temat rasizmu, umieszczając go w dekoracjach wyciągniętych
z klasycznego horroru. Piękny domek na odludziu może być bowiem świadkiem
działań nadprzyrodzonych, napaści w stylu home invasion lub, jak w przypadku
filmu Peele’a, psychologicznych rozgrywek między obcym a domownikami. Kto jest
łowcą, a kto ofiarą? Tego nietrudno się domyślić. Twórca odchodzi jednak od
tradycyjnie postrzeganego rasizmu, którego mekką jest zacofany Teksas pełen
rednecków rodem z Teksańskiej masakry
piłą mechaniczną czy Drogi bez powrotu.
I całe szczęście, bo dzięki temu Uciekaj! staje
się czymś więcej, niż kolejnym horrorem – jest kijem włożonym w mrowisko. To
nie zacofani wieśniacy w szelkach są największym zagrożeniem. Stają się nim
liberałowie z klasy wyższej, którzy deklarują, że gdyby tylko mogli,
zagłosowaliby na Obamę po raz trzeci, choć w domu trzymają dwójkę czarnoskórych
służących. Peele wskazuje na zmorę rasizmu w białych rękawiczkach, zakłamania i
tłumionej agresji. A robi to trzymając się wszelkich założeń kina grozy, choć
nie ucieka przy tym od odrobiny humoru.
Man, I told you not to go in that house
Duszna atmosfera, podskórny lęk i
napięcie, które nie o opuszcza nas przez większą część seansu, zostały
rozegrane wprost perfekcyjnie. Głównie dzięki elementom humorystycznym, które
pozwalają nam na chwilę oderwać się od kłopotliwego spotkania w domu państwa
Armitage. Peele w tym celu wprowadza postać Roda, przyjaciela Chrisa –
uwierzcie mi lub nie, ale jego sceny są rzeczywiście zabawne, bez żenujących
sucharów i jeszcze gorszych gagów rodem z najpodlejszych komedii. Chwila
śmiechu pozwala widzowi na choćby częściowy powrót do normalności. Tym mocnej
uderzają go następne sekwencje, coraz silniej napinające – i tak
zszargane – nerwy. Reżyserowi należą się za to gromkie brawa. Okazuje się, że debiutant
doskonale rozumie, że przeciąganie sytuacji stresowych, szybko kończy się nudą.
Now you’re in the sunken place
Uciekaj!
to
nie tylko doskonale zbudowane napięcie i inteligentna fabuła. To także swojego
rodzaju horror autotematyczny – oczko puszczone w kierunku wszystkich fanów
gatunku, którzy z lubością będą odkrywać kolejne smaczki. W obrazie Peele’a
brakuje właściwie tylko tego, co nadprzyrodzone, choć reżyser z powodzeniem
zastępuje duchy hipnozą, będącą głównym filarem fabularnym filmu. Gra z widzem
wyszła reżyserowi na plus głównie dzięki wyraźnemu podziałowi obrazu na dwie
części: pełne napięcia zapoznanie się z zaistniałą sytuacją i akcję, będącą
oczywiście konsekwencją części pierwszej. To druga z nich przynosi typowo
horrorowe tropy, w tym przemoc, którą wielu recenzentów przyrównuje do gore. Ja
nie szłabym w tym kierunku – Peele stanowczo odżegnuje się od epatowania
brutalnością tylko dla samego wywołania szoku. Zresztą w przypadku Uciekaj!, niedowierzanie
towarzyszy nam nawet bez elementów gore.
Zaskoczenie? Mało powiedziane – obraz Peele’a
jest jedną z największych filmowych niespodzianek tego roku. Czy jakiś horror dorówna
Uciekaj!? Trzymam kciuki, choć nie
nastawiam się na to zbyt pozytywnie. Poprzeczka została postawiona wysoko.
Moja ocena:8/10
Wszystkie zdjęcia pochodzą ze strony imdb.com
Łoł, toś mnie zdziwiła tym filmem - w życiu bym się nie spodziewała, że jesteś miłośniczką horrorów! Choć w sumie nie miałam żadnych podstaw do wydawania jakiejkolwiek opinii na ten temat. :p Ale brzmi zachęcająco. Napisałabym, że po takie kino sięgam bardzo rzadko, ale ostatnio widziałam trzy filmy, z czego dwa to były horrory (I i II część amerykańskiego "Ringu"), więc zaczynam się coraz bardziej przekonywać do gatunku. Tutaj do sięgnięcia zachęca mnie to, że jest bardzo dobra warstwa psychologiczna, poruszana jest jakaś problematyka oraz to satyra (uwielbiam satyry, zwłaszcza na amerykańskie społeczeństwo :P). Innymi słowy, gdy mnie ponownie najdzie ochota na coś strasznego, obejrzę sobie. :)
OdpowiedzUsuńI czekam na Twoją opinię "Nastolatek", mam nadzieję, że udało Ci się obejrzeć, a mnie udało się polecić coś, co Ci się spodobało. ;)
Haha a to całkiem zabawnie - jestem maniaczką horrorów, to jeden z moich ulubionych gatunków, który zgłębiam od lat ;)
UsuńHmm amerykański "Ring" mnie nie porwał, zresztą oryginalny również nie. Ale z horrorów azjatyckich polecam "Widmo" i "Dark kwater". A z takich ambitniejszych, z mocnym psychologicznym zacięciem - "Opowieść o dwóch siostrach". Fantastyczny film!
O tak, reżyser pokazuje amerykańskie społeczeństwo w krzywym zwierciadle, bywa absurdalnie, trochę jak w pastiszu, ale jest też naprawdę dziwnie, a przez to bardzo niepokojąco. Obejrzyj, jak znajdziesz chwilę :).
Nie, jeszcze go nie widziałam :/. Ale obiecałam sobie, że jak tylko zostanę sama w domu (wiesz, nastrój), to obejrzę go i postaram się napisać recenzję.
"Dark water" widziałam w wersji amerykańskiej i pamiętam, że mi się podobał, dlatego chętnie sprawdzę japońską wersję. :) A "Opowieść o dwóch siostrach" wydaje się bardzo interesująca ze względu na zacięcie psychologiczne, z drugiej strony wygląda na najstraszniejszą, więc nie wiem, czy dam radę. :P Swoją drogą, te azjatyckie horrory mają chyba zupełnie inną, i przez to straszniejszą, atmosferę niż amerykańskie - po samym zwiastunie widać, że napięcie budowane jest jakoś zupełnie inaczej.
UsuńRozumiem. :)
O, a ja nie widziałam amerykańskiej, choć z tego co pamiętam gra tam Jennifer Connelly, więc może dla niej obejrzę :).
Usuń"Opowieść o dwóch siostrach" jest fantastyczna! Bardzo dziwna, mocno symboliczna i wcale nie tak straszna. Jeśli będziesz miała ochotę na lżejszą wersję, powstał amerykański remake - "Nieproszeni goście".
O tak, azjatyckie horrory to inna bajka. Myślę, że to przede wszystkim z powodu różnic kulturowych. Ich symbole nie są dla nas do końca zrozumiałe, a jednak mocno wbijają się w podświadomość. Poza tym amerykanie (niestety) słabo grają psychologią postaci. Skupiają się raczej na powierzchownym strachu, nie wchodząc głębiej.
Owszem, Jennifer Connelly. ;)
UsuńJak wcale nie taka straszna, to sięgam po to, a nie po remake amerykański, zwłaszcza skoro piszesz, że w azjatyckim kinie grozy jest o wiele lepsza psychologia postaci. :)
Oj tak, z pewnością. Myślę, że może Ci się spodobać, chociaż naprawdę trudno go pojąć w pełni - ja jestem pewna, że go nie rozumiem. Oby seans był udany ;).
UsuńNa studiach miałam fazę na azjatycki horror, "Shutter" wbił mnie w fotel, bomba! Szkoda, że amerykański remake był już słabiutki. "OPowieść o dwóch siostrach" też jest świetna! Widzę, że nasz gust nie tylko w przypadku książek bywa zbieżny :)
UsuńChyba każdy entuzjasta gatunku w końcu sięga po azjatycki horror. I albo się zakochujesz, albo nie ;). Amerykańskiej wersji "Widma" nie widziałam, bo w sumie domyśliłam się, że jest raczej zła.
UsuńNo właśnie widzę, że mogłybyśmy sobie uciąć ciekawą rozmowę na temat kina grozy. A może polecisz mi jakiś azjatycki horror? Dawno nie widziałam czegoś wartego uwagi :).
Mnie zbyt łatwo przestraszyć, więc od horrorów trzymam się raczej z daleka.
OdpowiedzUsuńOj tam, lekki dreszczyk jeszcze nikomu nie zaszkodził ;)
UsuńYyyy... Pozwolę się nie zgodzić. Później w drodze do łazienki czyhają na mnie rozmaite potwory. :P
UsuńHaha no dobra, w takim razie nie namawiam. A poza tym potwory kryją się też pod łóżkiem... Lubią chwytać za nogi ;).
UsuńTakiego filmu szukałam! Horroru z przesłaniem, horroru będącego czymś więcej niż zwyczajnym straszakiem, który i tak nie przerazi mnie nawet przez minutę. Świetna recenzja, już wiem, co będę oglądać kiedy znów urządzę sobie seans grozy. Nie spodziewałabym się, że w tym filmie drzemie taki potencjał. Krytyka społeczeństwa, rasizm w białych rękawiczkach, odpowiednio podany humor, aż nie mogę uwierzyć :D
OdpowiedzUsuńTo strasznie się cieszę, że Cię zachęciłam :). Długo zabierałam się za "Uciekaj!" i w końcu obejrzałam go podczas maratonu horrorów, który urządziłam sobie z przyjaciółką. Dwa poprzednie były fatalne ("Circle" i "The hallow" - nie oglądaj!), więc początkowo nawet nie skupiałyśmy się na "Uciekaj!". Ale atmosfera szybko nas przygniotła. Warto, naprawdę. I jako horror (chociaż wiele osób twierdzi, że to thriller), i jako satyra, i pastisz. Jestem zdziwiona, że ten film aż tak mi się spodobał. Mam nadzieję, że do Ciebie też trafi ;).
UsuńZachęciłaś i to bardzo :) Nie słyszałam ani o "Circle", ani o "The hallow", ale w takim razie będę się mieć na baczności, bo zbyt wiele kiepskich horrorów widziałam, żeby poświęcać czas kolejnym niewypałom. Ależ sobie narobiłam apetytu na tę historię :)
UsuńDobrze, że nie słyszałaś - nie warto zawracać sobie nimi głowy ;). Ale na "Get out!" się skuś koniecznie, a później podziel się wrażeniami :).
UsuńPotwierdzam, że bardzo dobry, i że warto obejrzeć, bo zaskakuje, co bardzo rzadko się zdarza ostatnimi czasy w tak cholernie mocno wyeksploatowanym horrorze. W zasadzie od pierwszej "Obecności" nic mnie nie zaskoczyło i się nie spodobało. A tymczasem tutaj prosty jak na fabułę film, ale jak ciekawie zaprezentowany! Super, dołączam się do polecenia, bo naprawdę warto.
OdpowiedzUsuńOj tak, masz rację. Każdy kolejny horror to porażka, której się po prostu spodziewam. Żadnych zaskoczeń, a o strachu w ogóle nie ma mowy. Dlatego "Uciekaj!" jest tak udanym obrazem - wykorzystuje to, co znane i pokazuje w cudownym opakowaniu.
UsuńOstatnim dobrym horrorem przed "Uciekaj!" była wspomniana w recenzji "The witch", a wcześniej "Babadook" - jeśli masz ochotę na dobre kino, to polecam:).
The witch - sprawdzę. Babadook - oglądałem i nie podobało mi się.
UsuńJa teraz czekam na "To" - wiadomo, nowy King, aczkolwiek tutaj niewiele nowego się spodziewam, liczę na lepszą ekranizację od ostatniej i dobry klimat, oraz "Mother!" - i tutaj powiem Ci najbardziej liczę na coś nowego. W ogóle rozwala mnie AŻ TAK DOBRA obsada na horror.
O, a dlaczego "Babadook" Ci się nie podobał? Dla mnie to świetny dramat/horror, który psychologicznie podchodzi do tematu straty. Był tani w produkcji, to widać, no i ten dzieciak strasznie mnie wkurzał, ale tak akurat miało być :P.
UsuńO tak, na "To" również czekam. Ale jeśli chodzi o "Mother" to mam mieszane odczucia. Uwielbiam Aronofsky'ego, to jeden z moich ulubionych reżyserów, choć "Noe" był żałosny. Ale Jennifer Lawrence? Serio? Znowu? Mam wrażenie, że niedługo wyskoczy mi z lodówki. Za to cieszy mnie Bardem, bo to naprawdę świetny aktor. Jestem też bardzo ciekawa filmu "To przychodzi po zmroku" z Joelem Edgertonem - niestety na kino się nie załapałam, a na razie nigdzie nie mogę go znaleźć.
A powiem Ci, że ciężko jakiś taki przekonujący argument wysunąć, bo to subiektywna ocena. Po prostu dziwny film, który środkiem wyrazu do mnie nie dotarł + ten dzieciak mnie też denerwował.
Usuń"To" - jakie by nie było, na pewno będzie lepsze od pierwszej ekranizacji, która mnie tak męczyła, że szok. :D Filmy Aronofsky'ego też lubię i ten "Noe" faktycznie żałosny, nie jestem jakimś zatwardziałym chrześcijaninem, ale uważam, że jednak zrobienie z tej pięknej historii płytkiego fantasy z jakimiś potworkami z głazów to tak trochę nie bardzo.
Hehehe, no Jennifer jest rozchwytywana i pojawia się ciągle. Ja ją lubię, ale nie uważam za czołówkę wśród aktorek. Ale Harris też jest, którego bardzo lubię. Pfeiffer też trzyma poziom.
Rzeczywiście był dziwny, ale akurat mnie ta dziwność bardzo się podobała.
UsuńHmm wiesz, bo "Noe" miał być filmem zainspirowanym biblijną opowieścią, ale połączony z komiksem, który Aranofsky współtworzył. Więc stąd te dziwności, które i tak mnie nie przekonały.
Ja mam raczej mieszane odczucia co do niej. Pamiętam ją jeszcze z "Domu na końcu ulicy" i niestety tam nie sprawdziła się w horrorowych dekoracjach. Zobaczymy, jak będzie tutaj. Całe szczęście reszta obsady to klasa sama w sobie, więc mam nadzieję, że oni pociągną ten film. I fabuła, oczywiście ;)
Mi niekoniecznie, ale nie szkodzi. Ogólnie to większość horrorów mi nie leży, bo już mnie rzadko co zaskakuje. Czasem pojawi się taka "Obecność" czy "Uciekaj" i jest miłą niespodzianka. Chociaż powiem Ci, że zawsze dobrze mi się oglądało wszelkiej maści slashery - może dlatego, że tam z góry wiedziałem, że dostanę masakrę i wszyscy albo prawie wszyscy zginą, wszelkie Piątki 13, Koszmary minionych lat, Piły mechaniczne, Wzgórza mają oczy itp. bardzo lubię.
UsuńA to że z komiksem to nie wiedziałem. Komiks o Noe, czego to jeszcze nie wymyślą. :)
No zobaczymy. Ja się nastawiam bardziej pozytywnie i liczę, że się nie przeliczę. :)
Naprawdę to rozumiem - naoglądałam się ich tyle, że właściwie z łatwością przewiduję, co stanie się za chwilę. Ale nie oglądam ich dlatego, że chcę się przestraszyć. Po prostu lubię ten gatunek ;). A o miłości do slasherów już kiedyś rozmawialiśmy. Czyli domyślam się, że na najnowszą "Piłę" wybierasz się do kina :P
UsuńGdzieś ostatnio czytałem, że najwięcej do współczesnego horroru wnoszą początkujący twórcy, jak ten od Babadooka czy właśnie Uciekaj! I coś w tym chyba jest. :)
UsuńNie, do kina nie chodzą na takie rzeczy. Ja to ogólnie przed duży ekran siadam jak są większe produkcje, gdzie można popodziwiać efekty, światy, technologie itp. :)
Bo mają świeże spojrzenie, próbują zrobić coś innowacyjnego - w horrorze naprawdę trudno coś wymyślić, dlatego trzeba eksperymentować. A i minimalizm popłaca, co było widać chociażby po "The blair witch project" czy "Cube".
UsuńJa na "Jigsaw" też się nie wybiorę, ale w domku chętnie obejrzę. Chociaż to na pewno będzie zły film :P.
Właśnie, Ci starzy mimo że się pewnie wzbraniają, mają już jednak na przestrzeni lat wyrobiony pewien obraz i utarte schematy, których nawet jeśli tylko częściowo się trzymają, to powodują, że mimo wszystko ta produkcja nie jest za ciekawa. Ja pamiętam jak te "The blair witch project" (ogólnie bardzo lubię found footage, ale po świetnym Paranormal Activity 1 i 2 potem się wysiew dziadostwa zrobił) czy "Cube" (to chyba było jakąś kanwą do postawia "Pił") się pojawiały. Był szał i bardzo mile wspomina. Niedawno nawet myślałem, coby sobie obejrzeć ponownie "Cube" wszystkie, bo dawno tego nie widziałęm.
UsuńPrzy którejś tam części z kolei ja też się niczego porywającego nie spodziewam.
Ja właśnie dość mocno męczę się na filmach ff. Kamera z łapy mnie nie przekonuje, bo ma to przede wszystkim pokazać, że historia jest prawdziwa, ma ją urzeczywistnić. Ja w to po prostu nie wierzę i zupełnie się nie boję. A filmy o duchach też niezbyt mnie kręcą, stąd Paranormal activity mnie znudziło. Ale "The blair witch" było wtedy oryginalne, dlatego tak dobrze je wspominam.
UsuńW Blair to wiele osób wierzyło, ja też bo mały byłem jak to leciało. :)
UsuńJa chyba sobie przynajmniej na razie odpuszczę, nie dlatego, że seans źle się zapowiada. Po prostu nie lubię oglądać horrorów, czasem nawet przez zwykłą creepypastę nie mogę spać, a co dopiero po DOBRYM horrorze. Może jak nabiorę bardziej stalowych nerwów ;) W końcu trzeba zbierać doświadczenia.
OdpowiedzUsuńO matko, nie miałam pojęcia, że też należysz do tych, którzy mają problemy z zaśnięciem po horrorze ;). To nie namawiam, bo nie chcę mieć Twojego dobrego snu na sumieniu ;).
UsuńŻebym obejrzała film muszę mieć na niego naprawdę wielką ochotę, bo inaczej trudno mnie zmusić do tego ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]
No proszę, czyli lektura jednak wygrywa. Może kiedyś zainteresuję Cię jakimś filmem ;).
UsuńTak, film zasługuję na uwagę - ja byłam zachwycona. Tym jak rezyser świetnie poradził sobie z tematem i uciekł od tych pełnej krwi horrorów. Dla mnie jeden z lepszych filmów, jakie ostatnio widziałam, i które udowodniły, że w kinie, nawet w najbardziej wyeksploatowanych gatunkach, da się jeszcze dużo zrobić. Wystarczy nie iść na skróty. Choć dla mnie "get out" to bardziej thriller niż horror.
OdpowiedzUsuńO, to cieszę się, że się zgadzamy :). Ale recenzji to ja chyba u Ciebie nie widziałam - albo przegapiłam!
UsuńMasz rację - czasem wystarczy trochę pokombinować. Jestem zdziwiona, że Peele osiągnął tak wiele, chociaż wiele osób zarzuca mu, że ten film jest przesadzony, że to ani pastisz, ani satyra, ani tym bardziej horror. Ale ja sądzę, że idealnie dobrał proporcje.
O matko, ale blamaż - jasne, że o nim pisałaś. A ja nawet czytałam i komentowałam. Czas na bilobil:p
UsuńHaha :) Tyle treści w Internecie, że można zapomnieć ;) Ale tak proporcje dobrał idealnie - na tyle dobrze, że przez większość czasu umiejętnie utrzymywał napięcie, choć przecież działo się wcale nie tak dużo.
UsuńDokładnie - ten film bazuje głównie na napięciu. Sama historia jest dość prosta. Ale podana w taki sposób, że ach :)
Usuń