Chleb i wino
Miłość i kolonializm – pojęcia, które chcielibyśmy widzieć na dwóch różnych biegunach, oddalone, niezależne od siebie. Prawda wygląda jednak zgoła inaczej. Obie te dziedziny mają bowiem wspólny mianownik, silny i destrukcyjny: chęć posiadania.
Euforia
Lily
King luźno bazuje na życiu i pracy znanej antropolog – Margaret Mead – oraz jej
relacji z Reo Fortune’m i Gregorym Batesonem. Bohaterowie powieści King
spotykają się na ówczesnym terytorium Nowej Gwinei, każde wycieńczone na swój
własny sposób. Nell i Fen, wyczerpani po wielomiesięcznej obserwacji dwóch plemion,
planują wyjazd do Melbourne. Andrew, samotny i na skraju załamania nerwowego,
za wszelką cenę stara się uniemożliwić im powrót, ciesząc się każdą chwilą
spędzoną w towarzystwie inteligentnych, zabawnych ludzi. Niebawem połączy ich
wspólna praca oraz uczucia, których nie da się zignorować – przyjaźń, miłość i
pożądanie.
Podchodziłam do powieści King ostrożnie,
bez większych nadziei, pamiętając, iż fabuła zasadza się na trójkącie miłosnym
bohaterów. Niewiele jest połączeń wyrazowych, które tak silnie zniechęcają mnie
do lektury, jak właśnie ‘trójkąt miłosny’. Jednak tym razem mój wybór okazał
się strzałem w dziesiątkę. Euforia to
książka, w której parny klimat zlewa się w jedno z rosnącym, słabo skrywanym
napięciem erotycznym i intelektualnym, a akcja, choć nie pędzi w zawrotnym
tempie, nie raz może spowodować u czytelnika poważną zadyszkę.
Narratorem powieści jest Andrew Bankson, ten
trzeci, antropolog, który przestaje widzieć jakikolwiek sens w swojej pracy,
mężczyzna uzależniony finansowo od matki i mentalnie od ojca, który
dawno już nie żyje. To człowiek żyjący z duchami swoich bliskich, pragnący
spełniać się zawodowo, jednocześnie żyjący w przeświadczeniu o własnej
niższości – wobec nieżyjących, genialnych braci, ojca i niektórych kolegów po
fachu. Jego życie zmienia się nagle, gdy poznaje Nell i Fena, ludzi tak
diametralnie od siebie różnych, że prawie niemożliwym wydaje się fakt, iż są w
stanie spędzać ze sobą tak wiele czasu. Uczucia Banksona ewoluują w
zatrważająco szybkim tempie. Od poczucia ulgi, które spowodowane zostało bliskością
białych, „cywilizowanych” ludzi, przez rosnące zainteresowanie Nell Stone, aż
po niebezpieczną obsesję. Jednak Bankson nie jest jedyną osobą, którą King
dopuszcza do głosu. Czytamy również zapiski Nell, jej obserwacje na temat
plemienia Tamów oraz krótkie wtrącenia dotyczące dwóch mężczyzn jej życia. Silna,
dociekliwa i niesamowicie inteligentna antropolożka może budzić w czytelniku
podziw. Jednak im bliżej ją poznajemy, tym łatwiej zauważamy, że ona również
pozostaje niewolnikiem przeszłości, od której nie może się uwolnić, i teraźniejszości,
która przytłacza decyzjami niemożliwymi do podjęcia.
Pozostaje jeszcze Fen, mąż i niedoceniony
naukowiec, zakompleksiony i egoistyczny, agresywny i nastawiony wyłącznie na
zysk. Jego perspektywa nie zostaje przedstawiona przez autorkę, jakby
ostatecznie zamykała ona przed nami możliwość zrozumienia tego człowieka. Fen
czuje się jak dodatek do sławnej żony i w rzeczywiście tak zostaje ukazany –
nie zmienia to jednak faktu, że King wyciąga z tej postaci wszystkie jej wady i
zalety, które jednak w żaden sposób się nie równoważą.
Euforia
to
lepka, gęsta od emocji powieść, w której największe znaczenie mają
niedopowiedzenia, ukrywane uczucia i pragnienia – nie tylko te związane z
cielesnością, lecz także te ściśle powiązane z intelektualnymi potrzebami
bohaterów, odkrywających życie codzienne innych kultur. Autorka sprytnie
przemyca pytanie o sens antropologii i znaczenie perspektywy człowieka „cywilizowanego"
na wyniki badań. Wskazuje nie tylko na wszelkie grzechy, które popełnił
kolonizator, ale także na błędną interpretację obcej cywilizacji przez pryzmat
własnych doświadczeń, charakteru i ambicji. Gdzie kończy się możliwość poznania
obcego a zaczyna interpretowanie własnego „ja”?
Powieść Lily King jest niewątpliwie
doskonałym świadectwem pisarskiej wrażliwości i błyskotliwego zmysłu
obserwacji. Autorka, niejako wcielając się w rolę antropologa, postarała się
zgłębić nie tylko zwyczaje ale także intencje i potrzeby swoich bohaterów, wydobywając
na światło dzienne zarówno pewne niezmienne schematy jak i indywidualne cechy,
świadczące o prawdziwym zrozumieniu istoty człowieczeństwa.
Moja ocena:
Za możliwość przeczytania książki dziękuję
Autorka: Lily King
Tytuł: Euforia
Data wydania: 26.04.2016
Wydawnictwo: Rebis
Liczba stron: 320
Fabuła wydaje się dość intrygująca,a że ja lubię takie nieoczywiste i trudne historie,to myślę,że świetnie odnalazłabym się w świecie bohaterów :) Z przyjemnością więc przeczytałabym tę książkę :) Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńW takim razie gorąco polecam. Powieść zdaje się lekka i łatwa w odbiorze, ale to tylko pozory. Trzeba ją smakować, nie czytać:)
UsuńPozdrowienia!
Czytałam już gdzieś o tej książce i mam ją w planach. Choć trójkąty i mnie już nużą, to ten tutaj wydaje się być czymś składowym w tej powieści, a nie jej sednem.
OdpowiedzUsuńW takim razie mogę spokojnie polecić Ci tę książkę. Trójkąt jest owszem istotny, jednak nie na nim opiera się cała fabuła. Autorka wyłuskała z niego to, co najważniejsze - erotyczną atmosferę i skrywane instynkty.
Usuń"Lepka, gęsta od emocji powieść..." przykułaś moją uwagę, tym bardziej, że ani autorki, ani książki nie kojarzę... znikąd właściwie. A w Nowej Gwinei jeszcze nie byłam. Również literacko :) I wiem, że się książek nie ocenia po okładkach, ale no trzeba to głośno zaznaczyć. Wygląda pięknie! Przykuwa oko.
OdpowiedzUsuńJa również nie kojarzyłam autorki - to chyba jej pierwsza powieść, która została u nas wydana. Jednak warto, oj warto się skusić na tę podróż w niesamowite miejsce i czas, bo akcja książki umiejscowiona została w latach 30tych XX wieku. A okładka rzeczywiście jest nietuzinkowa, choć "Euforię" warto mieć na półce z innych, mniej estetycznych powodów:)
UsuńTobie ufam. Za Tobą w książkę podążę... :D
UsuńNie wiem czy podźwignę tę odpowiedzialność! Czekam w takim razie na Twoją opinię na temat "Euforii" :)
UsuńCzyżby dobra książka o miłości? :) Nie dziwię się, że z rezerwą podchodziłaś do tej historii, bo rzeczywiście mało jest tak zniechęcających motywów jak miłosny trójkąt. A tu proszę, niespodzianka :) Wątek związany z badaniami "obcych" i spojrzeniem "cywilizowanego" człowieka również wydaje się interesujący.
OdpowiedzUsuńTak! To właśnie to. Może dlatego, że miłość i pragnienie - choć ważne - nie wypychają się na pierwszy plan? Pozostając w cieniu nadają tej powieści pewnej duchoty, która, im bliżej końca, tym bardziej utrudnia czytelnikowi oddychanie :) Naprawdę byłam zdziwiona, że autorce udało się stworzyć trójkąt erotyczny i intelektualny jednocześnie.
UsuńJeśli ktoś chociaż trochę interesuje się antropologią, to "Euforia" będzie dla niego gratką. Ale myślę, że wciągnie także laika. Pewne zagadnienia są na tyle uniwersalne, że nie trzeba do tego długiego zgłębiania konkretnej dziedziny.
Jak kiedyś wpadnie Ci w łapki, to polecam :)
W takim razie bez wahania będę szukać tej książki :) Aż nie mogę uwierzyć, że można połączyć tak oklepany motyw z czymś ciekawym, intrygującym czytelnika. Czyli da się tylko większość autorów woli iść na łatwiznę.
UsuńZaliczam się do laików w dziedzinie antropologii, ale jeśli mam okazję dowiedzieć się czegoś na ten temat to zazwyczaj jestem zainteresowana i zadowolona :)
Tak, zwłaszcza, że widać wyraźnie jakie zależności się między nimi ujawniają. Mąż i żona + ten trzeci, to wcale nie musi być jednoznaczna relacja, w której ona biega między jednym i drugim, a oni bawią się w dwa koguciki. Wiesz, im dłużej rozprawiam o tej książce, tym bardziej mi się ona podoba :P
UsuńBadania są pokazane w ciekawy sposób, a antropologia jest dziedziną, która raczkowała w tamtych czasach, więc autorka dodatkowo pokazuje, że to wcale nie jest łatwe badać obcą kulturę, gdy nie wie się, jak do tego podejść. Dobra, ja już przestaje zachwalać, bo jeszcze się zawiedziesz;)
I o to właśnie chodzi! Żeby taka relacja była rzeczywiście skomplikowana, a nie pokazana w stylu, o którym wspomniałaś. Ona taka biedna i niezdecydowana, bawiąca się zakochanymi mężczyznami. Oni natomiast kompletnie niezdolni wyrwać się spod jej uroku i dostrzec banalności swojego położenia. Cieszę się, mam nadzieję, że mnie też będzie się podobać :)
UsuńA nawet jeśli nie będę oczarowana tą historią to przecież nie Twoja wina :)
Jestem ciekawa, czy i ja dostałabym czytelniczej zadyszki :) Mnie literackie trójkąty miłosne bardzo nie zrażają, ale też nie miałam z nimi wiele wspólnego. Tej pozycji jestem ciekawa. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa staram się unikać literatury "trójkątowej", więc również niewielkie mam z tym doświadczenie. Nie zmienia to faktu, że jest to dla mnie odstraszająco tandetny motyw, choć jak widać można go okiełznać :)
UsuńPozdrowienia:)
Fabuła "Euforii" przypomina mi trochę powieść "Stan zdumienia" Ann Patchett, przez którą swego czasu, mimo najlepszych chęci, nie przebrnęłam. Zupełnie nie pociągają mnie historie pań-naukowców, badaczek, antropolożek wysyłanych w odległe, egzotyczne zakątki świata, gdzie czekają na nich rozmaite, w tym miłosne, rzecz jasna, przygody... Swoją drogą, ciekawe, skąd u mnie niechęć do takich historii. A może "niechęć" to za duże słowo, wystarczy: brak ciekawości ;-)
OdpowiedzUsuńHmm nie znam tej książki, ale może się na nią skuszę, kiedy będę miała trochę wolnego czasu. Chociaż jeśli przygoda miłosna jest w niej zaakcentowana zbyt mocno, to ja się poddaję. Wiesz, jakie mam zdanie na temat romansów. Marto, nie możesz ciekawić się wszystkim, bo nie starczyłoby Ci na to życia;) No, chyba że za Twoją niechęcią do antropologii kryje się jakaś mroczna, wyparta przez umysł historia ;)
Usuń