czwartek, 7 kwietnia 2016

"Eksperyment Utopia" Dylan Evans - recenzja przedpremierowa



Mała apokalipsa

 

Rok 2012 już za nami. Ludzkość nadal istnieje, choć według kalendarza Majów 21 grudnia 2012 roku miał być ostatnim dniem znanego nam świata. Oczywiście to tylko interpretacja, która padła na bardzo podatny grunt – na człowieka, który przerażony jest wizją końca, Armagedonu, siły zmiatającej wszystko z powierzchni ziemi. A może grupie szczęśliwców uda się przeżyć? Znaleźć azyl, wyhodować pożywienie i odbudować cywilizację sprzed ery industrialnej, która rozpoczęła szybki i nieuchronny konflikt człowieka z naturą? O tym właśnie myślał Dylan Evans, nauczyciel akademicki zajmujący się sztuczną inteligencją, gdy postanowił rozpocząć Eksperyment Utopia.




Ile jest w stanie zrobić człowiek ogarnięty maniakalną myślą? Dylan Evans zerwał wszystkie kontakty na uniwersytecie, rzucił pracę i sprzedał dom (ku ogromnej rozpaczy swojego kota, Sokratesa). Wszystko po to, by sfinansować eksperyment, mający na celu ukazać zachowania społeczności żyjącej po upadku cywilizacji. Chciał stworzyć samowystarczalną grupę potrafiącą sprostać wyzwaniom, jakie niesie ze sobą koniec znanego nam świata – pełnego technologicznego bełkotu, niepotrzebnych jak i potrzebnych wynalazków, o których nie myślimy, dopóki ich nie zabraknie. Stworzył scenariusz, zebrał uczestników wierzących w katastroficzną wizję rychłego końca świata, wybrał miejsce i przygotował się na apokalipsę. Tak mu się przynajmniej wydawało. Nie wziął jednak pod uwagę wielu czynników. Jednym z nich była jego własna psychika.



Książka Evansa zainteresowała mnie przede wszystkim przez wzgląd na tytułowy eksperyment, który miał ukazać zachowanie człowieka w obliczu zagłady, próbującego odbudować cywilizację lub chociażby poradzić sobie za pomocą własnych umiejętności, siły swoich mięśni i natury. Spodziewałam się podziałów w grupie, walki o przywództwo i dokładnych opisów życia z dala od miasta. Otrzymałam coś z goła innego, choć nie ukrywam, równie interesującego. Evans pisze bowiem przede wszystkim o własnych problemach psychicznych, o zmaganiu się z eksperymentem, który przerósł jego siły i stał się ciężarem, zamiast odskocznią od męczącego, destrukcyjnego dla przyrody społeczeństwa i konformistycznej pracy na uniwersytecie. Pomysłodawca eksperymentu ukazuje całą drogę od stanu całkowitego zaślepienia myślą o katastrofie (przyjmowanej raczej z radością, niż z lękiem), przez kolejne dostrzeganie wszelkich braków i niedociągnięć przedsięwzięcia, aż po całkowite załamanie związane z myślą, iż cywilizacja nie upadnie, a on zniszczył wszystko, na co pracował przez lata, by pobawić się w survival. Eksperyment Utopia okazuje się spowiedzią naukowca, który zbyt późno zorientował się, że jego założenia były w gruncie rzeczy zbyt utopijne.




Evans prowadzi narrację dwutorowo – na początku pokazuje czytelnikowi dramatyczne konsekwencje załamania nerwowego, wizytę w zakładzie dla psychicznie chorych i próby ułożenia w głowie, co właściwie się stało. Dopiero po tym zabiera nas do Meksyku, gdzie wpadł na szalony pomysł rozstania się z cywilizacją. Poznajemy więc zarówno same przygotowanie, które autor poczynił, by jak najbardziej zżyć się z katastroficzną wizją świata, jak i implikacje tych zachowań. Nie spodziewajcie się zatem książki skupionej wyłącznie na eksperymencie – nie jest to suchy zapis obserwacji grupy ludzi. To bolesne, bardzo osobiste świadectwo spisane przez naukowca, który popełnił wiele błędów i zapłacił za nie wysoką cenę. Jest to także, a może nawet przede wszystkim, książka o depresji i manii. Nie bez powodu autor na samym początku przytacza rozmowę z lekarzem, w której pada magiczna nazwa „choroba afektywna dwubiegunowa”.



Pomimo niewątpliwie ciężkiego tematu Eksperyment Utopia napisany jest z lekkością, a czasami nawet humorem, choć jest to raczej jego czarna odmiana. Autor nie próbował także zalać mnie naukową terminologią ani niepotrzebnymi dygresjami. Przystępny język z pewnością należy do zalet tej pozycji. Nie mogę jednak powiedzieć, by książka Evansa była dla mnie objawieniem. Autor nie zauważa niczego nowego w związku z zachowaniem zamkniętych społeczności, nie wnosi sensacyjnych myśli do świata nauki. Całe szczęście, doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Ten fakt nadaje książce Evansa dodatkowy, gorzki wydźwięk.



Eksperyment Utopia to dobrze skrojona literatura faktu, przyjemna choć pouczająca, sprawnie napisana, wciągająca a jednocześnie niesamowicie smutna. To historia pomysłu, który przerodził się w osobisty koniec świata, depresję z wszystkimi nieprzyjemnymi konsekwencjami – apokalipsę na miarę naszych czasów. 

Moja ocena:
 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję
 


Autor: Dylan Evans
Tytuł: Eksperyment Utopia
Data wydania: 13.04.2016
Wydawnictwo: Relacja
Liczba stron: 238

8 komentarzy:

  1. Tematyka zachowań ludzi w obliczu katastrofy bardzo mnie ciekawi. Swego czasu namiętnie oglądałam programy o osobach, które budują schrony i gromadzą jedzenie, bo spodziewają się końca świata. Takiej książki jeszcze nie miałam okazji przeczytać, więc zapiszę sobie tytuł. Pozdrawiam! :)

    www.majuskula.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro tak bardzo interesuje Cię zachowanie katastrofistów, to nie sądzę, by "Eksperyment Utopia" zaspokoił Twoją ciekawość. Jak napisałam w recenzji - analiza tych zachowań jest raczej na drugim planie, na pierwszy wysuwa się postać samego autora i jego osobista katastrofa. Spróbować jednak nie zaszkodzi, a nóż Ci się spodoba.

      Usuń
  2. Nie miałam jeszcze okazji czytać podobnej książki, naprawdę z chęcią przeczytalabym otym, jak ten eksperyment wpłynął na psychikę bohatera.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to też była swojego rodzaju nowość. Ale jednak nie zawiodłam się, choć wydawnictwo skupiło się wyraźnie na wypromowaniu tego "katastroficznego" wydźwięku książki i właśnie przede wszystkim tego się spodziewałam. Myślę, że nie będziesz żałować :)

      Usuń
  3. Podoba mi się dwutorowość narracji, o której piszesz. Widać, że nie jest to jedynie obserwacja, a cały proces przygotowania, itp. Przeczytam z dużą chęcią. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłam bardzo pozytywnie zaskoczona, gdy zaczęłam czytać tę książkę - autor rozpoczął ją odważnie, od swojego upadku, od wizyty w zakładzie i leczenia. Pozwala nam wnikliwie spojrzeć na wszystkie działania, które doprowadziły go do takiego końca. Mam nadzieję, że kiedyś uda Ci się ją złowić i że się na niej nie zawiedziesz :)
      Pozdrowienia!

      Usuń
  4. Podejrzewam, że to niełatwa lektura - dla autora zarówno przeżycia, jak i zapis doświadczeń musiał być trudny. Sama w tej chwili nie mam jednak wielkiej ochoty na lekturę, więc chociaż będę o tym tytule pamiętać, to w najbliższym czasie po niego nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci szczerze, że wręcz przeciwnie - Evans zadbał o humor i sporo sarkazmu, więc czyta się ją bardzo łatwo. Jednak dla niego spisanie tego było rzeczywiście koszmarem.
      Mam nadzieję, że kiedyś najdzie Cię ochota na "Eksperyment Utopia", książka jest warta poznania :)

      Usuń

Zostaw po sobie ślad, za każdy jestem niezmiernie wdzięczna :)
Pamiętaj jednak o netykiecie. Wiadomości niecenzuralne, obelżywe i niezwiązane z tematem będą kasowane bez mrugnięcia okiem. Jeśli chcesz, żebym do Ciebie zajrzała, zostaw swój adres pod komentarzem :)