Okaleczenie schowane pod spódnicą
FGM – trzy litery, które oznaczają piekło dla wielu kobiet i dziewczynek, nie tylko w Afryce, ale też w Europie czy Stanach. Female Genital Mutilation, znane także jako „obrzezanie” kobiet, to zabieg, któremu poddaje się setki tysięcy dziewcząt w coraz młodszym wieku. Aby wyplenić z nich pożądanie. Aby pozostały czyste dla swoich mężów. Aby były godne.
Hibo Wardere została pozbawiona łechtaczki
oraz warg sromowych, gdy miała zaledwie sześć lat. Widziała starą kobietę,
która długimi paznokciami przytrzymywała jej genitalia zewnętrzne, by następnie
uciąć je brudnymi, zakrwawionymi żyletkami. Do ziemi przygwoździły ją jej własne
ciotki. Matka stała obok, starała się nie patrzeć. Jednak z pewnością słyszała
przeraźliwe krzyki dziewczynki, swojej kochanej córeczki, która właśnie była
pozbawiana niewinności.
Historia Hibo pokazuje, z jak wieloma
problemami musi borykać się kobieta okaleczona. To nie tylko niespełnienie
seksualne, ogromny ból podczas stosunków, ale także ciągle powracające infekcje
i realne zagrożenie życia podczas porodu. Chociaż zaszyte narządy można
otworzyć, trauma pozostaje na zawsze. Ten wewnętrzny, paraliżujący strach przed
zbliżeniem, przed przyznaniem się do inności, do bycia oszpeconą. FGM to
okaleczenie schowane pod spódnicą, niewidoczne dla ludzkich oczu, dlatego tak
często lekceważone. Wielu nadal myśli o tym procederze jako o nieszkodliwym
zabiegu, przyrównywanym do męskiego obrzezania. To doskonale
pokazuje, jak bardzo krzywdzące potrafią być słowa. FGM nie jest ucięciem kawałka
skóry. Jest poważnym, brutalnym zabiegiem, który nierzadko kończy się śmiercią
z wykrwawienia. Pomyślcie o tym w ten sposób: do żołędzi penisa dochodzi 4
tysiące zakończeń nerwowych. Łechtaczka posiada ich 8 tysięcy. Podczas
obrzezania mężczyzny nikt nie nacina jego żołędzi, podczas FGM natomiast ucina
się łechtaczkę. Ten ból jest niewyobrażalny.
Cięcie
opowiada
jednak nie tylko o stracie, ale także o zdradzie, próbie pogodzenia się z
wyborem własnej matki. Droga do wybaczenia jest długa i trudna, jednak Hibo w
końcu udaje się pojąć, dlaczego została tak okrutnie doświadczona. Nie jest
przecież jedyną okaleczoną kobietą, choć należy do niewielu, które zdecydowały
się mówić o tym głośno. Właśnie ta cisza, ten wstyd jest jednym z głównych
powodów, przez które FGM nadal ma się dobrze. Czy matka Hibo wiedziała, że
krzywdzi swoje dziecko? Tak. Jednak dla niej to była norma – przecież wszystkie
kobiety to przechodzą, muszą być przygotowane dla swojego męża, czyste.
Alternatywą był ostracyzm. Podjęła decyzję nie myśląc o tym, że FGM jest tak
naprawdę stosowaniem przemocy wobec dziecka. Przemocy nad wyraz okrutnej, która
pozostaje z ofiarą do końca życia.
A jeśli macie już gotową odpowiedź i
chcecie rozpocząć dyskusję na temat zakorzenienia FGM w religii, możecie sobie
darować. To nie praktyki religijne, a kulturowe, w które należy ingerować.
Żadna kultura nie powinna pozwalać na okaleczanie dzieci czy dorosłych, żadna
społeczność nie powinna wykluczać i szykanować ze względu na decyzję o
niepraktykowaniu tego procederu. I tu do głosu dochodzą politycy. A właściwie
powinni, bo nadal nie zajmują się tym problemem tak, jak należy.
A na koniec kilka faktów:
Światowa Organizacja Zdrowia szacuje, że
na świecie jest 200 milionów kobiet dotkniętych FGM.
700 tysięcy dziewczynek i kobiet żyjących
w Unii Europejskiej jest dotkniętych bądź zagrożonych FGM.
Okaleczenia dokonuje się nożami, nożyczkami,
żyletkami lub kawałkami szkła. Często te narzędzia są używane wielokrotnie,
przez co u dziewcząt dochodzi do zakażeń a nawet zarażenia wirusem HIV.
Chciałam także zamieścić kilka zdjęć,
jednak te są prawie niedostępne w sieci. Dlaczego? Tego można się domyślić – to
nadal pozostaje sferą życia, o której się milczy. Bo przecież mowa o naszych
narządach, o sprawach prywatnych, o których mówi się tylko za zamkniętymi
drzwiami sypialni bądź gabinetu lekarskiego. To nieprawda. O tym trzeba nie
mówić, lecz krzyczeć. Takim krzykiem jest właśnie Cięcie.
Więcej o FGM dowiecie się ze strony Desert Flower Foundation.
Moja ocena: 6/10 (Chociaż Cięcie nie jest genialną książką, cieszę się, że mogłam ją przeczytać. I tym bardziej, że powstała)
Za tę bolesną i wzruszającą przeprawę, dziękuję
Autorka: Hibo Wardere
Tytuł: Cięcie
Data wydania: 26.09.2017
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 280
Nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić tego bólu i przerażenia, poczucia krzywdy i zdrady. Sześcioletnia dziewczynka musi przeżyć ogromną traumę po takim wydarzeniu. Coś strasznego;p W ogóle nie mogę tego pojąć. Miałabym stać i patrzeć, jak ktoś krzywdzi moje dziecko? W życiu. Wiem, że to w niektórych rejonach świata jest naturalną koleją rzeczy ale kurczę, to już XXI wiek. Powinno być karalne.
OdpowiedzUsuńHibo miała 6 lat i doskonale to pamięta. Jednak teraz okalecza się dziewczynki kilkumiesięczne, które nie pamiętają innego życia i wydaje im się, że kształt ich narządów jest normalny. Że ma tak boleć, że infekcje są normą u każdej kobiety. Nie wiem, co jest gorsze.
UsuńTrudno udowodnić, że rodzice chcą wywieźć córkę po to, by poddać ją zabiegowi. Dziecko z kolei nie narazi własnych rodziców na więzienie. To zamknięty krąg, który można przerwać niszczeniem niewiedzy na temat FGM. Bo właśnie, mamy już XXI wiek i każdy ma prawo decydować o własnym ciele.
Powiem tylko, że czytałam ten tekst z ciarkami na plecach i cała struchlała. Najbardziej przemówiło do mnie to co napisałaś o liczbie zakończeń nerwowych w łechtaczce. Ten ból rzeczywiście musi być niewyobrażalny.
OdpowiedzUsuńW takim razie myślę, że po przeczytaniu książki będziesz jeszcze bardziej struchlała. Chociaż nie jest to porywająca literatura, temat bardzo mocno oddziałuje na psychikę.
UsuńPamiętam taką ksiażkę "Kwiat pustyni" - poruszającą podobny problem. I tak jak jest to coś, o czym nie tylko trzeba głośno mówić, ale i zapobiegać, to niestety sama powieść (literacko, nie emocjonalnie) zupełnie nie wywarła na mnie wrażenia. Wręcz przeciwnie, czytało mi się ją bardzo ciężko (ale nie względu na trudność tematyki). Ty też tej książce nie dałaś wysokiej oceny. Zastanawiam się, z czego to wynika...
OdpowiedzUsuńHmm słyszałam o powieści i filmie (nie widziałam, nie czytałam), ale właściwie nie spotkałam się z negatywnymi opiniami. Ja nie oceniłam książki wysoko, bo Wardere nie przedstawia super wysokiego poziomu literackiego. Powtarza się, używa prostego języka, ale to tylko ocena kwestii literackich. Sama treść warta jest poznania - zwłaszcza że książka napisana jest dobrze.
UsuńPoznałam kiedyś dziewczynę z Somalii, poddanej zabiegowi obrzezania. Koszmar, którego nie potrafię sobie wyobrazić. Dobrze, że pojawiają się takie publikacje jak "Cięcie", to jest temat o którym trzeba mówić głośno.
OdpowiedzUsuńPodczas lektury zastanawiałam się, jak bym się zachowała, gdybym poznała osobę poddaną FGM. Przesadna empatia może denerwować, a naturalność w takich sytuacjach wcale nie przychodzi tak łatwo.
UsuńTakie książki powinny powstawać i trzeba o nich mówić. Tak samo jak trzeba mówić o sytuacji milionów okaleczanych kobiet. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić takiego okrucieństwa, szczególnie, że to najczęściej matki skazują na nie swoje córki. Nie wyobrażam sobie również jak można takiej matce wybaczyć. Najgorsze jest jednak to, że żyjemy w społeczeństwie, w którym cały czas cierpienie niedotyczące mężczyzn często pozostaje niezauważone.
OdpowiedzUsuńMasz rację, dlatego cieszę się, że Hibo Wardere przyjechała do Polski i opowiadała o swoich doświadczeniach (a także wsparła protestujące kobiety:)). Hibo udało się wybaczyć, jednak sądzę, że wiele młodych i starszych kobiet nadal chowa urazę. Stąd też częste problemy nerwowe tych osób.
UsuńTo wiąże się też z samym językiem. Hibo przytacza sytuację w szkole jednej z dziewcząt, z którymi rozmawiała. Gdy dziewczyna przyznała się do tego, że była obrzezana, nauczycielka powiedziała "to wspaniale". Nie miała pojęcia, czym jest FGM. Bo "obrzezanie" kojarzy nam się z czymś bezbolesnym.
Tematyka wstrząsająca, więc na pewno warto przeczytać. Dobrze, że są takie lektury, choć są bardzo trudne...
OdpowiedzUsuńZachęcam. Zwłaszcza jeśli interesuje Cię ta tematyka. Nie jest to wybitna książka, ale bardzo solidna i emocjonalna.
Usuń