niedziela, 1 stycznia 2017

Podsumowań nie będzie!


Źródło
Gdzie nie spojrzę widzę podsumowania roku 2016 - ja ledwie zdążyłam go zamknąć. Właściwie jestem przekonana, że gdybym miała zapisać jaką dzisiaj mamy datę, nie uwzględniłabym zmiany roku. Nadal siedzę w tym smutnym, starym 2016 i zmieni się to pewnie za około miesiąc. Dlatego niczego nie podsumowuję, nie liczę przeczytanych książek i stron, nie mówię o najlepszych i najgorszych lekturach. Dziś nie o tym. 

Nie jestem fanką postanowień noworocznych. Będę dbać o siebie, jeść mniej czekolady, nauczę się czegoś nowego i ogólnie będę szczęśliwsza - to właśnie tego typu pierdół unikam. Głównie dlatego, że nadal będę chodzić w workowatych ciuchach i niezbyt dbać o swój wygląd, czekolady nie odstawię, bo jest smaczna, na naukę jestem już za stara (szkoła dawno się skończyła!), a szczęście jest sprawą zbyt relatywną, żebym mogła ot tak szafować określeniem "bardziej szczęśliwa". Każdy czas jest dobry na zmiany. Wystarczy tylko zacisnąć pośladki i mieć całą masę cierpliwości. 

Od jakiegoś czasu myślę o ewolucji mojego czytelniczego gustu, o tym co czytam, a czego unikam jak ognia. Pewne rzeczy się nie zmieniają np. do romansu nie zbliżę się nawet z krzyżem i wodą święconą, jednak inne, jak moje podejście do kryminału, cały czas ewoluują. Czytanie dla samej rozrywki, czytanie zamiast niezbyt mądrego filmu akcji - to wszystko się skończyło. Staram się wybierać książki mądrzej i rozważniej, niż chociażby dwa lata temu. Jednak nadal siedzę w swoim małym literackim światku, który opuszczam bardzo rzadko. Bo przecież nie chcę dostać po tyłku, nie chcę się zawieść. Lepiej trzymać się tego, co już znane, bezpieczne. Otóż nie...

To nie postanowienie noworoczne, to nie wyzwanie na rok 2017. Raczej próba poszerzenia horyzontów, poznania tego, czego unikałam, albo czego nie znałam:

  • Pierwszą książką 2017 roku okazały się Kroniki marsjańskie (nie udało mi się skończyć ich w 2016). Niech więc będą one dobrym znakiem do poznawania utworów z tego nurtu. Nie tylko klasyki, bo przecież Bradbury to nazwisko, które się liczy, ale także fantastyki, science fiction. Raczej nie było mi po drodze z tego typu literaturą, ale to musi się zmienić. Szkoda omijać coś, co jest wartościowe, tylko dlatego, że mówi o podróżach w kosmos czy dalekiej przyszłości. Do nadrobienia: Lem, Dick, Le Guin, Brunner, Gibson.
  • W zeszłym roku zaczęłam odrobinę zmieniać literackie ścieżki, odwiedzać te miejsca na mapie, których wcześniej nie znałam, bądź znałam kiepsko. Pojawiła się tam Nigeria, Katalonia, Węgry, Brazylia, Grecja, Bułgaria, Słowacja. Niektóre blisko, inne niesamowicie daleko. Chciałabym więcej. Jak na razie czeka na mnie Kubański Alejo Carpentier, ale na tym z pewnością się nie skończy.
  • Jeden kraj, z którego książki czytam niezmiernie rzadko, zasługuje na wyróżnienie. To, jak możecie się domyślić, Polska. Wiem, że mamy wielu utalentowanych autorów - ostatnio serce czytelników skradł Małecki, ale mamy przecież także Tokarczuk, Twardocha, Orbitowskiego. Chciałabym poznawać więcej interesujących polskich autorów. Do nadrobienia: Dehnel, Chutnik, Murek, Pilch, Bator.
  • Kolejny plan jest ciut ambitniejszy, zważając na to, że jak na razie przeczytałam tylko jedną książkę w oryginale. Był nią Blue castle L.M. Montgomery. Książka była urocza, a sam koncept czytania w języku angielskim mnie zachwycił. Dlatego mam nadzieję, że w tym roku uda mi się rozpracować chociaż kilka takich książek. Jak na razie na półce czeka Small island Andrei Levy. Oby zachęciła mnie do dalszych prób czytania po angielsku.
  • A na sam koniec coś z zupełnie innej beczki. Chciałabym czytać więcej książek polecanych, zachwalanych, opiewanych przez wielu recenzentów lub mających raczej skromne grono fanów. Oczywiście będę korzystać z Waszych blogów, sugerować się nimi, ale chciałabym, żebyście - wpasowując się w moje upodobania lub wręcz przeciwnie - polecili mi książkę, która wywarła na Was ogromne wrażenie. Zbiorę je wszystkie i wybiorę te, które zostały napisane przez nieznanych mi autorów lub po prostu dalekie moim upodobaniom :)
I to by było na tyle. Tak planuję mój czytelniczy 2017 rok, ale co z tych planów wyjdzie, okaże się dopiero w grudniu :) A jak przedstawiają się Wasze książkowe plany?

54 komentarze:

  1. Piękne plany masz :) Ja bym chciała chyba czytać mniej, ale za to uważniej dobierać lektury. No i w końcu czytać z półek i poszerzać horyzonty :) Co Carpentiera będziesz czytała? Ja na studiach obowiązkowo czytałam "Eksplozję w katedrze", ale średnio ją pamiętam.
    W zeszłym roku największe wrażenie zrobiła na mnie książka Swietłany Aleksijewicz "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety", z lat poprzednich na pewno "Opowieść podręcznej" Atwood, bo to książka wciąż niezbyt dobrze znana, a warto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Czytanie na jakość a nie na ilość jest sztuką, którą strasznie trudno osiągnąć. To wymaga uważnego dobierania lektur i nie popadania w obłęd, gdy widzi się jakąś nową, zapewne super fajną książkę :P Jeszcze długa droga przede mną, ale wierzę, że się uda :)
      Czeka na mnie "Królestwo z tego świata". Czytałam fragmenty tej książki na studiach i chciałabym do niej wrócić.
      Czytałam tę powieść Atwood i masz rację, nadal jest zbyt słabo znana i niedoceniana. A wielka szkoda. Za to Aleksijewicz przeczytam z pewnością - poznałam do tej pory tylko "Cynkowych chłopców" i od tamtego czasu odpoczywam od autorki. Jednak jestem pewna, że do niej wrócę.

      Usuń
  2. Rozumiem twoje podejście do wszelkiego rodzaju podsumowań, jednak ja lubię je robić. Uwielbiam mieć wszystko uporządkowane i poszufladkowane, a tego rodzaju rzeczy są do tego idealne. Nie ma co ukrywać, robię podsumowania miesiąca, czy nawet roku, w znacznej mierze dla siebie. Po to, żeby o niczym nie zapomnieć oraz za jakiś czas móc do nich powrócić i powspominać te lepsze i gorsze momenty...
    Postanowień noworocznych nie robię, bo wiem, że i tak ich nie spełnię. Podobnie jednak jak ty wyznaczyłem sobie kilka celów na ten rok: czytać coraz więcej klasyki (co już od kilku miesięcy sukcesywnie robię), poznawać kolejnych polskich pisarzy (Twardoch, Małecki, Orbitowski już za mną. Teraz pora na Tokarczuk, Bator, Pilcha, Karpowicza i wielu innych) oraz przede wszystkim - poszerzać horyzonty (eksperymentować, poszukiwać, odkrywać) :D
    Szczęśliwego Nowego Roku i powodzenia w wyznaczonych wyzwaniach!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zrozum mnie źle - nie mam nic przeciwko podsumowaniom, bo nadają się doskonale do pewnego rodzaju uporządkowania tego, co się przeczytało. Jednak nigdy nie odczuwałam potrzeby by robić coś takiego publicznie.
      W takim razie trzymam kciuki, żebyś spełnił swoje plany, wyrobił sobie jeszcze bardziej konkretny gust literacki i czytał, eksperymentował i poznawał same ciekawe lektury. O, dziękuję za przypomnienie mi o Karpowiczu - zawsze o nim zapominam ;)

      Usuń
  3. Ja nie mam głowy do podsumowań a ubiegły rok też kończyłam dopiero postem 31 grudniowym. Ale mam zamiar dla siebie coś małego sporządzić za ubiegły rok.
    Postanowień nigdy w zasadzie żadnych nie robię, bo prawdę mówiąc całe moje życie pcham na żywioł.....bo nie lubię jak coś muszę.

    Twoje czytelnicze postanowienie mnie zainteresowało. Sama do science fiction już się nie przekonam, ale do kryminałów już bardziej.
    Romanse też już mam dawno za sobą ...ale również myślę o klasyce a także o biografiach i wspomnieniach.

    Życzę realizacji zamierzeń. A sama będę podpatrywać.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdrowe nastawienie - ja między innymi dlatego nie biorę udziału w wyzwaniach. Nie lubię robić nic na siłę :)
      Dla mnie sci-fi zawsze było czymś odległym, ale teraz widzę wyraźniej, jak wartościową literaturę można znaleźć w obrębie tego gatunku. Może Ty też odkryjesz jakiś deprecjonowany wcześniej gatunek, który okaże się strzałem w dziesiątkę :)
      Bardzo dziękuję :)

      Usuń
  4. Też nie robię postanowień noworocznych, i tak by nic z tego nie wyszło.
    Poszerzanie czytelniczych horyzontów to coś, co też mogłabym zrobić. O fantastykę, bo horrorów czytać nigdy nie będę, tak jak Ty romansów;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postanowienia można robić w każdej chwili, ale te noworoczne mają zawsze jakby mniejszą moc. Bo to tylko słomiany zapał, który po kilku dniach się wyczerpuje.
      O, to super - może uda nam się znaleźć jakieś perełki fantastyki ;)

      Usuń
  5. Mogę podpisać się pod pierwszym punktem, bo rzadko sięgam po science fiction czy fantasy i jestem z tego powodu niezadowolona, bo też czuję, że wiele mnie omija. Niedawno kupiłam książkę "Człowiek z wysokiego zamku" i mam nadzieję, że z przytupem zacznę wychodzenie poza swoją literacką strefę komfortu. Chociaż w tej kwestii i tak trochę się poprawiłam :) Natomiast nieustannie czuję się rozdarta pomiędzy chęcią poznawania ambitnych, trudnych dzieł, a pokusą zrelaksowania się przy przyjemnym, ale niezbyt wartościowym czytadle. Nie wiem czy kiedykolwiek znajdę złoty środek na te moje dylematy.

    Również chciałabym czytać po angielsku, wiem, że mogę i przeszkodą jest tylko moje lenistwo, więc tym bardziej muszę z tym powalczyć. Jeśli o książkę, która wywarła na mnie ogromne wrażenie to oczywiście "Czarnobylska modlitwa", ale w tym roku też będę polować na perełki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to jestem ciekawa a) kiedy przeczytasz tę książkę b) jak Ci się spodoba ;) Obecnie nie mam nic z tego gatunku na swojej półce, ale od czego są biblioteki i księgarnie, prawda? Chciałabym odkrywać więcej literatury, którą zawsze uważałam za gatunek hmmm niższy, popularny.
      Może nie znajdziesz, ale przecież nie każdy musi lubić katować się literaturą. A tak poza tym, dzieła ambitne, eksperymentalne itd. wcale nie muszą być trudne. Dla przykładu ostatnio czytana przeze mnie powieść Diderota. Bawiłam się przy niej świetnie, ale nie odczuwam, że to była tylko zabawa. To po prostu była niepoważna powieść o życiu ;)

      Właśnie, lenistwo. Mam to samo ;) Poza tym denerwuje mnie to, że po angielsku czytam wolniej, więc też więcej czasu zajmuje mi poznanie jakiejś powieści. Ale myślę, że to kwestia psychiki - muszę coś w niej poprawić ;)
      Oczywiście mam "Czarnobylską modlitwę" na liście, jak i inne książki Aleksijewicz. W tym roku chcę zmierzyć się choćby z jedną.

      Usuń
    2. Jestem ciekawa dokładnie tego samego :D Postaram się nie zwlekać jakoś długo, bo Marcin ciśnie mnie z serialem, a nie lubię oglądać bez znajomości pierwowzoru :) Prawda, ja sama nie lubię bibliotek, ale wiem, że to nieracjonalne i nieekonomiczne, więc nie namawiam do brania przykładu ze mnie. Oj, niejeden fan fantastyki pewnie obraziłby się za nazwanie jego ulubionego gatunku niższym. Akurat ja nie mam problemu z tym, że ktoś uważa np. horrory za tanią rozrywkę, ale spotkałam ludzi,gotowych utopić w łyżce wody tego, kto dzielił literaturę na wyższą i niższą.

      Wiem, że nie każdy musi to lubić, więc pewnie klucz do złotego środka tkwi w moim nastawieniu. Ale fakt, że nie każda ambitna historia jest trudna do przyswojenia i męcząca, nastraja bardzo pozytywnie.

      Tak! Mam wrażenie, że po angielsku czytam w żółwim tempie i to mnie zniechęca, chociaż wiadomo, że praktyka czyni mistrza i z czasem na pewno nabrałabym wprawy. Trzeba więc zacząć :) U mnie na półce czeka "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety".

      Usuń
    3. A właśnie, jest jeszcze serial. To tym bardziej jestem ciekawa Twoich wrażeń po lekturze, które później skonfrontujesz z produkcją filmową. Ja pewnie też się na to skuszę i będziemy mogły porównać opinie ;) Pewnie i by się obraził, jednak niezbyt mam zamiar się tym przejmować - chyba przez internet nikt mnie nie zabije :P Ale racja, sama uważam, że ten podział nie jest idealny, tylko trudno jest mi się wyzbyć takiego rozumowania. Studia z pewnością zrobił swoje, a dobór literatury tylko to podsyca. Jednak już rozmawiałyśmy o tym, że literatura popularna ma swoje zalety i można z niej wyciągnąć wiele, nie tylko czytelniczo, ale także badawczo.

      Ano właśnie. I jak tu czytać po angielsku, skoro polskie tłumaczenie wciągnie się nosem? ;) W takim razie trzeba będzie czytać w oryginale tylko te nieprzetłumaczone powieści - to chyba najlepsze wyjście :)

      Usuń
  6. Gorąco polecam książkę Tahara Ben Jelloun'a "To oślepiające nieobecne światło" . Pozdrawiam z Nowym Rokiem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joanno, bardzo dziękuję za tę polecajkę. Już przeczytałam opis i, no cóż, chcę! :) A z racji, że mamy dość podobne upodobania literackie wiem, że się nie zawiodę.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  7. Piękne, ambitne plany - trzymam kciuki, abyś w grudniu mogła z uśmiechem stwierdzić, że wszystkie zostały zrealizowane :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję, Kasiu :) Mam nadzieję, że tak będzie i zamierzam się do tego przyłożyć.

      Usuń
  8. Ja co roku nie mam żadnych, absolutnie żadnych postanowień i planów. Mogłabym o tym snuć elaboraty.

    OdpowiedzUsuń
  9. Z mało znanych książek to polecam Ci "Człowiek-ptak" jest to pamiętnik pisany przez ojca spadochroniarstwa - Léo Valentina- człowieka, który pragną latać, a nie tylko spadać. Był prekursorem skoków z wysokości w takich specjalnych kombinezonach do szybowania (nie pamiętam jak ta technika się nazywa). Ja byłam pod wrażeniem szczególnie tego jak tworzyli te wszystkie techniki spadochroniarskie metodą prób i błędów- ile wtedy ludzi zginęło, aby inni mogli bezpiecznie skakać. Mało znana książka, a jak dla mnie biografia warta zekranizowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję Ci za ten tytuł, Magdo. Nie słyszałam o tej książce, w ogóle nie miałam pojęcia o istnieniu kogoś takiego jak Léo Valentin, więc ta biografia jak najbardziej wpisuje się w moje literackie plany :)

      Usuń
  10. Jak zwykle prosto i na temat :) Ja chciałabym podobnie jak Ty wybierać książki rozważniej, mamy tak wiele do przeczytania, a czasu wciąż tak mało. Cieszę się, że potrafię odłożyć książki, które nie robią na mnie wrażenia przed dotarciem do końca. Ale to wciąż niewiele. Chciałabym natomiast zacząć czytać więcej grubasków. No Zobaczymy :)

    A rezygnowanie z czekolady jest niewskazane :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepiej nie owijać w bawełnę w kwestii książek ;) O, więc Ty robisz coś, z czym ja nadal walczę. Nie lubię zaczynać i nie kończyć, nawet jeśli książka jest gniotem do potęgi. A właściwie powinnam, bo przecież szkoda na nią czasu.
      Trzymam kciuki za to, żebyś czytała więcej grubasków - oby jak najlepszych :)
      Zgadzam się, czekolada jest potrzebna do życia. Każdy uzależniony od czekolady człowiek Ci to powie ;)

      Usuń
  11. I właśnie takie posty lubię :) Nie klikam w ogóle w te podsumowania roku, chociaż przyznam się bez bicia, że post z najlepszymi i najgorszymi przeczytanymi opublikowałam, bo i ja je lubię pisać i czytać i czytelnicy również :)

    Sama dopiero teraz kształtuję swój gust czytelniczy i staram się wybierac książki co razj rozważniej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja raczej też nie, choć właśnie posty typu najgorsza/najlepsza książka przeglądam. A nóż znajdę coś ciekawego, lub uniknę nieszczęścia ;)
      W takim razie życzę Ci powodzenia w wybieraniu ich mądrze i szczęśliwie - oby przynosiły same zachwyty :)

      Usuń
  12. Och, chciałabym mieć tak piękne książkowe plany :) Moje są skromniutkie - czeka mnie teraz tak dużo pracy i zmian w życiu, że życzę sobie, abym miała czas przeczytać chociaż jedną książkę tygodniowo. I ten brak czasu prawdopodobnie wymusi na mnie rezygnację z tych pozycji, które były jedynie rozrywką.
    A Tobie będę kibicować w nadrabianiu polskich autorów. Chutnik i Dehnela uwielbiam, więc jestem ciekawa Twoich opinii na temat ich książek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedna książka w tygodniu to wcale nie taki zły wynik - można skończyć dużo gorzej przez pracę i życiowe zawirowania. Ale rozumiem Twoje nastawienie. Dla książkoholika brak czasu na lekturę może być porównywalne z odstawieniem kokainy.
      W takim razie może polecisz mi jakieś ich książki na sam początek? :)

      Usuń
  13. Piękne plany......
    Ja też chcę przeczytać Lema.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, mam nadzieję, że uda mi się je zrealizować.
      A Lema znam jedynie "Solaris" i chciałabym poznać więcej :)

      Usuń
  14. A ja lubię planować i podsumowywać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem w stanie to zrozumieć, choć takie publiczne podsumowywanie zupełnie nie jest w moim stylu :)

      Usuń
  15. Mnie też 2017 zaskoczył znienacka. Ja niestety lub sety juz tak mam, że Kubie robić plany, lubię się ich trzymać. Tobie życzę napotkania wielu perełek literackich przy poszerzaniu książkowych horyzontów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo dobrze, jeśli udaje Ci się ich trzymać. Ja zwykle idę na żywioł, dlatego u mnie plany nie wyglądają zbyt dobrze ;)
      Bardzo dziękuję. Tobie również życzę samych cudownych lektur i wielkiej przyjemności z czytania :)

      Usuń
  16. Plany, a w zasadzie kierunki, którymi chcesz podążać w 2017 jak najbardziej brzmią interesująco, jestem przekonana, że dostarczą Ci wiele radości i przyjemności. :) U mnie nowy czytelniczy rok nadal będzie kręcił się wokół różnorodnych propozycji czytelniczych, wciąż odczuwam takie zachłanne nienasycenie czytelnicze wynikające z kilku lat braku możliwości czytania książek poza naukowymi, nadal zaglądać będę w dawne publikacje, nowe, a nawet debiuty, także polskich autorów. Jedyne co chcę zmienić, to wprowadzić jeszcze więcej literatury podróżniczej. :) Zaczytanego, spełnionego 2017. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jestem tego pewna :) U Ciebie rzeczywiście zawsze jest różnorodnie, a czasem mam wrażenie, że wyciągasz tytuły z kapelusza. Będę śledzić uważnie Twojego bloga - z pewnością uda mi się znaleźć tam jakąś perełkę, którą dopasuję do jednego z moich planów :)
      Dziękuję i wzajemnie: oby na Twojej drodze pojawiały się same doskonałe książki :)

      Usuń
  17. Wow, to chyba najlepszy "noworoczny" wpis, z jakim do tej pory się zetknęłam. Mam bardzo podobne podejście, również nie robię żadnych postanowień noworocznych, a na podsumowanie czytanych książek zwyczajnie brak mi czasu (i pomysłów, tyle tych podsumowań, że aż wymienienie "najlepszych książek 2016" byłoby zwyczajnie nudne). Również od jakiegoś czasu staram się bardzo poszerzać horyzonty, ale zaczęłam od czytania książek polecanych przez innych recenzentów. Teraz też coraz częściej staram się sięgać po tytuły "nie dla czystej rozrywki". A i to okazało się czymś niesamowitym: weźmy np. takie "Nazywam się Czerwień", które czytałam przed świętami. Po prostu genialna powieść.

    Ja też nie przepadam za romansami, choć raz na jakiś czas zdarzy mi się po jakiś sięgnąć. Zazwyczaj okropnie się sparzę i długo nie czytam nic podobnego. Ale "Zanim się pojawiłeś" bardzo mi się podobało (chyba głównie dlatego, że romans nie jest w tej historii sztampowy, a przez większość książki tak naprawdę w ogóle go nie ma).

    Teraz jestem w trakcie czytania "Hańby". Co prawda mam ją zadaną, ale i tak czekałam na dobrą okazję do zapoznania się. Poza tym cieszę się z tego, że będę mogła podejść do niej od bardziej "akademickiej" strony.

    Jeśli chodzi o fantastykę, bardzo polecam LeGuin. To jedna z moich ulubionych fantastów. Jej książki są niesamowicie wartościowe. Od Lema bardzo podobało mi się "Solaris", chociaż nie do końca zgadzam się z jego pointą. Mimo to doceniam wartość literacką.

    Powodzenia w nowym roku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo miło mi to czytać - chciałam, żeby był jak najprostszy i konkretny. Widocznie to popłaca :)

      Wiesz, myślę że wielu blogerów robi te podsumowania dla siebie, ale zamiast w arkuszu wordowskim, na blogerze. Ja nie chciałabym tego publikować, bo, tak jak zauważyłaś, to raczej mało oryginalne. A skoro już ma się czymś zarzucać czytelników, to lepiej tym, czego jeszcze nie widzieli, albo chociaż chcieliby przeczytać. Podsumowania jednak cieszą się sporym zainteresowaniem - z tego co zauważyłam po innych blogach.

      Wiesz, bardzo chciałabym zobaczyć na Twoim blogu obszerną (czyli typową dla Ciebie ;)) recenzję jakiejś nietypowej, trudnej książki. "Hańby" chociażby, zwłaszcza po takim akademickim przygotowaniu. Zazdroszczę Ci, że będziecie omawiać tę powieść. Coetzee jest dla mnie bardzo ważnym autorem, a "Hańba" chyba najdłużej ze mną została.

      Będę ją czytać, z pewnością. W ebooku czeka na mnie niedawno wydany "Rybak znad morza wewnętrznego". Nie wiem tylko, czy mogę od tego zacząć. "Solaris" również czytałam, ale chciałabym wypróbować coś trudniejszego, może wrócić do rozpoczętego kiedyś "Golema XIV"?

      Pozdrowienia i mam nadzieję, że i Tobie uda się poszerzyć literackie horyzonty :)

      Usuń
    2. Nie czytałam jeszcze "Rybaka", chociaż planuję. Ja zaczynałam LeGuin "Czarnoksiężnikiem z Archipelagu" i to był chyba dobry wybór, bo to książka otwierająca "Ziemiomorze". Może nie jest zbyt trudna, ale każda następna jest coraz bardziej wymagająca. :) W cykle LeGuin trudno się wdrożyć, jeśli czyta się je od środka (ja zaczęłam tak "Ekumenę"), a szczerze mówiąc nie wiem, czy "Rybak znad morza wewnętrznego" jest na tyle samodzielny, że dobrze się go czyta bez znajomości "Ziemiomorza". Mam nadzieję, że tak ;)

      Usuń
    3. W takim razie chyba zaopatrzę się w "Czarnoksiężnika...", bo wolałabym sobie nie psuć przyjemności z czytania. Trochę to zmienia moje plany, ale jestem elastyczna ;) Dzięki :)

      Usuń
  18. Też jestem zdania, że dobrze siedzieć w swoim gniazdku i czytać sprawdzone typy. Ale nie oznacza to, że na nowości się zamykam. Po prostu więcej czytam sprawdzonych niż nowych, a w przypadku polskiej literatury szczególnie. Ale staram się dawać szansę i na szczęście rzadko się zawodzę.

    Podsumowania nie trzeba, ale fajnie, że są postanowienie. Podobają mi się. Dick, Brunner, Lem, Le Guin. To są autorzy warci poznania i chętnie dowiem się, jak Ci podejdą. :) I na Steinbecka i Irvinga tez nadal będę się czaił za recenzjami u Ciebie. W takim razie życzę Ci zaczytanego i udanego 2017. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gniazdko jest przyjemne i bardzo łatwe - czytanie znanych i lubianych to najbezpieczniejszy sposób poznawania literatury. I super, ale jednak mam ostatnio taki ciąg do tego, co nieznane. W zeszłym roku poznałam wielu wartościowych autorów, na których raczej bym nie spojrzała, gdyby nie jakiś kaprys. A co do literatury polskiej, to jakoś nie mogę się przemóc. Po studiach mam chyba jakiś przesyt. Ale będę nadrabiać, bo jestem pewna, że warto.

      W niedalekiej przyszłości planuję przeczytać nową Le Guin, a co będzie dalej, zobaczymy :) A na półeczce już czekają "Grona gniewu" :)
      Dziękuję i wzajemnie - oby zaczytanie było nie tylko przyjemne, ale też pouczające i wzbogacające ;)

      Usuń
    2. Ja i tak z polskiej to jedynie fantastyka, dreszczowe (thriller, kryminał), literatura faktu (reportaże, II wojna światowa), ewentualnie znane i lubiane lektury. Reszta to raczej wielkim łukiem. :P
      Ja "Grona" właśnie czytam i jest bardzo przygnębiająco.

      Usuń
    3. Oj tam, Polacy też dobrze piszą, nie tylko fantastykę i kryminały. Obyczajówki też im wychodzą - ale pouczać Cię nie będę, bo sama rzadko zaglądam w te rejony ;)
      Hm no właśnie tego się spodziewałam. "Grona" zostawiam sobie na później, kiedy będę miała więcej czasu. Bo pewnie będzie co kontemplować.

      Usuń
  19. Ja się ostatnio przekonałam do podsumowań, bo chociaż nadal nie widzę sensu w liczbie przeczytanych stron i ilości stron przypadających na dzień i tego nigdy nie będę liczyła, to jednak lubię sobie podsumować co tam się przewinęło przez moje ręce w danym miesiącu. ;)
    A co do książek, to u mnie głównie goszczą książki raczej mające zapewnić czytelniczą rozrywkę, bo nie aż tak często sięgam po poważne książki, a raczej czasami sobie przeplotę lżejsze tytuły czymś poważniejszym, ale nie widzę w tym niczego złego. ;) Jak jedni lubią ambitne tytuły, tak inni czytają właśnie dla rozrywki. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, czyli jesteś z tych, którzy po prostu lubią mieć uporządkowany miesiąc. Mnie wystarczy, że widzę na Lubimy Czytać co przeczytałam;)
      Ja również nie widzę w tym niczego złego - u kogoś. U siebie to już inna bajka. Chociaż mogę dobrze się bawić przy jakimś niezajmującym tytule, to z tyłu głowy mam myśl, że nie czytam teraz Tokarczuk czy Tartt, które zalegają mi na półce. Ale powiem Ci, że lekkie i poważne to zły podział. Książki "ambitne" mogą być też lekkie. Bardziej chodzi mi o literaturę popularną, bestsellery i tę mniej reklamowaną, poza mainstreamem. Poza tym z tego co popularne również można wyciągnąć sporo dobrego, ciekawe motywy czy spostrzeżenia autorów na świat - pisałam magisterkę z literatury kryminalnej, a nie z ambitnych powieści;)

      Usuń
  20. Twoje (nie)plany na poszerzanie horyzontów wyglądają bardzo inspirująco i czuję, że dzięki nim popłyniesz własną, kojącą Twoje zapotrzebowania, wodą. Tego Ci życzę! Ja lubię mieszać gatunki, dobieram literaturę dość spontanicznie, choć staram się pamiętać o tym, że ma przede wszystkim być dla mnie relaksem. Czasami robię sobie przerwy od książek typowo popularnych i wtedy z przyjemnością sięgam po literaturę bardziej wartościową, z przekazem, który wiem, że zapamiętam na długo. Lubię zmieniać - stąd moja mozaika :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za te życzenia, Miłko :) Rzeczywiście trudno jest wyłapać u Ciebie ten główny nurt - bo i kryminał, i reportaż, i obyczajówka czy thriller pojawiają się na Twoim blogu. Wszystko, byle tylko się rozwijać, poznawać to, czego jeszcze nie znamy :)

      Usuń
  21. O Boże jak mi dobrze było przeczytać właśnie teraz ten post. W momencie, gdy właśnie myślałam , że czekolada to mój nałóg numer 1 i ze pora zacząć ubierać się jak człowiek i jakoś zadbać. A tu proszę, Twoje nastawienie utwierdza mnie ze jednak dobrze jest jak jest :)
    Bardzo mi się podoba Twój mały plan :)
    Szczególnie punkt z polską literatura. Jest naprawdę mnóstwo coraz to lepszych polskich autorów. Oczywiście nie pisała juz "sama wiesz o kim" to nazwisko tu padło, wiesz kto skradł moje sercem. Po prostu czekam, aż przeczytasz :)
    Chutnik uwielbiam, wiec szczerze polecam. Ja swoją przygodę z nią rozpoczęłam opowiadaniami "W krainie czarów" bardzo mi się podobały. Jednak jeszcze bardziej przypadła mi do gustu "Jolanta".
    Karpowicza oczywiście polecam dosłownie wszystko :) (nie jestem w stanie wybrać jednej książki, bo wszystkie są genialne. Typowalabym w Balladyny i romanse albo Ości. Sonka jest przewspaniala ale zupełnie różni się od reszty, wiec najpierw spróbuj z innymi).
    No dobra ... polecam jeszcze Romę Ligocka serdecznie.
    Ale Tobie konkretnie, śledząc juz dłuższy czas Twojego bloga i gust polecę taka książkę jak "Mroki" Jarosława Borszewicza. Nie wiem czy uda Ci się ja gdzieś dostać. Ja otrzymałam ja w prezencie urodzinowym od przyjaciela i to jest chyba najbardziej niezwykła książka, która w życiu przeczytałam. Juz sama jej forma wyróżnia ją wśród reszty. Spróbuj. Myślę,że nie pożałujesz :) a może już czytałaś ?
    Wybacz za błędy, ale to na telefonie, nie lubię pisać długich wypowiedzi tu, jednak musiałam :)
    Pozdrówka od Pani w workowatym ubraniu gotowym juz na jutro ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tam szyk zdania zupełnie mi się przestawił, tak że wszystko straciło sens @_@
      No kurcze chodziło mi o to, że o Małeckim nie będę pisać :p

      Usuń
    2. Yey przybij wirtualną piąteczkę :D O ile odstawienie czekolady mogę sobie wyobrazić (nie do końca, ale jednak), tak zrezygnowanie z workowatych ciuchów to już jakaś abstrakcja;) Nie zmieniaj się na siłę, jeśli tak jest Ci dobrze!

      Niestety wiem, że masz rację i ja strasznie to zaniedbałam. Polscy autorzy mnożą się jak grzyby po deszczu, a ja znam tylko kilku z tych współczesnych. Małeckiego będę poznawać dalej, jego kolejne powieści mnie ciekawią, ale chcę też zobaczyć jak zaczynał. Znam już "Dżozefa", który raczej nie wywarł na mnie wrażenia, ale ponoć "Odwrotniak" jest zaskakująco dobrą powieścią.
      Bezczelnie ominęłam Karpowicza w swoim poście, ale pamiętam o nim (bo mi przypominacie:P). Chyba najbardziej chciałabym przeczytać jego "Balladyny i romanse", więc to pójdzie na pierwszy ogień. Ale dużo, dużo dobrego o nim słyszałam, więc mam nadzieję, że na jednej powieści się nie skończy.
      Nie czytałam książki, o której piszesz, ale właśnie przeczytałam trochę o niej i hmm...jestem zaintrygowana :) Uwielbiam takie niesprecyzowane formy i egzystencjalne tematy - dziękuję za podsunięcie mi tego tytułu. Będę się za nim rozglądać.
      Błędy wybaczam i bardzo dziękuję, że pomimo niechęci do pisania na telefonie wystosowałaś takiego posta :D
      Pozdrowienia i uściski, koleżanko od workowatych ubrań ;)

      Usuń
  22. Ja też postanowiłam poszerzyć nieco swoje horyzonty literackie :) Także życzę powodzenia i sobie i Tobie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie mam nadzieję, że spełnisz swoje postanowienie :) Będę trzymać kciuki i podpatrywać - może znajdziesz jakieś wyjątkowo ciekawe tytuły ;)

      Usuń
  23. Fajne plany, oby udało Ci się je zrealizować :)
    Życzę Ci,aby czekolada przestała Ci smakować xD Sobie też tego życzę, życie byłoby wtedy takie proste...
    Ja podsumowanie zrobiłam, ale typowo czytelnicze :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, mam ambitne założenie, by się ich trzymać, a poza tym robię to dla przyjemności:)
      Myślę, że gdyby czekolada przestała mi smakować, przestałabym być sobą. Więc może niech zostanie tak, jak jest;)

      Usuń
  24. Ja jakiś specjalnych planów czytelniczych nie mam :) co się trafi to będę czytać ;)

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie ślad, za każdy jestem niezmiernie wdzięczna :)
Pamiętaj jednak o netykiecie. Wiadomości niecenzuralne, obelżywe i niezwiązane z tematem będą kasowane bez mrugnięcia okiem. Jeśli chcesz, żebym do Ciebie zajrzała, zostaw swój adres pod komentarzem :)