czwartek, 12 stycznia 2017

"Oryks i Derkacz" Margaret Atwood - recenzja


Zagrożony gatunek


Czy zachwyt i przerażenie mogą iść ze sobą w parze? Jak najbardziej, jeśli mówimy o utworach Margaret Atwood. Oryks i Derkacz, powieść wznowiona przez wydawnictwo Prószyński i S-ka, jest kolejnym po Opowieści podręcznej dziełem autorki, które pozbawiło mnie tchu.




„Adam nazywał wszystkie żywe zwierzęta, MaddAddam nazywa martwe. Chcesz zagrać?”


Kto by pomyślał, że homo sapiens będzie tak bliski wyginięcia? Yeti jest ostatnim przedstawicielem tego gatunku – brudny, osamotniony, głodny. Otaczają go Derkaczanie, piękni i idealni, przypominający ludzi, choć całkowicie obcy. Stworzeni na podobieństwo człowieka, pozbawieni potrzeby rywalizacji i niezdrowego popędu płciowego. Yeti znał mężczyznę, który ich sobie wyśnił. A teraz, gdy świat już prawie się skończył, nie może pogodzić się z jego śmiercią. Jego i ich ukochanej Oryks.



Atwood ukazuje nam świat po i przed zagładą, choć ten drugi widzimy jedynie dzięki reminiscencjom Yeti, jeszcze w czasach, w których nosił imię Jimmy. Przeplatają się one z rozmyślaniami o obecnej sytuacji bohatera, jego próbami zdobycia jedzenia czy spotkaniami z Derkaczanami. Sam Yeti zaś zdaje się być dużo silniej związany z przeszłością, niż teraźniejszością, choć to właśnie wspomnienia przynoszą mu najwięcej bólu i zmuszają go do ciągłego rozpamiętywania, zadawania pytań: Czy mogłem coś zmienić? Czy mogłem to powstrzymać?



Choć mogłoby się wydawać, że wizja kanadyjskiej autorki daleka jest od ziszczenia się, nie można zarzucić jej postawienia złej diagnozy. Atwood bezwzględnie wypunktowuje wszelkie niszczące zachowania człowieka, począwszy od genetycznie modyfikowanej żywności, a skończywszy na ingerowaniu w ludzkie DNA. Oczywiście w jej wizji wszystko to zostało zintensyfikowane, niejednokrotnie posunięte do granic absurdu, jak chociażby rytuał godowy Derkaczan. Nie zmienia to jednak faktu, że świat przedstawiony w Oryks i Derkaczu przeraża właśnie przez wzgląd na swoje prawdopodobieństwo i podobieństwo do tego, co obserwujemy we współczesnej nauce.



Mówiąc o Oryksie i Derkaczu nie sposób nie wspomnieć o sposobie pisania autorki, prostym choć skupionym na szczególe. To jednak tylko jedna strona tej powieści, ta bardziej oczywista. Atwood doskonale wie, że bez wyraźnej zmiany języka, bez stworzenia nowomowy, nie osiągnie tego, co w każdej antyutopii przeraża najbardziej – ingerencji w każdy, nawet najdrobniejszy aspekt życia jednostki. Mamy więc nowe wynalazki, jak świniony, istoty przypominające świnie, w których hoduje się ludzkie organy, czy kurczakiść, organizm kuropodobny, pozbawiony głowy lecz posiadający dwadzieścia grubych łapek, prawie gotowych do wrzucenia w panierkę i pochłonięcia przez głodny tłum. Autorka dokłada do tego kolejną cegiełkę, rozmyślnie dzieląc swoich bohaterów, ale i całe społeczeństwo na ludzi liczb, ludzi słów i ludzi obrazów. Pierwsza grupa, dominująca nad pozostałymi, to naukowcy, ludzie mający realny wpływ na rzeczywistość. Tacy byli rodzice Jimmy’ego, taki był też Derkacz. Jimmy zaś pozostał człowiekiem słów, zakochanym w starych wyrażeniach, które dawno wyszły już z użytku, bawiącym się językiem i jego właściwościami. Te wyrażenia, jak i sam Jimmy, były bezużyteczne – rację bytu ma jedyne propagandowe zastosowanie słowa. Dlatego też Jimmy, studiując retorykę stosowaną, skończył jako twórca haseł reklamowych, okłamujący społeczeństwo, a także siebie (gdy udało mu się napisać wystarczająco przekonujące kłamstwo). Jednak to właśnie on  jest najbardziej ludzką postacią w powieści, najbardziej emocjonalną, słabą, pozostającą dzięki temu cichym sumieniem w tym smutnym, zdegenerowanym świecie.



To tylko niewielki odsetek problemów poruszonych przez Atwood w Oryksie i Derkaczu. Powieść aż prosi się o napisanie kilkustronicowej analizy, która i tak nie oddałaby tego, co udało się osiągnąć autorce. Pozostaje tylko chwycić za książkę i wejść w ten niesamowity, przerażający postapokaliptyczny świat. Ja natomiast z niecierpliwością czekam na kolejne części trylogii MaddAddama.   

Moja ocena: 8/10

Za możliwość poznania ostatniego człowieka na ziemi dziękuję
 
Autorka: Margaret Atwood
Tytuł: Oryks i Derkacz
Data wydania: 12.01.2017 
Tłumaczenie: Małgorzata Hesko-Kołodzińska
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 424

35 komentarzy:

  1. Przyznam ze podoba mi sie recenzja ale i sama ksiazka. Z chęcią bym ja przeczytala:) pozdrawiam i zapraszam! http://recenzjedevi.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że recenzja Ci się spodobała - a do przeczytania książki zachęcam. Mocno oddziałuje na czytelnika ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Zostało mi gdzies 40 stron....o nie mogę doczekać się co sie stanie.jestem już po "potopie" i uważam że boryka i derkacz bije drugą część na łopatki.. .. mega wciągające.uwielbiam takie książki.. ..number one !!!!!!polecam ludziom z wyobraźnią

      Usuń
  2. Przerazajaca wizja, ten kurczakisc mnie normalnie obrzydzil. Na pewno po lekturze czlowiek zastanawia sie dokad ten swiat zmierza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczakiść jest rzeczywiście obrzydliwy. Sama miałam problemy z wyobrażeniem sobie tego. A lektura jest naprawdę zastanawiająca - można z niej wyczytać dużo więcej, niż się myśli :)

      Usuń
  3. Ciekawe, czy w tej wizji apokalipsy według Atwood jest więcej poczucia humoru niż w "Serce umiera ostatnie"? Tamta książka była gatunkowym miszmaszem, podszytym ironią i, wbrew tematowi, pełną mrugnięć oka do czytelnika. Czymś w stylu: stoimy na skraju przepaści, ale czy to znaczy, że nie wolno nam śmiać się przez łzy?
    "Oryks i Derkacz" - co za tytuł, trudny do zapamiętania! ;-) - wydaje się bardziej na serio. Ale, tak czy inaczej, trafia na moją niekończącą się listę. Do obowiązkowego przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie mam możliwości porównania obu powieści, bo "Serce umiera ostatnie" znam tylko z Twojej recenzji ;) Ale mogę z pewnością powiedzieć, że tu nie ma humoru, jest smutna refleksja jak w "Opowieści podręcznej" i coś jeszcze. To też historia miłosna, choć nie piszę o tym w recenzji. Może nawet historia pewnej obsesji... Warto, oj warto poznać. Jestem ciekawa jak prezentują się kolejne części trylogii.

      Usuń
  4. Brawo za recenzję.....
    Nie znam Atwood, ale mam jej jedną książkę i w końcu muszę po nią sięgnąć w tym roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję, cieszę się, że Ci się podobała:)
      A jakąż to książkę Atwood masz na swojej półce? To moje drugie spotkanie z tą autorką i kolejne jakże udane. Tak więc polecam ;)

      Usuń
    2. Chyba się jednak pomyliłam....niestety. I nie mam książki tej pisarki.

      Usuń
    3. Wszystko do nadrobienia;) może biblioteka Cię poratuje. Polecam "Opowieść Podręcznej" na początek. Ale równie dobrze możesz zacząć od "Oryks i Derkacza":)

      Usuń
  5. Muszę sobie powtórzyć "Opowieść podręcznej" przed serialem, a kolejny będzie "Oryks i Derkacz" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem strasznie do tyłu, ale.... ma powstać serial na podstawie "Opowieści Podręcznej"? Super! A "Oryks i Derkacza" mocno polecam, co chyba widać po recenzji;)

      Usuń
  6. Lubię dystopie, a ta wydaje się być inna. Mam ten egzemplarz na czytniku i już nie mogę się doczekać aż ją przeczytam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie czekam na Twoją opinię dotyczącą książki. Myślę, że może Ci się spodobać:)

      Usuń
  7. z ogromnym zaciekawieniem odkrywałam kolejne warstwy ukryte w fabule tej powieści. Niezwykle przekonywująca i wizjonerska, i ten dreszczyk, jak ja lubię takie czytać. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. We mnie ta książka nadal gdzieś tam siedzi. Treść oddziałuje niezwykle mocno na czytelnika. Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy:)

      Usuń
  8. Ostatnio polubiłam taką tematykę, więc i ten tytuł bardzo mnie zaciekawił! Chętnie zapoznam się z tą historią. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To świetnie, chociaż byłoby dobrze, gdybyś najpierw zaznajomiła się z Orwellem. Nie po to, by lepiej zrozumieć powieść Atwood, te światy się nie łączą. Jednak dobrze jest znać ojców antyutopii;)

      Usuń
  9. Dawno recenzja książki mnie tak nie zaciekawiła! Koniecznie muszę sprawdzić co i jak! :D Miłego dnia! Obserwujemy?


    Komentarz u mnie = Komentarz u Ciebie

    http://bieganiejestspoko.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję, cieszy mnie, że udało mi się zainteresować Cię książką.
      Obserwuję niewiele blogów i jestem zadowolona z tego stanu rzeczy. Tym bardziej nie robię tego dla feedbacku.

      Usuń
  10. Okładka trochę mnie przeraża...
    melodylaniella.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja właśnie kończę "Nowy wspaniały świat" i jestem zachwycona. Jeśli mówisz, że to też jest dobre, to z wielką chęcią się zapoznam :) Bardzo lubię czytać dystopie i antyutopie, a ta przedstawia się bardzo ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to świetnie! Huxley stworzył niesamowity świat, choć nie przeraził mnie tak, jak Orwell. A Atwood polecam mocno - jeśli lubisz takie klimaty, to będziesz usatysfakcjonowana. Polecam też "Opowieść Podręcznej" tej autorki, jeśli spodoba Ci się jej styl:)

      Usuń
  12. Kurde, to zdecydowanie nie mój temat. Nie będę jej czytać. ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może innym razem znajdziesz u mnie coś dla siebie:)

      Usuń
  13. Ciekawa recenzja. Polecam "Opowieść podręcznej" tej Autorki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już przeczytana - zresztą wspomniałam o niej w recenzji.

      Usuń
  14. Czuję, że będą tą książką zachwycona. Nigdy nie czytałam jeszcze powieści tej autorki, ale lubię diagnozy społeczne po apokalipsie, a język, o którym wspominasz tylko dodatkowo mnie zachęca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie przeczucia to ja lubię :) Mam nadzieję, że pióro Atwood Ci się spodoba - mnie przytłoczyła swoją wizją świata i umiejętnością pamiętania w tym wszystkim o człowieku: jednostce i społeczeństwie.

      Usuń
  15. Nie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki, nie wiem czy taki rodzaj prozy do mnie trafi. Wprawdzie lubię różne surrealistyczne wizje, ale wizja po końcu świata, takiej jeszcze nie czytałam. Muszę sobie zapisać autorkę, bo jakąś jej powieść na pewno przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie zacznij może od klasycznych antyutopii - "Rok 1984" czy "Nowy wspaniały świat". Jeśli te książki Cię oczarują, to z dużym prawdopodobieństwem również Atwood do Ciebie trafi :)

      Usuń
  16. Tak się składa, że aktualnie czytam "Opowieść podręcznej"... nie chcę oceniać książki póki jej nie skończę, jednak muszę przyznać, że jak na razie jestem pod sporym wrażeniem. Zanosi się na coś naprawdę mocnego i zostającego na długo w głowie. Już teraz chyba mogę robić dla niej miejsce obok Roku 1984 i Nowego wspaniałego świata, które wprost uwielbiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, w takim razie jestem bardzo ciekawa Twojej opinii. Mnie ta książka porządnie przetrzepała, ale myślę, że sporo w tym "zasługi" mojego światopoglądu. I tego, że jestem kobietą. Zobaczymy czy kiedy skończysz nadal będziesz miał ochotę odłożyć ją obok Orwella i Huxleya ;)

      Usuń

Zostaw po sobie ślad, za każdy jestem niezmiernie wdzięczna :)
Pamiętaj jednak o netykiecie. Wiadomości niecenzuralne, obelżywe i niezwiązane z tematem będą kasowane bez mrugnięcia okiem. Jeśli chcesz, żebym do Ciebie zajrzała, zostaw swój adres pod komentarzem :)