czwartek, 7 lipca 2016

Konkurs z "Welonem Weroniki"


Ostatnio recenzowałam dla Was intrygującą powieść polskiej autorki Mickey Okrent. Welon Weroniki okazał się utworem ambitnym, śmiało mówiącym o traumach z dzieciństwa i ich konsekwencjach w dorosłym życiu. Moją opinię możecie przeczytać => tutaj.

Teraz macie szansę zdobyć własny egzemplarz. Z racji, że nie jestem fanką rozdań, w których trzeba tylko zgłosić chęć udziału, postanowiłam odrobinę zmusić Was do ruszenia szarymi komórkami. Oto Wasze zadanie:


Opisz najpiękniejsze wspomnienie swojego dzieciństwa. Jeśli je ubarwisz - tym lepiej dla Ciebie. Napisz o nim z perspektywy dziecka, albo dorosłego, który zdążył już wiele przeżyć.


Odpowiedzi na pytanie zostawiajcie w komentarzach pod konkursowym postem razem ze swoim adresem e-mail. Oczywiście będzie mi bardzo miło jeśli zaobserwujecie mojego bloga lub zamieścicie na swojej stronie baner do konkursu. Najbardziej kreatywna odpowiedź zostanie nagrodzona egzemplarzem Welonu Weroniki. Na odpowiedzi macie czas do końca miesiąca. 
Do dzieła!

Regulamin:
1. Organizatorem konkursu jestem ja - autorka bloga Okiem Wielkiej Siostry
2. Nagroda (Welon Weroniki Mickey Okrent) pochodzi z mojej prywatnej biblioteczki.
3. Konkurs trwa od 7.07.2016 do 31.07.2016 do godziny 23:59
4. Zgłoszenia zawierające odpowiedź na pytanie oraz adres e-mail zamieszczamy w komentarzach pod postem konkursowym na blogu Okiem Wielkiej Siostry.
5. W konkursie mogą brać udział osoby mieszkające na terenie Polski, nie wysyłam nagród za granicę.
6. Wyniki zostaną ogłoszone do 5 dni od dnia zakończenia konkursu.
7. Dane niezbędne do wysyłki należy kierować na adres e-mail: olga0majerska@gmail.com
8. Autorka bloga Okiem Wielkiej Siostry zobowiązuje się nie udostępniać publicznie danych teleadresowych podanych przez Zwycięzcę.
9. Udział w konkursie oznacza akceptację niniejszego regulaminu. 

14 komentarzy:

  1. Życzę powodzenia:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo, nowy nagłówek, literki jak z Dzikiego Zachodu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie bawię się trochę z szablonem - zobaczymy czy Dziki Zachód zostanie tu na dłużej ;)

      Usuń
  3. Dla mnie z najpiękniejszymi wspomnieniami z dzieciństwa, nieodzownie wiązały się wakacje nad Bałtykiem. Kilkanaście lat temu jeździłam tam z rodzicami i siostrą, wspólnie szukaliśmy (z powodzeniem) bursztynów oraz muszelek o niepowtarzalnych kolorach i kształtach. Czasami udawało mi się też wyłowić meduzy, które przez chwilę podziwiałam w wiaderku z wodą. Po napatrzeniu się, wypuszczałam je z powrotem do morza.

    Wciąż pamiętam gorący piasek pod stopami (czasem niestety trzeszczący między zębami), wiatr we włosach, promienie słoneczne na skórze oraz rozjaśnione słońcem pasma włosów (gdy byłam mała, miałam bielusieńkie!) :) Do tego szum fal i podziwianie mknących po niebie skłębionych chmur.

    Jednakże najbardziej utkwiło mi w pamięci "szukanie skarbów". Swoją plastikową łopatką byłam w stanie przekopać się przez pół plaży, byle znaleźć coś interesującego (niekoniecznie wartościowego), np. muszelki, błyszczące kamyczki. Nie zapomnę, jak znalazłam złotą obrączkę (to tata zsunął ją z palca i gdy nie patrzyłam, zakopał przy naszym ręczniku, gdzie się wylegiwaliśmy). Jakież było wtedy moje szczęście! Później tata wytłumaczył mi, że to jego zguba i bardzo się cieszy, że pomogłam mu odnaleźć jego skarb. Zapewnił też, że ma dziwne przeczucie, iż jutro znajdę na plaży jeszcze coś lepszego. I tak się stało! Nazajutrz znów pełna werwy przedzierałam się przez "pustynne piaski" i znalazłam piękny pierścionek z różowym oczkiem, który idealnie pasował na moje palce. Nie rozstawałam się z nim przez wiele miesięcy, dopóki nie zrobił się dla mnie za mały. Tamtego dnia nie zauważyłam, że podobne można było wygrać w automatach na molo... :)

    Każdego roku staram się wracać nad polskie morze, które wciąż jest dla mnie magiczne i na zawsze takim pozostanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam podać maila: magdalena.robert@o2.pl

      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Najpiękniejszym wspomnieniem z mojego dzieciństwa jest to, gdy moja babcia pokonała chorobę i wyzdrowiała.
    Jak co roku pojechałam do dziadków na wieś. Była cudna pogoda i często wraz z moimi kuzynkami chodziłam nad rzekę. Czas płynął szybko. Babcia wyśmienicie gotowała. W ten czas mogłam kosztować pysznych wiejskich potraw. Dziadkowie mieli gospodarstwo i codziennie piłam pyszne, ciepłe mleczko prosto od krasuli. Zawsze siedzieliśmy na dworze aż do zachodu słońca. Babcia i dziadziu opowiadali mi o dawnych dziejach, szczególnie o wojnie. Uwielbiałam te opowieści. Dziadkowie przekazali mi bardzo dużą wiedze. To były ostatnie wakacje jakie u nich spędziłam. Babcia zaczęła się źle czuć. Po jakimś czasie zdiagnozowano u niej raka. Bardzo długo walczyła z chorobą i się nie poddawała. Był to dla mnie trudny okres w życiu. Nieustannie martwiłam się o ukochaną babcie. Cała rodzina bardzo to przeżywała. Dziadziu nieustannie był przy babci, nie dopuszczał do siebie myśli, że może stracić swoją żonę.
    Na szczęście koszmar się skończył. Babcia wyzdrowiała, a ja stałam się najszczęśliwszą wnuczką na świecie. Nigdy nie zapomnę tej chwili. Po dzisiejszy dzień jest to dla mnie najpiękniejsze wspomnienie z dzieciństwa.

    karonosek@onet.com.pl

    Pozdrowionka !!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Najpiękniejszych wspomnień mam wiele. Niektórych przygód nie zapomina się nigdy, chociażby po to, aby opowiadać je wnukom na starość.
    Kiedy byłam jeszcze małą dziewczynkom bardzo lubiłam wędkować. Nauczyli mnie tego sportu moi bracia, których mam, aż piątkę. Pewnego dnia wybraliśmy się nad rzekę, która była w okolicy naszego rodzinnego domu. Ryby intensywnie żerowały. Urządziliśmy sobie zawody kto złowi więcej kleni. Było upalne lato. Cały dzień spędziliśmy nad wodą, zaciekle rywalizując. Jakimś cudem złowiłam ich trzydzieści dwa. Udało mi się wygrać i bracia patrzyli z zazdrością na moje okazy. Pod wieczór wróciliśmy do domu, przy okazji zanosząc kilka sztuk dziadkom. Często miło wspominałam ten wspaniały, wakacyjny dzień.
    l.guratowska@onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Najczęściej wspominaną przeze mnie historią z dzieciństwa jest...

    Kiedy miałam około 10 lat wybrałam się z rodzeństwem i przyjaciółkami na spacer. Spacerowałyśmy sobie polnymi dróżkami niedaleko rzeki. Pewna rodzina ma tam stary dom, a przy nim rośnie niewielki "las". Z ciekawości zajrzałyśmy do lasu i co znalazłyśmy? Grzyby! Niestety nie miałyśmy ich jak zabrać do domu, więc moja młodsza siostra razem z siostrą przyjaciółki poszły do domu po koszyczek, natomiast ja z przyjaciółką zostałam przy lesie. W pewnym momencie zobaczyłyśmy, że w naszą stronę zbliża się zwierzę (wielkości psa, rude). W naszych główka od razu zrodziła się odpowiedź: LIS! Przerażone zaczęłyśmy uciekać do momentu aż... Przypomniałyśmy sobie, że nasze siostry miały wracać tą drogą na której stał ów lis. Nie wiedziałyśmy co robić (przecież nie posiadałyśmy telefonów). Dlatego jak zobaczyłyśmy, że siostry wracają zaczełyśmy krzyczeć żeby wracały, machałyśmy rękami, skakałyśmy. Ale niestety były za daleko żeby nas usłyszeć. Los chciał, że lis schował się w owym lasku,a siostry po prostu nie miały szans go zobaczyć. Kiedy były coraz bliżej lasku, my ze łzami w oczach patrzyłyśmy jak niebezpieczne zwierze zbliża się do nich... Ale o dziwo one się nie przestraszyły, wręcz przeciwnie przeszły obok lisa i kiedy powiedziały nam prawdę o owym stworzonku nie mogłyśmy powstrzymać łez.. Łez śmiechu :D. Okazało się, że to był pies sąsiadów :D. Tak więc o to historia o liso-psie przeszła do najczęściej wspominanych i najbardziej zabawnych historii powtarzanych na rodzinnych spotkaniach, czy też znajomym :D

    e-mail: aneta5janiec12@o2.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. Moje najpiękniejsze wspomnienie z dzieciństwa związane jest z orzechem. Największe i najpiękniejsze drzewo w naszym ogrodzie, było moim ulubionym miejscem wspinaczek. Akrobacje przeze mnie wykonywane wzbudzały podziw przechodni, niepokój mamy i zgorszenie babci: „Kto to widział, żeby panienka skakała po gałęziach jak małpka?”. Orzech bez wątpienia miał tę ciekawą cechę, że generował w mojej generował tak realistyczne wyobrażenia, że przysięgłabym, że są prawdą. Raz stawał się wieżą w której więziona byłą księżniczka (ja ją naturalnie ratowałam, wzbudzając podziw mieszczan i króla ;) ). Innym razem, najwyższa gałąź byłą „ptasim gniazdem” na pirackim okręcie. Ta zabawa, jak mawiała mama, przyprawiała o palpitacje sąsiadów, gdyż mieli okazję obserwować 9-latkę szybującą kilka metrów nad ziemią wprost na pobliskie drzewo, wrzeszczącą: „Do abordażu!”.
    Jednak raz jeden moje ukochane drzewo zdradziło mnie. Najniższa gałąź na którą wspinałam się dziesiątki razy – złamało się. Brzuchem i udem przejechałam po chropowatej korze i walnęłam z impetem o ziemię. Po tym bolesnym zdarzeniu poprzysięgłam, że już nigdy nie będę łazić po drzewach. Wkrótce po tym pojechałam na kolonie, a gdy po 2 tygodniach wróciłam czekała na mnie nie lada niespodzianka. Na sąsiednim orzechu tato zbudował mi domek! Najwspanialszy na całym świecie! Kilka zbitych desek imitujących podłogę, niewielka ścianka z dykty po jednej stronie. Dach tworzyły wygięte gałęzie drzewa. A obok – o nieba! – najprawdziwsza huśtawka. Wkrótce potem mama podarowała mi elegancki kocyk w kolorowe wzory, żeby było na czym usiąść w moim domku. Ja natomiast pięknie przyozdobiłam ściany w obrazki mojej produkcji a na deskach postwiłam słoiczek, który systematycznie napełniałam kwiatami z łąki. Pełna dumy i zapału przyprowadzałam grono koleżanek, a nawet uczyniłyśmy z tego miejsca supertajną bazę. Babcia co jakiś czas przynosiła nam biszkopta albo sernik na nasze popołudniowe narady. Czasem nawet trafiła się kawa zbożowa z mlekiem. W końcu to były poważne spotkania!
    Z uśmiechem wspominam to wszystko i pisałabym jeszcze – o kotku, który sypiał w tym domku i dał się oswoić, o okruchach z ciasta, które co rano skubały małe ptaszki oraz o łzach kiedy domek rozpadł się na kawałki podczas strasznej burzy.
    Dziękuję za tę piękną podróż w czasie Wielka Siostro! ;)
    Email: joanna.olxx@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też dziękuję - uśmiechałam się cały czas czytając tę historię :)

      Usuń
  9. Ja chce się podzielić pewną historią, która, choć wydarzyła się bardzo dawno, miała wpływ na moje późniejsze życie. Jako dziecko zawsze spędzałam wakacje na wsi u dziadków. Lubiłam to bardzo i niezwykle cieszyłam się na myśl spędzenia 2 miesięcy z dziadkami. Lubiłam im pomagać i czuć się potrzebna. Wstawałam wcześnie z babcią i razem wypuszczałyśmy kury i kaczki, dawałyśmy im jeść, a potem sama już karmiłam koty i psy oraz pilnowałam, żeby w ciągu dnia miały wodę do picia. Lubiłam z babcią chodzić w pole, po marchewkę, ogórki, pomidory czy ziemniaki do obiadu. Zawsze zabierałam ze sobą małe wiaderko, do którego babcia wkłada mi kilka sztuk warzyw, po to bym sama też mogła coś ponieść. Lubiłam przyglądać się, jak babcia gotowała pyszne, wiejskie obiady, bo dzięki temu okrywała przede mną sekrety gotowania. Wspólne pieczenia ciasta czy wiejskiego chleba razem z babcią dawało mi dużo radości. Lubiłam wieszać pranie na ogrodzie, chodzić z nią na zakupy do pobliskiego sklepu czy słuchać opowiadanych przez nią historii o wojnie. Raz w roku, podczas wakacji robiłyśmy w trójkę (ja, babcia i dziadek) porządek na strychu. To było wielkie sprzątanie. Podobało mi się to, bo choć byłam cała brudna od kurzu, to zawsze znajdywałam jakieś ciekawe, stare rzeczy. Dla mnie, małej dziewczynki, to były prawdziwe skarby. Jednak z tych wszystkich rzeczy, których nauczyłam się i robiłam podczas wakacji, najbardziej lubiłam z babcią plewić w ogródku i pielęgnować rośliny i kwiaty. To babcia nauczyła mnie dbania o kwiaty, nauczyła jak je rozróżniać i przesadzać. Babcia kochała swój mały ogródek. A ja kochałam babcię i dzięki niej pokochałam też pracę w ogródku. Miałam 16 lat i rodzice jak zwykle zawieźli mnie na wieś na wakacje. Te wakacje jednak były szczególne. Dla mnie i mojej babci. Na początku wakacji Sołtys postanowił zorganizować konkurs na najbardziej zadbany i wypielęgnowany ogródek. Moja kochana babcia postanowiła wziąć udział w tym konkursie. Chciała go wygrać. Odkąd sięgam pamięcią, jej ogródek zawsze był zadbany i wypielęgnowany, ale z powodu tego konkursu ogródek babci przeszedł niesamowitą metamorfozę. Babcia od rana do wieczora siedziała w ogródku, doglądając każdą roślinę, każdego kwiatka, każdą gałązkę. Oczywiście pomagałam babci, najbardziej jak mogłam i dopingowałam. Dziadek też. Naprawił wreszcie ogrodzenie i pomalował mały płotek. Pierwszy raz w życiu widziałam, żeby mojej babci na czymś tak bardzo zależało. Ona była niezwykle zdeterminowana wygrać ten konkurs. I go wygrała. Nigdy nie zapomnę wyrazu jej twarzy, kiedy Sołtys podczas festynu zorganizowanego na zakończenie wakacji wyczytał jej nazwisko, jako zwyciężczyni konkursu. To nie był wyraz zdziwienia czy zaskoczenia. To był wyraz radości i szczęścia. Wiedząc uśmiech od ucha i błysk w oku, miałam wrażenie, jakby babcia wygrała, co najmniej kilka milionów w totolotka, a nie konkurs na najbardziej zadbany ogródek. Babcia radośnie wstała, odebrała nagrodę (weekend w hotelu dla dwóch osób) i wygłosiła, krótkie podziękowania. To było niezwykle wzruszające, kiedy stojąc tam, dziękowała dziadkowi i mnie. Dziękowała, za to, że przy niej jesteśmy, za naszą nieocenioną pomoc i wielkie zaangażowanie, za naszą nieprzerwaną wiarę w jej zwycięstwo, bezgraniczną cierpliwość i bezwarunkową miłość. Na koniec dodała, że bez nas, by tego wszystkiego nie osiągnęła. Byłam taka dumna z babci. Dziadek też.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo często wracam myślami do tego wspomnienia. Z trzech powodów. Po pierwsze babcia mi udowodniła, że nigdy, ale to nigdy nie należy wątpić w spełnienie marzeń. Każdy człowiek ma marzenia, nieważne czy ma lat dziesięć, trzydzieści, czy siedemdziesiąt. Każde marzenie ma taką samą wartość i każde z tych marzeń może się spełnić. Trzeba tylko głęboko uwierzyć w jego spełnienie, a ono się urzeczywistni. Po drugie, jestem babci niezwykle wdzięczna wszystko, czego mnie w życiu nauczyła. Miłości do wsi, szacunku do każdej pracy, pomagania innym i cieszenia się z każdej, nawet najmniejszej rzeczy. Im byłam starsza, tym więcej wynosiłam ze spotkań z babcią, i tym bardziej uświadamiałam sobie, że jest ona prawdziwym skarbem. To dzięki niej każde wakacje na wsi były dla mnie niezwykle spędzonym czasem. Chciałabym kiedyś, być dla swoich wnuków taką babcią, jaką ona była dla mnie. Po trzecie, to było jedno z ostatnich wspomnień, jakie mam z babcią. Kilka miesięcy później poważnie zachorowała i niestety nie dożyła kolejnych wakacji. Dom bez niej stał się taki pusty, obcy, choć czułam, że duchem jest ze mną i dziadkiem, kiedy znów przyjechałam na wakacje. Do dziś pielęgnuję, wspomnienia o niej i pamiętam o wszystkim, czego mnie nauczyła. To była niezwykła kobieta.

      Dla kogoś to tylko wakacje na wsi u dziadków. Dla mnie dziadkowie to byli moim drudzy rodzice, którzy przez 2 miesiące wakacje mnie wychowywali, wpajali i uczyli nowych rzeczy. Na swój sposób zostałam przez nich ukształtowana. To, kim jestem teraz, w dużej części zawdzięczam im i ich miłości, którą okazywali mi na każdym kroku.

      Obserwuję jako Agnes C.
      Udostępniłam: https://plus.google.com/109469830887620317034/posts/VD9wLbv8ziU
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  10. Miałam wtedy 8 lat. Najczęściej wspominaną rzeczą z mojego dzieciństwa jest wyjazd do babci. Moja babcia mieszka daleko ode mnie dlatego rzadko się widywałyśmy. Kochałam tam jeździć. Babcia miała dużo zwierząt. Dwa psy, kilka kotów, kury, i co najważniejsze- Dwa konie i kucyka! Gdy u nich byłam zawsze pozwalali mi jeździć. Radziłam sobie dobrze w siodle. Pewnego dnia przyjechała kuzynka Ola. Postanowiłam nauczyć ją jeździć. Z pomocą babci osiodłałyśmy konie, miałyśmy nie wyjeżdżać za teren działki, ale jak to dzieci- gdy babcia nie patrzyła pojechałyśmy do lasu. Zmęczone podróżą zeszłyśmy z koni. Nagle Iskierka zaczęła uciekać! O nie! Kuzynka szybko wróciła do domu po babcię a ja próbowałam uspokoić Iskierkę. Potem przyszła babcia z kuzynką. Babcia uspokoiła konia.Nigdy tego nie zapomnę.

    Obserwuję jako: Karo MalujeCP
    Email: b.fac.12@interia.pl

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie ślad, za każdy jestem niezmiernie wdzięczna :)
Pamiętaj jednak o netykiecie. Wiadomości niecenzuralne, obelżywe i niezwiązane z tematem będą kasowane bez mrugnięcia okiem. Jeśli chcesz, żebym do Ciebie zajrzała, zostaw swój adres pod komentarzem :)