piątek, 18 marca 2016

"Cynkowi chłopcy" Swietłana Aleksijewicz - recenzja

 

W świecie odwróconego dekalogu

 

Dawno już nie doświadczyłam tylu nieprzyjemnych odczuć, tylu mokrych od łez oczu, bruzd niezadowolenia na czole i głębokich wdechów, jak przy Cynkowych chłopcach Swietłany Aleksijewicz. Lektura była długa, przerywana z potrzeby serca, które momentami nie wytrzymywało napięcia, jakie zbudowała autorka i jej bohaterowie - wykorzystani, oszukani, opuszczeni, okaleczeni w każdy możliwy sposób. I w głowie miałam tylko jedną myśl: jak o wojnie można pisać inaczej niż Aleksijewicz? 


25 grudnia 1979 roku: wojska radzieckie wkraczają do Afganistanu. Żołnierze jadą tam budować domy, drogi, pomagać towarzyszom z Demokratycznej Republiki Afganistanu. Chcą zostać bohaterami, jednak wracają bez kończyn, ślepi, okaleczeni lub w cynkowych trumnach. Jak to możliwe, że plany pokojowych działań, które kiełkowały w umysłach wielu mężczyzn i kobiet zmieniły się tak diametralnie - w bezsensowną rzeź? Swietłana Aleksijewicz rozmawia z tymi, którzy uczestniczyli w jednym z najbardziej krwawych konfliktów XX wieku, z żołnierzami, cywilami, pielęgniarkami i matkami poległych. Za tę odważną, pełną bólu, prawdziwą książkę została opluta, znieważona i pozwana za szarganie honoru poległych.

Człowiek ma prawo do niezabijania. Do tego, by się zabijania nie uczyć. Takiego prawa nie ma w żadnej konstytucji.

Nie chcę pisać tej recenzji. Książka Aleksijewicz tkwi we mnie jak drzazga, która, gdy tylko próbuję ją wyciągnąć, wbija się coraz mocniej, raniąc kolejne rejony. Ta recenzja nie ma większego sensu. Dlatego nie będzie recenzją, tekstem krytycznym, lecz kilkoma zdaniami, które być może pozwolą mi oddać jedną setną, jedną tysięczną tego, co w swoim reportażu zawarła autorka. W głowie mam pustkę, choć chciałabym wyczarować kilka pięknych słów, by opisać ten przykry stan pół otępienia, pół rozpaczy, w którym się znalazłam. Lepiej oddam głos autorce.

Kiedy się człowiek zetknie z czymś podobnym, to od razu myśli: literatura dusi się w swoich granicach... Zwyczajnie kopiując, przekazując fakt, można wyrazić tylko coś, co się widzi, a kto potrzebuje szczegółowych sprawozdań z tego, co się dzieje? Potrzebne jest coś innego... Utrwalenie chwili, wydartej z życia...

Aleksijewicz wydarła tę chwilę, udało jej się uwolnić literaturę, dać głos tym, którzy najbardziej liczą się w życiu - ludziom, odczuwającym istotom, ich wspomnieniom i myślom, które wgryzają się w nich miesiącami. Ci, którzy tak długo musieli znosić nie tylko swoją przeszłość, ale także smutną, szarą rzeczywistość, tak bardzo odległą od tego, czego nauczyli się na wojnie, nareszcie mogli zostać wysłuchani i... zrozumiani. Białorusinka udowodniła także, że tym nieszczęsnym chłopcom niepotrzebne są pomniki, ordery i muzea, ale litość i ciepło, słowa wsparcia i opieka socjalna. Państwo przecież kocha swoich “bohaterów”, jednak nie jest w stanie się nimi zająć. A bohaterowie, zwykli ludzi, powoli obumierają w swoich pustych mieszkaniach.

Prawdą jest to, że wasi chłopcy umierali od ran, bo nie było spirytusu i lekarstw, które sprzedawano do dukanów, prawdą jest, że dostawali zardzewiałe konserwy z lat pięćdziesiątych, i nawet chowani byli w starych mundurach z czasów II wojny światowej. Nawet na tym oszczędzano. Wolałabym tego wam nie mówić nad ich grobami... Ale zostałam zmuszona...

Aleksijewicz nie zostawia prawdy dla siebie, nie ukrywa jej, ani nie próbuje niczego upiększać. Dlatego oddaje głos tym, którzy pamiętają, którzy uczestniczyli w tym koszmarze, których życie skończyło się w Afganistanie - żołnierzom zmuszonym pozostawić tam swoje kończyny, matkom, którym zostały tylko cynkowe trumny z mięsem armatnim w środku. Czy można przejść obok takiej tragedii i nawet nie spojrzeć, nie odwrócić się, nie zapłakać? Nie akceptuję takiego świata.

Moja ocena:

Autorka: Swietłana Aleksijewicz 
Tytuł: Cynkowi chłopcy 
Data wydania: 5.08.2015 
Wydawnictwo: Czarne 
Liczba stron: 312

24 komentarze:

  1. Temat niezwykle interesujący i trudny zarazem,więc jest to coś zdecydowanie dla mnie :) Mam nadzieję,że gdzieś kiedyś trafię na tę książkę :) Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam bardzo, chociaż to strasznie ciężka pozycja. Z pewnością nie będzie to lektura na raz, do wciągnięcia w jeden wieczór. Naprawdę warto!
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  2. Temat wojny zawsze jest trudny. Spojrzenie z bliska na te tragedie nie jak na statystyke ale na poszczególne historie to coś, co możliwe jest właśnie w książkach. Nie wiem, czy przeczytam. Nie wiem czy dałabym radę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aleksijewicz nie tylko spojrzała na wojnę okiem artystki, ale także pozwoliła wypowiedzieć się tym, którzy zwykle milczą - to najbardziej wstrząsnęło mnie w tej książce, słowa, pojedyncze zdania, uczucia bijące z tych zwierzeń.
      Jeśli nie czujesz się na siłach, nie czytaj. Ta książka zwala z nóg, bez litości.

      Usuń
  3. Bardzo mnie zainteresowałaś. Lubię czytać książki o takiej tematyce. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie mam nadzieję, że kiedyś sięgniesz po reportaż Aleksijewicz. Pozdrawiam również:)

      Usuń
  4. Wojna jest zawsze bezsensowna. Lubię czytać takie książki, ale później przeżywam, że nie ma w nich fikcji, tylko tak bardzo okrutna prawda…

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie każdy zdaje sobie z tego sprawę. Dla niektórych wojna jest złem koniecznym - tylko koniecznym z jakiego powodu?
      Czasem trzeba odejść od fikcji, chociaż z prawdą trudniej się pogodzić. Rzadko sięgam po reportaże, jednak tym razem nie mogłam odmówić. I nie żałuję, choć była to trudna przeprawa.

      Usuń
  5. Na pewno zainteresuję się tą książką, chociaż najpierw sięgnę po "Czarnobylską modlitwę" tej pisarki. Swoją drogą jestem zdumiona, że Aleksijewicz jest w stanie o tym wszystkim pisać, poznawać tyle ludzkich dramatów, a potem normalnie żyć. Oczywiście uważam, że o takich tematach trzeba mówić, ale podziwiam, że ta kobieta ma tyle siły w sobie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po "Cynkowych chłopcach" mam zamiar (w sporych odstępach czasowych) poznać całą twórczość autorki, a "Czarnobylską modlitwę" planuję jako następną :) Też się nad tym zastanawiałam - Aleksijewicz jest osobą nad wyraz wrażliwą, pełną współczucia, a przy tym na tyle silną, by dalej babrać się w tym okropieństwie. Niech pisze dalej, póki starczy jej sił, choć wolałabym, żeby nie miała tematów do swoich książek....

      Usuń
    2. Też planuję poznać książki Aleksijewicz, ale pewnie rozciągnę to poznawania na lata. Nie umiem czytać tego typu publikacji za jednym zamachem. Potrzeba właśnie przerwy, wyciszenia, uspokojenia emocji.

      Usuń
  6. Ostatnio zrobiło się głośno o autorce, więc obiecałam sobie ją poznać. Widzę, że dla "Cynkowych chłopców" trzeba zarezerwować sobie specjalny czas i przestrzeń...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nobel robi swoje - ale w tym przypadku nagroda bardzo przysłużyła się nie tylko jej, ale i czytelnikom. O takich twórcach powinno być jak najgłośniej.

      Usuń
  7. Lekturę "Cynkowych chłopców" mam w planach już od pewnego czasu i wierzę, że jest to mocno prawdziwa historia, której nie brakuje realności. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro masz ją w planach od jakiegoś czasu, to nie odkładaj lektury - warto poznać tę historię.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  8. Los weteranów, którzy stracili ręce czy nogi nigdzie nie jest godny pozazdroszczenia. Amerykańscy weterani również czują się porzuceni, mimo że Stany są krajem bardziej bogatym niż Rosja i teorytcznie jest ich stać na dożywotnią nad nimi opiekę. Każda wojna, "sprawiedliwa" czy też nie oznacza krew, śmierć i zniszczenie. Aleksiejewicz pisze o wojnie z perspektywy osoby, która jej na własnej skórze nie zaznała. Przypomina mi to trochę historię komisji Czerwonego Krzyża, bodajże w Auschwitz. Niemcy przygotowali specjalny pawilon, w którym dobrze odżywieni i czyści więźniowie opowiadali, jak jest im dobrze i jak są poprawnie traktowani. Komisja miała jednak szereg zaleceń wobec "gospodarzy". Jednym z nich był postulat dotyczący lampek nocnych, których brak uniemożliwiał więźniom czytanie. Po wojnie owi "komisarze" tłumaczyli się, że w istocie znali prawdę, ale próbowali mimo wszystko więźniom w jakiś sposób pomóc. Gdyby Hitler wygrał wojnę, postulat dotyczący "lampek" miałby inny sens.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chociaż każda wojna wiąże się z ofiarami, nie zmienia to faktu, że należy o niej pisać, uwrażliwiać i ukazywać żołnierzy, cywilów, jako ludzi, których należy wysłuchać, a nie bezmyślnie przypinać im ordery i zapominać o nich. Oczywiście nie zawsze są oni ofiarami - wojna to czas bestialstwa, w którym człowiek zapomina o tym, że po drugiej stronie też stoją istoty ludzkie. Aleksijewicz jednak próbuje przestrzec nie tylko przed wojną samą w sobie, ale przed wychowywaniem dzieci w poszanowaniu dla przemocy, w kulcie wojskowego, który zawsze jest bohaterem. Mówi wyraźnie, że Rosja jest krajem muzeów, gdzie bardziej liczą się wspomnienia o wielkich wyczynach, niż życie samo w sobie. A fakt, że autorka nie przeżyła wojny (co często wytykały jej urażone matki i wojskowi), nie umniejsza tego, że przybliżyła tę historię światu i dała dojść do słowa tym, których się nie słucha.

      Usuń
    2. Krytyka z jaką Aleksiejewicz spotyka się w Rosji wynika z tego, że cechy tego kraju, która ona tak piętnuje uchroniły Rosję przed klęskami w wojnie z Napoleonem, czy Hitlerem. Jest to więc zagadnienie dużo bardziej złożone. Autorka ta wpisuje się ponadto w propagandę Zachodu, która z Rosji robi wroga. Nie chcę tego tematu dalej drążyć, ale wrogość Zachodu nie wynika z braków rosyjskiej demokracji, ale z chęci panowania nad światem, w tym przypadku kontroli nad rosyjskimi bogactwami.

      Jeżeli się chce Pani czegoś dowiedzieć o wojnie to radzę poczytać wspomnienia weteranów, przede wszystkim zwykłych żołnierzy. Są one bardziej autentyczne. Wymaga to jednak znajomości rosyjskiego.

      PS
      Jeżeli Zachodowi tak bardzo zależy na demokracji i prawach człowieka to jak wytłumaczyć można dobre samopoczucie reżimu rządzącego Arabią Saudyjską?

      Usuń
  9. Uwielbiam reportaże i za mało ich w ostatnim czasie czytam... mam na półce inną książkę Swietłany Aleksijewicz i muszę wreszcie po nią sięgnąć, zresztą chciałabym posiadać wszystkie reportaże tej pisarki, dziennikarki i laureatki Nobla - dla mnie doba jest zdecydowanie za krótka ;).
    Temat wojny jest tematem trudnym i zawsze wywołuje w mnie złość i przerażenie - nie wiem czy czytałaś książkę "Dzisiaj narysujemy śmierć" Wojciecha Tochmana, jeśli nie, mogę polecić Ci ją z czystym sumieniem, ale ostrzegam, że jest niezwykle brutalna! Wojciech Tochman też niczego w tym reportażu nie ubarwia,to jeden z mocniejszych reportaży jaki czytałam...
    PS. Jak zawsze świetna recenzja Olgo, widać, że książka zrobiła na Tobie duże wrażenie, muszę ją przeczytać! Pozdrawiam :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam ten sam problem - kocham tego typu literaturę, ale to jednak fikcja wygrywa i to właśnie ją czytam częściej. Hehe koniecznie musisz przedłużyć swoją dobę do co najmniej 48 godzin ;) O cyklicznym powiększaniu półeczek nie wspominając.
      Tochman to mój mały wyrzut - mam w planach jego książki już od dawna, ale jakoś nie mogę się za nie zabrać. Nadgonię je, z pewnością, ale kiedy?
      Dziękuję Agnieszko, za miłe słowa i odwiedziny pomimo braku czasu :) A książkę przeczytaj koniecznie!
      Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  10. Nie jest to myśl odkrywcza, ale ją powiem (napiszę): są książki, które przeczytać, są też takie, które przeczytać po prostu trzeba. Zgadzam się ze zdaniem Oli, że "Cynkowi chłopcy" wymagają czasu, uwagi i przestrzeni... Trzeba się do takiej lektury psychicznie przygotować. I taki mam zamiar.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i nie odkrywcza, ale to nie ma znaczenia - najważniejsze, że jest trafna. To jednak z książek, które trzeba przeczytać. Ja drugi raz bym się za nią nie zabrała, a i z powrotem do Aleksijewicz trochę będę zwlekać, ale z pewnością nie skreślę tej autorki.
      Mam nadzieję, że za jakiś czas, gdy znajdziesz się w odpowiednim psychicznym stanie, sięgniesz po "Cynkowych chłopców". Warto pocierpieć, żeby poznać tę historię.

      Usuń
  11. Jejku! Ale mnie zaintrygowałaś swoją recenzją. Zastanawiałam się, którą książkę Aleksijewicz przeczytać pierwszą. I powiadasz, że tyle mocnych emocji niesie z sobą jej pióro? Zawsze podziwiam autorów którzy potrafią w taki sposób wpływać na czytelnika!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ujmę to w ten sposób - czytając "Cynkowych chłopców" w międzyczasie zaczęłam i skończyłam dwie powieści. Nie byłam w stanie tkwić tylko w tej jednej historii, która sprawiała, że dławiło mnie w gardle. Musiałam zaczerpnąć tchu, odpocząć. Rzadko literatura tak na mnie działa, dlatego byłam i nadal jestem tym zdziwiona. Tak, to mocna, emocjonalna proza i ja również podziwiam autorkę za tak sprawne spisanie tej opowieści.

      Usuń

Zostaw po sobie ślad, za każdy jestem niezmiernie wdzięczna :)
Pamiętaj jednak o netykiecie. Wiadomości niecenzuralne, obelżywe i niezwiązane z tematem będą kasowane bez mrugnięcia okiem. Jeśli chcesz, żebym do Ciebie zajrzała, zostaw swój adres pod komentarzem :)