Żaby i Kijanki
Każde dziecko jest jedyne, nikt go nie
może zastąpić. Czy krew na rękach nigdy nie daje się zmyć? Czy dusza w okowach
winy nigdy nie znajdzie wyzwolenia? – Choć te pytania padają
pod sam koniec ostatniej powieści Mo Yana, można potraktować je jako
kwintesencję Żab. Chiński noblista na tym jednak nie poprzestaje.
Żaby to opowieść o
życiu niesamowitej kobiety, Wan Serce, nazywanej przez autora ciotką. Po
ukończeniu studiów położniczych ciotka postanawia przegonić z rodzimej wsi
zabobonne „babki”, które do tej pory zawodowo zajmowały się przyjmowaniem
porodów, wyglądających bardziej jak rzeź niewiniątek, niż sprowadzanie nowego
życia na nasz świat. Wan Serce przyjęła tysiące porodów, a jednym z dzieci,
którym pomogła się urodzić, był Kijanka. To on jest autorem powieści, będącej
zbiorem listów do swojego mistrza.
Jednak ciotka ma na dłoniach dwa rodzaje
krwi – dobrą, związaną z rodzącym się życiem i złą, składaną przez bohaterkę w
ofierze systemowi, w który wierzy ślepo jak nikt inny z całej wioski. Życie
znienawidzonej i kochanej jednocześnie Wan Serce oglądamy oczami Kijanki, który
po latach postanowił stworzyć dramat o losach swoich i ciotki.
Powieść Mo Yana zaskakuje lekkością,
która, wydawać by się mogło, kłóci się z tak trudną problematyką, jaką jest
kontrola narodzin i wszystkie jej konsekwencje. Autor nie stara się jednak
moralizować, lecz przekazać historię z pogranicza ludowej opowieści i
rzeczywistości, która niejednokrotnie wywołuje uśmiech na twarzach czytelników
lub wyciska łzy z ich oczu. To właśnie dzięki stylowi autora, który nie sili
się na wydumane, filozoficzne rozmyślania, Żaby czyta się wprost
niesamowicie. Szybko, z przyjemnością, ale nie bezrefleksyjnie.
Prostota języka wiąże się także z samymi
bohaterami, których jak najdokładniej pragnie nam ukazać Mo Yan. Są to przecież
ludzie o nieskomplikowanych potrzebach – pragnący dzieci i powodzenia w życiu.
Jednak autor nie ucieka także od tematu bogactwa i kariery, które szybko
wkradają się w życia ludzkie, zmieniając ich zachowanie i postrzeganie
rzeczywistości. Główny bohater również nie jest w stanie uciec przed ciągłym
pędem za sławą i poszanowaniem społeczeństwa. Słaby i pragnący uszczęśliwić
rodzinę i otoczenie Kijanka nie zauważa wroga, który pozbawi go spokoju
sumienia na wiele lat. Każdy z bohaterów Żab skazany jest na swoją
kulturę, pełną gwałtu i przemocy. Czy będą w stanie ją przezwyciężyć, lub
choćby zniwelować na tyle, by żyć bez krwi na rękach?
Gratką dla czytelnika jest także sama
struktura powieści. Jak już wspomniałam, Żaby to powieść epistolarna,
składająca się z listów do przyjaciela/mistrza z Japonii, nieobecnego
autorytetu, którego głosu nie przyjdzie nam usłyszeć, gdyż to nie on sam, a
jego wpływ na Kijankę jest najważniejszy. Zachęcony do opowiedzenia losów
ciotki, autor przekazuje w listach historię rozwoju wioski i jej mieszkańców,
mierzących się z zarówno ze swoim dziedzictwem jak i przyszłością narodu.
Jednak prawdziwym zaskoczeniem jest ostatnia część powieści, w której Mo Yan
prezentuje nam ów dramat, nad którym lata pracował Kijanka. Wybitny noblista w
roli dramatopisarza? O tak, jak najbardziej. To wspaniałe i pomysłowe
dopełnienie formy, którą obrał autor, ale przede wszystkim sposób na
potraktowanie tematu w odrobinę inny, bardziej groteskowy sposób.
Żaby to powieść o
bolesnym, palącym problemie, który wzbudzał i nadal wzbudza wiele kontrowersji.
Niejednokrotnie jest przy tym jednak zabawna i rozczulająca, choć jej wydźwięk
pozostaje przygnębiający. Jestem przekonana, że to świetny wybór zarówno dla
fanów autora jak i dla tych, którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę z
dziełami chińskiego noblisty.
Moja ocena: 8/10
Autor: Mo Yan
Tytuł: Żaby
Wydawnictwo: W.A.B
Data wydania: 28.05.2016
Tłumaczenie: Małgorzata Religa
Liczba stron: 640
Czytałam i również uważam, że to naprawdę dobra pozycja. Temat trudny, ale konieczny- by uświadomić wielu z nas.
OdpowiedzUsuńOd tej książki rozpoczęłam swoją przygodę z autorem i nadal pozostaje ona jedną z ulubionych pozycji Mo Yana.
UsuńBardzo mnie zaintrygował motyw połóżniczy, bo ja również jak bohaterka, ukończyłam takie studia. Chętnie przeczytam tę książkę.
OdpowiedzUsuńNo proszę, w takim razie Ciebie ta książka może frapować podwójnie :) To naprawdę szokująca pozycja, choć doskonale wiemy, że kontrola narodzin nie wyglądała pięknie.
Usuń"Żaby" bardzo mi się podobały :) Chyba najbardziej z całej literatury Mo Yana, którą przeczytałam. Interesujący temat, subtelna ironia (imiona bohaterów:)))) chociażby). Zdecydowanie - warto przeczytać. Pozdrawiam Cię Olgo ;)
OdpowiedzUsuńDla mnie "Żaby" i "Obfite piersi, pełne biodra" plasują się na pierwszym miejscu. Cieszę się, że Mo Yan dostał tego Nobla i dotarł do nas, bo jego powieści są wręcz niesamowite. Nie czytałam jedynie "Klanu czerwonego sorga", ale nie sądzę, by autorowi udało się mnie zawieść.
UsuńPozdrawiam również, Joanno :)
Nie znam twórczości autora, jeszcze. Zacznę od tej książki, temat tej kontroli jest bardzo interesujący, trudny, ale nie tylko łatwe książki powinno się czytać.
OdpowiedzUsuńJa też od tej właśnie powieści zaczynałam i zakochałam się :) Teraz mam tylko jedną powieść Mo Yana do nadrobienia, ale myślę, że to niebawem nastąpi ;)
UsuńMo Yan jeszcze przede mną, choć na półce od dłuższego czasu stoi jego "Kraina wódki". Muszę przyznać, że "Żaby" bardzo mnie zaintrygowały, choć na rozpoczęcie swojej przygody z twórczością tego autora wybiorę prawdopodobnie "Obfite piersi, pełne biodra" lub właśnie "Krainę wódki" :)
OdpowiedzUsuńZ całą pewnością "Obfite piersi..." są lepszą powieścią na rozpoczęcie znajomości z autorem. "Kraina wódki" jest bardzo specyficzna, może zniechęcić do poznania reszty twórczości Mo Yana.
UsuńTaka konstrukcja może być dużym atutem historii, a przyznaję, że poruszane wątki, szczególnie te społeczne, bardzo mnie zaciekawiły. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że powieść mogłaby Ci się spodobać - jest niesamowita w swojej prostocie :)
UsuńPozdrawiam również! :)
Jak wiesz na mnie czeka powieść "Obfite piersi, pełne biodra", będąca literackim wyrzutem sumienia. Mam nadzieję, że niedługo się za nią zabiorę, bo zaintrygowałaś mnie "Żabami". Chętnie poznam prostą, ale wartościowa historię przekazaną w ciekawej, nieco zapomnianej dzisiaj formie.
OdpowiedzUsuńTrochę masz tych literackich wyrzutów sumienia, które czekają na Twojej półeczce ;) Mo Yan nie ucieknie, a z tego co widzę, jakoś nie kwapi się do dalszego pisania, więc nie wystrzeli Ci nagle z kolejnymi powieściami, które trzeba nadrobić :)
UsuńObie powieści, zarówno "Obfite piersi, pełne biodra" jak i "Żaby", są niesamowitą podróżą do nieznanych nam Chin, magicznych, ale brudnych, pełnych niesprawiedliwości. Bardzo, bardzo polecam :)
Oj mam, nawet więcej niż trochę. Co chwilę przypomina mi się, że powinnam nadrobić i to, i tamto, i jeszcze coś innego :) To pisarz już ma plusik skoro nie tworzy nic nowego tylko cierpliwie czeka aż wreszcie znajdę motywację i zabiorę się za jego książki :D
UsuńMo Yan wciąż przede mną, za każdym razem jak jestem w bibliotece mijam półkę z jego powieściami, zupełnie nie wiedząc od czego zacząć. Dziękuje za recenzję, przygodę z tym autorem rozpocznę chyba właśnie od "Żab". Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńSama zaczynałam od "Żab" i myślę, że był to dobry wybór. Twórczość Mo Yana jest dość nietypowa, ale w tej powieści akurat sporo jest realizmu, który w literaturze Cię pociąga. "Kraina wódki" z kolei mogłaby już być lekką przesadą, odchyleniem w stronę surrealizmu.
UsuńCzy też tak masz, Olgo, że gdy raz zrazisz się do książki, to nie ma siły, żebyś po nią powtórnie sięgnęła? To właśnie moja historia z powieściami Mo Yana. Zaczęłam - o ile dobrze pamiętam - od "Krainy wódki" i, no cóż, to nie był fortunny wybór. Być może zmylił mnie tytuł, obiecujący misz-masz a la Bukowski i Houellebecq w chińskim wydaniu, nie wiem :-) A teraz te wszystkie pełne biodra, kijanki i żaby... Może kiedyś te książki same mnie znajdą, jeśli są mi przeznaczone ;-)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że tak. Hemingway jest dla mnie ciężkim wspomnieniem czasów gimnazjalnych, w których to zraziłam się do twórczości tego pana - i jak do tej pory nie wróciłam do niej. Pamiętam, że czytałaś "Krainę wódki". I jeśli to było Twoje pierwsze spotkanie z tym autorem, to rzeczywiście dość niefortunne. Nie powiem, by ta powieść mi się nie podobała. Była dziwną mieszanką stylistyczną, którą czytałam z lekkimi oporami. Jednak na pierwszy ogień może poważnie zniechęcić czytelnika.
UsuńMoże masz rację. Może Mo Yan musi się trochę wysilić i odnaleźć Ciebie, zamiast odwrotnie :) Ja w każdym razie będę Cie do bólu przekonywać, że warto :)
Ja jeszcze nie znam twórczości autora, ale przyjemnością zapoznałabym się z "Żabami" ;)
OdpowiedzUsuńSkoro nie znasz, to stanowczo nadszedł czas, by nadrobić zaległości ;) A "Żaby" są idealną pozycją, by zacząć.
UsuńJuż kiedyś czytałem u Ciebie o tym autorze i zastanawiałem się czy go kiedyś czytałem, czy nie. Nie czytałem i nie nadrobiłem zaległości do tej pory. Pewno też, niestety, długo nie nadrobię, bo plany czytelnicze już sięgają przyszłego roku, ale jakby mi się udało gdzieś wcisnąć, to bardzo chętnie bym się z tym autorem zapoznał, bo czuję, że mógłbym się z jego twórczością zaprzyjaźnić na dłużej :)
OdpowiedzUsuńTak, pamiętam. I nadal nie mam pojęcia, kim jest ten tajemniczy chiński autor, który zrobił na Tobie wrażenie :) Myślę, że Mo Yan Ci nie ucieknie - może uda się w następnym roku? ;)
UsuńPo powieść sięgnę z zainteresowaniem, jeszcze nie teraz, bo sporo planów czytelniczych chcę wypełnić. Wydaje mi się, że powinna mi się spodobać. :)
OdpowiedzUsuńPolecać chyba nie muszę - po pozytywnej recenzji to narzuca się samo przez siebie :) Myślę, że Mo Yan może trafić w Twój gust :)
Usuń