wtorek, 12 stycznia 2016

"Przebudzenie" Stephen King - recenzja






Nawet śmierć może umrzeć wraz z dziwnymi eonami.


Przebudzenie Stephena King już od dłuższego czasu kurzyło się na półce, czekając na swoją kolej. Nie zachęcał mnie do niej ani opis, ani tym bardziej okładka. Czasem jednak potrzeba nam trochę odpoczynku od angażującej literatury, dlatego dwa dni temu bez wahania sięgnęłam właśnie po tę zaległą powieść Kinga. I bawiłam się naprawdę świetnie.




Wszystko zaczyna się, gdy na Jamiego Mortona bawiącego się swoim zestawem żołnierzyków, pada cień. Stojący nad nim pastor, Charles Jacob, nazywany przez dorosłego Jamiego piątą osobą dramatu, okaże się niezwykle dobrym, kochającym i pomysłowym człowiekiem, którego ogromną pasją jest elektryczność. Jednak to tylko jedna twarz wielebnego Charlesa. Drugą poznamy, gdy w tragicznym wypadku zginie jego żona i mały synek. To właśnie wtedy wygłosi Straszne Kazanie, słowa, które zapadną w pamięć wielu mieszkańcom tego niewielkiego miasteczka, w tym także Jamiemu. Wiele lat później losy tej dwójki znów się połączą, choć właściwie można by powiedzieć, że były ze sobą nierozerwalnie powiązane od kiedy Jamie zobaczył stojącego nad nim Charlesa.



Mam kilka książek Kinga na swoim koncie, nie jest tego wiele (jeśli wziąć pod uwagę liczbę wydanych powieści i zbiorów opowiadań), jednak mogę spokojnie nazwać się entuzjastką jego twórczości. Szanuję styl autora, który od samego początku potrafi wciągnąć mnie w opisywana historię, jego niesamowitą i czasami strasznie frustrującą skłonność do wplatania dygresji wszędzie tam, gdzie się da oraz wyobraźnię, która nierzadko wprost powala. Dlatego zabierając się za Przebudzenie w pewnym sensie wiedziałam, czego się spodziewać. King mnie nie zawiódł, choć powieść ma swoje lepsze i gorsze momenty. Nie zmienia to faktu, że jest ona przede wszystkim doskonałą rozrywką, która wciąga (wchłonęłam ją w niecałe dwa dni) i wywołuje emocje. Nawet jeśli miałoby to być tylko rozrzewnienie, ciche westchnięcie nad minionymi dniami lub powoli rozrastający się strach. Strach przed śmiercią.



Nie mówię o tym bez przyczyny. Powieść Kinga dzieli się na dwie części – pierwszą z nich jest dość sielska atmosfera małego miasteczka, opis cudownej, kochającej się rodziny, która oczywiście przeżywa swoje wzloty i upadki; druga związana jest ze Strasznym Kazaniem, elektrycznością i próbą poznania tego, co dzieje się po śmierci. Pierwsza część jest stanowczo moim faworytem. Uwielbiam Kinga w tych sentymentalnych opisach, pełnych wspomnień z dzieciństwa, zabaw i przygód, które, na całe szczęście, nie każdemu dzieciakowi się przydarzają. Autor przepięknie pokazał te lata świetności w Joyland, jednak Przebudzenie niewiele od tego odbiega. King jak mało kto potrafi opowiedzieć historię, która korzeniami sięga do czasów dzieciństwa i dorastania, czasu zabaw i ważnych wyborów, by później przejść do szarej i nierzadko przerażającej dorosłości. Jest tak właśnie w tym przypadku. Piękne dzieciństwo przemija bezpowrotnie, a życie staje się coraz większym ciężarem, pełnym rozterek i ogromnych pomyłek. Dokładnie tak przedstawiają się nam losy Jamiego. Aż do czasu, gdy na jego drodze ponownie staje Charles Jacob.



Druga część jest dużo bardziej enigmatyczna, niepokojąca, ale – koniec końców – także trochę rozczarowująca. Pełno w niej zagadnień związanych z wiarą, cudów oraz mrocznych mocy, którymi człowiek nie powinien się interesować. King nawiązuje tu do Lovecrafta, ale także do Mary Shelley. Zresztą nim zaczniemy czytać Przebudzenie, możemy zgłębić listę nazwisk pisarzy, którym dedykowana jest ta książka. Chciałabym powiedzieć, że ta powieść mnie przestraszyła, chciałabym czuć ten sam lęk, który w dużej mierze kieruje głównym bohaterem. Jednak sama tajemnica jest raczej miałka, a jej rozwiązanie, cóż, trochę inaczej to sobie wyobrażałam. Nie zmienia to jednak faktu, że Przebudzenie ma w sobie coś mrocznego, co niejednego z Was może przyprawić o dreszcz. Ujawnia się to przede wszystkim w opisach koszmarów, które nawiedzają Jamiego. Koszmarów związanych z tym odwiecznym i niezmiennym lękiem, który króluje w umyśle człowieka od zarania dziejów – lękiem przed śmiercią, nicością lub tym, co może kryć się za drzwiami do drugiego świata. Wizja Kinga raczej nie wzbudzi Waszej sympatii do zaświatów.



Z całą pewnością mogę powiedzieć, że było to kolejne udane spotkanie z prozą mistrza horrorów. Chociaż Przebudzenie mnie nie przestraszyło, była to powieść solidna, miejscami magiczna i pasjonująca. Mogę ją polecić nie tylko tym, którzy z Kingiem znają się już doskonale, ale także tym, którzy nie wiedzą, od czego zacząć swoją przygodę z tym autorem. 


Moja ocena: 6,5/10

Stephen King
Tytuł: Przebudzenie
Data wydania: 13.11.2014
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 536

25 komentarzy:

  1. Wstyd mi... po prostu... nie przeczytałam jeszcze żadnej książki Kinga... w końcu to zmienię! Nie bez powodu cztery pozycje czekają na półce :)

    Pozdrawiam
    ksiazki-inna-rzeczywistosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaki wstyd? Książki czekają, a to już jakaś chęć poznania mistrza horrorów ;) Mam nadzieję, że w tym roku uda Ci się którąś z nich chapnąć :) A jakież to pozycje Kinga znajdują się u Ciebie na półce?

      Pozdrawiam również :)

      Usuń
  2. Ja byłam rozczarowana tą lekturą. Czytałam ją zaraz po wydaniu, kiedy była bardzo reklamowana jako mocny horror, powrót mistrza itd. Nastawiłam się na dreszcze, ciarki i inne przyjemne odczucia atu dostałam powieść prawie,że obyczajową z lekką domieszką grozy. Nie mówię, że książka jest zła, bo faktycznie świetnie się ją czyta, tyle, że nie spełniła moich oczekiwań.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm właściwie Ci się nie dziwię. Nie cierpię reklamowania książek, których treści się nie zna. Jako horror przedstawiano również "Joyland", a z tym gatunkiem nie miał on nic wspólnego. Dlatego Twój zawód jest dla mnie jak najbardziej zrozumiały. Ja, na całe szczęście, nie byłam ofiarą tych reklam :)

      Usuń
  3. Nie czytałam jeszcze żadnej książki Kinga, może dlatego, że stronię od kryminałów, jednak mam ostatnio ochotę na książkę trzymającą w napięciu z nutą grozy, więc może akurat po nią sięgnę :)

    ksiazkowy-termit.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kryminału raczej niewiele u Kinga, to rasowy mistrz horrorów :) więc jeśli szukasz powieści z nutką grozy, to ten autor będzie jak znalazł :)

      Usuń
  4. Oj, ja też raczej niewiele czytałam od Kinga, choć ogółem lubię jego styl. Ostatnio myślałam, aby po coś znowu sięgnąć, ale nie byłam zdecydowana co do tytułu, więc sięgnę po ten. :)

    MAJUSKUŁA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Przebudzenie" czytało się naprawdę bardzo dobrze, więc mogę z czystym sercem polecić. Jeśli zastanawiasz się nad jakąś książką Kinga to wspomniany przeze mnie "Joyland", "Wielki Marsz" albo "Pod kopułą" (ale ta jest grubaskiem) też by się nadały :)

      Usuń
  5. Strach mi to mówić, ale ostatnio King mi się przejadł :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zupełnie się nie dziwię! Ja przeczytam dwie książki Kinga (albo jedną kobyłkę) i mam dość na pół roku ;)

      Usuń
  6. Uwielbiam Kinga i mam zamiar przeczytać wszystko, co napisał,więc i na tę powieść przyjdzie czas. Co ciekawe, dostałam ją w prezencie w zeszłym roku, ale na razie leży na półce, bo tematyka wydaje mi się trochę taka "niekingowska". Nie czytałam jego powieści napisanych w ciągu ostatnich kilku lat, ale z licznych recenzji wysnułam wniosek, że dość znacząco zmienił się charakter jego pisarstwa. Teraz więcej w nim refleksji, właśnie przemyśleń na temat śmierci, wspomnień, opowieści o starzeniu się. To jest oczywiście zrozumiałe, bo sam King się zmienia i zapewne nie jest tym samym człowiekiem, co kilkadziesiąt lat temu. Na razie nie czuję się na tym "etapie" i nie chodzi mi o wiek, a o znajomość jego książek :) Czytałam dopiero kilka i wszystkie są dużo starsze niż "Przebudzenie" i na razie jestem oczarowana wyobraźnią mistrza i gawędziarskim stylem. Wolę go w zdecydowanie horrorowym wydaniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ambitne masz zamiary, zważywszy na to, że ten facet tyle już napisał i nadal pisze. Mój egzemplarz "Przebudzenia" też kurzył się od zeszłego roku, ale właśnie przez wzgląd na tę fabułę jakoś nie było mi śpieszno. Jednak nie mogę powiedzieć, by było to nieudane spotkanie, choć istotnie widać zmianę w jego twórczości. W "Przebudzeniu" dużo jest nie tylko o śmierci, ale także o uzależnieniu od narkotyków - King wyraźnie rozlicza się z przeszłością i stara się poukładać sobie w głowie to, co będzie w przyszłości. Ma już swoje lata, dużo przeszedł, więc nie oszukujmy się, na pewno sprawy związane z przejściem na tamten świat są mu bliskie.
      Rozumiem doskonale, dlaczego jeszcze nie zabierasz się za te najnowsze powieści. Ja właściwie biorę to, co akurat mam pod ręką, co przyniesie do domu M. (psycho-fan Kinga), nie zastanawiając się nad kolejnością wydawania. Ale dlatego też mam braki w takich powieściach jak "To" czy "Bastion", za które nie mogę się zabrać. Jak na razie 12 książek mam za sobą. Zostało... od cholery :P

      Usuń
    2. Plan mam zamiar realizować przez wiele lat, więc może się udać :) Prawda, Kinga ma już swoje lata i to naturalne, że kieruje się w kierunku rozliczeń z przeszłością i niestety tego, co nieuniknione.
      Mnie na razie udało się przeczytać 6 książek Kinga, z czego najbardziej podobały mi się "Lśnienie", "Cmętaż zwieżąt" i "Misery", polecam wszystkie :) Jak dotąd najmniej przypadła mi do gustu powieść "Blaze", chociaż za słabą jej nie uważam. Jak widać "To" i "Bastion" wciąż przede mną. A Ty jakie powieści mistrza mogłabyś mi polecić?

      Usuń
    3. "Misery" czeka na półce - niestety widziałam już film (który był genialny) i trochę mnie to powstrzymuje przed sięgnięciem po tę książkę. Ale zrobię to na pewno. Mogłabym z czystym sumieniem polecić Ci "Rękę mistrza", tym bardziej jeśli lubisz Kinga w horrorowym wydaniu. Ta powieść była cholernie niepokojąca, a przy tym oczywiście świetnie napisana. Do tego dorzuciłabym zbiór opowiadań (albo nowel, jak kto woli) "Czarna bezgwiezdna noc". Chyba nie ma w niej najsłabszego ogniwa, wszystkie teksty są mistrzowskie. A z dziwno-psychologiczno-fantastycznego Kinga polecam "Pod kopułą". Miałam ochotę rzucić tą książką tak wiele razy, że nawet nie umiem do tylu liczyć. King wykreował tak wredne, paskudne postaci, które tak okropnie wszystko psują, że nawet jak teraz o tym myślę, to zaciskam zęby. Świetna powieść! :D

      Usuń
    4. Misery w wersji filmowej też widziałam i zgadzam się, że jest bardzo dobry, jednak oglądałam go tuż po przeczytaniu powieści i cóż, moim zdaniem książka jest jeszcze lepsza :) Pod pewnymi względami obie te historie są inaczej poprowadzone, więc nie obawiaj się, że w książce znajdziesz to samo, co w filmie :)
      King w horrorowym wydaniu interesuje mnie najbardziej, więc "Ręka mistrza" wędruje na początek listy powieści pisarza, które chciałabym poznać jak najszybciej. Tytuł zbioru opowiadań również zapamiętam, ponieważ nie miałam jeszcze okazji poznać Kinga w krótkich formach. "Pod kopułą" ma szalenie intrygujący opis fabuły, aż się boję co też ci bohaterowie nawyprawiali :)

      Usuń
    5. Tak, słyszałam, że książka jest brutalniejsza od filmu. Z pewnością ją przeczytam, zwłaszcza że czeka na półce, jednak wolałabym najpierw poznać historie, których nie znam.
      King w krótkich formach to właściwie eufemizm - ten facet nie potrafi pisać krótko i zwięźle :P Jego opowiadania/nowele mają tyle stron ile niejedna powieść. Ale to w nim lubię, choć dość szybko potrafię nabawić się kingowego przesytu przez tę jego rozwlekłość ;)

      Usuń
    6. Jest brutalniejsza, zdecydowanie. Rozumiem, tyle nowych historii kusi, że trudno im się oprzeć :)
      Dla mnie to dobrze, że King nie potrafi pisać zwięźle, bo uwielbiam te jego pogawędki i szczegółowe opisy. Jeszcze nigdy nie czułam się znużona jego stylem i mam nadzieję, że tak już będzie :) Chociaż nie wyobrażam sobie czytać książek Kinga jedna po drugiej, więc może też to oznaka przesytu.

      Usuń
    7. Dokładnie o to mi chodziło - czytanie Kinga a później zagryzanie go Kingiem i jeszcze King na dokładkę to jakiś chory koszmar. Jedna książka i oddech. Potem druga. Jeśli to cegła, to muszę odreagować dłużej. Bardzo lubię jego dygresyjność, uwielbiam tę nostalgię, atmosferę utraconego dzieciństwa lub młodości. Pięknie pokazał to w Dallas'63 - tę też Ci polecam :)

      Usuń
    8. Mam taki sam system czytania książek Kinga :) Tych bardziej obyczajowych powieści jeszcze nie znam, wciąż jestem zachłyśnięta horrorem, ale na nie też przyjdzie czas :)

      Usuń
  7. Jeszcze nie przeczytałam. Mam spore zaległości w czytaniu Kinga;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno nie mieć zaległości w czytaniu Kinga - facet ma takie tempo, że nadążenie za nim jest prawie niemożliwe ;)

      Usuń
  8. Tej powieści Kinga nie znam, ale z pewnością nadrobię. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie z czystym sumieniem polecam :) Pozdrawiam również :)

      Usuń
  9. No przyznam, że jak narzekam na Kinga, narzekam, tak "Przebudzenie" mimo że nie do końca udane, to nosiło znamiona dobrej powieści. Finał był niepokojący i to wystarczyło mi za wszystkie zgrzyty w trakcie lektury :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie finał trochę zawiódł - owszem, był niepokojący, ale dość skrótowy, zwłaszcza ostateczna walka. Jednak samo zakończenie pozostawia bardzo mroczne wrażenie na temat tego, co dzieje się na tamtym świecie. Mocny, udany akcent :)

      Usuń

Zostaw po sobie ślad, za każdy jestem niezmiernie wdzięczna :)
Pamiętaj jednak o netykiecie. Wiadomości niecenzuralne, obelżywe i niezwiązane z tematem będą kasowane bez mrugnięcia okiem. Jeśli chcesz, żebym do Ciebie zajrzała, zostaw swój adres pod komentarzem :)