Motyw ojca – to brzmi jak temat na maturę ustną z języka polskiego. Przykłady możemy mnożyć w nieskończoność, choć w głowie pojawia się przede wszystkim ten najbardziej popularny. Czemu, myśląc o ojcu w literaturze, podświadomie zmierzamy do obrazu brodatego boga, karzącego swojego syna bądź zsyłającego ludziom mannę z nieba? By odpowiedzieć na to pytanie nie musimy odwoływać się do koncepcji Freuda. Wystarczy uzmysłowić sobie, że ojciec jest stworzycielem, ale potrafi także niszczyć, może być surowy i sprawiedliwy. A nam, dzieciom, przyjdzie zmierzyć się albo z wyznaniem miłości, albo symbolicznym zabójstwem.
Takie zabójstwa i wyznania, dekonstrukcje,
wylane żale i zauważone po latach podobieństwa zostają nam zaprezentowane przez
dziewięciu polskich autorów. Znacie ich, być może nie wszystkich, jednak z
pewnością nie przegapiliście ich na naszej scenie literackiej. Orbitowski,
Szostak, Małecki – te trzy nazwiska wystarczyły, bym sięgnęła po zbiór Ojciec. Reszta nie odbiega im poziomem:
Witkowski, Dukaj, Szczerek, Engelking, Cichy, Muszyński. Właśnie tym panom
przyszło zmierzyć się z mitem ojca i, trzeba przyznać, wyszło im to naprawdę
przyzwoicie.
Tematyka, tak dobrze znana, z pozoru
wydaje się banalna. Bo przecież cokolwiek się napisze, z pewnością znajdzie się
ktoś, kto miał podobnie. Albo z nadopiekuńczym, albo zaborczym ojcem, zimnym,
czułym, wrednym, zakłamanym i tak dalej. Ubrać jednak uczucia w krótką formę,
która nie będzie trącać melodramatem, a przy tym poruszy, zastanowi, zagra na
jakiejś ze strun – to już wyczyn. W przypadku niektórych tekstów udało się
śpiewająco, inne urzekają mniej, choć raczej nie pozostawiają czytelnika obojętnym.
Zachwyciłam się tylko raz, dzięki tekstowi Szostaka. Jedyne opowiadanie
napisane z punktu widzenia ojca, rwany List,
w którym żal po utracie kontaktu z synem miesza się ze wspomnieniami, płynnie
przechodzącymi w wielki wyrzut sumienia, porażkę człowieka pragnącego ukryć
przed dzieckiem swoją słabość, nie dopuścić do zawodu, który oznaczać może
tylko jedno: obalenie mitu ojca. Szostak dopuszcza do głosu rodzica pokonanego,
samotnego, a przy tym jednak szczęśliwego szczęściem swojego dziecka. Piękny
obraz symbolicznego upadku i realnego upokorzenia.
Na wspomnienie zasługuje także tekst
Witkowskiego, wyróżniający się na tle przygnębiających narracji o ojcu
nieobecnym, zmarłym lub umierającym. Czarny humor, doskonały warsztat i
wyrazisty bohater – czego chcieć więcej? Dorosły syn, nieudacznik zajadający
się tym co bezglutenowe, modne i, co najważniejsze, drogie. Skąpy ojciec,
rzucający niewybredne żarciki ekspedientkom, człowiek oszczędzający nawet na
wodzie z kibla. Te dwa charaktery w jednym domu dały Witkowskiemu doskonały
temat na opowiadanie pełne wojskowego żargonu (bo przecież dla syna ta sytuacja
jest niczym wieczna wojna) i mrocznego humoru. Uśmiechnąć się można, a i na
refleksję nie zabrakło miejsca.
Każde z opowiadań wnosi do zbioru coś
niepowtarzalnego – styl, spojrzenie na relację ojciec-syn, pewnego rodzaju
wrażliwość, której trudno odmówić uniwersalności. Spostrzeżenia autorów bliskie
są temu, co czasami możemy usłyszeć przy rodzinnym stole. „Taki podobny do
ojca”: to Orbitowski, Engelking a także Dukaj, na diametralnie różne sposoby
próbują poradzić sobie z problemem odrębności i podobieństwa, który niejedno
dziecko doprowadza do szału, zanim wreszcie uda im się pogodzić z piętnem genów
i wychowania. „Syn nie może się wychowywać bez ojca”: tu wkracza Muszyński, z
oryginalnym, choć najmniej dopracowanym tekstem, dotykającym problemu rodzica
nieobecnego, zarówno ciałem jak i duchem. I w końcu śmierć, o której przy stole
się raczej nie mówi. Jest jednak obecna, a dla dziecka często niepojęta. Bo
ojciec był zawsze, więc i jego życie wieczne wcale nie wydaje się tak
irracjonalne. O stracie pięknie pisze Cichy, zupełnie inaczej niż pozostali,
prosto, a przez to tak emocjonalnie. Śmierć jest także tematem opowiadania
Małeckiego, który rozprawia się z brakiem symbolicznym, nieznajomością ojca, a
także brakiem realnym. Zachwytu nie było, jednak autor po raz kolejny pokazał,
że jest twórcą solidnym. Jeśli kiedyś mnie zawiedzie (bardziej niż Dżozefem) – nie omieszkam okazać swojego
zdziwienia.
Pomimo niewielkich niedociągnięć, Ojciec okazał się zbiorem bardzo równym,
co zdarza się niezmiernie rzadko, tym bardziej, gdy mamy do czynienia z różnymi
autorami. Dobra lektura, nie tylko dla synów, którzy w bohaterach opowiadań
mogą odnaleźć siebie.
Moja ocena: 7/10
Tytuł: Ojciec. Opowiadania
Autorzy: Michał Cichy, Jacek Dukaj, Wojciech Engelking, Jakub Małecki, Andrzej Muszyński,
Łukasz Orbitowski, Ziemowit Szczerek, Wit Szostak, Michał Witkowski
Wydawnictwo: Ringier Axel Springer (Biblioteka Newsweeka)
Data wydania: 11.10.2017
Liczba stron: 296
Czytałam Orbitowskiego i Małeckiego, więc ich opowiadania najbardziej mnie do tego zbioru przyciągają. Bardzo podoba mi się w ogóle koncepcja - nie czytałam dotąd ani w zasadzie nie natknęłam się nigdzie na zbiór z takim motywem przewodnim. Bardzo mnie zainteresowałaś, a i Twoja ocena zachęca - siódemka u Ciebie to wysoka nota, więc postaram się po ten tytuł sięgnąć:)
OdpowiedzUsuńMyślę, że na żadnym z nich się nie zawiedziesz :). Opowiadania naprawdę trzymają poziom, pozwalają poznać warsztat autorów, którymi być może w innych warunkach byśmy się nie zainteresowały. Sięgaj śmiało, bo jestem pewna, że odnajdziesz tam co najmniej jedną perełkę :).
UsuńJuż sam tytuł zachęcił mnie to przeczytania, lubię takie portretowanie jednego aspektu człowieczeństwa na wiele sposobów no i jednak chętnie czytam książki z męskimi bohaterami, z męskiej perspektywy (choć jak na złość częściej trafiają mi się z kobiecymi). Co prawda Witkowski to kompletnie nie moje klimaty i trzymam się od tego autora z daleka, ale skoro jest tutaj tylko jednym z twórców, to jestem skłonna dać książce szansę. :)
OdpowiedzUsuńMnie też to zainteresowało - byłam ciekawa, jak panowie poradzą sobie z dość ogólnym tematem. A Witkowskim się nie zrażaj. Wiem, że wiele osób go nie lubi, jednak jego opowiadanie jest naprawdę dobre i z pewnością Cię nie zniesmaczy ;).
UsuńOdnoszę wrażenie, że przy takiej dawce testosteronu (w sensie płci autorów) lektura musi być niezwykle męska. Ja lubię takie książki, więc już sam ten fakt mnie do tego przekonuje. Myślę, że to bardzo ciekawa i wartościowa pozycja, której warto dać szansę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Męska w sensie spisana przez mężczyzn i opowiedziana z ich punktu widzenia - nic więcej. To lektura dobra, niezależnie od płci czytelnika ;).
UsuńZdecydowanie zachęca do przeczytania - i tematyka,i dobór autorów i recenzja. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńW takim razie już nic nie mówię i dodatkowo nie zachęcam - niech książka sama się broni :).
UsuńRównież pozdrawiam, Joanno!
Mnie relacje ojców i synów jako temat całkiem interesują, zapewne również z uwagi na moją własną relację z ojcem, dlatego skoro tak polecasz i są to po prostu dobre opowiadania, to chętnie kiedyś sięgnę :).
OdpowiedzUsuńNie ma w nich odkrywczości, ale są uczucia, które z łatwością możemy podpiąć pod nas samych. Może Ty też odnajdziesz tam coś, co będzie zadziwiająco bliskie Twojej relacji z ojcem :)
UsuńWidzę, że miałyśmy podobne wrażenia: mnie też zachwycił Szostak, zaś opowiadanie Muszyńskiego uznałam za niedopracowane. W międzyczasie przeczytałam kilka fragmentów z "Podkrzywdzia" i uznałam, że Muszyński to autor nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńNapisałaś, że ojciec jest stworzycielem, ale potrafi także niszczyć, może być surowy i sprawiedliwy. To samo możemy też powiedzieć o matce, prawda? Stwarza dziecko, ale potrafi też je zniszczyć. :)
O, czyli Muszyński jest po prostu średniakiem. A ja miałam nadzieję, że tu mu się po prostu noga lekko powinęła. Szkoda.
UsuńOwszem, masz rację :). Choć w naszej kulturze matka istnieje raczej jako figura oddania, "Matka Polka", która dziecko nakarmi choćby sobą. Ojcu już bliżej do boga, a on, w zależności od Testamentu, może być srogi bądź dobry ;). Jestem ciekawa czy wydawnictwo pójdzie za ciosem i wyda opowiadania o matce ;).
Chyba oczekiwałam większych fajerwerków, z twojej recenzji wynoszę, że to po prostu kolejna solidna antologia w wykonaniu głośnych autorów. Zapał trochę osłabł :\
OdpowiedzUsuńSzkoda. Ja po zbiorach nigdy nie spodziewam się wielkiego wow, tym bardziej, jeśli autorów jest wielu. Dlatego te tak miło mnie zaskoczyły. Ale rzeczywiście - nie jest to nic nadzwyczajnego, co szkoda byłoby przegapić.
Usuń