sobota, 8 grudnia 2018

Książki mojego życia


Jakiś czas temu Filip z bloga Trans Książkowy nominował mnie do zabawy, w której głównym zadaniem jest przedstawienie istotnych dla mnie książek – tych, które zmieniły moje życie bądź chociaż wpłynęły na sposób myślenia. Mogłabym zrobić to na Facebooku, jednak postanowiłam odpowiedzieć postem. Między innymi dlatego, że dawno mnie tu nie było ;). Ale także z powodów mniej przyziemnych. Po prostu o istotnych książkach warto mówić/pisać z uwzględnieniem kontekstu. A to trudno zrobić na profilu. Przejdźmy zatem do dzieła. Obiecuję, że nie będzie ckliwie.


1. Rok 1984 George Orwell


Spodziewaliście się tego, prawda? Mój blog nosi swoją nazwę nie bez powodu. Rok 1984 był pierwszą powieścią, która rozbiła mnie tak bardzo, że nie mogłam spać w nocy. Że czytałam z wypiekami na twarzy i płakałam jak głupia, gdy doczytałam zakończenie. A następnego dnia zaczęłam czytać od nowa. Ten opis, wyjęty z kontekstu, mógłby dotyczyć jakiegoś bzdurnego harlequina. Zwłaszcza że byłam wtedy w gimnazjum, a w tym czasie bibliotekarka wolała polecać mi powieści dotyczące młodych dziewczyn zakochujących się w swoich nauczycielach (serio!). Nadal jest to dla mnie najważniejsza powieść dotycząca totalitaryzmu, braku prywatności i ludzkich ograniczeń. Nadal przeraża. Zwłaszcza teraz.


2. Białe małżeństwo Tadeusz Różewicz


Właściwie tu powinnam wskazać także Od czystej formy do literatury faktu Artura Hutnikiewicza – to właśnie ta książka naprowadziła mnie na twórczość Różewicza, o której nikt w szkole nie mówił. Dlaczego? Nie mam pojęcia. Ja umarłabym, gdybym miała okazję przeczytać na początku liceum tak genialne dzieło jak Białe małżeństwo, albo chociaż Kartotekę czy Do piachu. Jednak to właśnie ten pierwszy dramat zrobił na mnie największe wrażenie, z powodów dość oczywistych dla tych, którzy mnie znają. Tekst porusza tematy bliskie mi od dawna: życie z więzami konwenansów i potrzebę wyłamania się ze schematu, płeć i jej ciasne ramy wyznaczane przez innych. Różewicz był twórcą, który rozumiał, że społeczeństwo jest opresyjne i nie potrafi zaakceptować odmienności. Dla mnie, w tamtych czasach ale także teraz, to istotny problem i sądzę, że literatura powinna o nim mówić.

Plakat Wiesława Walkulskiego

3. Oczyszczeni Sarah Kane

Nie jestem wielką fanką dramatów, zwłaszcza że rzadko bywam w teatrze (trochę nad tym ubolewam), jednak to drugi tekst tego typu na tej liście i drugi niezwykle istotny dla mnie. Sarah Kane była twórczynią totalną, tak delikatną, jakby pozbawiono jej skóry. Świat sprawiał jej ból, a ona opisywała go oddając wszystko to, co najstraszniejsze. Jednak w jej twórczości nie brakowało miłości. Nadal pozostaje ona autorką najpiękniejszego wyznania miłosnego w literaturze. A Oczyszczeni? To taki utwór, który sprawił, że inaczej zaczęłam patrzeć na teatr w ogóle. Wcześniej znałam tylko to, co proponowano mi w ramach edukacji. Później poznałam Różewicza, a potem Becketta i Kane. To był szok. I wiem, że dzisiaj pewnie odebrałabym tę sztukę inaczej, bo i moja wrażliwość jest inna. Nadal jednak Kane pozostaje dla mnie niezwykle istotną artystką.

4. Zabić drozda Harper Lee

Zabić drozda przeczytałam dość późno, więc prawdopodobnie straciłam trochę z tej lektury. Gdybym poznała ją w szkole byłabym oczarowana, zachwycona (teraz też jestem) i być może szybciej zaczęłabym interesować się literaturą tamtego czasu. Może prędzej trafiłabym na Trumana Capote’a? Nie zmienia to jednak faktu, że powieść Lee jest dla mnie fenomenem. Pierwszy raz zetknęłam się z tak niewinną, prostą i jednocześnie silną narracją, która porusza tak istotne dla mnie problemy. Odmienność i próba zrozumienia jej zatopione w tym cudownym, nostalgicznym sosie. Nic na to nie poradzę – tego typu opowieści o dzieciństwie rozczulają mnie i pozwalają na odpłynięcie gdzieś daleko. Chyba właśnie po to mamy literaturę, prawda?

Źródło


5. Dom dzienny, dom nocny Olga Tokarczuk

Tu powody będą bardziej prozaiczne – Dom dzienny, dom nocny zapewnił mi 5 z pracy licencjackiej ;). Była to także pierwsza powieść Tokarczuk, którą przeczytałam. Domyślacie się, jak wielki był mój zachwyt, skoro postanowiłam napisać o niej licencjat. Poza tym Tokarczuk pokazała mi, że współczesna literatura polska potrafi być magiczna i pięknie skomplikowana. Chociaż studiowałam filologię polską, daleko było mi do zachwytów nad naszą literaturą (Mickiewicz i Sienkiewicz mogliby nie istnieć!). Po Tokarczuk coś drgnęło, choć nadal nie jest mi po drodze z twórczością Polek i Polaków. Co z pewnością zdążyliście zauważyć.

Na tej liście mogłoby się znaleźć wiele utworów:
Z szynką raz! - za inną twarz Bukowskiego, którego pokochałam i kocham nadal
Sto lat samotności – za przybliżenie mi magicznej strony literatury
Eugenides! - za bycie Eugenidesem
Opowieść podręcznej – za kopnięcie mojej wewnętrznej feministki i zmuszenie jej do zastanowienia
Mechaniczna pomarańcza – za udowodnienie, że literatura to nie tylko fabuła, ale przede wszystkim język!

Ale po co pisać w nieskończoność o książkach, które są dla mnie ważne? Lepiej powiedzcie, które są istotne dla Was!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad, za każdy jestem niezmiernie wdzięczna :)
Pamiętaj jednak o netykiecie. Wiadomości niecenzuralne, obelżywe i niezwiązane z tematem będą kasowane bez mrugnięcia okiem. Jeśli chcesz, żebym do Ciebie zajrzała, zostaw swój adres pod komentarzem :)