poniedziałek, 15 października 2018

"Poza siebie" Sasha Marianna Salzmann - recenzja


Oczyszczeni?


Sporo obiecywałam sobie po powieści Salzmann, spodziewając się głęboko refleksyjnej narracji dotykającej problemów tożsamościowych. Otrzymałam jednak przedziwny miszmasz, do którego trudno mi się ustosunkować. Przede wszystkim dlatego, że autorce nie udało się wykreować postaci, z którymi byłabym w stanie się utożsamiać. To jednak nie jedyny problem Poza siebie.



Alisa przybywa do Stambułu w poszukiwaniu swojego brata bliźniaka. Jej jedynym tropem jest wysłana stamtąd pocztówka bez żadnego tekstu. Jednak ona wie, że to Anton. Ta szaleńcza podróż zdaje się nie mieć najmniejszego sensu, opiera się na przeczuciach i pragnieniach – tylko to trzyma Ali przy życiu w pulsującym przedziwną energią mieście. Przynajmniej początkowo. 

Poza siebie dość szybko zaczęło mi przypominać Oczyszczonych Sarah Kane (być może przez wzgląd na konotacje Salzmann z teatrem). W sztuce Kane poszukiwanie brata również staje się pretekstem do opowiedzenia dramatu tożsamościowego. O dziwo na tym analogie się nie kończą, jednak więcej nie mam zamiaru Wam zdradzać. Nieobecny Anton jest dla czytelnika tylko wyobrażeniem, lustrzanym odbiciem Alisy, którego nie da się pochwycić czy skategoryzować. Sama Ali ma z tym problem, tak samo zresztą jak ze zrozumieniem własnej przynależności (do rodziny, kraju czy orientacji). Początkowo to właśnie najbardziej interesuje Salzmann i gdyby tylko autorka skupiła się na relacji rodzeństwa ze sobą i społeczeństwem, mógłby z tego wyjść kawał dobrej literatury. 

Co więcej nie tylko ta transgresyjna część Poza siebie wypada interesująco. Autorka podbudowuje bowiem tę problematykę kwestiami ściśle związanymi z przynależnością narodową. Ali i Anton wraz z rodzicami i dziadkami emigrują do Niemiec, opuszczając Rosję, która zdążyła już na dobre wrosnąć w tę rodzinę, wpajając jej picie, bicie, ciężką pracę i poczucie wiecznej porażki. Bliźniacy nie należą jednak do tego świata, jeszcze nie zdążyli się tam zadomowić. Niemcy natomiast wcale nie przyjmują ich z otwartymi ramionami, wymagając jeszcze większych nakładów pracy i pokory. Ali przeprasza już na samym początku, gdy tylko pojawia się w tym kraju. To jej pierwsze niemieckie słowo, tak doskonale oddające filozofię matki. Ale nie jej – tak przynajmniej czuje dziecko, któremu jeszcze po wielu latach będzie odbijać się smak tych przeprosin, wymiotów i kurczaka jedzonego w pociągu. Opowieść Alisy przemienia się w opowieść jej rodziców, a później także dziadków. W historię rodziny rosyjskich Żydów, którzy o swoją przynależność również musieli walczyć. Salzmann cofa się do korzeni, by spytać o to, co mieści się w naszym poczuciu tożsamości. Czy poprzednie pokolenia determinują je z taką siłą, że być może jesteśmy tylko problematycznym zlepkiem cudzych decyzji, przez które nie potrafimy odnaleźć siebie w sobie?

Co zatem poszło nie tak? Poza siebie to dwie powieści w jednym, które kłócą się o przynależne im miejsce. Raz przeważa w niej narracja Ali, skupiona na tożsamości seksualnej, poszukiwaniach brata i próbie pogodzenia się z przeszłością oraz teraźniejszością. Później jednak Salzmann zapomina o swojej bohaterce, by przekazać czytelnikowi rodzinne opowiastki, historie sprzed lat, które nie tyle dopełniają obraz pierwszej części co spychają ją na dalszy plan. Powrót do Stambułu okazuje się trudny, a wczucie w sytuację Ali mało możliwe. Problemy ze strukturą powieści odbijają się bowiem także na emocjonalnym wydźwięku Poza siebie. O ile początkowo starałam się zrozumieć bohaterów, szybko stali się dla mnie obojętni. Autorka zniszczyła ich upychanymi na siłę ozdobnikami. 

Moja ocena: 5/10

Za przykład boleśnie zmarnowanego potencjału dziękuję
Autorka: Sasha Marianna Salzmann
Tytuł: Poza siebie
Data wydania: 18.09.2018
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 348

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad, za każdy jestem niezmiernie wdzięczna :)
Pamiętaj jednak o netykiecie. Wiadomości niecenzuralne, obelżywe i niezwiązane z tematem będą kasowane bez mrugnięcia okiem. Jeśli chcesz, żebym do Ciebie zajrzała, zostaw swój adres pod komentarzem :)