Jednorożce nie istnieją
Moje podejście do literatury dla młodzieży jest jednoznaczne – potrzebujemy jej jak kania dżdżu (oczywiście inteligentnej, unikającej stereotypów), ale ja targetem już od dawna nie jestem, dlatego po nią nie sięgam. Niedawno jednak przeczytałam Simon oraz inni homo sapiens i przyznam, że bawiłam się przy niej świetnie. A później pokusiło mnie, by zaufać pewnemu małemu wydawnictwu i poznać historię o dziewczynie, która najbardziej na świecie pragnie spotkać jednorożca. One przecież spełniają marzenia.
Świat
Talii McQueen powoli się rozpada. Wszystko zaczęło się od
informacji o chorobie ukochanej matki. Rak. Jedno słowo, które
niesie ze sobą tak wiele zła. Rak zabiera Talii wszystko – mamę,
dom, a także ojca, który powoli się od niej oddala. Być może
wspólny wyjazd wszystko naprawi? Tylko kto normalny spędza wakacje
na Arktyce?
Powieść
Hautali opiera się na prostym schemacie – radzeniu sobie ze stratą
w zupełnie nowym miejscu, które początkowo zdaje się
nieprzyjazne, obce,
lecz
zmienia się wraz ze zmianą bohaterki.
Nie ma w tym nic odkrywczego, ale trzeba przyznać, że właśnie ta
powtarzalność
fabularna
ma sprawić,
iż
opowieść niesie pewnego rodzaju spodziewane pocieszenie. Czekając
na jednorożce jest
przecież powieścią, która ma
nie tylko opowiadać o trudnych dla młodych ludzi sytuacjach, ale
także wspomagać w procesie zabliźniania się ran. Czy tak jest w
rzeczywistości? Nie mnie to oceniać.
Prostota
fabularna spowodowana jest jeszcze jednym czynnikiem – świadomym
nawiązaniem do baśni i legend. Chociaż życie Talii nie ma prawa
skończyć się jak w bajce, w której jednorożce spełnią jej
życzenie, Hautala całkiem sprawnie łączy smutną rzeczywistość
z baśniowymi elementami. Mamy tytułowe jednorożce, którymi
okazują się narwale, czy chociażby daleką podróż odbytą
w celu odnalezienia duchowej równowagi. Niestety wspomniana prostota
czasem przechodzi w sztampowość, która przejawia się przede
wszystkim w warstwie językowej (o czym za chwilę), ale także
fabularnej. Historię
wykreowaną przez autorkę można z łatwością przewidzieć – od
początkowego smutku i egoizmu Talii aż
po jej późniejszą przemianę. Szkoda, bo o ile nie wymagam po tego
typu literaturze odkrywczości, chciałabym jednak, by była ona dla
mnie choćby minimalnym zaskoczeniem w jednym bądź dwóch wątkach.
A tu, jak po nitce, Hautala zmierza do szczęśliwego zakończenia –
bez żadnych
niespodzianek, bez zdziwień, zupełnie przewidywalnie.
Jednak
to nie przewidywalność, a język powieści jest jej największym
mankamentem. Hautala oscyluje pomiędzy prostym, a dość patetycznym
stylem. O ile prostota jest tu – po raz kolejny – na miejscu,
narratorką jest przecież dwunastolatka, tak podniosłe, często
przesadzone przemyślenia, nie miały tam racji bytu. A oto drobny
przykład:
Zapominamy, jak się lata – podjęła. - To delikatna umiejętność, a ciężar różnych spraw, spraw, które bolą, może sprawić, że ją utracimy. (…)
Dorosły
czytelnik nie odnajdzie w tym głębi. Czy nastolatek ją tam
znajdzie? Być może. Ja jednak mogę patrzeć na tę powieść tylko
przez pryzmat własnych doświadczeń. A one pokazują mi, jak bardzo
płytkie są rozważania autorki. Co więcej, Hautala idzie na
łatwiznę przy opisywaniu odczuć swojej bohaterki. Często powtarza
się, korzystając z pewnego rodzaju słownych szablonów. Zamiast
mówić o braku matki i oddaleniu Talii od ojca, autorka pisze o
pustce
wielkości mamy.
Bohaterka zaś co
chwilę mówi o tym, jak rozpada się na kawałki. Może rozpaść
się raz, drugi, jednak wymagam od pisarza konkretów w opisywaniu
uczuć spowodowanych przez traumę. Same skróty nie wystarczą, by
oddać stan ducha dziewczyny, która tęskni za matką.
Z pewnością
nie znajduję się w grupie docelowej tej powieści. Być może
powiecie także, że mam jakieś problemy emocjonalne, skoro nie
wzrusza mnie opowieść dwunastolatki, która straciła najbliższą
jej osobę. Powieść Beth Hautali okazała się dla mnie raczej
przeciętną historią, napisaną nieźle, choć momentami
niechlujnie. Niestety nie wywołała we mnie żadnych emocji – a
chyba o to przede wszystkim chodziło.
Za możliwość poznania historii Talii dziękuję Wydawnictwu Linia
Moja ocena: 5/10
Autorka: Beth Hautala
Tytuł: Czekając na jednorożce
Seria: Biała Linia
Data wydania: 30.06.2018
Tłumaczenie: Zuzanna Byczek
Wydawnictwo: Linia
Liczba stron: 276
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad, za każdy jestem niezmiernie wdzięczna :)
Pamiętaj jednak o netykiecie. Wiadomości niecenzuralne, obelżywe i niezwiązane z tematem będą kasowane bez mrugnięcia okiem. Jeśli chcesz, żebym do Ciebie zajrzała, zostaw swój adres pod komentarzem :)