sobota, 10 lutego 2018

"Missoula. Gwałty w amerykańskim miasteczku uniwersyteckim" Jon Krakauer - recenzja

 Biedni chłopcy z Missouli


Biorę oddech. Jeden, drugi, trzeci. Nadal nie jestem gotowa, by pisać. To nie będzie recenzja, nie dam rady przecież analizować takiej książki. Wiecie, że gdy piszę coś takiego, możecie spodziewać się emocji. Ale ja nie do końca chcę, żeby ten tekst pisany był przez ogromne, ciągle pulsujące mi pod skórą uczucia. Wściekłość, smutek, rozgoryczenie - one grają pierwsze skrzypce. Później pojawia się wdzięczność. Że ta książka powstała. Że gwałt i molestowanie przestały być tematami, o których się milczy. Że ofiarom dano głos, który wcześniej wydarto z nich siłą. 


Missoula w Montanie, miasto żyjące sportem, swoją cudowną drużyną baseballu, która od wielu lat jest ich prawdziwą dumą. Malownicza miejscowość z dobrym uniwersytetem i sympatycznymi mieszkańcami. Missoula to miejsce, w którym chciałoby się mieszkać, wychowywać swoje dzieci, zestarzeć się spokojnie. Brzmi sielankowo, jak po prostu kolejne miasto, w którym nie ma miejsca na strach. Zawsze tylko z pozoru. Bo chociaż wydaje nam się, że znamy swoich sąsiadów, machamy do nich każdego dnia z gazetą w dłoni, jak w amerykańskiej reklamie kawy czy płatków śniadaniowych, to właśnie ci, których najlepiej znamy mogą zadać nam najboleśniejszy cios. I nie będzie w tym nic dziwnego. Tak już po prostu się dzieje. Zapamiętajcie to. 


Alison Huguet, Kerry Barrett, Kelsey Belnap, Kaitlynn Kelly, Hillary McLaughlin, Cecilia Washburn - zgwałcone lub molestowane seksualnie w miejscach, w których czuły się bezpiecznie bądź przez ludzi, których znały, którym ufały. Alison myślała o swoim gwałcicielu jak o bracie. On mówił do niej siostrzyczko, a jednak, gdy spała po imprezie w jego domu, nie miał oporów by zdjąć jej spodnie i wziąć to, na co miał ochotę. Jej spokój ducha, pewność siebie, zdrowe zmysły. Mógł to zrobić. Był przecież gwiazdą w Missouli, zawodnikiem Grizzlies, których w mieście otaczano niemal czcią. Ponoć nie musiał nikogo gwałcić, bo każda i tak sama wskoczyłaby mu do łóżka. Ale jednak to zrobił.

Krakauer nie zastanawia się nad mechanizmami, nad psychiką oprawcy, nad tym, co popycha tych ludzi do tak ohydnych czynów. Nie bagatelizuje tego tematu, lecz skupia się na tym, co najważniejsze
na ofiarach, przeżyciach, koszmarze odgrywanym w głowie raz za razem. I na walce, którą funduje im system usilnie broniący tych, których należy jednoznacznie potępić. Bo tak naprawdę w reportażu Krakauera obrywa się przede wszystkim policji i prokuraturze, którzy w dużej mierze bagatelizują problem i nawet nie próbują ukarać winnych. Bo domniemanym sprawcą jest biedny chłopiec z Missouli, gwiazda sportu lub inny dobry dzieciak, który ma cudowną rodzinę, dziewczynę, dobre oceny (bądź wielkie marzenia). Szkoda byłoby mu psuć życie, prawda? Jeśli to zrobił, poprawi się. Ale tak naprawdę wszyscy wiedzą, że dziewczyny kłamią. Policjanci przecież nie omieszkali pytać ofiar, czy mają chłopaków, gdyż, jak mniemali, oskarżenia o gwałt są sposobem na wymazanie zdrady i uzyskanie przebaczenia od drugiej połowy. Brzmi absurdalnie, prawda? Jednak Missoula to nie jedyne miejsce w Stanach, ba, na świecie, w którym sympatyzuje się nie z ofiarą lecz sprawcą gwałtu. Biedni chłopcy mają wsparcie władz, ale także społeczeństwa, które uwielbia oceniać i rzucać obelgami Internet tylko to podkręcił. W reportażu Krakauera to właśnie przerażało mnie najbardziej. Że tak wiele osób martwiło się o przyszłość tych, którzy bez zastanowienia odebrali drugiej osobie szansę na spokojne życie. 

Czy nie rozumiesz, że rozwalasz komuś całą resztę życia? Lepiej puknij się w głowę i przyznaj do własnych błędów, nie bądź dzieckiem! To nie szkoła, to prawdziwe życie. Karma to paskudna suka, mam nadzieję, że cię dopadnie i dziabnie w tyłek.

A gdzie troska o bezsenne noce ofiar, ich strach przed ciemnością, drugim człowiekiem, brak koncentracji, brak zaufania, nienawiść do siebie i swojego ciała? Książka Krakauera pokazuje z ogromną mocą, że społeczeństwo ma prawdziwy problem z dostrzeżeniem, czym tak naprawdę jest gwałt. Jak okalecza, jak niszczy wszystko, co kiedyś sprawiało radość. 

Krakauer obnaża wszystkie sztuczki gwałcicieli i ich prawników, pokazując jak wiele osób cały czas chce wierzyć w dobroć biednych chłopców. Wykorzystując siłę sojuszników i słabość ofiary, robią to, co robi każdy drapieżnik
rozszarpuje i niszczy. Armia prawników gotowych kpić, wywlekać wszelkie brudy poszkodowanej, a jednocześnie ukazywać, jak dobrym człowiekiem jest sprawca, wilk w owczej skórze. Zacznijmy wreszcie dostrzegać zagrożenie ze strony wilków i nie usprawiedliwiajmy ich zachowań. “Nie” zawsze znaczy “nie”. 

Wszystkich tych, którzy spodziewali się rzetelnej recenzji, przepraszam.

Moja ocena: 8/10

Za lekturę, podczas której nie brakowało ani łez, ani wściekłości, dziękuję
Autor: Jon Krakauer
Tytuł: Missoula. Gwałty w amerykańskim miasteczku uniwersyteckim
Wydawnictwo: Czarne
Tłumaczenie: Stanisław Tekieli
Data wydania: 17.01.2018
Liczba stron: 432

23 komentarze:

  1. Nareszcie utwór, który nie próbuje usprawiedliwiać sprawców, zaglądać w głąb ich pokręconej psychiki i zrzucać winy na osobę molestowaną. Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, jak to boli, dopóki oni sami albo ich bliscy tego nie doświadczą. I często nawet nie chodzi o dosłowny gwałt. Która kobieta nie była dotykana w klubie, w tramwaju, na zatłoczonym korytarzu, a nawet w szkolnej szatni ku uciesze gapiów? Takie przeżycia naprawdę zostawiają w głowie ślad, chociaż wydają się niewinne.

    Ludzie często komentują: "czemu nie krzyczała?", "czemu nie wołała o pomoc?", "czemu go nie odepchnęła?", "nie reagując dała mu przyzwolenie". A przecież taką sytuację często automatycznie uznajemy za zagrożenie. I, do cholery, wielu ludzi w sytuacji zagrożenia zastyga w bezruchu. Nie da się wtedy choćby pisnąć, bo cała jesteś sparaliżowana i nie możesz tego kontrolować. Może ktoś inny krzyknie, będzie walczył, ale to nie oznacza, że na taką reakcję w granicznej bądź co bądź sytuacji, zareaguje każdy.

    Dobra, przepraszam za te wynurzenia. Ze swojej strony, chciałabym kiedyś zapoznać się z tym reportażem i czekam na podobny, ale z punktu widzenia molestowanych mężczyzn. Bo ich również to spotyka, ale póki co, to kobiety przeważnie mówią o tym głośno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się z tego wynurzenia, bo to znaczy, że temat mocno Cię dotyka, że nie jest obojętny. A to dobrze - im więcej jest takich osób, tym lepiej.
      Nie, Krakauer rozmawiał z ofiarami, ich znajomymi, ale także oprawcami, przejrzał tony stenopisów i odwalił kawał dobrej roboty by napisać reportaż o tym, jak system próbuje zamieść pod dywan wiele spraw o gwałt i molestowanie. Bo to jest trudne do wygrania. A społeczeństwo? Jasne, ono strasznie lubi usprawiedliwiać chłopców, bo przecież na pewno zdarzyło się tylko raz. Masz rację - wiele, wiele z nas to przeszło. Ale niektóre były wtedy pijane, a o takich sprawach mówi się tym trudniej. Bo może chciała, a może opierała się za mało (!). To chore, ale niestety na porządku dziennym.

      Tak, dokładnie takie reakcje pojawiły się podczas jednej ze spraw. Ofiara odwiozła swojego gwałciciela do domu, bo chciała się go pozbyć. Kiedy wróciła, całkowicie się załamała. Ale jej zachowanie było początkowo niezrozumiałe. Inna nie krzyczała, chociaż obok spała współlokatorka. I to jest normalne! Nie każda może w takiej sytuacji krzyczeć, kopać i uciekać. Bo reagujemy bardzo różnie na sytuacje skrajne, ale każda, każda ofiara zasługuje na równe traktowanie podczas rozpatrywania sprawy. Nie ważne czy broniła się, czy nie.

      Myślę, że poczekasz na taki reportaż jeszcze bardzo długo. Ja też chciałabym to przeczytać, jednak praca z minimalnym materiałem przekracza możliwości nawet najlepszych reportażystów. O ile kobiety odważyły się wyjść z cienia i krzyczeć, mężczyźni nadal milczą. Z wiadomych powodów.

      Usuń
  2. Nie wiem jak to się stało, że przegapiłam tę książkę, gdy przeglądałam stronę Czarnego. Książkę już zamówiłam, choć potwornie boję się tej lektury , pewnie chwilę będę dojrzewać do "Missouli". A opinia świetna, wręcz kipi od emocji jakie pozostawił w Tobie ten reportaż.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najważniejsze, że już do Ciebie zmierza :). I zupełnie nie dziwi mnie ten lęk, jednak nie możemy sobie odpuszczać takich książek. Dlatego bardzo się cieszę, że przeczytasz, kiedy już książka chwilę dojrzeje na półce. I dziękuję Ci za miłe słowa!

      Usuń
  3. Nie słyszałam o tej książce dopóki nie rozmawiałyśmy o molestowaniu i gwałtach, ale wiem na pewno, że będzie to dla mnie lektura obowiązkowa. Dla każdego w sumie powinna być, bo również mierzi mnie bronienie katów, a oskarżanie ofiar. Zgwałcone kobiety mają już wystarczająco ciężko. Wiesz, też mnie to zawsze dziwiło w różnych filmach czy powieściach, że jak pojawił się temat molestowania i krzywdzenia to często padał argument o "dobrym chłopcu", "rujnowaniu przyszłości" itd. Teraz widzę, że ludzie naprawdę tak myślą i to jest straszne. A książkę oczywiście przeczytam, chociaż to nie będzie łatwa lektura.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że tak mówisz. To trudna lektura, ale bardzo, bardzo bym chciała, żeby każdy podchodził do niej tak, jak Ty. Lektura obowiązkowa to dobre sformułowanie.
      Tak, biedni chłopcy, którym niszczy się życie. To normalna linia obrony - przedstawienie sprawcy jako człowieka, który popełnił błąd i więcej tego nie zrobi (jeśli się przyznał bądź mają twarde dowody) lub jest na tyle kryształowy, że nigdy by czegoś takiego nie zrobił. A ofiara... ona zawsze musi mieć coś za uszami. W Polsce też tak jest. Przypomnę tylko sprawę zgwałconej tłumaczki, której podczas rozprawy kazano opisywać członek gwałciciela.

      Usuń
    2. Nie słyszałam o tej tłumaczce, biedna kobieta, czemu miało służyć to opisywanie? Żeby zafundować jej jeszcze większą traumę? Żeby się upewnić, że to na pewno ten facet ją zgwałcił, bo miała go "rozpoznać" po członku? Nie pojmuje. No tak, ofiara taka biedna, zdruzgotana swoim czynem, nie wiedziała co robi. Kobieta przecież była chętna, on nie słyszał jej "nie", może nie broniła się wystarczająco mocno, on myślał, że to taka seksualna gra. To jest aż chore ile beznadziejnych wymówek przychodzi mi do głowy ot, tak, bez większego zastanowienia. Strach pomyśleć, co potrafią stworzyć dobrzy prawnicy, żeby chłopca ze świetlaną przyszłością uratować.

      Usuń
    3. Sprawę opisywała Justyna Kopińska - jak przeczytasz "Polska odwraca oczy" to znajdziesz tam reportaż dotyczący tej sprawy (https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/skandaliczny-wyrok-ws-zgwalconej-tlumaczki-z-elblaga-minister-sprawiedliwosci/brl78n5). To był chyba najboleśniejszy tekst z tej książki jaki przeczytałam. Kobieta gwałcona podczas ataku epilepsji, niedługi czas po tym, jak poroniła. A sprawca śmiał się z jej obwisłego brzucha. Trzęsie mnie na samą myśl o tej sprawie. Ale tak, obrońcy pytali ją o penisa gwałciciela, żeby sprawdzić czy rzeczywiście była gwałcona. Powinna go przecież pamiętać, prawda? To logiczne.

      Usuń
    4. Mam zamiar przeczytać tę książkę, ale to też będzie tak ciężki kaliber do przetrawienia, że trochę odwlekam sprawę, chociaż wiem, że prędzej czy później się z reportażem zmierzę. To, co opisałaś to coś tak obrzydliwego, że sprawca już na dzień dobry powinien dostać dożywocie. Ale takie prawdziwe, a nie 25 lat z możliwością wyjścia za "dobre sprawowanie". Kobieta przeżyła piekło, a tzw. wymiar sprawiedliwości jeszcze swoje dołożył. Nie no jasna sprawa, jak mogła nie zapamiętać wyglądu penisa. Jeśli nie pamięta, na pewno kłamie, gwałtu nie było.

      Usuń
  4. Żadnym innym tekstem nie zacheciłabyś mnie tak do lektury, jak właśnie takim pełnym emocji. Niewyobrażalne, jak często, w jak wielu miejscach na świecie to ofiara musi stanąć twarzą w twarz z dezaprobatą społeczeństwa, to jest absolutnie chore. Pewnie pamiętasz kilka lat temu w Polsce kobietę zgwałconą podczas biegania w jakimś parku i argumentację - jak się biega w lesie po ciemku to się samej szuka kłopotów. A ile pamiętam dobrze to była 18.
    A wydawałoby się, że zachód to inny świat. Jak widać, raczej nie pod tym względem.
    Książkę na pewno przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że tak mówisz :) i że udało mi się Cię zachęcić. Tak, uwielbiam tego typu argumenty. W innym wątku podsyłałam Dominice filmik, który obnaża głupotę i absurdalność tych tekstów, więc Tobie też polecam: https://www.youtube.com/watch?v=VYkB-E34fJs i https://www.youtube.com/watch?v=z4g7KqwbQwQ
      Nie, niektóre przekonania trzeba wypleniać ze społeczeństwa latami. To niestety nie jest łatwe zadanie, a Stany nadal mają z tym problem - tak jak i my.

      Usuń
  5. Ten reportaż wywołuje zbyt wiele emocji, żeby napisać recenzję na spokojnie, na chłodno... Tak się nie da. Nie trzeba mnie przekonywać do sięgnięcia po tę książkę. Tylko na razie brak funduszy:/ Ale wiem, że kiedy w końcu ją dostanę w swoje ręce, to będzie poruszająca lektura.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że fundusze się znajdą (bądź książka znajdzie się w bibliotece) i będziesz ją mogła spokojnie przeczytać. Krakauer zrobił kawał dobrej roboty dokumentując to, co wiele, wiele z nas i tak już wie i czego się boi.

      Usuń
  6. Tematyka, wydawnictwo, gatunek literacki, autor i Twoja recenzja oraz wysoka ocena - mówią "trzeba przeczytać". Zapisuję na najbliższy czas.
    P.S. Bardzo mi się podobał "Człowiek tygrys". Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba, Joanno, bo to dobrze opracowany problem, który w naszej codzienności nadal jest spychany na dalszy plan. Krzyczą o nim feministki, które, jak wiadomo, nie są brane na poważnie.
      Strasznie mnie to cieszy :). Trochę kamień spadł mi z serca. Czyli jak na razie Kurniawan 1:1 ;)

      Usuń
  7. Nie przejmuj się. Nie wiem, czy merytoryczna recenzja by tylko tej książce nie zaszkodziła - a podszyty emocjami tekst bardzo mocno działa na czytającego i sprawia, że on sam chce po tę książkę sięgnąć jak najszybciej. A przynajmniej ja chcę. Nawet jeśli nie jest to typowa analiza, to wyszło świetnie.

    Niesamowicie wścieka mnie tłumaczenie oprawcy przez prokuraturę. I pytanie o partnerów i doświadczenie seksualne, tak jakby gwałt na kobiecie będącej w związku był czymś mniej strasznym. Bardzo mocno łączy się to z czytanym przeze mnie ostatnio rozdziałem "Waginy. Nowej biografii", w której napisane było o historycznych początkach takiego patrzenia na gwałt. Wolf pisze również o biologicznym podłożu tego, dlaczego gwałt, a nawet przemoc słowna, jest taki zły, pokazuje, że ma on nie tylko psychologiczny, ale również fizyczny i zdolny do zmierzenia wpływ biologiczny na kobietę. A ludzie i tak się tym nie przejmują. Bestialskie.

    I też mnie wścieka społeczeństwo zachowujące się w ten sposób, a zwłaszcza kobiety, rzucające takie komentarze. Nie wiem czasem, jak mam im tłumaczyć, że to, co mówią, jest niewłaściwe albo że błędnie rozumieją ostatni wysyp tych oskarżeń o gwałt czy molestowanie. To nie jest wysyp fałszywych oskarżeń. To jest pojawienie się rzeszy kobiet (i nie tylko), które odważyły się mówić, zebrały się na odwagę, by powiedzieć o przez latach tłumionych emocjach... I jak ja mam ludzi, a zwłaszcza kobiety do tego przekonać?
    Wściekam się już gdy czytam tę recenzję, to co dopiero będzie, gdy ja sięgnę po tę książkę... Boję się. Chcę ją przeczytać jak najszybciej, a zarazem się boję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że Ty chcesz - temat jest Ci bliski i pewnie i tak byś przeczytał ;). Mam jednak nadzieję, że udało mi się namówić kogoś, kto nie chciał bądź nie wiedział o tej książce.

      Tak, to były te momenty, gdy zagryzałam zęby ze złości. Jedna prokuratorka, która później jako adwokat broniła gwałciciela, denerwowała mnie najbardziej swoimi podwójnymi standardami. Przeczytasz, to będziesz wiedział, o co mi chodzi. Gwałt i molestowanie, jako jedyna zbrodnia dotyka tej sfery, która jest ściśle związana z intymnością, ale i poczuciem bezpieczeństwa, a nawet własnego "ja". Nie tak trudno odebrać kobiecie zdrowe zmysły tak ohydnym zachowaniem. Wszystko zależy od jej siły, ale i traum z przeszłości. To tak skomplikowane, tak złożone, że momentami aż nie wiem, od czego miałabym zacząć tłumaczyć ludziom, którzy tego nie rozumieją, że gwałt jest zły na tak wielu poziomach. I mówię o kobietach, ale wiadomo, że to tyczy się każdej płci. Wkroczenie siłą w cudzą sferę intymną i wymuszenie czegoś, co jest tylko nasze, tylko prywatne, to jak wojna. To próba zawłaszczenia jednostki, podbicia jej i upokorzenia. Nic dziwnego, że gwałt jest tak bardzo uzależniony od relacji siły między ofiarą i katem. Co do "Waginy..." - właśnie czytam "Mit urody" i mam nadzieję, że po drugą książkę autorki będę mogła sięgnąć już niedługo.

      Też mam z tym problem, ale w każdej dyskusji staram się wyjaśniać dobitnie, że gwałt zawsze jest zły, zawsze winą obarczony jest sprawca, a ofiara nie zawiniła w żaden sposób. Żaden. Miałam już kilka ostrych dyskusji na ten temat, ale i tak mam wrażenie, że to działa trochę jak rzucanie grochem o ścianę. Ale trzeba próbować dalej i dalej. Skoro ofiary potrafiły mówić, my możemy dalej przekonywać, dalej wałkować ten temat i się nie poddawać. Bo trzeba o tym krzyczeć. Żeby nie musieć słyszeć później, jak premier opowiada farmazony, że gwałty to przede wszystkim sprawa związków nieformalnych :/.

      Usuń
  8. Nie dałabym rady przeczytać tej książki. Ja mam problem, kiedy w książce pojawia się wątek gwałtu. Jest to zbyt straszne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że to trudny temat, ale nie rezygnuj z niego jeszcze. Ta książka jest naprawdę istotna a w wielu kwestiach potrafi otworzyć oczy. To jest straszne, okrutne, nieludzkie wręcz, dlatego właśnie trzeba o tym pamiętać. Mam nadzieję, że kiedyś jednak się odważysz :).

      Usuń
  9. DObrze, że takie książki powstają. DObrze, że mamy wydawnictwo, które nie boi się ich wydać. Domyślam się, jak ciężka emocjonalnie jest to lektura. Sama zabieram się za nią już wkrótce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, po Czarnym zawsze można spodziewać się czegoś dobrego :). Czekam w takim razie na Twoją opinię - zobaczymy, czy uda Ci się powściągnąć emocje.

      Usuń
  10. Jedna z najgłośniejszym premier ostatnich miesięcy, książka którą absolutnie muszę przeczytać. Dziękuję za piękną recenzję. Pozdrawiam, Paweł z http://melancholiacodziennosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że tak konkretnie do tego podchodzisz - tę książkę rzeczywiście absolutnie trzeba przeczytać. Chociażby po to, by zobaczyć, w jak wielkim bagnie musiał się taplać autor. Dziękuję za miłe słowo i również pozdrawiam :).

      Usuń

Zostaw po sobie ślad, za każdy jestem niezmiernie wdzięczna :)
Pamiętaj jednak o netykiecie. Wiadomości niecenzuralne, obelżywe i niezwiązane z tematem będą kasowane bez mrugnięcia okiem. Jeśli chcesz, żebym do Ciebie zajrzała, zostaw swój adres pod komentarzem :)