Fight Club
Książka na speedzie? Powieść Mirandy July przedstawiana jest jako wariacka a nawet niepoważna, choć prawdę powiedziawszy więcej w niej śmieszno-gorzkiej realności, niż szaleństwa. Bywa przesadzona, bywa dziwna a nawet nieobliczalna, absurd zaś zdaje się wręcz z niej wylewać. W Pierwszym bandziorze tkwi jednak coś znacznie więcej, niż kpina.
Cheryl wegetuje – pracuje, wraca do domu, je i marzy o związku z mężczyzną, który, według kosmicznego porządku, musi być jej bratnią duszą. Żyje według harmonogramu, brudzi tylko jeden zestaw naczyń, nie przenosi rzeczy w mieszkaniu, by przypadkiem nie nabałaganić. Jej nerwica objawia się wiecznie puchnącym globusem, choć terapię początkowo traktuje raczej jak kaprys, kolejny sposób, by dotrzeć do ukochanego Phillipa. Stagnacja szybko przemienia się w kolejkę górską, gdy w domu Cheryl zaczyna mieszkać Clee – córka jej pracodawców. Bałaganiarstwo i stopy śmierdzące grzybem okazują się najmniejszą wadą nowej lokatorki.
Miranda July wykorzystuje typowy literacki zabieg, konfrontuje swoją bohaterkę z nieprzyjazną rzeczywistością – w postaci pięknej, leniwej i agresywnej dziewczyny – zmuszając ją do bolesnej przemiany spowodowanej sytuacją graniczną. Jednak w Pierwszym bandziorze nie ma niczego typowego, niczego zwyczajnego, gdyż życie Cheryl zdaje się być rządzone przez absurd i usiane niewygodnymi, kłopotliwymi relacjami. Począwszy od niby-miłosnej rozgrywki z Phillipem, przez kontakty z bezdomnym ogrodnikiem, którego kobieta wcale nie chce oglądać, a skończywszy na przemocowym związku z Clee. Ten ostatni okazuje się najważniejszy w życiu Cheryl, wyzwalający w niej lęki i potrzeby, których nie uświadamiała sobie przez całe życie. July rozpoczyna od strachu – zmusza bohaterkę do życia w towarzystwie agresywnej, silnej lokatorki, która w otwarty sposób przyznaje się do mizoginii, jednocześnie komunikując niechęć do Cheryl nie tylko słowami czy grymasami, ale przede wszystkim atakami, które rozpoczynają skomplikowaną relację ofiara-oprawca. Nie bez przyczyny jednak główna bohaterka pracuje w firmie, która wydaje filmy instruktażowe z samoobroną dla kobiet. Przemoc szybko zyskuje na sile, jednak z czasem przemienia się w grę, która tylko początkowo może wydawać się absurdalna. July konstruuje swojego rodzaju Fight Club, w którym frustracje i niespełnione marzenia kumulują się i przeistaczają w agresję. Nie zajmuje się jednak walką jako starciem dwóch sił, lecz wyzwalającą mocą oddania swojego życia w cudze ręce. To, co początkowo przerażało Cheryl – poczucie zagrożenie w domowej przestrzeni – stało się sposobem na odnalezienie swobody w niewygodnej rzeczywistości. Jednak i na tym się nie kończy, bo tam, gdzie mowa o poczuciu nieograniczonej wolności, musi w końcu pojawić się pytanie o granice, które wcale nie tak łatwo wyznaczyć, gdy nareszcie zyskało się pełny dostęp do własnych możliwości i fantazji.
Choć July żongluje tematami, problematyka Pierwszego bandziora oscyluje przede wszystkim wokół udawania – zarówno w niebezpiecznych bądź erotycznych gierkach między dorosłymi jak i zupełnie prozaicznych sytuacjach. Być może nawet to odgrywanie ról społecznych, wpisujące się w codzienność każdego z nas, jest najistotniejszym problemem poruszanym w powieści July. Cheryl odgrywa bowiem typową samotną kobietę w wieku średnim, Clee zaś zdaje sobie sprawę z łatki seksbomby, która przypisana została jej ciału, choć nie godzi się z nią, a jej odpychające zachowanie i agresywna postawa są najlepszym przykładem walki ze stereotypowym postrzeganiem mięsistych blondynek o bujnym biuście. Porzucenie ról odgórnie narzuconych na rzecz tych, które wybieramy sami, okazuje się wyzwalające. Zmusza jednak do wzięcia odpowiedzialności za własne działania, co, jak pokazuje historia Cheryl, nigdy nie jest proste.
Pierwszy bandzior jest czym dużo więcej, niż tylko emocjonalnym roller coasterem pełnym absurdalnych sytuacji. July, korzystając z dość kontrowersyjnych dekoracji, porusza ważką problematykę, a robi to w sposób nie tylko odważny, ale także dowcipny, nierzadko tnąc ironią, kpiąc, choć także bystrym okiem przyglądając się międzyludzkim zależnościom. Kto mógłby się spodziewać, że powieść o kobiecie w średnim wieku może okazać się tak wciągającą i szaloną opowieścią o prawdzie i dążeniu do życia bez przytłaczającego lęku?
Moja ocena: 7,5/10
Za depresyjno-szaleńczą podróż po świecie Cheryl Glickman dziękuję
Tytuł: Pierwszy bandzior
Autorka: Miranda July
Data wydania: 28.02.2018
Tłumaczenie: Łukasz Buchalski
Wydawnictwo: Pauza
Liczba stron: 336
Mam wrażenie, że i mnie sposób opowiedzenia tej historii bardzo przypadłby do gustu, zapowiada się bardzo atrakcyjna i nietypowa powieść :)
OdpowiedzUsuńOj, to prawda, "Pierwszy bandzior" jest nietypowy. Jak wpadnie Ci w łapki koniecznie przeczytaj ;).
UsuńCóż, mówiłem, że mnie przekonasz :D. Wszystko w tej książce wydaje się interesujące, dosłownie wszystko. Mam wrażenie, że będę tę książkę czytał długo, a potem jeszcze dłużej ją analizował oraz przetrawiał, myśląc nad wszystkimi aspektami w niej zawartymi :D. Czyżbyś też tak miała? ;)
OdpowiedzUsuńHa! No to się cieszę, że się nie zawiodłeś ;). Tak, dokładnie tak miałam - ta powieść jest na tyle pełna, że trudno było nie głowić się nad wieloma problemami poruszonymi przez July. Jest co analizować, więc myślę, że będziesz miał radochę poznając tę historię ;).
UsuńNamówiłaś mnie, zwłaszcza tą tnącą ironią:)
OdpowiedzUsuńHmm a wiesz, tak się zastanawiam, czy ta powieść by Ci się spodobała. Z tego, co zauważyłam, lubisz konkretne historie, a "Pierwszy bandzior" ma w sobie coś rozmytego - pewnie przez szaleństwo, które może sprawiać, że historia zdaje się nieprawdopodobna. Nie będę Cię zniechęcać, bo to świetna powieść, ale zastanów się nad nią dwa razy ;).
UsuńBardzo mnie zainteresowała ta książka o udawaniu :)
OdpowiedzUsuńChyba Pauza nie wydaje e-booków, więc będziesz miała trochę utrudnione zadanie, by poznać powieść July ;).
Usuńhm, to faktycznie spore utrudnienie..
UsuńCiekawa sprawa. Nie wiem, co zaintrygowało mnie bardziej - obsesyjne nawyki bohaterki czy jej dziwna relacja ze współlokatorką. Chętnie sprawdzę, o co chodzi w tej historii, chociaż już czuję, że pewnych zachowań nie będę potrafiła od razu zrozumieć. Ale może właśnie o to chodzi :)
OdpowiedzUsuń"Dziwna relacja" to mało powiedziane ;). Wiesz, myślę, że nie będzie w tym nic nienormalnego, że czegoś w tej powieści nie zrozumiesz - tam zachowania międzyludzkie są nie tylko skomplikowane, ale momentami po prostu chore (choć nie powiem, żeby nie było to realistyczne). Sama Cheryl zaś przechodzi zaskakującą przemianę, która zadziwia na właściwie każdym etapie. Więc można się w tym wszystkim zagubić, choć tkwi w tym skomplikowane piękno ;).
UsuńTak też myślałam, że to eufemistyczne ujęcie tematu :) Lubię takie powieści, w których niezrozumienie jest częścią procesu interpretacyjnego, że tak górnolotnie to ujmę. Od razu mi lepiej, gdy wiem, że być może celem autora było namieszanie czytelnikowi w głowie, pozostawienie niedosytu i prowokowanie do rozmyślania, o co tak naprawdę bohaterom chodziło. Oczywiście jakiś sens i puenta muszą być,ale jak na razie element zagubienia dodatkowo mnie intryguje :)
UsuńNic dodać, nic ująć :). Mam nadzieję, że kiedyś skusisz się na prozę July. Ja bardzo liczę na to, że Pauza wyda jej opowiadania. A jeśli nie, to pewnie przeczytam w oryginale - autorka mocno mnie zaintrygowała.
UsuńJa chyba na razie dam sobie spokój — książka może okazać się dla mnie zbyt zwariowana — ale będę o niej pamiętać, bo tematyka jednak mnie zaciekawiła :) Na pewno zapowiada się bardzo nietypowo, więc chyba warto mieć ten tytuł gdzieś z tyłu głowy.
OdpowiedzUsuńW takim razie nie namawiam ;). Jak najdzie Cię ochota na trochę szaleństwa i sporo materiału do analizowania, July nada się idealnie :).
UsuńMoja skleroza postępuje - byłam u Ciebie wczoraj i zapomniałam skomentować... :P
OdpowiedzUsuńTakie absurdy w książce to ja rozumiem - nawet nie wiesz, jak straszna ksiazke .miałam ostatnio w rękach. Nowe oblicze absurdu i pięćdziesiąt twarzy absurdu w jednym xd
Ale wracając do posta - bardzo zaciekawiła mnie postać Cheryl, bo widzę, że czytając o jej życiu nie sposób się nudzić. Takie skonfrontowanie postaci jak Cheryl i Clee również daje duże pole do popisu. Warto zapamiętać ten tytuł:)
Haha spoko, ja też bardzo często męczę się z tego typu sklerozą ;).
UsuńHmmm, to monitoruję bloga, żeby trafić na tę straszą, absurdalną powieść, z którą musiałaś się tyle namęczyć :P.
A do powieści July oczywiście zachęcam - mocna, zwariowana, ale bardzo mądra.
Nie będzie recenzji, bo brzydko mówiąc pierdzielnełam gniotem na 60 stron przed końcem i żadna siła mnie nie zmusi, żebym to doczytała xd
UsuńWzięłam udział w konkursie o te ksiazke, więc trzymaj za mnie kciuki :p
Właśnie czekam na tę książkę, która mnie niesamowicie intryguje. Ciekawi mi, czy ja odbiorę ją podobnie, i czy przypadnie mi do gustu. Już się nie mogę doczekać momentu będącego początkiem mojej czytelniczej przygody z piórem autorki. Wrażeniami na pewno się podzielę :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nawet jeśli Cię nie zachwyci, to sprawi, że będziesz miała nad czym się zastanawiać ;).
UsuńWydaje mi się, że spodobałaby mi się ta powieść. Nie lubię czegoś, co jest oklepane i nudne! ;)
OdpowiedzUsuńO, "Pierwszy bandzior" nie ma nic wspólnego z nudą. Może się dogadacie ;).
Usuń