Spojrzenie przez dziurkę od klucza
Czy pamiętacie podglądanie filmów przez dziurkę od klucza? Choć niezrozumiałe lub po prostu przerażające, były dla nas czymś pociągającym – zakazany owoc smakował słodko, pomimo wszelkich niedogodności. Dorosłość nie musi oznaczać wyrzeknięcia się podglądactwa. Słuchamy sąsiadów, trzymając ucho przy ścianie, z ciekawością patrzymy przez okno, szukając podwórkowej sensacji. Czy myśleliście kiedyś o tym, że osoba zza ściany może wtargnąć w Wasze życie i zmienić je nie do poznania?
Frances nie spodziewała się, że rodzina,
która zamieszkała w jej domu, może tak bardzo wpłynąć na jej spokojne życie.
Wiedziała, że dzięki nim ona i jej matka nareszcie będą miały pieniądze na
spłacenie długów i w miarę normalne egzystowanie. Po śmierci ojca odkryła, że nie
każdy mężczyzna potrafi obracać pieniędzmi – on z pewnością tego nie umiał. A
wojna? O tak, wojna również wiele nauczyła Frances. Dlatego była cicha,
dyskretna. Zapominała o sobie, swoich potrzebach, zadowalając się małymi
przyjemnościami jak wyjście do kina z matką czy papieros przed snem. Aż do
czasu, gdy w domu pojawili się Barberowie.
Inga Iwasiów napisała, że jest to
najbardziej dojrzała powieść Waters – z racji, że nie czytałam wszystkich
utworów autorki, nie mogę w pełni zgodzić się z polską pisarką. Nie ukrywam
jednak, że sprawność z jaką Waters tworzy portrety psychologiczne swoich
bohaterów, po przeczytaniu Za ścianą zadziwia
mnie jeszcze mocniej, niż po lekturze Złodziejki
czy Niebanalnej więzi. Dopracowane
w każdym szczególe postaci wzbudzają żywe emocje, ale, co najważniejsze, zmuszają
do zastanowienia się nad ludzką naturą, pełną słabości, niedoskonałości. Waters
utkała swoje bohaterki – bo to właśnie one, Frances i Lilian, są tu
najważniejsze – z zadziwiających komponentów. Z jednej strony z miękkości,
bierności i szacunku do konwenansu. Z drugiej zaś z pewnej ekscentryczności,
schowanej głęboko lub ukazanej przez drobnostki, jak ubiór czy wystrój
mieszkania, z zapomnianych pragnień i bezwzględności. Mogłoby się wydawać, że
cechy te wykluczają się, że autorka nie mogła stworzyć z nich przekonujących postaci.
Nic bardziej mylnego. Waters ma niebywały talent do przedstawiania nam
kobiet-matrioszek, chowających się pod warstwami kłamstw, wizerunków wykreowanych
z potrzeby dopasowania się do reszty społeczeństwa, a nawet oszukania samych
siebie. Autorka wydobywa z nich esencję, ukryty przed wszystkimi środek,
stawiając je w sytuacjach granicznych i zmuszając do odkrycia wszystkich
miękkich i twardych miejsc, wszystkich słabości i podłości.
Autorka buduje swoją fabułę na dwóch
istotnych wydarzeniach – jednym jest romans Frances i Lilian, drugim zaś… o
nie, tego Wam nie powiem. Można jednak spodziewać się prawdziwych emocji, choć
nie ukrywam, że Waters nie udało się zadziwić mnie tak, jak w przypadku Złodziejki. Nie zmienia to faktu, że Za ścianą czytałam w pełnym napięciu,
wyczekując tragedii, którą wręcz dało się wyczuć w powietrzu. To kolejna wielka
zaleta prozy brytyjskiej autorki – angażuje czytelnika, nie pozwala mu stać
obok i przyglądać się bohaterom z pewnego dystansu. Uczestnictwo jest
obowiązkowe, a dystans maleje z każdym rozdziałem, z każdą chwilą, w której
bliżej poznajemy postaci tego dramatu.
Prozy Waters nie da się odseparować od
problematyki LGBT i kwestii związanych z prawami kobiet, społeczeństwem
patriarchalnym i konwenansami, w które autorka zawsze ubiera swoje bohaterki. W
przypadku Za ścianą nie jest inaczej,
choć problematyka moralna zdaje się interesować autorkę dużo bardziej, niż wspomniane wyżej zagadnienia. Widać przy tym
wyraźny podział, w którym pierwsza część utworu skupiona jest głównie na powoli
zmieniającej się sytuacji kobiet, ich dążeniu do wolności i ciągłym zniewoleniu
przez niezmienne zasady panujące w domach. W drugiej zaś Waters interesuje się
głównie psychiką bohaterek, ich przemianą spowodowaną przez zaistniałą
sytuacją. Mnogość tematów poruszanych przez Waters świadczy o sile utworu, a także
o kunszcie pisarskim samej autorki. Nie każdemu udałoby się tak sprawnie
połączyć wątki, tworząc przy tym wiarygodnych psychologicznie bohaterów. Za ścianą jest jak pajęcza sieć –
misternie utkana, piękna i wciągająca. Nie da się od niej oderwać.
Moja ocena: 7,5/10
Autorka: Sarah Waters
Tytuł: Za ścianą
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 24.02.2015
Liczba stron: 656
Własnie skończyłam czytać "Niebanalną więź" tej autorki. Nie ukrywam, że powieść była troszkę nużąca, ale mam nadzieję, że "Za ścianą" okaże się prawdziwą dawką emocji.
OdpowiedzUsuń"Niebanalna więź" podobała mi się najmniej z wszystkich jej książek, które przeczytałam. Nie zmienia to jednak faktu, że bohaterki wykreowane były perfekcyjnie. Jeśli nużyła Cię tamta powieść, polecałabym raczej "Złodziejkę" - tam akcji jest sporo ;)
UsuńAleż mnie zaciekawilas tym drugim istotnym wydarzeniem :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam dotąd niczego tej autorki, muszę to zmienić. Widzę, że ten tytuł mógłby mnie zainteresować, romans głównych bohaterek to wątek sam w sobie interesujący, zwłaszcza że autorka położyła nacisk na kwestie moralne.
Ha, widzisz - wszystkiego zdradzić nie mogę ;) Autorka specjalizuje się w powieściach z lesbijskim wątkiem romansowym, choć nigdy w życiu nie sprowadziłabym prozy Waters do miana romansu czy powieści branżowej. To wysokich lotów powieści psychologiczne i bardzo mocno Ci je polecam :)
UsuńIntrygująca recenzja ;)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło :) Mam nadzieję, że zachęciła Cię do sięgnięcia po prozę Waters.
UsuńOj, tak. Pamiętam jak zaglądałam na filmy w nocy a później bałam się iść do łazienki:) Książkę mam w planach, chociaż czytałam jedną książkę autorki i mnie nie powaliła. Ta jednak zapowiada się znacznie lepiej.
OdpowiedzUsuńA jaką powieść Waters czytałaś? Mnie zostały jeszcze tylko dwie, ale na razie się wstrzymuję, żeby zostało mi coś na potem :)
UsuńNiebanalna więź. Jakoś nie umiałam się w nią wczuć;p
UsuńRozumiem - to jak na razie najgorsza powieść autorki, którą czytałam (choć i tak mi się podobała). Może "Złodziejka" bardziej by Ci podeszła :)
UsuńWielokrotnie próbowałam przekonać się do tej autorki - moim zdaniem tworzy ona świetne i naprawdę interesujące historie - jednak nigdy mi się nie udało przekonać do jej stylu.
OdpowiedzUsuńStyl ma rzeczywiście charakterystyczny - pisze niespiesznie, więc niektórym może to przeszkadzać. Poza tym kładzie spory nacisk na psychologię postaci i wydarzenia, które początkowo mogą wydawać się nieistotne. Może następnym razem spróbuj sięgnąć po "Złodziejkę" - to jej najbardziej "przebojowa" powieść, może Cię przekona :)
UsuńKiedyś już rozmawiałyśmy o twórczości Waters, a ja niestety nie poczyniłam od tamtego czasu progresu w poznawaniu jej książek, więc nie chcę się za bardzo powtarzać. Dodam tylko, że jestem tej powieści niesamowicie ciekawa i już przygotowuję się na literacką ucztę :)
OdpowiedzUsuńOj tam, ważne, że już ją wzięłaś na warsztat ;) A resztę można nadrobić później. "Za ścianą" to, zaraz po "Złodziejce", mój ulubieniec ;)
UsuńWzięłam, podobała mi się książka, a potem swoim zwyczajem o autorce zapomniałam. Na szczęście dzięki Twoim wpisom w końcu się zmobilizuję :)
UsuńMam nadzieję, że kolejne też przypadną Ci do gustu. Jestem ciekawa zwłaszcza Twojej opinii o "Złodziejce" - ta powieść jest fenomenalna, a dodatkowo podszyta łotrzykostwem, więc myślę, że mogłaby Ci się spodobać :)
UsuńO proszę, książka która widziałam u siebie w bibliotece, wahałam się czy zabrać ją do domu ale jakoś za bardzo nie wiedziałam czy mi się spodoba, czy nie. Rozjaśnilas mi o czym to jest, a jednocześnie zostawiłas wielka zagadkę :) recenzja idealna :)
OdpowiedzUsuńPodobają mi się problemy, które opisuje autorka. Zastanawiam sie tylko czy sięgnąć po tę książkę czy może lepiej po "Złodziejkę", która bardziej Ci się podobała... hmm...
Co polecisz bardziej ?
Mam nadzieję, że następnym razem sięgniesz po Waters podczas wizyty w bibliotece ;) Ja poznałam jej twórczość dzięki "Złodziejce" i chyba ją poleciłabym Ci na pierwsze spotkanie. Powieść mnie powaliła, szczękę zbierałam z podłogi i nawet nie zauważyłam, kiedy te 800 stron zleciało. Tak więc jeśli w bibliotece trafisz na "Złodziejkę", bierz bez wahania ;)
UsuńTa pisarka - to dla mnie wciąż niewiadoma. Na półce czeka "Złodziejka". Czytając Twoją recenzję - jestem pewna, że mnie zachwyci...
OdpowiedzUsuńOj Olu, mam nadzieję, że kiedyś w końcu uda Ci się po tę Waters sięgnąć. "Złodziejka" powala, ale "Za ścianą" jej dorównuje. To stanowczo dwie najlepsze powieści autorki.
UsuńPrzyznam (ze wstydem), że nie czytałam jeszcze żadnej powieści Waters, ale pociągają mnie wątki feministyczne i LGBT, więc dam się namówić. Nie wiem, czy koniecznie na "Za ścianą", ale na pewno na jakąś powieść tej autorki :)
OdpowiedzUsuńMówi się, że Waters to Dickens w spódnicy, więc jeśli masz ciągotki do angielskich klimatów, gorsetów, pod którymi kryją się wcale nie takie potulne panienki i pomysłowych intryg - polecam ;) Zwłaszcza "Złodziejkę", to prawdziwa powieść łotrzykowska z dreszczykiem i wątkiem LGBT.
UsuńTo moja ulubiona obok "Złodziejki" :)
OdpowiedzUsuńU mnie jest dokładnie tak samo :)
UsuńNie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki, ale planuję to nadrobić. ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Waters nie pozostanie tylko w sferze planów :) To świetna autorka, którą będę wszystkim polecać ;)
Usuń"Ktoś we mnie" - to jak na razie mój faworyt wśród książek tej autorki. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
U mnie plasuje się na podium, ale jednak "Złodziejka" i właśnie "Za ścianą" ją prześcignęły:)
UsuńBardzo ciekawią mnie te dopracowane portrety psychologiczne, to coś, czego zawsze doszukuję się w powieści.
OdpowiedzUsuńW takim razie powieści Waters mogłyby Ci się spodobać. O portrety psychologiczne dba z najwyższą starannością:)
UsuńLGBT brzmi zachęcająco, ale prawa kobiet już nie. Zastanowię się.
OdpowiedzUsuńJest z czego wybierać - kilka książek ma już na swoim koncie:)
UsuńKurcze, mam w domu "Pod osłoną" Waters, ale jakoś nie mogę się do niej przemóc, nawet chcę ją sprzedać ... Czytałas może, polecasz? :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam, bo mi ją zwinęłaś w konkursie! :p Z twórczości Waters zostało mi tylko "Muskając aksamit" i właśnie " Pod osłoną nocy", więc w tej kwestii nie pomogę. Ale zwykle zachęcam do tego, by Waters poznawać od "Złodziejki" - jak się nie zakochasz, to widocznie ta autorka nie jest dla Ciebie;)
UsuńKolejna recenzja, która utwierdza mnie w przekonaniu, że proza Waters to coś dla mnie :) Nawet okładki mnie przyciągają :)
OdpowiedzUsuńW takim razie nie pozostaje Ci nic innego, jak wreszcie po nią sięgnąć ;) A, to racja - nowe wydania są piękne!
UsuńHa! Wiedziałam, że Ci się spodoba! ;-) Element zaskoczenia może i nie jest w "Za ścuaną" tak silny, jak w "Złodziejce", ale świetne kreacje postaci to dla mnie wystarczająca rekompensata. Chyba jeszcze dwie książki Waters przede mną, ale mam przeczucie, że nie zacgwycą mnie tak, jak "Za ścianą". Kilka miesięcy temu czytał "Muskając aksamit" - rozczarowanie!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za literówki - tak to jest, jak się pisze z urządzenia dotykowego!
UsuńNie mogło być inaczej! Zaskoczeń rzeczywiście nie było (a jak ktoś już zna Waters, to też więcej przewiduje), ale nie mam na co marudzić. "Za ścianą" okazało się świetną powieścią psychologiczną. Ale pisałaś, że trochę zawiodła Cię końcówka - rozwiniesz? Ja odczułam może mały niedosyt, ale sama końcowa scena była moim zdaniem bardzo dobra.
UsuńMnie również zostały dwie powieści - "Muskając aksamit" i "Pod osłoną nocy". Już się przygotowuje na rozczarowanie debiutem, ale i tak mam zamiar go przeczytać.
Nie ma sprawy - dość szybko domyśliłam się, że pewnie tablet albo smartfon jest w użyciu ;)
Właśnie o ten niedosyt mi chodziło :-) Z jednej strony finałowa scena jest świetna, z drugiej - chciałoby się więcej konkretów ;-) Ale, jak wiesz, ja już tak mam - wolę, gdy to autor stawia ostatnią kropkę.
UsuńJak widać - wszystkim dogodzić się nie da;) ale broniłabym tej końcówki. Postawienie kropki byłoby w tym przypadku równoznaczne z konkretną decyzją. A z podejmowaniem ich bohaterki miały spory problem.
Usuń