poniedziałek, 30 lipca 2018

"Czekając na jednorożce" Beth Hautala - recenzja

 


Jednorożce nie istnieją

 

Moje podejście do literatury dla młodzieży jest jednoznaczne potrzebujemy jej jak kania dżdżu (oczywiście inteligentnej, unikającej stereotypów), ale ja targetem już od dawna nie jestem, dlatego po nią nie sięgam. Niedawno jednak przeczytałam Simon oraz inni homo sapiens i przyznam, że bawiłam się przy niej świetnie. A później pokusiło mnie, by zaufać pewnemu małemu wydawnictwu i poznać historię o dziewczynie, która najbardziej na świecie pragnie spotkać jednorożca. One przecież spełniają marzenia.

 
Świat Talii McQueen powoli się rozpada. Wszystko zaczęło się od informacji o chorobie ukochanej matki. Rak. Jedno słowo, które niesie ze sobą tak wiele zła. Rak zabiera Talii wszystko – mamę, dom, a także ojca, który powoli się od niej oddala. Być może wspólny wyjazd wszystko naprawi? Tylko kto normalny spędza wakacje na Arktyce? 
 
Powieść Hautali opiera się na prostym schemacie – radzeniu sobie ze stratą w zupełnie nowym miejscu, które początkowo zdaje się nieprzyjazne, obce, lecz zmienia się wraz ze zmianą bohaterki. Nie ma w tym nic odkrywczego, ale trzeba przyznać, że właśnie ta powtarzalność fabularna ma sprawić, opowieść niesie pewnego rodzaju spodziewane pocieszenie. Czekając na jednorożce jest przecież powieścią, która ma nie tylko opowiadać o trudnych dla młodych ludzi sytuacjach, ale także wspomagać w procesie zabliźniania się ran. Czy tak jest w rzeczywistości? Nie mnie to oceniać.  
 
Prostota fabularna spowodowana jest jeszcze jednym czynnikiem – świadomym nawiązaniem do baśni i legend. Chociaż życie Talii nie ma prawa skończyć się jak w bajce, w której jednorożce spełnią jej życzenie, Hautala całkiem sprawnie łączy smutną rzeczywistość z baśniowymi elementami. Mamy tytułowe jednorożce, którymi okazują się narwale, czy chociażby daleką podróż odbytą w celu odnalezienia duchowej równowagi. Niestety wspomniana prostota czasem przechodzi w sztampowość, która przejawia się przede wszystkim w warstwie językowej (o czym za chwilę), ale także fabularnej. Historię wykreowaną przez autorkę można z łatwością przewidzieć – od początkowego smutku i egoizmu Talii aż po jej późniejszą przemianę. Szkoda, bo o ile nie wymagam po tego typu literaturze odkrywczości, chciałabym jednak, by była ona dla mnie choćby minimalnym zaskoczeniem w jednym bądź dwóch wątkach. A tu, jak po nitce, Hautala zmierza do szczęśliwego zakończenia – bez żadnych niespodzianek, bez zdziwień, zupełnie przewidywalnie.

Jednak to nie przewidywalność, a język powieści jest jej największym mankamentem. Hautala oscyluje pomiędzy prostym, a dość patetycznym stylem. O ile prostota jest tu – po raz kolejny – na miejscu, narratorką jest przecież dwunastolatka, tak podniosłe, często przesadzone przemyślenia, nie miały tam racji bytu. A oto drobny przykład:
Zapominamy, jak się lata – podjęła. - To delikatna umiejętność, a ciężar różnych spraw, spraw, które bolą, może sprawić, że ją utracimy. (…)
Dorosły czytelnik nie odnajdzie w tym głębi. Czy nastolatek ją tam znajdzie? Być może. Ja jednak mogę patrzeć na tę powieść tylko przez pryzmat własnych doświadczeń. A one pokazują mi, jak bardzo płytkie są rozważania autorki. Co więcej, Hautala idzie na łatwiznę przy opisywaniu odczuć swojej bohaterki. Często powtarza się, korzystając z pewnego rodzaju słownych szablonów. Zamiast mówić o braku matki i oddaleniu Talii od ojca, autorka pisze o pustce wielkości mamy. Bohaterka zaś co chwilę mówi o tym, jak rozpada się na kawałki. Może rozpaść się raz, drugi, jednak wymagam od pisarza konkretów w opisywaniu uczuć spowodowanych przez traumę. Same skróty nie wystarczą, by oddać stan ducha dziewczyny, która tęskni za matką. 
 
Z pewnością nie znajduję się w grupie docelowej tej powieści. Być może powiecie także, że mam jakieś problemy emocjonalne, skoro nie wzrusza mnie opowieść dwunastolatki, która straciła najbliższą jej osobę. Powieść Beth Hautali okazała się dla mnie raczej przeciętną historią, napisaną nieźle, choć momentami niechlujnie. Niestety nie wywołała we mnie żadnych emocji – a chyba o to przede wszystkim chodziło. 

Za możliwość poznania historii Talii dziękuję Wydawnictwu Linia

Moja ocena: 5/10

Autorka: Beth Hautala
Tytuł: Czekając na jednorożce
Seria: Biała Linia
Data wydania: 30.06.2018
Tłumaczenie: Zuzanna Byczek
Wydawnictwo: Linia
Liczba stron: 276 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad, za każdy jestem niezmiernie wdzięczna :)
Pamiętaj jednak o netykiecie. Wiadomości niecenzuralne, obelżywe i niezwiązane z tematem będą kasowane bez mrugnięcia okiem. Jeśli chcesz, żebym do Ciebie zajrzała, zostaw swój adres pod komentarzem :)