piątek, 8 lutego 2019

"O zmierzchu" Therese Bohman - recenzja



Therese Bohman zastanawia się nad wieloma kwestiami, związanymi i niezwiązanymi z uwarunkowaniami płciowymi, jednak zdaje się, że najbardziej interesuje ją udźwignięcie ciężaru jakim jest samotność. Owszem, samotność przeżywaną przez kobietę, która przez społeczeństwo postrzegana jest jako stara panna. W takim wieku nikt o zdrowych zmysłach nie rozstaje się z partnerem. W takim wieku powinno się być po ślubie, z minimum jednym dzieckiem i kredytem. Czy zatem Bohman tworzy bohaterkę, którą feministki mogłyby wziąć na sztandary?

Karolina Andersson jest profesorką historii sztuki, inteligentną, atrakcyjną, choć sama widzi, że o swoją urodę musi dbać bardziej, niż kiedyś. Nadal jednak podoba się mężczyznom, których zresztą uważa za bardzo prostych w obsłudze. Nigdy nie miała z nimi większego problemu, dlatego sytuacja z doktorantem, który przez rok nawet nie zajrzał do jej gabinetu, jest dla Karoliny co najmniej frustrująca. Gdy jednak okazuje się, że Anton będzie pisać o nikomu nieznanej, utalentowanej artystce, kobieta przeczuwa, że czeka ją zmiana, na którą tak długo czekała.

Mit kobiecości?

 

Karolina nie jest bohaterką, której by się kibicowało. Utyskuje na miasto, w którym mieszka, swoje życie, swoją pracę i oczywiście na samotność i własne wybory. Sama przecież zostawiła mężczyznę, z którym żyła wiele lat. A jednak nietrudno ją zrozumieć – to inteligentna kobieta, która widzi własne ograniczenia i konflikt pomiędzy „słusznym” życiem z kimś, do kogo nie czuje się zupełnie nic, a bolesnym życiem z piętnem starzejącej się singielki. Nawet jeśli ma poczucie, że decyduje zarówno o samej sobie, jak i z łatwością manipuluje męskim pożądaniem. To gorzka diagnoza ukazująca, że inteligencja potrafi być przekleństwem, gdy ciągle podążamy za spełnieniem intelektualnym, seksualnym, społecznym i nic nie przynosi nam satysfakcji. Nie tylko dlatego, że poszukiwania Karoliny są mieszaniną naturalnego pragnienia bliskości z uwarunkowaniami czysto kulturowo-społecznymi, pragnieniem mężczyzny idealnego, zaspokajającego ją na każdym polu. Zdaje się być zatem bohaterką karmioną mitem o księciu na białym koniu, która jednak świadomie buntuje się przed życiem u czyjegoś boku tylko po to, by wypełnić kolejny społeczny mit – ten o szczęśliwej żonie i matce. Ta narracja kłócącej się z samą sobą kobiety wypełniona jest poczuciem beznadziei i słabości. Karolina jest władcza i mądra, jednak ma także chwile słabości, których z czasem jest coraz więcej. Zwłaszcza gdy kolejne jednorazowe przyjemności nie dają jej satysfakcji dłużej, niż na kilka godzin. Można by powiedzieć, że to zupełnie nic nowego. Że kobiety w literaturze czy sztuce w ogóle płaczą za mężczyznami zbyt często. Że to kolejny mit kobiecości uwikłanej w biologiczne poczucie bezpieczeństwa. Karolina nie jest jednak kolejnym przykładem bohaterki oczekującej, tak jak Bohman nie jest kolejną autorką, która tworzy tak zwaną „literaturę kobiecą”. Nie bez przyczyny bohaterka zajmuje się postacią kobiecą w malarstwie, później także w popkulturze. Karmiona mitem Karolina staje się na poły wyjętą z taniego czytadła postacią, a na poły spełnioną kobietą sukcesu, w której konflikt między różnymi figurami kobiecości zdaje się nie mieć końca. 

Koniec epoki

 

Chociaż Karolina z utęsknieniem czeka na spektakularną zmianę, której obietnicę zauważa w pracy swojego tajemniczego, nonszalanckiego doktoranta, musi odczuwać, że zmiana oznacza koniec. Dlatego też tak bardzo fascynuje ją manieryzm w sztuce, etap wyczerpywania się najbardziej charakterystycznych elementów danej epoki. Moment, w którym zwątpienie zaczyna powoli zjadać naiwny optymizm. Chociaż nie poznaliśmy młodej bohaterki, widzimy w niej to przejście – od zachwytu do rozpaczy. I to w różnych kwestiach, różnych punktach życia, które zdają się jej najistotniejsze. Przywołać można choćby wspomnienie dawnej miłości do sztuki, która z czasem pozostała jedynie śladem, wspomnieniem. Mimo iż praca Karoliny wymaga ciągłej analizy dzieł, kobieta woli raczej przeglądać informacje na temat nowego projektu w Internecie, doskonale wiedząc, że nie przydadzą jej się do niczego. Tytułowy zmierzch to oczywiście także symbol wieku. Przekroczona czterdziestka jak wyrok śmierci. Na szczęście Bohman i tutaj igra z czytelnikiem, choć przez długi czas prowadzi swoją narrację tak, by pokazać Karolinę taplającą się wręcz w nieszczęściu swojego wieku, na który krem z jadem węża nie jest w stanie nic zdziałać. Przecież po zmierzchu musi kiedyś nastać dzień. Taki jest po prostu porządek rzeczy.

Rozdane według zasług

 

O zmierzchu prezentuje mnogość tematów i myśli, niektórych tylko powierzchownie wskazanych, innych opracowanych z wnikliwością. Prezentuje się to znacznie lepiej, niż można się spodziewać – gdyby powieść była dłuższa, nawet z bardziej pogłębioną problematyką, zagubiłaby się w niej nie tylko fabuła, która nie jest tu najważniejsza, ale przede wszystkim sama bohaterka. Zdarza jej się zagubić już w tej formie, gdy za dużo filozofuje. To stanowczo najsłabsze momenty powieści Bohman. Są jednak wyjątki. Jak chociażby kilka sytuacji, w których Karolina rozmyśla nad zasługiwaniem na miłość czy szczęście. Bohaterka demaskuje fałsz haseł motywujących, prosto ze stron z poradami dla kobiet pokazując, że żaden wysiłek, żadna praca nie są w stanie zapewnić jej tego, co ona mogłaby nazwać spełnieniem uczuciowym. Człowiek może uważać, że zasłużył na ocenę albo pochwałę, jeśli ciężko  na coś pracował, ale w rzeczywistości życie składa się z sytuacji, w których wkład i wysiłek nie stoją w żadnej proporcji do rozdania. To gorzkie słowa, które doskonale podsumowują zarówno sedno O zmierzchu jak i nastawienie do życia samej bohaterki. Tu pesymizm łączy się z logiką, a rozpaczliwe poszukiwanie szczęścia wcale nie musi oznaczać, że zostanie ono odnalezione. Co nie zmniejsza samej rozpaczy.

Moja ocena: 7/10

Za kolejną odsłonę postaci kobiecej w literaturze dziękuję

Autorka: Therese Bohman
Tytuł: O zmierzchu
Data wydania: 31.01.2019
 Wydawnictwo: Pauza
Tłumaczenie: Justyna Czechowska


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad, za każdy jestem niezmiernie wdzięczna :)
Pamiętaj jednak o netykiecie. Wiadomości niecenzuralne, obelżywe i niezwiązane z tematem będą kasowane bez mrugnięcia okiem. Jeśli chcesz, żebym do Ciebie zajrzała, zostaw swój adres pod komentarzem :)