sobota, 4 maja 2019

Nie ufaj nikomu!


Dwie niedawno przeczytane przeze mnie książki, choć różnią się od siebie jak ogień i woda, połączyła jedna, niezwykle istotna myśl przewodnia – poddawaj wszystko w wątpliwość, nie ufaj nikomu. Tym książkami są Listy do młodego kontestatora Christophera Hitchensa i Jedzenie, mity i nauka Fridy Duell. Ten pierwszy był dziennikarzem, pisarzem i przedstawicielem nowego ateizmu, jednym z „czterech jeźdźców apokalipsy” (obok Dawkinsa, Dennetta i Harrisa). Druga jest lekarką pracującą w Szpitalu Uniwersyteckim Karolinska. Pierwszy zachęcał do analizowania zachowań polityków czy przedstawicieli jakiejkolwiek innej władzy, słów dziennikarzy i danych podawanych w sondażach. Druga nakłania do czytania składów i rozsądnego podchodzenia do informacji, które brzmią zbyt pięknie, by były prawdziwe.


Choć zestawienie obu tych tytułów, obu tych postaci może wydawać się absurdalne (bądź przemyślane – w celu ośmieszenia którejś z nich), ich postawy nie są już tak od siebie oddalone, pomimo że dotykają pozornie skrajnych dziedzin życia. Moglibyśmy zastanawiać się, gdzie polityka miesza się z tym, co jemy: ale obiecuję, nie będę zarzucać Was teoriami o tym, że wszystko jest ukartowane przez wielkie koncerny, które rządzą całym światem. Nie o to jednak chodzi. Istotą obu publikacji jest bowiem nie sam ich przedmiot, a podejście do niego. A zatem nie przedmiot lecz podmiot. Człowiek. My, Wy, ja. Ludzie, którzy często z łatwością łykają zarówno ładnie opakowane produkty spożywcze, nie zastanawiając się, co znajduje się w środku, jak i artykuły bazujące na niesprawdzonych informacjach, rozsiewające półprawdy w konkretnym celu. Jak to zatem świadczy o nas jako o gatunku? 

To pytanie nie interesuje mnie tak samo, jak inne: jak świadczy o jednostkach, które nagle dostają małpiego (owczego) rozumu? Osobach, które nie potrafią odsiać ziarna od plew. Mogłoby się wydawać, iż to jeden z istotniejszych problemów ery Internetu – nieumiejętność rozpoznawania prawdy i post-prawdy. Jednak nabieranie się na typowe powiedzonko „kiedyś było inaczej” byłoby nierozsądne. Kiedyś było tak samo, po prostu informacje rozchodziły się wolniej. 

Oczywiście głupoty możemy podzielić na szkodliwe i nieszkodliwe, choć ja wychodzę z założenia, że każda głupota jest szkodliwa, zwłaszcza jeśli jest przekazywana dalej jako prawda objawiona. Istnieje jednak spora różnica pomiędzy twierdzeniem, że imigranci przenoszą pasożyty, a tym, że witamina C skraca przeziębienie i łagodzi jego objawy. Łapiemy się i na te duże i małe kłamstwa, półprawdy bądź niesprawdzone informacje. Dlaczego?

Powodów może być wiele, wydaje mi się jednak, że w dużej części wina leży po naszej stronie. Ponieważ chcemy, by kłamstwo okazało się prawdą. W przypadku wiary w skuteczność diety niebieskich okularów może to być całkowicie nieistotne – a może istotne tylko dla naszego organizmu. Impakt na społeczeństwo jest znikomy, choć jeśli będziemy nieść niczym objawienie informację, że nosząc niebieskie szkła jedzenie będzie wydawało się mniej apetyczne (co poskutkuje zrzuceniem masy), może za kilka lat koncerny zaczną produkować niebieskie produkty spożywcze. Kto wie? Kiedy jednak mówimy o tym, że chcemy wierzyć w szerzących choroby imigrantów, bo wygodnie jest nam podpierać nasz lęk przed innym „naukowymi” teoriami nie jest nam już do śmiechu.

Nie jesteśmy przyzwyczajani do krytycznego myślenia. Od początku każe nam się ufać autorytetom: rodzicom, nauczycielom, księżom, lekarzom. Wszystkim, którzy z założenia mają wiedzieć więcej od nas. Nikt nie mówi jednak, żebyśmy otrzymywane informacje sprawdzali w innym źródle. Przyzwyczailiśmy się do polegania na innych, co jest naprawdę wygodne. Zamiast pytać, po prostu idziemy dalej. 

Lekcja płynąca z obu publikacji brzmi – nie ufaj nikomu, nawet sobie. My przecież także popełniamy błędy, zwłaszcza przy przerośniętym ego i całkowitym braku  pokory. Niesprawdzona informacja z wiarygodnego dla nas źródła może okazać się manipulacją bądź po prostu błędem, nawet nieświadomym. Owszem, zaufanie do danego źródła budowane jest często latami, jednak nie oznacza to, że ma być ono niezachwiane. Przykład? Telewizja Polska. Chyba więcej mówić nie trzeba.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad, za każdy jestem niezmiernie wdzięczna :)
Pamiętaj jednak o netykiecie. Wiadomości niecenzuralne, obelżywe i niezwiązane z tematem będą kasowane bez mrugnięcia okiem. Jeśli chcesz, żebym do Ciebie zajrzała, zostaw swój adres pod komentarzem :)