środa, 10 kwietnia 2019

"Kruczogranatowe" Adriana Lisboa - recenzja



Kruczogranatowe to powieść zupełnie inna od Symfonii w bieli, która ukazała się na naszym rynku wydawniczym w 2016, choć korespondują ze sobą w dwóch kwestiach. Wielkiego tematu, jakim jest przeszłość, a także języka, który zaimponował mi przy poprzednim spotkaniu z prozą brazylijskiej autorki. Przeszłość jest jednak znacznie mniej dramatyczna, język zaś mniej poetycki. Czy powieść jest przez to mniej udana? W żadnym wypadku.


Życie trzynastoletniej Vanji skończyło się i zaczęło tego samego miesiąca w dwóch zupełnie różnych miejscach na świecie – gorącym Rio i równie upalnym Kolorado. Leci do ojca, który ojcem jest tylko na papierze, by znaleźć tego prawdziwego, o którym nigdy nawet nie myślała. Czy istnieje lepszy czas na poznawanie własnych korzeni, niż czas po śmierci matki?

Kruczogranatowe to powieść niewielkich rozmiarów o naprawdę wielkich zamiarach, myślę że trochę chybionych. Bo chociaż opowieść Vanji czyta się świetnie, zwłaszcza gdy metaforyczna droga łączy się z tą rzeczywistą, to historia Fernanda i jego działań w partyzantce są materiałem na oddzielną powieść, tu jedynie lekko liźnięte, co dla polskiego czytelnika może być frustrujące. Owszem, dobrze wskazuje to wyrazistą różnicę pokoleń między bohaterami i dwa zupełnie różne pojęcia ojczyzny, jednak to niewystarczające, by w pełni cieszyć się bogatą i dramatyczną historią Brazylii. Trochę stracony potencjał, a trochę niepotrzebne rozrzedzenie wątku przewodniego. 

Jednak abstrahując od lekkich potknięć, Kruczogranatowe to udana, dość uniwersalna powieść (pomimo wątków brazylijskich, mocno osadzonych w historii tego kraju). Punktem wyjścia staje się przeszłość, próba odnalezienia własnych korzeni, poszukiwania nieznanego wcześniej ojca po utracie matki. Ta genetyczna układanka jest jednak pretekstem do zbudowania narracji wokół pojęcia ojczyzny, bycia nativo. Nie bez powodu Vanja wyjeżdża do Stanów (chociaż urodziła się tam, większość czasu spędziła w Brazylii). Nie bez powodu zaprzyjaźnia się także z młodym Carlosem z Salwadoru, który kocha Kolorado, chociaż znajduje się tam nielegalnie. Lisboa tworzy powieść o przynależności i rodzinie, które niekoniecznie mają swoje odzwierciedlenie w papierach. Nie ma w niej jednak ani dramatu obcości, ani odrzucenia – to historia spokojna, stonowana. Wszystko dzięki perspektywie czasu, którą autorka wykorzystała. Vanja opowiada losy trzynastoletniej wersji siebie, jednak jest już kobietą w pełni świadomą znaczenia tamtych wydarzeń. Ta świadomość – zarówno z punktu widzenia bohaterki, ale także Fernanda, który wspomina partyzantkę i widzi ślady, jakie te wydarzenia w nim zostawiły – idealnie pokazują, jak istotny w Kruczogranatowych jest proces stawania się. Najważniejsze momenty to skoki, jak określa je bohaterka, przyrównując czas do turbulencji.
W zależności od turbulencji, kto wie może któregoś dnia człowiek położy się w wieku czterdziestu lat, a w następnej chwili obudzi się jako siedemdziesięciolatek.
 Moja ocena: 6,5/10


 Autorka: Adriana Lisboa
Tytuł: Kruczogranatowe
Data wydania: 19.03.2019
Tłumaczenie: Wojciech Charchalis
Wydawnictwo: Rebis
Liczba stron: 224

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad, za każdy jestem niezmiernie wdzięczna :)
Pamiętaj jednak o netykiecie. Wiadomości niecenzuralne, obelżywe i niezwiązane z tematem będą kasowane bez mrugnięcia okiem. Jeśli chcesz, żebym do Ciebie zajrzała, zostaw swój adres pod komentarzem :)