środa, 12 lipca 2017

Wiele wizji jednej prawdy. O "Polowaniu" Thomasa Vinterberga


Thomas Vinterberg, który wraz z von Trierem rozpoczął manifest Dogmy, wyraźnie dotrzymuje nie tyle ślubów czystości, co samego zamysłu reżyserów, by w filmie pokazać człowieka, nie zaś aktora odgrywającego jedynie swoją rolę. Polowanie jest nie tylko wyrazem dbałości o skrupulatne "rozłożenie na części" samego bohatera, który w obliczu tragicznych wydarzeń staje nagi przed widzem, ale także próbą dotarcia do genezy niewinnego kłamstwa, które wdziera się w umysł całej społeczności, wywołując niejako masową halucynację, zmieniając percepcję i ukazując pierwotne instynkty grupy. 


Polowanie na czarownice


Historia o kłamstwie i prawdzie, którą Vinterberg buduje wokół głośnego i bulwersującego tematu molestowania, jest istotnym głosem w spawie społecznego ostracyzmu, współczesną wizją polowania na czarownice w świecie, który uparcie pragnie dążyć do logicznego postrzegania rzeczywistości przy jednoczesnym hołdowaniu utartym schematom, prowadzącym do ograniczenia ludzkiego umysłu w realiach ciągłego rozwoju, choćby pozornego. Sielankowa atmosfera panująca w niewielkim miasteczku nie bez przyczyny przywodzi widzowi na myśl rajski ogród - ideał zagrożony grzechem. Tym grzechem okazuje się mężczyzna w średnim wieku, rozwodnik pracujący z dziećmi, dobry ojciec i przyjaciel, który wyróżnia się jednak na tle społeczności, dla której nadrzędną wartością jest rodzina. Gdy niewinne z pozoru kłamstwo zaczyna kiełkować na bardzo podatnym gruncie, idylliczne miasteczko decyduje się na pozbycie niechcianego elementu, nie pasującego do zgranej, idealnej wspólnoty.
Istotnym problemem okazuje się więc samo pojęcie rajskości, związane z brakiem grzechu, które w filmie utożsamiane jest z dzieckiem – symbolem kruchej niewinności, narażonej na czynniki zewnętrzne. Paranoidalna wręcz próba ocalenia dziewczynki przed światem dorosłych, jest chęcią utrzymania sztucznego ładu, wiecznej bezgrzesznej idylli. Reżyser bocznymi drzwiami wprowadza motyw dorastania, które staje się czynnikiem niszczącym w całej fabule. Jednak sam Vinterberg nie krytykuje dojrzewania, lecz odbieranie tego etapu przez mieszkańców, jako przejścia ze stanu czystości w stan dorosłości, który symbolizować może opuszczenie Raju i ciągłą próbę powrotu do niego. Pierwszym, delikatnym sygnałem dorastania jest zadurzenie się Klary w Lukasie, drugim, doprowadzającym do tragedii, są zasłyszane przez Klarę słowa swojego starszego brata. Niewinność w spotkaniu z dorosłością nadal pozostaje taka sama, nietknięta. Lecz tu wkrada się percepcja mieszkańców, która zrywa zasłony idylliczności i ukazuje lęk podszyty agresją.

 

Z odłamkiem w oku

 

Jagten porusza uniwersalną problematykę zła wkradającego się w rzeczywistość, zdawałoby się, zabezpieczoną przed nim z każdej możliwej strony. Jednak nie samo zło, a postrzeganie jego bytności w świecie oraz próba poznania jego genezy, zdaje się najbardziej interesować Vinterberga. 

Reżyser wyraźnie akcentuje różnice pomiędzy sposobem odbierania rzeczywistości przez głównego bohatera, mieszkańców miasta a także dzieci – zarówno przez Klarę jak i jej kolegów i koleżanki z przedszkola, które z łatwością ulegają kłamstwu dziewczynki. Lukas jest bohaterem nieomal biblijnym, z cierpliwością znoszącym kolejne próby, liczącym na szczęśliwe zakończenie. Jego niedowierzanie w ludzką nienawiść i bezsensowną przemoc, której staje się ofiarą, czyni z niego Hioba – mężczyznę na skraju wyczerpania, pomimo wszystko wierzącego w miłosierdzie i, przede wszystkim, logikę, która przemówi do reszty mieszkańców. Jego sprzeciw jest cichy, ledwie słyszalny, a narasta dopiero w scenie pasterki, jedyną chwilą krzyku skrzywdzonego człowieka. Przypominać może Selmę z musicalu von Triera, która naiwnie wierzy w dobro ludzkie i nie potrafi odeprzeć fałszywych zarzutów, do samego końca licząc na happy end i nie skarżąc się na bolesne doświadczenia. Jednak Selma żyje w świecie własnych fantazji, Lukas zaś twardo stąpa po ziemi, zdając sobie sprawę z konsekwencji tak poważnego zarzutu. Mimo iż rzeczywistość Selmy jest brudna i smutna, muzyka jest w stanie ją uratować od marazmu, przenieść do nieosiągalnego raju. Z kolei pozorna sielankowość miasteczka, w którym żyje Lukas, szybko przemienia się w zimną, nieprzyjazną przestrzeń, od której bohater nie jest w stanie uciec w nic poza ciszą.  

Kadr z filmu Kieł
Perspektywa Lukasa – a przy tym widza – jest głosem rozsądku w świecie absurdu, któremu poddaje się niewielka społeczność miasta. Jednak to sposób percypowania rzeczywistości przez mieszkańców staje się najistotniejszym elementem filmu. Całkowite zatracenie wiary w niewinność człowieka dorosłego, a przez to ślepe zaufanie dziecku, które jako istota nieskażona nie jest w stanie skłamać, przywodzi na myśl baśniową wizję Andersena, w której każdy człowiek posiada w oku odłamek lustra, zmieniający jego spojrzenie na świat. Vinterberg, na podobieństwo duńskiego pisarza, tworzy rzeczywistość skażoną mylną percepcją, skrzywdzoną przez odgórną siłę – w przypadku baśni Andersena jest to Królowa Śniegu, jednak w Polowaniu ową siłą staje się samo społeczeństwo wraz z jego niekorzystnymi zmianami. Ciągła eskalacja przemocy i epatowanie seksualnością silnie wpływają zarówno na jednostkę jak i grupy, które bezpowrotnie zatracają wiarę w istnienie dobroci i piękna. Vinterberg wychodzi od aktualnego i trudnego problemu, by zadać pytanie o granice nadopiekuńczości i sam stosunek do dziecka, które nadal pozostaje dla nas istotą niezrozumiałą. To, co duński reżyser ubrał w szaty konfliktu między jednostką i społeczeństwem, grecki twórca - Giorgos Lanthimos – w swojej metaforycznej opowieści o rodzinie doprowadza do wszelkich granic. Kieł stanowi bowiem pewnego rodzaju przekroczenie tego, co Vinterberg tylko lekko zaznacza w swoim dziele – świat kontrolowany szybko przemienia się w więzienie, zaś człowiek w nim staje się tylko podmiotem. Przesadny lęk przed rzeczywistością i próba zapanowania nad nią, w greckim filmie doprowadzają do retardacji dziecka, jego całkowitego zdegradowania w kategoriach społecznych, w Polowaniu zaś kończą się wyniszczeniem jednostki, doprowadzonej do skraju wytrzymałości. Zarówno obraz Lanthimosa jak i Vinterberga odrzuca możliwość zamknięcia dziecka przed światem zewnętrznym, który zawsze przeniknie do nawet najbardziej zamkniętej enklawy. Polowanie ukazuje to przez naturalny proces dojrzewania, który przeraża dorosłych, wprawia ich w zakłopotanie, gdyż wiąże się z myślą o seksualności dziecka. W Kle utopia zostaje zburzona przez przemoc, jednak nie tą bezimienną, skierowaną w stronę dzieci, lecz nazwaną, zabarwioną krwią i wysiłkiem z filmu Rocky. Choć filmy znacząco różnią się wydźwiękiem, tematyką i obrazowaniem, zarówno grecki jak i duński obraz przedstawia skrzywiony sposób postrzegania rzeczywistości w dzisiejszym świecie, brak wiary w człowieczeństwo i możliwość zachowania niewinności w dorosłym życiu. 

Perspektywa dziecka – co ważne – odczytywana przez dorosłego widza, ukazuje skomplikowany sposób percypowania codzienności, którą można zmieniać niczym plastelinę. Klara zdaje sobie sprawę ze swojego kłamstwa, jednak brnie w nie w celu skrzywdzenia Lukasa. Poczucie odrzucenia, nieopatrznie zlekceważone przez dorosłego człowieka, doprowadza dziecko do zachowania skrajnie egoistycznego, lecz także nie do końca przez nie zrozumiałego. Szybki i niespodziewany obrót spraw nie skłania go do wycofania się z kłamstwa nie tylko z lęku przed karą lecz także z niewiedzy – zarówno na temat rzekomych oskarżeń jak i samej prawdy, która okazała się niemożliwa do rozpoznania. Tyczy się to również innych dzieci z przedszkola, poddających się masowej histerii, zmieniających rzeczywistość na niekorzyść Lukasa. Oskarżony o molestowanie dziewczynki mężczyzna nagle okazuje się niebezpiecznym zboczeńcem przetrzymującym dzieci w piwnicy, której, notabene, nie posiada. Rzeczywistość zmienia się za pomocą słowa, a nieświadomi demiurgowie nie mogą zostać powstrzymani. Słowo dziecka – istoty nieznanej i traktowanej z nabożną czcią – przeciwstawione zostaje słowu dorosłego, człowieka przynależącego do znanego świata, zepsutego i pozbawionego boskiej iskry. Widz nie jest w stanie zrozumieć perspektywy dziecka, którą Vinterberg ukazuje, lecz nie tłumaczy. Mała Klara nierzadko wzbudza niepohamowaną złość, spowodowaną niemożnością pojęcia skomplikowanej percepcji dziecka. Reżyser wskazuje na problem komunikacji pomiędzy dwoma światami, które zawsze istnieć będą obok siebie bez możliwości pełnego zrozumienia.  

 

Ofiara spełniona

 

Rzeczywistość filmu Vinterberga jawi się nam w mrocznych barwach, choć sam reżyser igra z widzem, podsuwając mu pod nos łagodniejsze, łatwiejsze do przyjęcia zakończenie. Składa jednak w ofierze zarówno swojego bohatera, skromnego i cichego mężczyznę, jak i dziecko, które żyje w cieniu krzywdy własnej i cudzej. Lukas i Klara stoją na przegranej pozycji, ich wizja świata musi zmienić się na ich niekorzyść, dopasować się do tego, w co wierzy ogół - ciągle rozrastającą się brzydotę świata, który z dorosłego człowieka czyni oprawcę, z dziecka zaś wieczną ofiarę. 

--------

Kochani, ostatnio czasu brakuje mi na wszystko: czytanie i tym bardziej pisanie. Dlatego dziś "uraczyłam" Was starą analizą Polowania - mam nadzieję, że się Wam spodoba. Napiszcie czy chcielibyście od czasu do czasu czytać takie pogłębione analizy dzieł literackich i filmowych ;)

 

Mam nadzieję, że w tym tygodniu przeczytacie na blogu recenzję Po trochu Weroniki Gogoli.

30 komentarzy:

  1. Całkowicie mnie zainteresowałaś "Polowaniem"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że w wolnym czasie obejrzysz - chociaż nie jest to najłatwiejsze kino.

      Usuń
  2. Jestem na tak, jeśli chodzi o więcej tego typu tekstów. Nabrałam ochoty, żeby zobaczyć "Polowanie", chociaż jestem ciekawa czy zniosę dziecięcą bohaterkę kreowaną na uosobienie niewinności. Wszak wiele horrorów dobitnie pokazuje, że dziecko i czystość czy niewinność nie idą ze sobą w parze. Ale oczywiście rozumiem, że w tym dziele chodzi o inne kwestie. "Kieł" widziałam i powiem, że bardzo zapadł mi w pamięć, intrygujący, mocny filmy, którego jednak nie chciałabym oglądać kolejny raz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super! Jak przedłużę dobę to z chęcią wrócę do takiego pisania. Chociaż zabrzmi to dziwnie, mam wrażenie, że zwykłe recenzje, które piszę, trochę cofnęły mnie w "pisarskim" rozwoju.
      Ja oglądałam ten film z hmm wkurwem, właściwie inaczej nie mogę tego nazwać. M. z kolei nie był w stanie oglądać go w spokoju, więc chodził po mieszkaniu. Zdenerwowanie skupiło się na dziecku, jednak błędnie. Bo tak naprawdę to nie jego wina. Kłamstwo po prostu trafiło na podatny grunt. Dlatego mam nadzieję, że uda Ci się go obejrzeć, ale przygotuj się na emocje.
      Zgadzam się, ja "Kła" również nie chciałabym więcej widzieć. Ten film oglądałam z szeroko otwartymi ustami. Genialne kino, ale bolało jakby ktoś nieprzerwanie bił mnie po głowie.

      Usuń
    2. Jak przedłużysz dobę to koniecznie zdradź mi w jaki sposób to zrobiłaś, bo też potrzebuję dodatkowych paru godzin :) Rozumiem to wrażenie(chociaż absolutnie nie zauważyłam u Ciebie spadku poziomu), bo sama czasami czuję, że piszę w ten sam sposób, że recenzje powstają według pewnego schematu i nie potrafię się z niego wybić.
      Jeszcze nie zdarzyło mi się oglądać filmu tak, żebym nie mogła usiedzieć na miejscu, więc to mogłoby być ciekawe doświadczenie. Im więcej piszesz o tym filmie, tym większą ochotę mam na seans, więc na pewno rozejrzę się za nim.
      Zgadzam się, "Kieł" jest szokujący i bolesny, i nie polecam go wrażliwym osobom.

      Usuń
    3. Cieszę się, że tak mówisz - ale jeśli kiedyś zauważysz, że forma mi spada, to koniecznie daj znać :). Wiesz, recenzja jako gatunek ma swój schemat, więc trochę trudno z niego wyjść, zwłaszcza jeśli chce się porządnie uargumentować swoje zdanie. Wolę chyba takie teksty (wstęp, opis, argumenty, podsumowanie), niż nietrzymające się kupy impresje.
      To rozejrzyj się, obejrzyj i daj znać. Jestem ciekawa jak ten film na Ciebie zadziała - ja nie znam żadnej osoby, której się nie spodobał ;).

      Usuń
    4. Dobrze, ale w takim razie niech to będzie umowa obustronna, żeby ktoś również czuwał nad poziomem moich tekstów :) Oczywiście, że tak i wydaje mi się, że taka schematyczna, ale logiczna struktura się sprawdza, ale czasami mam takie myśli, że może fajnie byłoby zrobić coś innego. Na razie jednak nie bardzo mam pomysł, więc to tylko takie gdybanie :)

      To teraz poprzeczka została ustawiona wysoko, nie chciałabym być tą pierwszą osobą, której film nie przypadnie do gustu.

      Usuń
    5. Masz to jak w banku ;). Sprawdza się i to bardzo dobrze, chociaż rozumiem co masz na myśli. Kombinowanie w recenzji można jednak przełożyć chociażby na sam język, można pokusić się o stylizację odpowiednią dla gatunku lub o małą erudycyjność i nawiązywanie do innych utworów. Sporo tego jest, choć wiadomo, że nie można przegiąć w żadną stronę. Trzeba pamiętać, co się pisze :).

      No to pozostało Ci tylko obejrzeć "Polowanie" ;).

      Usuń
    6. Zgadzam się, pewne pole do popisu istnieje :)

      Usuń
  3. Świetna analiza! Jak najbardziej pisz i publikuj takie rzeczy, ja osobiście je uwielbiam, a te o filmach mają dla mnie może nie większą, ale zupełnie inną wartość, gdyż oglądam filmy rzadko i tego, co potrafię odczytać w książce, nie potrafię z reguły odczytać w filmie (albo odczytuję mniej, generalnie analiza filmów idzie mi słabiej). Tak więc jestem jak najbardziej chętna. A "Polowanie" widziałam, za to bardzo zachęciłaś mnie do "Kła" :)
    I życzę więcej wolnego czasu! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) mam nadzieję, że od czasu do czasu wysmaruję coś takiego, bo zwykłe recenzje ciutkę mnie ograniczają (tak jak pisałam Dominice wyżej).
      O, czyli nie jesteś kinomaniaczką? Zauważyłam, że miłość do literatury i do filmu idzie ze sobą w parze ;). "Kła" polecam. To bezkompromisowe kino, które można odczytywać jak dobrą literaturę - drugie dno to minimum, co tam znajdziesz :).
      Dziękuję:) mam nadzieję, że teraz znajdę go trochę więcej ;).

      Usuń
    2. Nie, nie jestem. :) Aczkolwiek wynika to trochę z tego, że przez studia mam bardzo mało czasu dla siebie, i nie chcąc rezygnować z czytania ani ze spotkań ze znajomymi, musiałam zrezygnować z filmów, oglądam je więc teraz bardzo rzadko, i jeśli już, to głównie filmy LGBTQIA. :)

      Usuń
    3. Jestem w stanie to zrozumieć - ja teraz coraz rzadziej oglądam filmy, bo jednak z lektury trudniej mi zrezygnować ;)
      O, to może mogłabyś polecić mi jakiś ambitny film LGBTQIA?:)

      Usuń
    4. Toś mnie teraz zestresowała, bo ja nie czuję się wielką znawczynią, i nie oglądam takich filmów na tyle często, by mieć tak duże rozeznanie i czuć się kompetentną do polecania... Ale spróbuję. Osobiście najlepszym i najambitniejszym wydaje mi się "Sierpień" w reżyserii Eldara Rapaporta, tyle że ja ten film widziałam w liceum, i od tego czasu nie widziałam lepszego filmu LGBTQIA, ale pytanie, czy gdybym obejrzała go teraz, zrobiłby tak samo dobre wrażenie? Dlatego niepewnie czuję się polecając go.
      Dużo filmów LGBTQIA jest też nastawionych na to, aby pokazać nasz dramat, i czasem jest to dobre kino, choć nie zawsze bardzo ambitne. Moim faworytem z takich filmów są chyba "Nastolatki" ("Pojkarna"), w reżyserii Alexandry-Therese Keining, to film pokazujący transseksualizm, tylko nie wiem jak tu się odnajdziesz, bo ja się cały film utożsamiałam z głównym bohaterem i także dlatego tak mi się podoba. Z filmów o transseksualizmie, tylko tym razem nie K/M, lecz M/K (pierwsza litera oznacza płeć biologiczną, druga - odczuwalną; wolę napisać, bo jeśli nie wiesz, to żebyś nie przeszukiwała internetu, aby się dowiedzieć) jest też "Coś musi się stać" w reżyserii Ester Martin Bergsmark. Tylko recenzent na filmwebie go zjechał, a ja nie jestem znawczynią filmów, więc jest mi ciężko ustosunkować się do zarzutów, niemniej film zrobił na mnie wrażenie dziwną atmosferą, muzyką i pokazaniem tego, jak ciężko jest drugiej osobie odnaleźć się z transseksualizmem partnera. Bywa momentami naturalistyczny, zresztą w ogóle filmy LGBTQIA miewają odważne sceny seksu.
      Teraz to, czego nie widziałam, ale podobno jest świetne - twórczość Xaviera Dolana, czyli mój filmowy wyrzut sumienia i "Dom chłopców", który jest ponoć rewelacyjny, tylko bardzo smutny, bo to temat AIDS.
      Tak więc polecam je trochę niepewnie, mam nadzieję, że Tobie się spodobają, ale pewności nie mam. I jak pisałam, nie znam się na filmach jakoś mocno, więc niektórych rzeczy mogę nie dostrzegać. Jeśli obejrzysz, to koniecznie daj znać, jak Ci się podobały. :)

      Usuń
    5. A! Nie spodziewałam się takiego wysypu tytułów. Dzięki :). Jak tylko będę miała chwilę kinomana, to obejrzę "Nastolatki", bo bardzo spodobał mi się opis filmu. O wczuwanie się czy utożsamianie nie masz co się martwić - jeśli reżyserka zrobiła swoją robotę dobrze, to wsiąknę w film już podczas pierwszych scen. Póki nie uderza we mnie głupota czy naiwność danego dzieła, bardzo mocno utożsamiam się z bohaterami, nawet jeśli ich problemy nie dotyczą mnie bezpośrednio.

      Hmm Dolana widziałam tylko "Martyrs", ale nie jest to raczej dzieło z półki "wysokie, chwalone przez krytyków, którzy kochają Dolana". Bo to niestety prawda. Ten facet uznawany jest za genialne dziecko i krytycy go kochają. A z takimi zwykle mam spory problem, bo, no cóż, takie zachwyty nierzadko nie pokrywają się z moimi odczuciami. Ciekawi mnie jednak "Zabiłem moją matkę", więc jeśli już coś tego reżysera mam oglądać, to pewnie będzie to ten film.

      Co do scen seksu - wiem, czego mogę się spodziewać i raczej mnie to nie przeraża. Właściwie póki seks jest ukazany z sensem, a nie wciśnięty tylko po to, żeby pokazać gołe tyłki, to ja jestem za. Nawet jeśli nie jest "ładny" - przecież w życiu też potrafi być dużo bardziej brutalny, niż na ślicznych filmach o miłości ;).

      Jeszcze raz dzięki za polecenia - obejrzę z pewnością i może coś wysmaruję na ich temat. A jak nie, to chociaż dam znać, jak tam moje odczucia :)

      Usuń
    6. Nie dziwię się - ja zwykle też nie sięgam po to, co jest modne i chwalone, omijam to dość szerokim łukiem, a jak już sięgam, to (z reguły) wtedy, gdy się naczytam na ten temat dużo i wiem, że jest sprawdzone. :) Jednak Dolana prędzej czy później zobaczyć muszę - również właśnie "Zabiłem moją matkę". :)

      Nie wiem, nie oglądam ślicznych filmów o miłości. :P A tak na poważnie, to miałam też na myśli to, że co w filmach o osobach heteroseksualnych bywa ocenzurowane (kamera omija na przykład męskie genitalia), to w filmach LGBTQIA jest widoczne. Poza tym te filmy, które widziałam, pokazują seks jako sferę życia istotną o wiele bardziej niż jest to pokazane w filmach "hetero". No chyba, że nie trafiam na odpowiednie filmy o osobach heteroseksualnych, zresztą i tak oglądam ich mało. I głównie mam tu na myśli filmy o mężczyznach homo- i biseksualnych, nie wiem jak sprawa się ma w filmach o kobietach. Jednak mam wrażenie, że coś jest na rzeczy i seks jest traktowany jakoś inaczej.

      Super, czekam z niecierpliwością. :D

      Usuń
  4. W życiu nie napisałabym tyle tekstu na temat filmu:) Oglądam rzadko, głównie dla odprężenia, przeważnie filmy nie wymagające myślenia:D Do analizy filmu, a już pogłębionej zwłaszcza, nie mam ani wiedzy, ani zacięcia. Tak, że podziwiam i oczywiście czytać zamierzam. Tytuł sobie zapisuję, "Kieł" też mnie zaintrygował:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie od dłuższego czasu też nie udało się napisać tak długiego tekstu - ani o książce, ani o filmie. Ale mam nadzieję, że to się zmieni :). Filmy, które nie wymagają myślenia mają swoje zalety, ale w ogólnym rozrachunku bardziej mnie męczą, niż odprężają. Jest tam tyle błędów i głupot, że ciągle je analizuję :P
      Mam nadzieję, że oba filmy uda Ci się obejrzeć, chociaż ostrożnie z nimi - bez emocji się nie obędzie.

      Usuń
  5. Film jest niestety mało znany, przez to pewnie, że kręcony przez Skandynawów. Ale jest kapitalny, ta bezradność i bezsilność wobec niesłusznych oskarżeń, odwrócenie się ludzi (znajomych, przyjaciół) od bohatera, ta psychologiczna i fizyczna walka z nimi. Masakra. A końcówka wbiła mnie w fotel w tym lesie. Świetny film wart obejrzenia. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, chociaż ma swoich fanów, co wyraźnie widać ;). To jeden z tych obrazów,których nie chciałabym oglądać drugi raz. Nadal pamiętam emocje, które towarzyszyły mi podczas oglądania, chociaż widziałam go zaraz po premierze. Końcówka była idealną kropką nad "i" - w miasteczku nikt nie zapomni, a on nadal jest zwierzyną. Doskonały film, no i genialna rola Mikkelsena.

      Usuń
    2. Drugi raz już mógłby nie zrobić takiego wrażenia. Ale film i rola doskonałe, jak stwierdziłaś. :)
      Znasz coś jeszcze w podobnym stylu?

      Usuń
    3. Hmm w podobnym byłoby mi bardzo trudno znaleźć. Jest bardzo dobra "Wątpliwość" - tam pojawia się problem molestowania, ale w tym przypadku przez księdza. Masa domysłów, żadnych odpowiedzi. Dobre kino.
      Z kolei nie wiem do końca czemu, ale namyśl przyszedł mi film "Eden Lake". Może dlatego, że również nie chciałabym zobaczyć go po raz kolejny. Tam jest już dużo przemocy, konkretnie nakierowanej. "Eden Lake" doskonale pokazuje, że dzieci wcale nie są niewinne. Polecam bardzo mocno, chociaż ja trochę odchorowałam ten film.

      Usuń
    4. Eden Lake widziałem. Bardzo dobry, chociaż początkowo myślałem, że to słabe będzie. To bodaj pierwszy film, jaki widziałem z Fassbender. Ale ten drugi sprawdzę.

      Usuń
  6. Główny bohater jest mi znany z serialu "Hannibal" i to z tym dziełem już zawsze będzie mi się kojarzył :) A film również obejrzałam i dość mocno zapadł mi w pamięć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śledzę karierę Madsa Mikkelsena już od wielu lat i bardzo ucieszyłam się, że ma grać Hannibala Lectera. Niestety serial mnie zawiódł i przestałam oglądać. Choć Mads grał doskonale jak zawsze ;)

      Usuń
  7. Jestem pod wrażeniem, tekst bardzo mi się podoba i czekam na więcej :) Opis filmu brzmi dość przerażająco, ale również intrygująco, więc zapamiętam sobie jego tytuł na przyszłość ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, bardzo mnie to cieszy :). Rzadko piszę takie kolosy, ale chciałabym móc częściej usiąść do takich całościowych, analitycznych tekstów.
      "Polowanie" obejrzyj koniecznie - ten film robi wrażenie, co zresztą możesz zobaczyć po moim wpisie. Chociaż wrażliwcom go nie polecam. Chociaż krew się tam nie leje, to jednak kino dla osób o mocnych nerwach.

      Usuń
    2. Nerwy moje są dość mizerne, ale skoro nie ma krwi, to może przetrzymam :) Ewentualnie obejrzę z kimś i wypiję jednego dla znieczulenia (nie no, żartuję, zabiłoby to pewną część odbioru ;) ). W każdym razie brzmi naprawdę ciekawie, kiedyś zbiorę się na odwagę. Takie doświadczenia są potrzebne.

      Usuń
  8. Film genialny! Mnie podczas seanu uderzyło, jak łatwo wydajemy oceny (a przecież w normalnym życiu dzieje się bardzo podobnie!), gdy idzie o bezpieczeństwo dzieci. I tak jak trudno dziwić się rodzicom czy dyrektorce, która zareagowała prawidłowo, tak nie mogę pojąć rozmowy psychologa z dzieckiem. Naprowadzające na odpowiedź pytania zamiast szczerej, ale jednak nie tak stronniczej rozmowy. A przecież to właśnie w tym momencie kula śnieżna zaczęła się rozpędzać zabierając swoją ofiarę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę Ci tylko przyznać rację. A scena o której wspominasz również dla mnie była jedną z najbardziej niszczących. To właśnie w tym momencie pojawia się autorytet, który ukierunkowuje myślenie mieszkańców, zmieniając przy tym rzeczywistość, w której żyje Lucas. Nie wydaje mi się, żebym mogła obejrzeć ten film drugi raz.

      Usuń

Zostaw po sobie ślad, za każdy jestem niezmiernie wdzięczna :)
Pamiętaj jednak o netykiecie. Wiadomości niecenzuralne, obelżywe i niezwiązane z tematem będą kasowane bez mrugnięcia okiem. Jeśli chcesz, żebym do Ciebie zajrzała, zostaw swój adres pod komentarzem :)