czwartek, 30 marca 2017

"Z cienia" Juan José Millás - recenzja




To, co pozostaje w ukryciu

Tym, co znajduje się w cieniu, kryje się z dala od ludzkich spojrzeń, zwykle zajmują się twórcy horrorów. To temat, który niesamowicie mocno działa na psychikę, zwłaszcza delikatnych czytelników, wyobrażających sobie stwory spoglądające na nich spod łóżka czy z głębi szafy. Tym razem jednak to proza obyczajowa zainteresowała się motywem wyciągniętym rodem z powieści grozy.




Damián stracił pracę. Czuje się zagubiony i nieszczęśliwy, choć nie wiadomo czy można to przypisać zwolnieniu, czy może nieudanemu, samotnemu życiu, które wiedzie z dala od nawet drobnych przyjemności. Pewnego dnia, jakby za podszeptem swojego drugiego „ja”, Damián dokonuje kradzieży na targu staroci. Zabiera spinkę do krawata z inicjałami S.O. Choć to irracjonalne, ma ona być prezentem dla człowieka, z którym Damián rozmawia… w swojej wyobraźni. Jednak zostaje przyłapany na kradzieży, a w odruchu paniki ucieka i chowa się w starej szafie. Niebawem antyk zostaje zabrany do nowej właścicielki, razem z Damiánem ukrywającym się w środku. Choć mężczyzna niejednokrotnie ma okazję, by opuścić swoje tymczasowe lokum, postanawia w nim pozostać. Z ukrycia obserwuje nieświadomą rodzinę, z którą mieszka.



Z cienia Juana José Millása jest powieścią zaskakującą, choć niektóre fabularne rozwiązania nasuwają się czytelnikowi same, bez większych problemów. Pierwszym czynnikiem, który wzbudził we mnie pewnego rodzaju zdziwienie, był początek powieści. Bohater, jak gdyby nigdy nic, przeprowadza ze sobą wywiad, rozważając rosnące słupki statystyk czy przerwy na reklamy. Zdaje sobie sprawę z tego, że Sergio O’Kane jest wytworem jego wyobraźni, jednak nie przeszkadza mu to w najmniejszym stopniu opowiadać wyimaginowanemu prowadzącemu talk-show o seksualnych doświadczeniach z przyrodnią siostrą czy chłodzie, z jakim przez całe życie spotykał się ze strony ojca. Początkowe zdziwienie przerodziło się w rozbawienie, współczucie a później, niestety, w irytację. Autor wymyślił dość ciekawy sposób na to, by przedstawić nam swojego dziwnego, zamkniętego w sobie bohatera. Jednak im dalej w las, tym bardziej denerwował mnie wywiad z O’Kanem, dlatego wznosiłam modły do bogów literatury, by ten sposób narracji zakończył się najszybciej, jak się da. Wysłuchali moich modlitw i dalej było już tylko lepiej.



Millás, wykorzystując motywy zaczerpnięte z literatury grozy (stworzenia kryjące się w mroku, duchy), by zadać czytelnikowi pytanie o istotę człowieczeństwa – nie w sensie moralnym, lecz społecznym. Czy osoba mieszkająca we wnęce, niewidoczna dla mieszkańców, choć pomagająca im każdego dnia, nadal pozostaje istotą ludzką? Potrzeby Damiána ograniczone są do minimum, kontakt z resztą społeczeństwa wydaje się całkowicie niepotrzebny, ciało zaś stopniowo staje się elementem ograniczającym swobodę. Mężczyzna nie czuje się w żaden sposób związany ze światem. Przynależy jedynie do szafy i rodziny, u której zamieszkał. Jego siostra, która zawsze była dla niego wyznacznikiem atrakcyjności i symbolem seksualnego spełnienia, schodzi na dalszy plan. Jej rysy powoli stają się coraz mniej wyraźne, jakby odsuwając Damiána od starego życia, by przybliżyć go do nowej egzystencji jako istota materialna, choć niezauważana. Czy człowiek może stać się duchem z własnej woli?



Z cienia to także przewrotna i dość nietypowa historia miłosna. Nie ma w niej romansu, przynajmniej nie bezpośredniego, brak w niej także uniesień erotycznych. To subtelna opowieść o czystym uczuciu, nieuświadomionym choć wyraźnie wpływającym na działania bohatera. Millás skupia się na relacji budowanej z oddali, przez ścianę szafy. Pokazuje, jak obserwacja cudzego życia, jego drobnych nawyków i małych natręctw, może doprowadzić do pełnego zrozumienia, a przez to do niczym nieskażonej miłości. Zupełnie zatem nie dziwi cytat otwierający powieść Millása:
Wszystkie historie miłosne to w rzeczywistości historie o duchach. 

Moja ocena: 6,5/10

Za podróż wgłąb szafy dziękuję
 
Autor:  Juan José Millás
Tytuł: Z cienia
Data wydania: 15.03.2017
Tłumaczenie: Karolina Jaszecka
Liczba stron: 208 
Wydawnictwo: Czarna Owca 

22 komentarze:

  1. 6,5 to dla mnie wystarczająco duża ocena, by sięgnąć po książkę, więc jeśli tylko będę miała ku temu okazję, to ją przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super :) Może Tobie książka wyda się jeszcze lepsza, niż mnie. Ja z pewnością o autorze nie zapomnę i jak coś jego autorstwa wpadnie mi w łapki, chętnie przeczytam :)

      Usuń
  2. W sumie byłem ciekaw opinii na temat tej książki, bo treść z okładki mnie zainteresowała w niedawnych zapowiedziach tej pozycji. Ale widzę, że ogólnie tak średnio,co jeszcze dobitnie podkreślasz na końcu oceną, więc to odpuszczam.

    Przy okazji jak już jestem ->http://www.proszynski.pl/Uwolnic_niedzwiedzie-p-35024-1-30-.html ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest dobrze, nie średnio, ale rzeczywiście nie jest to powieść, która bardzo wyróżnia się na tle reszty moich lektur. Jednak po przeczytaniu, kiedy zaczęłam ją rozkminiać, ocena ciutkę podskoczyła ;)
      Weź mnie przestań kusić kolejnym Irvingiem. Jestem w tyle z poprzednim :P Zabrałam się za "Tysiąc jesieni Jacoba de Zoeta" i już tydzień ją czytam (masa stron zapisanych maczkiem!), ale jak skończę to mam nadzieję nadrobić Irvingowe zaległości.

      Usuń
    2. Też jestem do tyłu z "Czwartą ręką". Będę czytał, jak skończę co czytam. A ten Mitchell to rewelka, czytałem na wakacjach, klimatycznie. :)

      Usuń
    3. Rzeczywiście rewelacyjna książka - skończyłam i przymierzam się do recenzji. Fantastycznie mi się ją czytało, a porównanie do Clavella jak najbardziej trafne :)

      Usuń
  3. Wiesz co, choćby po to, żebyście dowiedzieć jak bohater w tej szafie załatwiał potrzeby fizjologiczne bym przeczytała (takie pierwsze pytanie mi się nasunęło:p)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! W takim razie nie będę Ci tego wyjaśniać - przeczytaj sama ;) Ale podpowiem, że da się to zrobić :P

      Usuń
  4. Nie słyszałam o tej książce a bardzo mnie zaciekawiła! Poszukam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyszła niedawno i, z tego co widzę, raczej cicho o niej - ale można się skusić. Niegłupia lektura :)

      Usuń
  5. Jestem bardzo bojaźliwa, dlatego raczej unikam wszelkich duchów i elementów zahaczających o pojęcie grozy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu akurat nie miałabyś czego się bać - to tylko horrorowy motyw przeniesiony do literatury pięknej :)

      Usuń
  6. Nie jestem do końca przekonana, ale fabułą kojarzy mi się z pewnym filmem, którego bohater również mieszkał w domu rodziny niezdającej sobie sprawy z dodatkowego lokatora. Niestety nie pamiętam tytułu, ale tam chodziło o pewną obsesję i niezdrową fascynację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że nie pamiętasz tytułu - chętnie bym obejrzała ten film, brzmi ciekawie ;) A książka ma swoje minusy, ale w ogólnym rozrachunku jestem zadowolona z lektury. Choć jest króciutka, można się nad nią chwilę zastanowić :)

      Usuń
  7. Czytając opis fabuły, z każdym zdaniem byłam coraz bardziej zaintrygowana tą opowieścią. Usta wręcz same otwierały mi się ze zdziwienia. Pomysł wydaje mi się tak nierealny, a zarazem genialny, że z pewnością nie przejdę obok tej książki obojętnie, jeśli się na nią natknę. Jestem pewna, że ciekawość nie pozwoli mi długo jej odkładać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ja wiem, czy nierealny? Autor pokazał, że tak naprawdę wystarczy tylko trochę szczęścia i ciut umiejętności, by wkraść się komuś do szafy i do życia - więc w domu sprawdź wszystkie miejsca, w których można się schować ;) Mam nadzieję, że za jakiś czas się na nią natkniesz i sama zobaczysz, jak to pan Millás wykoncypował :)

      Usuń
  8. raczej nie dla mnie, choć nigdy nie mówię nigdy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze, wszystko może się przecież zdarzyć ;)

      Usuń
  9. Dobrze, że modły przyniosły efekty! :)
    Ciekawy sposób narracji, szkoda, że równomiernie prowadzony, prowadzi właśnie do poczucia irytacji. Niesamowicie zachęca mnie również okładka, jest tak zwyczajna, a jednocześnie przyciąga uwagę. Z lektury ewidentnie płynie też niemało ważnej treści, a to jedynie pogłębia apetyt. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że autor nie przestał szybciej prowadzić narracji w ten sposób, ale to nie szkodzi - książka i tak jest dobra. Chociaż nie była to rewelacyjna lektura, to myślę, że i tak warto. Autor ma niezłą wyobraźnię ;)

      Usuń
  10. Pomysł na tę książkę wydaje się bardzo intrygujący i świeży. Choć z tyłu mojej głowy rodzą się pytania, na ile autor urealnił pobyt swojego bohatera w szafie, jak to się stało, że Damian nie zostaje zdemaskowany? Mam mieszane uczucia wobec tego rodzaju nierealnych historii i muszę się zastanowić, czy warto dać tej powieści szansę :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Czyli głównym irytującym elementem książki jest ten "przyjaciel" głównego bohatera? Zaintrygowałaś mnie tym, bo wydaje się to być ciekawy zabieg, ale na dłuższą metę rzeczywiście mógłby drażnić...

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie ślad, za każdy jestem niezmiernie wdzięczna :)
Pamiętaj jednak o netykiecie. Wiadomości niecenzuralne, obelżywe i niezwiązane z tematem będą kasowane bez mrugnięcia okiem. Jeśli chcesz, żebym do Ciebie zajrzała, zostaw swój adres pod komentarzem :)