środa, 3 sierpnia 2016

Wyniki konkursu z "Welonem Weroniki"





Kochani! Dziękuję Wam pięknie za wszystkie historie, wszystkie wspomnienia, którymi postanowiliście się ze mną podzielić. Czytałam je z ogromną przyjemnością i uśmiechem na ustach. Niestety - wygrać może tylko jedna osoba. I choć zgłoszeń nie było wiele, wybór okazał się trudny. Postanowiłam jednak nagrodzić wspomnienie anonimowej użytkowniczki, która opisała najpiękniejsze chwile dzieciństwa, związane z pewnym orzechem... 


Moje najpiękniejsze wspomnienie z dzieciństwa związane jest z orzechem. Największe i najpiękniejsze drzewo w naszym ogrodzie, było moim ulubionym miejscem wspinaczek. Akrobacje przeze mnie wykonywane wzbudzały podziw przechodni, niepokój mamy i zgorszenie babci: „Kto to widział, żeby panienka skakała po gałęziach jak małpka?”. Orzech bez wątpienia miał tę ciekawą cechę, że generował w mojej generował tak realistyczne wyobrażenia, że przysięgłabym, że są prawdą. Raz stawał się wieżą w której więziona byłą księżniczka (ja ją naturalnie ratowałam, wzbudzając podziw mieszczan i króla ;) ). Innym razem, najwyższa gałąź byłą „ptasim gniazdem” na pirackim okręcie. Ta zabawa, jak mawiała mama, przyprawiała o palpitacje sąsiadów, gdyż mieli okazję obserwować 9-latkę szybującą kilka metrów nad ziemią wprost na pobliskie drzewo, wrzeszczącą: „Do abordażu!”.
Jednak raz jeden moje ukochane drzewo zdradziło mnie. Najniższa gałąź na którą wspinałam się dziesiątki razy – złamało się. Brzuchem i udem przejechałam po chropowatej korze i walnęłam z impetem o ziemię. Po tym bolesnym zdarzeniu poprzysięgłam, że już nigdy nie będę łazić po drzewach. Wkrótce po tym pojechałam na kolonie, a gdy po 2 tygodniach wróciłam czekała na mnie nie lada niespodzianka. Na sąsiednim orzechu tato zbudował mi domek! Najwspanialszy na całym świecie! Kilka zbitych desek imitujących podłogę, niewielka ścianka z dykty po jednej stronie. Dach tworzyły wygięte gałęzie drzewa. A obok – o nieba! – najprawdziwsza huśtawka. Wkrótce potem mama podarowała mi elegancki kocyk w kolorowe wzory, żeby było na czym usiąść w moim domku. Ja natomiast pięknie przyozdobiłam ściany w obrazki mojej produkcji a na deskach postwiłam słoiczek, który systematycznie napełniałam kwiatami z łąki. Pełna dumy i zapału przyprowadzałam grono koleżanek, a nawet uczyniłyśmy z tego miejsca supertajną bazę. Babcia co jakiś czas przynosiła nam biszkopta albo sernik na nasze popołudniowe narady. Czasem nawet trafiła się kawa zbożowa z mlekiem. W końcu to były poważne spotkania!
Z uśmiechem wspominam to wszystko i pisałabym jeszcze – o kotku, który sypiał w tym domku i dał się oswoić, o okruchach z ciasta, które co rano skubały małe ptaszki oraz o łzach kiedy domek rozpadł się na kawałki podczas strasznej burzy.

Zwyciężczyni gratuluję, a wszystkim pozostałym jeszcze raz dziękuję za wzięcie udziału w konkursie :)

2 komentarze:

Zostaw po sobie ślad, za każdy jestem niezmiernie wdzięczna :)
Pamiętaj jednak o netykiecie. Wiadomości niecenzuralne, obelżywe i niezwiązane z tematem będą kasowane bez mrugnięcia okiem. Jeśli chcesz, żebym do Ciebie zajrzała, zostaw swój adres pod komentarzem :)