poniedziałek, 6 czerwca 2016

"Niebanalna więź" Sarah Wateres - recenzja




 W niewoli


Kiedy w zeszłym roku po raz pierwszy spotkałam się z twórczością Sarah Waters, byłam zachwycona i oczarowana. Dzięki wiedzy i pięknemu stylowi autorce udało się przenieść mnie do wiktoriańskiej Anglii pełnej intrygantów i złodziejek o szybkich dłoniach. Chcąc zaspokoić apetyt na doskonałą powieść postanowiłam sięgnąć po Niebanalną więź niedawno wznowioną przez wydawnictwo Prószyński i S-ka.




Margaret Prior, stara panna, która ciągle rozpamiętuje niedawną śmierć ukochanego ojca, postanawia poświęcić odrobinę wolnego czasu na wizyty w więzieniu dla kobiet. Choć z początku cała sytuacja wydaje się napawać ją przerażeniem, kobieta nie zaprzestaje cotygodniowych wizyt, puszczając mimo uszu rady matki i lekarza, którzy martwią się o jej zdrowie psychiczne. Powodem tego samozaparcia jest jedna z więźniarek, Selina Dawes, która została skazana po nieudanym seansie spirytystycznym. Fascynująca, cicha i wiedząca zaskakująco dużo o życiu Margaret kobieta staje się jej obsesją.



Niebanalna więź to opowieść o dwóch kobietach i to właśnie ich portrety psychologiczne są najważniejsze. Choć w przypadku Seliny czytelnik jest ograniczony bardzo skąpymi informacjami dotyczącymi jej przeszłości, Margaret została przedstawiona w sposób niemal doskonały. Inteligentna, oczytana, a jednak niepewna siebie, zakompleksiona do granic możliwości i pogodzona z losem starej panny. Wie, że nie posiada urody swojej siostry i żałuje, że nie urodziła się mężczyzną, który mógłby pójść na studia i spełniać się zawodowo. Naukową pasję jak i męskie rysy Margaret odziedziczyła po ojcu, ukochanym rodzicu, którego śmierć doprowadza ją na skraj załamania nerwowego. Ta kobieta-wrak, przez matkę pojona miksturami mającymi ją uspokoić i uśpić, odzyskuje chęć życia w momencie, w którym poznaje znaną spirytystkę, śmiało opowiadającą o „drugiej stronie”. Selina jest elementem niesamowitości, którego w życiu znudzonej i pogrążonej w depresji Margaret brakowało niczym powietrza. To spotkanie szarej, nudnej stabilizacji z głęboką wiarą w to, co nadprzyrodzone, jest największą zaletą powieści Waters.



Czytelnicy znający autorkę lub choćby jej działalność na rzecz ruchu LGBT wiedzą, że w jej powieściach nie brakuje wątków homoseksualnych. Tak jest i w tym przypadku, choć, tak samo jak w Złodziejce, wszystko zostało opisane ze smakiem, wyczuciem i przede wszystkim z zachowaniem historycznej dokładności. Niebanalna więź jest swojego rodzaju pamiętnikiem Margaret, który autorka uzupełnia informacjami z życia Seliny, wspomnieniami z seansów i zapiskami dotyczącymi wpłat za usługi. Jednak przez większość czasu spoglądamy  na wydarzenia oczami Margaret, która opisuje swoje wizyty w więzieniu i, od czasu do czasu, wspomina stare, szczęśliwe chwile, zniszczone przez śmierć ojca i ślub brata. Waters w sposób niesamowicie subtelny ukazuje nam stłamszoną kobietę, pragnącą miłości i zrozumienia, którego nie jest w stanie otrzymać. Jest zawstydzona swoją innością, choć wie, że to nie jej brakowało odwagi, by kochać i obdarowywać gorącymi pocałunkami. Już raz została zdradzona, teraz nadzieja na wielkie uczucie powoli powraca. Wątek lesbijskiej miłości podkreśla nie tylko charakter Margaret, o którym pisałam powyżej, ale także samą zawiłą fabułę, w której cały czas balansujemy na granicy prawdy i kłamstwa.



Niestety Niebanalna więź, choć doskonale napisana, nie wzbudziła we mnie takiego zachwytu jak Złodziejka. Powód jest niesamowicie prosty. O ile czytając Złodziejkę zmuszona byłam do częstego zbierania szczęki z podłogi, z powodu ciągłych zaskoczeń i zwrotów akcji, tak w przypadku Niebanalnej więzi od początku można przewidzieć, że w tej historii coś nie gra. Być może to doświadczenia z poprzedniej powieści mnie do tego przygotowały, a może po prostu nie jestem w stanie zaufać spirytystom. Faktem jest, że zakończenie nie zaskoczyło mnie zupełnie, choć nie myślałam o nim w dokładnie takiej formie, jaką przedstawiła Wateres. Nie poczytuję tego za wielki mankament powieści, choć nie ukrywam, że gdyby autorce udało się doprowadzić mnie do stanu, w jakim znalazłam się podczas lektury Złodziejki, byłabym w siódmym niebie. Nie wyszło, ale nic nie szkodzi. Bo Niebanalną więź czytało mi się wprost wyśmienicie.



Drugie spotkanie z Sarah Waters okazała się mniej spektakularne niż pierwsze, choć niewątpliwie udane. Niebanalna więź to pięknie napisana, wysmakowana powieść o wielu rodzajach zniewolenia – kraty okazują się tym najłagodniejszym i najłatwiejszym do pokonania.

Moja ocena:
 

Za możliwość przeniesienia się do wiktoriańskiej Anglii dziękuję

  
 Autorka: Sarah Waters 
Tytuł: Niebanalna więź 
Data wydania: 5.05.2016 
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka 
Liczba stron: 464

37 komentarzy:

  1. Ciągle jeszcze nie sięgnęłam po pierwszą książkę autorki, a lubię od pierwszych wydań patrzeć autorowi na ręce, żeby później patrzeć na rozwój twórczości. Mimo, że mam mieszane uczucia co do wątków homoseksualnych w literaturze (uważam, że obecnie za dużo tego... nawet w młodzieżówkach), to zbyt kusi mnie ten wiktoriański klimat, żeby odpuść sobie choćby jedną lekturę spod pióra Waters. Także prędzej, czy później dorwę jej powieść. :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to w takim razie jestem ciekawa, jak spodoba Ci się "Muskając aksamit" - słyszałam, że to stanowczo najgorsza powieść w dorobku Waters, ale to przecież debiut :)
      W tym właśnie tkwi siła autorki. Ten motyw jest wszędzie, ale przecież każdy głupi potrafi zrobić ze swojej bohaterki lesbijkę czy z bohatera geja. Zrobić to ze smakiem i uwzględnieniem psychologii postaci - to już jest coś. I Waters się to udaje. A do tego jest i wiktoriański klimat, o którym mówisz. Autorka jest warta grzechu ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Narobilas mi ochoty i na Złodziejke, i na ten konkretny tytuł. Ciekawa jestem czy też będę w stanie przewidzieć zakończenie wcześniej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To w takim razie najpierw przeczyta "Niebanalną więź", później "Złodziejkę" - będziesz zachwycona, bo Waters pisze żywo, inteligentnie i do tego potrafi fantastycznie portretować swoje bohaterki :)

      Usuń
  3. Ja jeszcze nie znam twórczości autorki, więc mam nadzieję, że w niedługim czasie uda mi się to zmienić. W każdym razie Twoja ocena tejże powieści zachęca do sięgnięcia po nią :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto, warto! :) Ja z pewnością będę ją czytać dalej. A jeśli jeszcze się z nią nie zapoznałaś, to "Niebanalna więź" wydaje się dobrą lekturą na początek :)
      Pozdrowienia!

      Usuń
  4. Zakończenie Twojej recenzji przekonuje mnie do tego, aby sięgnąć, po obie książki autorki. Dopracowany obraz psychologiczny bohaterek- szczególnie tej jednej kusi mnie strasznie. Dobrze, że autorka stonowała stronę erotyczną i jest napisana na granicy smaku:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Złodziejka" była genialna, "Niebanalna więź" naprawdę dobra, więc z czystym sumieniem mogę polecić Ci obie te powieści :) Co do erotyzmu - autorka skupia się głównie na odczuciach, chęci kochania i bycia kochaną, a nie na seksie. Poza tym to XIX wiek, więc wszystko co związane z seksualnością jest ukryte za grubą kotarą :)

      Usuń
  5. Dzięki Twojej recenzji szybciutko nabyłam sobie swego czasu "Złodziejki", aczkolwiek jeszcze do niej nie dotarłam. Teraz widzę, że jeszcze wstrzymam się z zakupem najnowszej książki. Wypada nadrobić zaległości i przekonać się w jakim stylu pisze autorka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie koniecznie do niej dotrzyj, Olu :) Jeśli Waters Ci się spodoba, będzie dużo czasu, by nadgonić zaległości. A myślę, że z jej prozą nie będziesz miała problemu - to naprawdę solidna autorka :)

      Usuń
  6. Potwierdzam: "Niebanalna więź" to dobra powieść, ale nie tak dobra, jak "Złodziejka", a ta z kolei ustępuje najnowszej "Za drzwiami" (przeczytaj koniecznie, moim zdaniem to najlepsza powieść Waters, a przynajmniej najlepsza z tych, które jak dotąd czytałam!). W "Złodziejce" od zwrotów akcji kręci się w głowie, a tutaj Waters bardziej stawia na psychologię postaci (o ile dobrze pamiętam, bo zakończenie "Niebanalnej więzi" zupełnie umknęło mi z pamięci). W każdym razie, chcę przeczytać wszystko, co napisała, więc "Muskając aksamit" mam już przygotowany do czytania (obecnie drugi/trzeci w kolejce ;-) ).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kobieto, czemu Ty mnie tak kusisz?! Przyznam, że kolejne spotkanie z Waters nakręciło mnie nieziemsko na jej twórczość, więc nie podtykaj mi pod nos kolejnych tytułów, bo będę musiała je kupić :D
      Masz rację, tu najważniejsza jest główna bohaterka. I chociaż można było przewidzieć, co się stanie, to ten portret sprawił, że nad "Niebanalną więzią" warto usiąść i się skupić. Wiele emocji, rozdarcie między dwoma światami i jeszcze ta tajemnicza przeszłość, spalony pamiętnik, o którym od czasu do czasu coś słyszymy. Podobało mi się to, naprawdę.
      Odnośnie kolejki czytania: właśnie widzę, że czytasz "Dom duchów". W takim razie nie mogę się doczekać recenzji:D Widziałam tylko film na podstawie książki, ale wiesz dobrze, że realizm magiczny to moja bajka i ta powieść ciekawi mnie niemożliwie :)

      Usuń
    2. Kuszę, nęcę, bo "Za drzwiami" po prostu MUSISZ przeczytać! ;-) Wiem, że będzie Ci się podobać :-)
      A jeśli mam już przestać kusić, to w takim razie o "Domu duchów" nic powiedzieć nie mogę ;-)... poza tym może, że znam już może dwie, trzy książki Allende, ale ta bije na głowę je wszystkie!

      Usuń
    3. Umówmy się w takim razie, że wcale nie przeczytałam tego komentarza :P

      Usuń
  7. Kusi mnie coraz bardziej Sarah Waters, mam nadzieję, że wkrótce uda mi się zapoznać z jej twórczością!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również mam taką nadzieję :) To autorka, której naprawdę warto dać szansę. Można się zachwycić :)

      Usuń
  8. Widać, że pierwszy tom był większym zaskoczeniem i wzbudził więcej emocji. Jeżeli sięgnę po twórczość autorki, to zacznę właśnie od niego. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Złodziejka" rzeczywiście wypadła dużo lepiej. Jednak "Niebanalna więź" to trochę inny typ, bardziej skupiony na psychologii, gdy tym czasem "Złodziejka" jest powieścią łotrzykowską. Obie są warte tego, by się z nimi zapoznać :)
      Pozdrawiam również, Miłko!

      Usuń
  9. Czytałam tę powieść parę lat temu i bardzo mi się podobała. Zakończenie mnie zaskoczyło z tego, co pamiętam, ale nie czytałam jeszcze "Złodziejki", więc może dlatego :) Bardzo kibicowałam głównej bohaterce, żeby nie została oszukana, żeby znalazła w końcu zrozumienie, ale cóż, sama wiesz jak to wszystko się potoczyło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po prostu czuć było, że to nie może być prawdą, że happy end w tej powieści się nie sprawdzi. Ale powiem Ci, że w sumie cieszę się, że Margaret skończyła jak skończyła. Chociaż to strasznie smutne i ja też jej kibicowałam, to ona dążyła do tego od śmierci ojca i chciała tego bardziej, niż wszystkiego innego. Kolejna porażka była nie do wytrzymania i wreszcie pozwoliła jej działać, zamiast pozostać w stanie zawieszenia.
      A "Złodziejkę" przeczytaj koniecznie! :D

      Usuń
    2. Masz rację, taki los był jej pisany, że tak to ujmę. Nie była szczęśliwa i nie miała widoków na zmianę tego stanu rzeczy, więc tak chyba musiało być. Będę pamiętać o "Złodziejce", chociaż mam "Muskając aksamit" i chyba tę książkę powinnam przeczytać najpierw :)

      Usuń
    3. Sporo osób czepia się, że wątki homoseksualne są zbyt częste w literaturze współczesnej, ale Waters doskonale wykorzystała potencjał takiego "piętna". To właśnie zbudowało tragizm postaci, która przez to, tak jak powiedziałaś, nie miała widoków na lepszą rzeczywistość.
      Ok, to ja w takim razie czekam na Twoją relację z lektury "Muskając aksamit", bo mam pewne obawy co do tej powieści. Sporo negatywnych opinii, ale to jednak debiut.

      Usuń
  10. ciekawi mnie styl pisarski Wateres. generalnie ludzie ją chwalą i nawet objętość powieści jakoś mnie nie odstrasza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, autorka ma sporo fanów :) A jej powieści, pomimo sporej objętości, czyta się zaskakująco szybko.

      Usuń
  11. Czytałam kiedyś ,,Muskając aksamit" tej autorki i byłam zadowolona. Tę powieść też mam w planie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro pierwsza powieść autorki przypadła Ci do gustu, to myślę, że i druga może się sprawdzić :)

      Usuń
  12. Nie znam autorki, ale muszę przyznać, że pięknie wydane są jej książki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, wznowienia są prześliczne. Ale treść jest jeszcze lepsza ;)

      Usuń
  13. "Złodziejka"-pierwsza klasa, świetne "Za drzwiami"i "Pod osłoną nocy". "Muskając aksamit" przeczytałam z rozpędu. Generalnie : Waters-mnie zadziwiła i zaciekawiła, więc tę książkę też przeczytam.. Nawet nie wiedziałam, że coś nowego się ukazało.. Już się cieszę. Pozdrawiam Cię Olgo :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, widzę, że Waters mocno przypadła Ci do gustu, skoro tak pochłonęłaś cztery jej powieści :)Bardzo mnie to cieszy. Teraz to ja będę musiała nadrabiać zaległości :) "Niebanalną więź" wznowili niedawno, ale myślę, że powinnaś już mieć e-booka, żeby nie męczyć się z ciężarem prawie 500 stron ;)
      Pozdrawiam Joanno, miłego dnia:)

      Usuń
    2. Mam ebuka od wczoraj, widzę że zapamiętałaś moje preferencje czytelnika ;)

      Usuń
  14. Ostatnio odświeżyłam "Muskając aksamit", wolę jednak jej inne tytuły, Za ścianą, Złodziejka. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Złodziejka" jest przednia, przyznaję Ci rację :) Reszty tytułów jeszcze nie znam, ale myślę, że to tylko kwestia czasu :)

      Usuń
    2. No cóż, dosyć nudna, gdzie jej tam do "Złodziejki" czy "Za ścianą" chociażby... Napisana bez tego pazura, do którego pisarka nas przyzwyczaiła. Chyba najsłabsza z jej książek. Nie darowałabym sobie jednak gdybym jej nie przeczytała ;)

      Usuń
    3. No proszę, w takim razie muszę koniecznie poznać resztę powieści Waters, bo znam tylko tę i "Złodziejkę". Z brakiem pazura się zgadzam, chociaż podobała mi się w niej ta depresyjność, tragizm losów głównej bohaterki, której nostalgia i spokojna narracja bardzo służyły. Czekam na kolejne wznowienie - teraz Prószyńscy planują "Kogoś we mnie" :)

      Usuń
  15. Ooo, na pewno ją mimo narzekania przeczytam. Waters jest pisarką, która mnie urzekła i tak łatwo jej nie odpuszczę. Każdemu zdarzają się gorsze dni ;) Pozdrawiam Cię Olgo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam zamiar się na nią skusić :) Najbardziej jednak jestem ciekawa jej "Za ścianą" - jednak zanim przeczytam tę książkę pewnie lata świetlne miną, bo ja mam jakby krótszą dobę, a książek przybywa :)
      Pozdrawiam również, Joanno i bardzo dziękuję, że wróciłaś, żeby podzielić się swoją opinią o "Niebanalnej więzi" :)

      Usuń

Zostaw po sobie ślad, za każdy jestem niezmiernie wdzięczna :)
Pamiętaj jednak o netykiecie. Wiadomości niecenzuralne, obelżywe i niezwiązane z tematem będą kasowane bez mrugnięcia okiem. Jeśli chcesz, żebym do Ciebie zajrzała, zostaw swój adres pod komentarzem :)