poniedziałek, 27 czerwca 2016

"Kości księżyca" Jonathan Carroll - recenzja




Marzenia i koszmary

W świecie, w którym szarość i monotonia odciskają piętno na prawie każdym z nas, należy dziękować za pisarzy potrafiących znaleźć w nim odrobinę magii. Jonathan Carroll jest niewątpliwie jednym z nich. W jego powieściach magia mieszka za ścianą rzeczywistości, a Kości księżyca nie są w tej mierze wyjątkiem.


Świat Cullen w wielu aspektach przypomina bajkę. Wiedzie wręcz sielankowe życie u boku kochającego męża i słodkiej córeczki, nie brak jej przyjaciół i wsparcia rodziny. Jednak codzienność Cullen ma też drugą stronę, pełną dziwów, piękna, ale także mroku. To świat Rondui, który ujawnia się w jej snach.

Powieść Carrolla jest przepięknym połączeniem magii snu z rzeczywistością. Zarówno życie na jawie jak i sny Cullen mają swój niesamowity klimat, który zaczaruje niejednego czytelnika. Nie sposób nudzić się czytając część realistyczną, a tym bardziej senne wizje bohaterki. Każdy z tych światów otrzymał swój niepowtarzalny styl, każdy czaruje na swój własny sposób. W realistycznych dekoracjach otrzymujemy pełne ciepła i uśmiechu opowieści o podróży do Europy, narodzinach miłości czy przyjaźni. Nie brak w nich dowcipu i autoironii, kilku złotych myśli, które każdy z nas mógłby odnieść do swojego życia. Z kolei świat snu początkowo nie odbiega dalece od prawdziwych marzeń sennych, łączących absurd z fantastycznością. Znajdziemy w nich magiczne przedmioty, wielkie zwierzęta, ale także piękne krajobrazy, które potrafiłby stworzyć tylko umysł śniącego człowieka. Jednak w każdym z naszych snów znajduje się odrobina realizmu, która może zmienić nasze piękne marzenia w koszmar.

To chyba największa zaleta Kości księżyca – przynajmniej w moim odczuciu. Zawsze miałam słabość do realizmu magicznego, za śmiałe łączenie tego, co niewiarygodne z tym, co codzienne. W powieści Carrolla można odnaleźć inspirację tym nurtem, choć nie poszłabym w tej ocenie na tyle daleko, by nazwać autora jego przedstawicielem. Carroll wyraźnie rozgranicza magię i rzeczywistość – choć oczywistym jest, że w pewnym momencie ściana oddzielająca te dwa światy zacznie pękać. Nie stara się jednak nasączyć naszego świata fantastycznością Rondui. Sny Cullen nadal pozostają czymś dziwnym, niecodziennym, co objawia się troską jej męża, odsyłającego bohaterkę do specjalisty. Tylko równie niesamowite i odrobinę oderwane od rzeczywistości jednostki są w stanie zrozumieć, bądź  choćby zachwycić się cudami Rondui. W świecie wykreowanym przez Carrolla to nie magia odgrywa największe znaczenie, lecz wyobraźnia, umiejętność tworzenia, dzięki której człowiek upodabnia się do boga.

Kości księżyca zachwycają, wciągają i nie pozwalają oderwać się od lektury choćby na chwilę. Jednak to nie tylko magia i cudowny styl pisania autora sprawiają, że tą powieść czyta się jednym tchem, a po zakończeniu lektury chce się więcej. Po dłuższym zastanowieniu doszłam do wniosku, że zakochałam się w tej książce dlatego, że wyzwoliła ona we mnie całą chmarę myśli, latających wokół mnie niczym denerwujące i ciągle o sobie przypominające muchy. Wiem, że jeszcze nie raz powrócę do Rondui, by zrozumieć powieść Carrolla, ale także by zrozumieć Cullen. Jej sny są bowiem pewnego rodzaju kluczem do myśli i serca tej wspaniałej, acz kryjącej mroczne tajemnice kobiety. Choć Eliot, przyjaciel Cullen i jednocześnie cudownie zabawna postać, oznajmił jej bez cienia zastanowienia, że zanudziłaby Zygmunta Freuda w dziesięć sekund, sama nie jestem tego taka pewna. Sny Cullen stanowią niesamowitą pożywkę interpretacyjną, dzięki czemu Kości księżyca można nie tylko przeczytać, ale także się w nich rozsmakowywać.

Powieść Carrolla pozostawia niedosyt. Nie dlatego, że jest niedokończona, lecz dlatego, że uchyla ona pewną niewielką furtkę, przez którą do naszego umysłu powoli sączy się magiczny świat Rondui. Po zakończeniu Kości księżyca z całego serca zapragnęłam otworzyć ją na oścież i nigdy jej nie zamykać. 

Moja ocena:

Autor: Jonathan Carroll
Tytuł: Kości księżyca
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 17.10.2013
Liczba stron: 272

21 komentarzy:

  1. Czytałam tylko jedną powieść Carolla, jednak zakupiłam już kilka następnych. Jestem oczarowana magią wkraczającą w świat realny, którą Carrol tak nienachalnie wprowadza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam Carrolla, czytałam większość jego powieści i chętnie czytam następne. Czasem odrobinkę przesadza z tym wszechobecnym oniryzmem, ale i tak biorę każdą z jego książek w ciemno. Który z utworów Carrolla miałaś okazję poznać?:)

      Usuń
  2. Do Carolla jakoś nie mogę się przekonać niestety. "Białych Jabłek" do dzisiaj nie doczytałem do końca, może przesadzam i może to zabrzmieć obraźliwie, ale kojarzy mi się z Coelho. (Nie bijcie!) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba jednak Cię pobiję;) Carroll i Coelho? Nie, to zupełnie inne bajki. Ale rozumiem, że mogłeś nie przejść przez "Białe jabłka" - to jedna z tych zaginających czasoprzestrzeń powieści. Już kiedyś polecałam Ci "Krainę Chichów", ale zrobię to po raz kolejny. To jego pierwsza książka, cudowna, magiczna i stworzona dla czytelników i pisarzy (przeczytasz, to dowiesz się dlaczego). Daj mu jeszcze jedną szansę :)

      Usuń
    2. Okej, dam mu szansę :) Jeśli wpadnie mi w ręce, jeśli znajdę czas, to prezczytam i zobaczymy :)

      Usuń
  3. Tak magicznie się ta książka zapowiada... chętnie ją poznam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magicznie, pięknie, a czasem też smutno... polecam mocno:)

      Usuń
  4. Ta wspomniana odrobina realizmu w snach mocno kusi, ale z drugiej strony, nie jestem przekonana do samej fabuły. Może kiedyś się skuszę. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie nie będę przekonywać. Choć sama fabuła ma dość moce podstawy, o których jednak powiedzieć nie mogę, by za wiele nie zdradzać ;)
      Pozdrowienia!

      Usuń
  5. Od Carrolla czytałem do tej pory "Ucząc psa czytać" oraz "Białe jabłka". Pierwsza książka naprawdę mnie oczarowała, za to druga pozostawiła spory niedosyt. Jakiś czas temu postanowiłem odpuścić sobie tego autora, jednak teraz przyszła chyba pora, żeby w końcu do niego wrócić. Na "pierwszy" ogień pójdzie pewnie "Kraina Chichów"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Białe jabłka" są bardzo specyficzne. To ten typ powieści Carrolla, które trzeba interpretować na bieżąco, rozgryzać i kombinować, a prawdopodobnie i tak się ich do końca nie pojmie. "Kraina Chichów" to doskonały wybór ;)

      Usuń
  6. Ta okładka jest taka niewinna 😊 juz dawno nie czytałam książki, po której miałam kaca książkowego. Połączenie snu i realizmu bardzo mnie intryguje. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta okładka jest dużo lepsza od poprzedniej - Rebis się wyrabia ;) Polecam w takim razie, bo książka jest czarowna, w każdym tego słowa znaczeniu :)

      Usuń
  7. Przypomniałaś mi moje czasy licealne - zaczytywałam się wtedy w Carrollu. Już same tytuły - "Kości księżyca", "Zaślubiny patyków" (to była moja ulubiona), "Całując ul" - wydawały mi się wtedy niezwykłe i romantyczne ;-) Próby powrotu do tego pisarza sporo lat później okazały się jednak niewypałem: nie przebrnęłam przez "Ucząc psa czytać", mimo szczerych chęci i niewielkiej objętości książki. Może kiedyś zafunduję sobie ponowne spotkanie z "Zaślubinami patyków". Albo z "Kośćmi księżyca". Ale jest jeszcze tyle książek do przeczytania, że brak czasu na takie powroty...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Zaślubiny patyków" są cudowne. Zresztą cała trylogia jest niesamowita. "Ucząc psa czytać" to już coś zupełnie innego, choć mnie ta powieść (nowelka) się podobała, odnalazłam w niej sporo pomimo tak małej objętości. Natomiast wcześniejsze "Kąpiąc lwa" było dla mnie niestrawne. Tak już chyba jest z Carrollem, że niektóre jego powieści znacząco odbiegają poziomem od innych. Ale i tak go uwielbiam :D

      Usuń
  8. W liceum zaczytywałam się w Carrolu, cykl Crane's View był moim ulubionym. Już dobrych 10 lat minęło kiedy ostatnio czytałam jego książki. Och, muszę kiedyś wrócić do tego autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fantastycznie odnaleźć kolejną fankę twórczości Carrolla :) Autor jest nieprzeciętny, cały czas czekam na jego następne powieści, choć to już nie to samo, co kiedyś...

      Usuń
  9. Autora kojarzę z nazwiska, jednak sama nigdy nie czytałam jego książek. Kto wie, może kiedyś się to zmieni :) Postaram się wtedy pamiętać o Twojej pozytywnej recenzji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z pewnością zachęcam - niekoniecznie tę powieść na początek. "Kraina Chichów" sprawdziłaby się idealnie :)

      Usuń
  10. Nie miałam jeszcze okazji czytać żadnej książki tego autora, ale widzę, że warto po niego sięgnąć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, warto. To magiczne chwile z książką, które powtórzyć można tylko... sięgając po więcej utworów autora :D

      Usuń

Zostaw po sobie ślad, za każdy jestem niezmiernie wdzięczna :)
Pamiętaj jednak o netykiecie. Wiadomości niecenzuralne, obelżywe i niezwiązane z tematem będą kasowane bez mrugnięcia okiem. Jeśli chcesz, żebym do Ciebie zajrzała, zostaw swój adres pod komentarzem :)