środa, 16 marca 2016

"Tracę ciepło" Łukasz Orbitowski - recenzja



W krainie jezior



Tracę ciepło to druga książka Orbitowskiego i trzecia, z jaką przyszło mi się zmierzyć. Trochę nie po kolei zabrałam się za twórczość tego pana – zaczęłam od zbioru opowiadań Nadchodzi, by następnie cofnąć się do początków jego twórczości: psychodelicznego Świętego Wrocławia i właśnie Tracę ciepło. I trochę dziwnie mi z tym, że to właśnie jeden z pierwszych utworów Orbitowskiego zrobił na mnie największe wrażenie.


Wszystko zaczęło się w roku zero, kiedy to szkolny cieć, Hadała, staje się ofiarą powodzi spowodowanej przez pękniętą rurę. Jego śmierć wywołała zaskoczenie grona pedagogicznego i radość uczniów, którzy każdego posłaliby do piachu, byleby tylko nie uczestniczyć w lekcjach. Jedyną osobą, której śmierć starego ciecia nie daje spokoju, jest klasowy worek treningowy – Kuba. Właściwie nie sama śmierć, ale raczej nieznośna tendencja martwego Hadały do powracania w miejsce swojej pracy. Niebawem Kuba przekona się, że nie tylko on widzi nieboszczyków. Tym samym „darem” został obdarzony jeden z jego oprawców, Konrad. Okazuje się, że nic nie jest w stanie połączyć dwóch skrajnie różnych osobowości tak mocno, jak cieć nieboszczyk.

Tracę ciepło to trzy historie, które łączy przede wszystkim (ale nie tylko) postać głównego bohatera – Kuby. Nie można jednak nazwać tego zbiorem opowiadań. Początkowo traktowałam utwór Orbitowskiego jako cykl, w którym ukazał on różne sytuacje z życia Kuby i Konrada, wyszczególniając te chwile, które najsilniej zaważyły na ich życiu. Jednak po namyśle stwierdzam, że Tracę ciepło to całość, ściśle związana ze sobą opowieść rozdzielona na trzy części: Rok zero, w którym wszystko się zaczęło oraz Strzępy i Królestwo powietrza – stanowiące konsekwencje pewnych decyzji podjętych w najważniejszym roku życia naszych bohaterów. Kusi, by napisać więcej, kusi, by silniej powgryzać się w prozę Orbitowskiego, ale pozostawię tę przyjemność Wam.

Trudno określić, w jaki gatunek wpisuje się książka Orbitowskiego. Z jednej strony jest to thriller, który splata wątek kryminalny z paranormalnym. Z drugiej zaś Tracę ciepło ma w sobie wiele z prozy realistycznej, zwłaszcza we fragmentach poświęconych opisom miasta. Trochę w niej również psychologizmu, przede wszystkim w ukazywaniu relacji międzyludzkich, nie pomijając przy tym udanych prób zagłębienia się w umysł nastolatka. Powieść Orbitowskiego można by więc powiązać z nurtem bardzo otwartym i niedoprecyzowanym, jakim jest realizm magiczny - oczywiście w bardziej podwórkowej lub nawet "blokowiskowej" odmianie. Szczegółowe i niepozbawione pewnej dozy naturalizmu opisy autor złączył z elementami rodem z fantastyki grozy, które, co ważne, częściej raczej fascynują niż przerażają głównych bohaterów. Trudno więc przypisać powieść Orbitowskiego do jednej kategorii. Autor wyraźnie bawi się gatunkami, otwierając sobie wiele możliwości i zgrabnie łącząc ze sobą kwestie, na pierwszy rzut oka, nieprzystawalne.

Tym, co może w powieści zdziwić, jest nie tylko połączenie gatunkowe, ale także ogromna łatwość do tworzenia historii tragikomicznych. Tracę ciepło jest bowiem książką, którą przez większość czasu czyta się z ogromnym uśmiechem. Przygody dwójki bohaterów nie raz bywają wręcz komiczne, a ich rozmowy (zwłaszcza kwestie Konrada) mogą momentami zwalić z nóg. Jednak prócz świetnej zabawy i odrobiny dreszczyku, pozostaje nam jeszcze zaduma, która najprawdopodobniej pojawi się po skończonej lekturze. Tracę ciepło nie jest powieścią bezrefleksyjną. Orbitowski ukazuje nam losy dwóch postaci, które, wbrew wszelkim pozorom, są tragiczne. Choć różnią się od siebie, obaj naznaczeni są piętnem samotności oraz inności – nie tylko ze względu na dar widzenia zmarłych. Życiowi przegrańcy i nieudacznicy pragnący czegoś nieuchwytnego, co trudno określić słowami: miłości? szacunku? być może zwykłej umiejętności odnalezienia się w świecie. Problem ten dotyczy przede wszystkim Kuby, który za sprawą książek wytworzył swoją wizję idealnego świata, która w pewnym momencie zderzyła się z szarą rzeczywistością. Pomimo cynizmu – narośli wyhodowanej z biegiem lat – Kuba nie wyzbywa się swoich złudzeń, nadal pragnie, nadal poszukuje.

Tym wszystkim, którzy z prozą pana Orbitowskiego już się zapoznali, nie muszę wspominać o świetnym, lekkim i odrobinę psychodelicznym stylu tego autora. Tracę ciepło nie odbiega od innych jego utworów. Możemy więc liczyć na dużą dozę humoru, grę z popkulturą, a momentami także ciężki, dziwaczny klimat, czyli wszystko to, za co w tym polskim autorze można się zakochać.

Tracę ciepło to powieść, którą czyta się jednym tchem, a gdy bierze się drugi oddech, ma się ochotę na więcej Orbitowskiego, który, jako jeden z niewielu, potrafi zapewnić świetną zabawę bez rezygnowania z refleksji na temat świata i człowieka.


Moja ocena: 7,5/10
Autor: Łukasz Orbitowski
Tytuł: Tracę ciepło
Liczba stron: 492
Wydawnictwo: Literackie

30 komentarzy:

  1. Orbitowski to mój wielki wyrzut sumienia. Lubię tego gościa, regularnie czytam jego blog i cotygodniowe zapiski, czytałem fragmenty jego książek, śledzę losy i nagrody, jakie otrzymuje. A nigdy nie przeczytałem żadnej jego książki w całości. Nie wiem kiedy to się zmieni :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę, wychodzi więc na to, że jesteś fanem nietypowym - twórczości nie znasz, ale całą resztę owszem ;) Kiedy tylko Orbitowski wpadnie Ci w ręce, nie zastanawiaj się! To z pewnością jeden z ciekawszych twórców na naszym rynku wydawniczym.

      Usuń
  2. Mam nadzieję, że w niedługim czasie uda mi się przeczytać książkę tego autora. Choć to nie do końca mój styl, to jednak intryguje mnie bardzo. Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam taką nadzieję. Autor rzeczywiście ma specyficzny styl, sprawnie łączy gatunki i chyba niczego się nie boi(napisał nawet książkę podróżniczą!). Tak więc masz w czym wybierać :)
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  3. Coraz częściej od pewnego czasu o Orbitowskim słyszę, a gdy dołożę do tego Twój zachwyt, to stwierdzam, że coś musi być na rzeczy. A przynajmniej mam taką nadzieję, bo ostatnio literatura współczesna trochę mnie rozczarowuje. Może to będzie wyjątek?
    A na marginesie: dlaczego czujesz się dziwnie z faktem, że do gustu najbardziej przypadł Ci jeden z wczesnych utworów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mnie cieszy, że o Orbitowskim nadal się mówi, bo on nadal daje do tego powody. Jednym z nich jest "Inna dusza", za którą autor dostał Paszport Polityki. Niestety jeszcze nie miałam przyjemności jej czytać, ale słyszałam chyba same pozytywy :) Ja czytałam cztery jego powieści i nadal mam smaka na tego autora, a to już o czymś świadczy - zwłaszcza biorąc pod uwagę moją cichą niechęć do poznawania rodzimych pisarzy ;) Spokojnie mogę polecić Ci wszystkie trzy książki, o których wspomniałam w recenzji. Czwartą, najświeższą, którą poznałam, jest "Szczęśliwa ziemia", która jednak trochę mnie zawiodła. I tu odniosę się do Twojego marginesu:) Bardzo, ale to bardzo rzadko zdarza mi się, że wcześniejsze utwory jakiegoś pisarza tak mi się podobają. Momentami wręcz boję się sięgać po debiuty (choć zwykle ciekawość wygrywa). "Tracę ciepło" czytałam i recenzowałam już jakiś czas temu. Niedawno zapoznałam się ze wspomnianą przeze mnie "Szczęśliwą ziemią" i to już nie było to, Orbitowski powielał pewne schematy. Zwykle w moim czytelniczym życiu było odwrotnie - im dalej, tym lepiej, dojrzalej, śmielej. Tutaj tak nie wypadło, stąd moje zaskoczenie. Ale może "Inna dusza" to zmieni :)

      Usuń
    2. A widzisz, mi często zdarza się czytać super debiut, a potem, im dalej w las, równia staje się coraz bardziej pochyła ;-) Chyba nie ma reguły. Opus magnum może być równie dobrze powieść pierwsza, jak i ostatnia.

      Usuń
    3. Albo środkowa - jak w przypadku Eugenidesa;) Wiem doskonale, że moja niechęć jest raczej nielogiczna, ale trudno mi z nią walczyć. Może polecisz mi jakiegoś debiutanta, żeby trochę zmienić moje zdanie :)

      Usuń
    4. O Sylwii Chutnik już rozmawiałyśmy, ale to dobry przykład: jej debiut, "Kieszonkowy atlas kobiet" jest super, a najnowsza "Jolanta" to już niestety, nie to. Podobnie np. Dehnel i jego pierwsza powieść, czyli "Lala", jak i nieco późniejszy "Saturn", to książki, które budzą prawdziwy zachwyt, a powieść ostatnia, "Matka Makryna" trochę mnie rozczarowała.
      "Jaśnie pan" Jaume Cabré jest, moim zdaniem, lepszy niż głośne, bestsellerowe książki tego pisarza, ze słynnym "Wyznaję" na czele (o książce pisałam tu: http://lezeiczytam.blogspot.com/2015/08/jasnie-pan-jaume-cabre-stoek-teleskop-i.html#comment-form). Z zastrzeżeniem, że "Jaśnie pan" nie jest debiutem, ale książką przełomową i wcześniejszą niż te najbardziej popularne.
      Trudno się spodziewać, że każda książka danego autora będzie tak samo dobra, wiadomo. Ale często kariery literackie układają się we wzorce, np. super debiut-gorszy ciąg dalszy, albo odwrotnie. To, swoją drogą, niezwykle interesujące, dlaczego zwykle tak trudno powtórzyć literacki sukces.

      Usuń
    5. Cabre miałam właśnie zamiar zacząć od początku, odcinając się może trochę od "Wyznaję", dzięki któremu poznaliśmy prozę autora.
      Spójrzmy jednak na Flanagana, o którym ostatnio pisałam. "Klaśnięcie jednej dłoni" całkowicie zniechęciło mnie do poznawania twórczości autora, chociaż "Ścieżki północy" są wychwalane pod niebiosa. A ja, jak ten szaleniec, najpierw wolałam poznać jego wcześniejszą powieść, zanim zabiorę się za tę najbardziej znaną. Chyba udowadnia to trochę, że mam pecha co do wcześniejszych utworów w dorobku literackim ;)

      Usuń
  4. Na pewno sięgnę po tę książkę, bo polubiłam styl.autora juz przy czytaniu "Innej duszy "

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Inna dusza" jeszcze przede mną, ale strasznie jestem ciekawa tej książki. Nie słyszałam, ani nie czytałam chyba niepochlebnej opinii na jej temat :)

      Usuń
  5. Nie znam żadnej książki autora, rozejrze się i może wybiorę coś dla siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj bardzo polecam :)"Tracę ciepło" polecam na początek, ale wybór masz naprawdę duży :)

      Usuń
  6. Autora znam i do tej pory miałam okazję przeczytać tylko fragmenty jego twórczości. Ma taki ciekawy i specyficzny styl. Liczę, że już wkrótce sięgnę po całość. Pozdrawiam! :)

    www.majuskula.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też na to liczę;) Chociaż ostatnio mało lubię się z polską literaturą, za Orbitowskim zawsze stoję murem. No, chyba że popełni jakiegoś potworka, ale w to wątpię.
      Pozdrowienia! :)

      Usuń
  7. Bardzo cieszy mnie fakt, że jest to książka z dużym poczuciem humoru. Tematyka mi się podoba i czuję, że mogę się w niej odnaleźć. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Orbitowski ma strasznie specyficzny styl, tak samo jak poczucie humoru. To trochę groteska i czarny humor w miejskich dekoracjach (ze szczególnym uwzględnieniem bloków) :) Polecam Ci ją bardzo, myślę, że to może być strzał w dziesiątkę :)
      Pozdrowienia!

      Usuń
  8. Na półce mam już jedną książkę Orbitowskiego, za którą nie mam czasu się zabrać. O tej pierwszy raz słyszę, ale chętnie bym się z nią zapoznała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A cóż to za książkę masz na swojej półce? Ja mam za sobą cztery powieści autora i z pewnością na tym nie poprzestanę :)

      Usuń
  9. Nie znam jeszcze twórczości Orbitowskiego, ale już widzę, że to poważne niedopatrzenie. Raz, że nazywasz go polskim Stephenem Kingiem, co jest zobowiązujące, a dwa, że rzadko mam do czynienia z książkami umiejącymi połączyć przyjemność z lektury z refleksją. Jestem na tak jeśli chodzi o ten utwór :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polskim Kingiem nazywam go za innymi, bo Orbitowski (w pierwszej fazie twórczości) właśnie taki pseudonim sobie zyskał. Jednak teraz chyba od tego odchodzi, choć rzeczywiście, tak jak Król, potrafi doskonale połączyć to, co nadnaturalne z tym, co przyziemne. I dygresją także nie gardzi ;)
      Jeśli szukasz takiego wybuchowego połączenia, to ta powieść jest strzałem w dziesiątkę. Momentami zaśmiewałam się czytając ją, dialogi bohaterów wbijają w fotel. Jednak wyraźnie czuć, że to wcale nie jest radosna historia, napisana tylko dla samej zabawy.
      Mam nadzieję, że kiedyś poznasz pana Orbitowskiego i będziesz tak zadowolona z tego faktu, jak ja :D

      Usuń
    2. Tym bardziej jestem ciekawa jego twórczości, bo co rusz czytam, że ktoś został okrzyknięty polskim Kingiem. Oczywiście jeszcze nie trafiłam na pisarza zasługującego na to miano, ale może Orbitowski będzie wyjątkiem :)
      Bardzo mnie zainteresowałaś i tą książką i ogólnie jego twórczością, więc przy najbliższych zakupach na pewno rozejrzę się za tytułami z nazwiskiem Orbitowski na okładce :)

      Usuń
  10. Czytałem od Orbita tylko "Zapiski nosorożca" Z mojej strony to niejako paradoks, bo Łukasz pisał większość fantastyki, a mówiąc ściślej grozy, której ja niegdyś łykałem sporo i o nim słyszałem, ale gdzieś tam spotkanie z nim odkładałem na potem. Aż w końcu się zdecydowałem i nie na powieść grozy, a powieść podróżniczą, taki reportaż właściwie. Książka opisywana przez Ciebie niezbyt mnie interesuje, ale myślę zapoznać się z jego najnowszą, najbardziej czarującą opisem i zapowiadającą wysoki poziom - Inną duszą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie właśnie ominęła ta jego reportażowa strona - dopiero niedawno zauważyłam w księgarni, że Orbitowski napisał książkę podróżniczą. Ciekawy jest bardzo ten autor i jego twórczość, chyba nic nie jest mu obce: i psychologizm, i groza, i dramat, i, jak widać, także reportaż. "Inna dusza" również bardzo mnie interesuje. Tyle już o niej czytałam, że aż szkoda, że jeszcze jej nie dorwałam. Trochę jestem ciekawa, co też Orbit wymyśli następnym razem.

      Usuń
    2. Mnie ta groza teraz to właściwie mniej obchodzi, bo ja wolę zagranicznych autorów albo klasyków. Ale Orbit odchodzi coraz bardziej od grozy i dobrze, bo potencjał ma. Jestem bardzo ciekaw tej "Innej duszy". Jak tylko nadarzy się okazja to ją sprawdzę. :)

      Usuń
  11. Zupełnie niedawno przeczytałam "Inną duszę". Zdecydowanie jestem pod wrażeniem jego pisarstwa, więc z przyjemnością zaraz ściągnę /ebuka/ którego polecasz. Pozdrawiam Cię Olgo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie czytałam jeszcze "Innej duszy", a jestem jej ogromnie ciekawa. Domyślam się, że "Tracę ciepło" będzie literaturą innego formatu, mieszanką grozy z czarnym humorem i dramatem. Jednak jeśli spodobał Ci się styl Orbitowskiego, na pewno docenisz jego wcześniejszą powieść. W każdym razie czekam na Twoją opinię :)
      Pozdrawiam również. Miło mi, że znowu do mnie zajrzałaś:)

      Usuń
  12. Zawsze zaglądam. Wolę czytać niż pisać. Wesołych Świąt Olgo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz, jak bardzo mnie to cieszy :)
      Tobie również życzę Wesołych Świąt, Joanno. Obyś mogła wypocząć i spędzić trochę czasu nad książką :)

      Usuń

Zostaw po sobie ślad, za każdy jestem niezmiernie wdzięczna :)
Pamiętaj jednak o netykiecie. Wiadomości niecenzuralne, obelżywe i niezwiązane z tematem będą kasowane bez mrugnięcia okiem. Jeśli chcesz, żebym do Ciebie zajrzała, zostaw swój adres pod komentarzem :)